Reklamy
Porady psychologiczne
Paliłem marihuanę, teraz mam dziwne objawy...
Witam mam poważny problem i bardzo bym prosił o poradę. Kilka lat temu zażywałem narkotyki, szczególnie marihuana, kilka razy amfetamina i extazy. Któregoś razu po zjedzeniu tabletki extaza wszyscy sie bawili (zawsze czułem sie po tym dobrze bawiłem sie na tym) wszyscy się bawili, a mi tak, jakby to nazwać tabletka ta nie wjechała, siedziałem sobie i nagle takie dziwne zamyślenie, w pewnej chwili ocknąłem się, tak, jak bym miał chwilowy brak przytomności, zgubiłem się, przez moment mnie nie było, tak to nazwę. Było to dla mnie straszne. Od tamtej pory nigdy juz nie brałem extazy, to było jakieś 3 lata temu, później nadal paliłem marihuanę, dosyć często, prawie codziennie i któregoś razu po upaleniu dostałem takiego ataku porównywalnego z tym, co miałem po tej tabletce - doszedłem ledwo do domu, straszne zachwianie równowagi, bardzo silne bicie serca, momentalnie wyschła mi ślina w ustach, tak jakby spieniłem się, miałem taką jazdę, że myślałem ze nie przeżyję tego i marzyłem tylko o tym, żeby się to uczucie już skończyło. Od tamtej pory przestałem zażywać narkotyki!!
Przez 4 albo 5 miesięcy było ok., potem zaczęło się znowu, nic nie paliłem, ani nic nie brałem i któregoś dnia źle się poczułem, serce biło mi bardzo mocno, takie dziwne? Poszedłem do lekarza, okazało się, że miałem ciśnienie ponad 160 na ileś tam, nie pamiętam, lekarz dał mi proszki betaloc, po tych proszkach trochę lepiej, ale w sumie nie wiem, czy mi pomagały, czy nie, z czasem przeszło samo, przez pół roku było super, grałem w piłkę, biegałem. Później na sylwestra jakieś 2 lata temu wpadłem na głupi pomysł żeby sobie zapalić marihuany, zapaliłem, było OK., popaliłem z tydzień i znowu ten sam atak!! Tylko był tak bardzo silny o wiele silniejszy niż wtedy, leżałem na łóżku, serce waliło jak młot!! Myślałem, że tego już nie przeżyje, rozrywało mnie dosłownie, leżałem, gubiłem sie i wracałem i znowu gubiłem i wracałem, atak i przechodzi, delikatnie, znowu atak i od tamtej pory zaczęły się moje problemy. Było to jakieś 2 lata temu, od tamtej pory nic nie brałem i nigdy nie wezmę!! Źle się czułem, ale jakoś trochę mi przechodziło tak różnie, może lekka poprawa była jednego dnia dobrze jednego źle!! Strasznie reagowałem na pogodę tzn, jak się źle czułem to była brzydka pogoda, a jak ładna to w miarę. Przyzwyczaiłem się do tego i jakoś z tym żyłem, wydawało mi się, że to tylko zwykłe nadciśnienie. W październiku zeszłego roku byłem z dziewczyną moją na zakupach w dużym markecie i wtedy dostałem znowu ataku, serce zaczęło strasznie bić, wybiegłem stamtąd, siedziałem na przystanku z pół godziny i ledwo pamiętam, jak wróciłem do domu. Wtedy ten nowy objaw nastąpił, takie dziwne zachwianie równowagi, jak idę ulicą, to tak jakby w głowie mnie ściąga na boki, zawsze w ciągu dnia miałem takie jakby napady tego 2 x dziennie, że nagle to przychodziło i tak około godziny trwało we mnie i później przechodziło, teraz od niedawna zaczęło się jeszcze gorzej nadal mnie ściąga na boki, próbuję z tym walczyć, takie dziwne uczucie, próbuję się skoncentrować walczę z tym, ale taki dziwny tik do prawej stopy, napięcie palców, troche mi w tym pomaga, nie wiem, takie dziwne napięcie stopy, albo ręka za głowę, dotykam karku, próbuję się pozbierać (nie wiem jak to napisać to jest straszne uczucie), pomaga mi to się skoncentrować uspokoić to, ale w niewielkim stopniu, to jest straszne, doszedł z czasem do tego następny objaw ? drżenie, cały drżę w sobie, szczęka mi drży, całe ciało prawie non stop (wydaje mi się, że jakaś nerwica mnie złapała w związku z tym problemem, ze mnie ściąga i nie mogę z tym walczyć), byłem w szpitalu, zrobili badania: krew, mocz, EKG - "nic panu nie jest, dziękujemy, do widzenia" (!!), tak się mną zajęli, zacząłem szukać porady u psychiatry, powiedział mi, ze uszkodziłem sobie mózg, dał mi leki - permazyna (nic nie działały żadne i jakieś tam psychotropy zaczął mi dawać, mówił, że nie silne ? coaxil - ale przestałem brać te leki, bo nawet w 1% nie czułem poprawy.
