Gorące wiadomości

Przyczyny skromnego udziału Polaków w światowej nauce

Braki w finansowaniu, złe zarządzanie funduszami i niewystarczająca kontrola efektów pracy naukowców na uczelniach to przyczyny skromnego udziału Polaków w światowej nauce. Ogłoszono raport Ernst&Young na temat produktywności naukowej uczelni.

Statystyczny polski naukowiec, zatrudniony w szkole wyższej, publikuje raz na trzy lata wyniki swojej pracy w czasopiśmie z tzw. listy filadelfijskiej, czyli w liczących się na świecie czasopismach, według autorów bazy Web of Knowledge z Institute for Scientific Information w Filadelfii. Dla porównania przeciętny naukowy pracownik szwajcarskiej uczelni publikuje swój artykuł w jednym z czasopism z tej listy co roku, a niemiecki, włoski czy austriacki naukowiec nieco rzadziej niż raz na dwa lata.

Co gorsze, według danych pochodzących również z filadelfijskiego instytutu, mało kto polskie prace cytuje we własnych publikacjach. Co jest istotne, bo tzw. cytowalność jest miarą wkładu danej pracy w rozwój nauki. Średnio, na artykuł Polaka powołuje się niespełna siedmiu innych naukowców. Badacze z krajów zachodniej Europy mają pod tym względem znaczącą przewagę. Artykuł badacza z Finlandii jest statystycznie cytowany 15 razy, z Włoch 12, z Austrii i Niemiec ponad 13 a ze Szwajcarii ponad 18 razy.

Autorki raportu "Produktywność naukowa wyższych szkół publicznych w Polsce" dr Joanna Wolszczak-Derlacz oraz dr Aleksandra Parteka zaprezentowały w czwartek w Warszawie swoją analizę przyczyn skromnego wkładu pracowników polskich uczelni w światowy dorobek naukowy. Autorki przywołały wcześniejsze analizy, z których wynika, że w Polsce zwykle autorami dwóch trzecich wszystkich publikacji i cytowań na całej uczelni jest trzech do pięciu pracowników naukowo-dydaktycznych. Reszta skupia się na prowadzeniu wykładów. Mogą to robić, bo nikt nie rozlicza ich z efektywności badawczej.

Problem wynika również z tego, że na badania uczelnie mają ciągle za mało pieniędzy. A wystarczyłby nawet niewielki wzrost nakładów na ten cel, żeby znacząco poprawić sytuację. - Według oszacowań analizy ekonometrycznej, wzrost nakładów (...) może być powiązany z więcej niż proporcjonalnym wzrostem efektywności naukowej - napisały badaczki w swoim raporcie. Jak podkreśliły, wzrost finansowania o 10 proc. może spowodować wzrost efektywności naukowej nawet o 40 proc. Ponadto, skromne środki nie są wykorzystywane efektywnie. Istnieje negatywna zależność między udziałem pieniędzy publicznych w finansowaniu uczelni, a efektywnością badawczą. Im więcej środków trafia do uczelni automatycznie - w postaci dotacji publicznej - tym mniejsze są efekty pracy naukowej - wyjaśniła Parteka.

"Dywersyfikacja" źródeł finansowania jest też kluczowa, według prezesa Fundacji na rzecz Nauki Polskiej prof. Macieja Żylicza. - 60 proc. pieniędzy z budżetu państwa na naukę idzie na tzw. działalność statutową jednostek naukowych. Na system grantów dla wybitnych osób wydajemy tylko 13 proc. - podkreślił naukowiec.

Raport "Produktywność naukowa wyższych szkół publicznych w Polsce" powstał w ramach programu firmy Ernst&Young "Sprawne państwo". Jego autorki porównały efektywność naukową (czyli liczbę publikacji i cytowań na pracownika naukowo-dydaktycznego) 291 uczelni z siedmiu krajów, w tym 34 z Polski. Badały też jak ten wynik waha się m.in. w zależności od poziomu finansowania, rodzaju uczelni, miejsca jej działania oraz obciążenia pracowników aktywnością dydaktyczną.

Opublikowano: 2011-01-15

Źródło: Onet.pl


Zobacz więcej wiadomości



Napisz swój komentarz
Zobacz komentarze Czytelników

  • Przyczyny skromnego udziału Polaków w światowej nauce

    Autor: inhet   Data: 2011-01-16, 22:37:36               Odpowiedz

    "Autorki przywołały wcześniejsze analizy, z których wynika, że w Polsce zwykle autorami dwóch trzecich wszystkich publikacji i cytowań na całej uczelni jest trzech do pięciu pracowników naukowo-dydaktycznych. Reszta skupia się na prowadzeniu wykładów. Mogą to robić, bo nikt nie rozlicza ich z e... Czytaj dalej



Zobacz więcej komentarzy