W marcu wyjechałem do Anglii, do pracy, nie brałem żadnych leków, w połowie kwietnia przeszło, ale nie w 100%, ale znacznie lepiej, nie męczyło mnie tak, ale np nie byłem w stanie biegać, bo od razu źle się czuję, a tym bardziej wypić chociaż 1 piwo, bo od razu łóżko i znowu niedobrze mi, także nie pije już od ponad roku i jakby przeszło, może tak czasami mnie łapało, ale rzadko i teraz w sobotę byłem w galerii, takiej dużej i znowu źle się poczułem, przeszedł mnie prąd od głowy do stóp i znowu te ataki, cały drżę dosłownie w środku, mało nie exploduję, czemu reaguję tak w dużych sklepach??
Zauważyłem, że drętwieją mi ręce podczas snu, jak leżę chwilę na ręku to się budzę i nie czuję ręki, czuję takie bardzo, ale to bardzo silne pulsowanie, które mam przez cały czas, taki puls w całym ciele, niedający mi spokoju, nie pozwala mi to zasnąć, nigdy tego nie miałem i te ściąganie w głowie. Przestałem chodzić do pracy, wczoraj w nocy serce mi tak mocno biło jak nigdy i nieregularnie. Waliło, waliło i przerwa, w 1 sekundzie cały się spociłem taki zimny pot, od tamtej pory mam takie pocenie zimne i już prawie tydzień lezę i cały drżę gdzieś wyjdę, to szybko wracam, bo te ściąganie w głowie nie daje mi spokoju i takie jakby uczucie, jak się szybko wstanie, takie przyćmienie mam przez cały czas boję ze się przewrócę, to przez cały czas non stop jestem zmęczony, niewyspany, a śpię około 10 godzin, nie chce mi sie spać, budzę się, ale jestem niewyspany, dziwne takie uczucie, cały czas chodzę osłabiony, niewyspany, skronie mi pulsują, czuję w głowie te zaćmienie, nie wiem, czy mam wysokie ciśnienie, czy za niskie, non stop pulsowanie, drżenie. Byłem u lekarza wczoraj, ciśnienie jest ok powiedział, a w głowie nadal puls i to uczucie. Czy może być tak, że krew nie dopływa do mózgu?? Z jakiegoś powodu, albo nie wiem, już nie mam pojęcia, proszę o poradę, co mam robić, bo nie znam na tyle języka, żeby iść tu do lekarza i mu opowiedzieć o tym, czy mam wracać do kraju?? A w Polsce znowu mi w szpitalu powiedzą, że nie wiedzą, co mi jest, czy może to być od długiego siedzenia przy komputerze, bo siedzę prawie całymi dniami? Nie wiem, co robić, proszę o jakąś poradę, dziękuję i pozdrawiam.
Radek
odpowiada Ela Kalinowska, psycholog
Witam,
Panie Radku, objawy, jakie Pan opisał mają najprawdopodobniej podłoże emocjonalne, dlatego wyniki badań (EKG) nie wykazują żadnych zmian somatycznych. Mechanizm powstawania tych objawów w dużym uproszczeniu może wyglądać tak: różne sytuacje życiowe wywołują emocje - złość, lęk, radość, tęsknotę, niepokój, zadowolenie, zachwyt, bezsilność itd... Wszystkie te emocje są sygnałami, które, jeśli działają właściwie, mówią nam co mamy robić, a czego unikać, kiedy trzeba działać, a kiedy raczej pogodzić się z tym, co jest. Aby dobrze radzić sobie z emocjami, trzeba umieć je dobrze odczytać, rozpoznać to, co sygnalizują. Do tego potrzebne jest, aby sobie je dobrze uświadamiać, umieć je rozpoznać i zachować się zgodnie z tym, ku czemu nas kierują. To jest dość trudne, bo czasem nie lubimy tego, do czego nas te emocje kierują lub nie potrafimy zgodnie z nimi działać. Np. ktoś, kto nie umie się przeciwstawić się naciskom innych ludzi, będzie odczuwał trudność i dyskomfort czując złość, bo złość często właśnie kieruje nas ku konfrontacji, lub ktoś, kto czuje swoją silę w działaniu, będzie ciężko znosił bezsilność, bo ona kieruje ku pogodzeniu się z czymś, a nie aktywności. Gdy jakaś emocja wywołuje trudność, można próbować (często nieświadomie) jej nie czuć. Np. uznać, że wcale jej się nie czuje - stłumić, albo zagłuszyć ją jakimś chemicznym środkiem np. alkoholem. Tłumienie emocji nie sprawia, że emocje znikają, tylko pozwala ich nie czuć i nie zauważać. Emocje wtedy tracą swój kontekst. Tzn. człowiek ma w sobie wiele różnych emocji, ale trudno je powiązać z jakimiś sytuacjami. Sa takimi sygnałami, o kórych nie wiadomo, co znaczą. To tak jakby się znaleźć w pomieszczeniu pełnym różnych strzałek, w różnych kolorach i kierunkach, ale bez objaśnień, co one wskazują. Taka sytuacja budzi niepokój, lęk. To właśnie jest coś, co często przytrafia się ludziom tłumiącym swoje emocje. Nagle z nikąd pojawia się lęk. Tak jak w Pana przypadku w jakiejś neutralnej sytuacji np. w dużym sklepie - duża ilość bodźców w supermarkecie sprawia, że często właśnie w tym miejscu skumulowane emocje znajdują ujście w uczuciu paniki. Lęk nie ma uzasadnienia, bo zgromadzone emocje nie odnoszą się już do konkretnych sytuacji. Lęk powoduje, że człowiek zaczyna szybciej oddychać, we krwi zaczyna być za dużo tlenu i w związku z tym pojawiają się zawroty głowy, mrowienia w ciele, puls staje się szybszy. Ponieważ, jest to moment bardzo silnej koncentracji na sobie i swoim ciele, wszystkie te odczucia są odbierane silniej, co dodatkowo zwiększa lęk. Tu zamyka się błędne koło, bo rosnący lęk, nasila objawy fizyczne, które nasilają lęk.
W takich sytuacjach, człowiek zaczyna być przekonany, ze jakaś poważna choroba rozwija się w jego ciele i pozytywne wyniki badań tylko zwiększają jego niepokój. Mimo to badania są konieczne, prawidłowe wyniki EKG czy badań neurologicznych są o tyle ważne, że potwierdzają emocjonalne podłoże objawów płynących z ciała, a też są informacją o tym, ze nie ma konieczności specjalistycznego leczenia kardiologicznego czy neurologicznego. Właściwym leczeniem w problemach tego typu jest leczenie psychiatryczne oraz psychoterapia.
Pisał Pan, że "leki nie pomogły nawet w 1%" - warto pamiętać, że tego typu leki z reguły nie działają natychmiast. Na ogół potrzeba czasu: 14-30 dni aby, można było coś powiedzieć o ich działaniu. W tym czasie należy go przyjmować zgodnie z zaleceniem lekarza i nie zażywać w tym czasie żadnych środków psychoaktywnych (narkotyki, alkohol, inne leki np. uspokajające). Jeśli po takim czasie leki dalej nie działają, można powiedzieć, że w tym wypadku nie są one skuteczne. W takiej sytuacji lekarz będzie dobierał inne leki ( z innej grupy). Dobranie leków czasem bywa bardzo trudne, a w niektórych przypadkach w ogóle się nie udaje. Pozostaje psychoterapia. Psychoterapia pozwala dzięki lepszemu zrozumieniu siebie, radzić sobie z emocjami. Pozwala na przywrócenie emocjom ich funkcji znaczącego sygnału. Leczenie lekami i psychoterapia dobrze się uzupełniają i z reguły połączenie tych dwóch metod daje najlepsze wyniki.
Przypuszczam, że w Pana przypadku psychoterapia byłaby bardzo pomocna. Z tego, co Pan pisze o sobie, można się domyślać, że trudno Panu radzić sobie z emocjami. Przez pewną część swojego życia, prawie codziennie używał Pan narkotyków. W jakiś sposób, Pana codzienne doświadczenie było zmieniane przez marihuanę. Pana emocje i świadomość siebie, były inne, niż gdyby Pan nie palił. Potem Pan się przestraszył i zrezygnował ze środków zmieniających postrzeganie rzeczywistości i pojawiły się objawy nerwicowe - niewyjaśnione zawroty głowy, drżenia, skoki ciśnienia i przyspieszony puls. Trochę to jest tak, jakby Pan "zamieniał" emocje na objawy z ciała. Do tego jeszcze pisze Pan, że "siedzi przy komputerze całymi dniami" i nie podobałoby się Panu, jakby się okazało, że Pana problemy się z tym siedzeniem, wiążą. Takie siedzenie całymi dniami przy komputerze to też jest rodzaj odurzenia. Komputer odrywa od rzeczywistości w podobny sposób jak narkotyki. Być może Pana praca polega na używaniu komputera, ale wtedy trzeba by się zastanowić, czy to nie praca jest tym, co wypełnia Panu całkowicie życie i odrywa od rzeczywistości. Tak naprawdę to w ciągu dnia powinien być czas i na pracę i na odpoczynek i na komputer i na spotkania z innymi ludźmi.
Jeśli jakaś sprawa dominuje nad całym życiem, staje się czymś jedynie najważniejszym, wówczas warto sie zastanowić, czy ta właśnie sprawa nie jest takim "zagłuszaczem", który pozwala nie kontaktować się ze sobą, swoimi emocjami i światem. Jeśli tak jest, to prędzej czy później ta sprawa stanie się źródłem kłopotów. To, co się z Panem dzieje, nie wynika z siedzenia przy komputerze ? raczej siedzenie przy komputerze, a wcześniej narkotyki - są przejawami tego samego problemu - problemu z emocjami. Tego, ze trudno Panu radzić sobie z życiem i sobą samym, i próbuje Pan od tej świadomości uciekać na różne sposoby.
Psychoterapia pozwoliłaby Panu trochę sobie poukładać to wszystko, lepiej zrozumieć siebie, znaleźć bardziej konstruktywne sposoby radzenia sobie z trudnościami. Gdy Pan zacznie lepiej siebie rozumieć, wyraźniej odczuwać emocje, objawy fizyczne powinny ustąpić.
Zastanawia się Pan, czy zostać w Anglii, czy wrócić do Polski. Może podejmując tę decyzję warto wiedzieć, że może Pan znaleźć w Anglii niejednego polskiego psychoteraputę i może Pan na miejscu podjąć leczenie. Warto zajrzeć na stronę www.polishpsychologistsclub.org.
Pozdrawiam -
Elżbieta Kalinowska
Zobacz także: Jak uzyskać profesjonalną pomoc psychologiczną on-line?