Porady psychologiczne

Sama nie wiem...

Sama nie wiem, od czego zacząć: studiuję pedagogikę, jestem na czwartym roku, właściwie od trzech lat staram się walczyć z własną psychiką, bo bardzo zależy mi na tym, aby moc normalnie żyć, tzn. czuć zadowolenie z siebie, komfort pośród ludzi, a mimo terapii grupowych, indywidualnych i farmakoterapii wciąż mam poczucie, nazwalałbym to - "nieistnieniem". Wciąż odczuwam lęk, przedstawienie przed grupą referatu jest dla mnie koszmarem - wiem, że nie jestem w stanie temu sprostać i nigdy nie będę swobodna, kiedy czuję się oceniana i gdy ktoś mi się przygląda... paraliżuje mnie myśl, ze inni widzą moje zdenerwowanie, że brakuje mi tchu, że drży mi głos, ale w tej chwili doszedł mi jeszcze jeden problem - sytuacja, w której coraz trudniej mi się odnaleźć: na ostatniej terapii poznałam chłopaka - zakochałam się, i czułam się najszczęśliwszą osoba na świecie - nie przerażała mnie myśl ze Marek choruje na schizofrenię, wierzyłam że dam rade, że wszystko jakoś się ułoży, jesteśmy już razem ze sobą trzy miesiące, a mi zaczyna by coraz ciężej - mama ma wiele pretensji do mnie, uważa, ze Marek mną manipuluje i rządzi - kiedy zapytałam, dlaczego tak uważa odpowiedziała, że tym ciągłym mówieniem, proszeniem o coś: np. o zrobienie herbaty. Wiem, że jest to śmieszny argument, ale sama też zaczynam mieć wątpliwości - czy naprawdę jestem wystarczająco silna, czy rzeczywiście nie wykorzystuje on mojej dobroci. Myślałam nawet o tym żeby zerwać zawczasu, ale strasznie boję się, że go skrzywdzę, ze tak bardzo zaangażowaliśmy się oboje, a teraz nagle taka decyzja... Najchętniej odizolowałabym się od całego świata, nie kontaktowała się z nikim i nie wyrzucała sobie dzięki temu niczego, myślę, że mama ma na mnie duży wpływ, choć nie zdaje sobie z tego sprawy - nie wiem, co zrobić, powiedziałam Markowi tylko tyle, że chciałabym mieć więcej czasu dla siebie i żebyśmy w niektóre dni się nie spotykali, że chcę mieć czas dla siebie na przemyślenia i tak jest, ale wiem, że to nie doprowadzi mnie donikąd - przeciągam tylko to, bo nie wiem sama, czy chcę z nim być, czy wolę odejść - wiem tylko, że nie chcę go zranić, bo jest dobrym człowiekiem i kocham go, ale czasem już boję się nawet patrzeć na niego, kiedy widzę jego zachowanie, lęk, czasem myślę, że zatraciłam w tym związku samą siebie - uciekłam w związek... pewnie strasznie to chaotyczne, bardzo zależy mi na odpowiedzi...

odpowiada Ela Kalinowska, psycholog Ela Kalinowska, psycholog

Witam,

Zastanawiam się, co właściwie miałabym Pani odpowiedzieć - jeśli chodzi o Pani problemy emocjonalne, to pisze Pani "wiem, że (...) nigdy nie będę swobodna, kiedy czuje się oceniana i gdy ktoś mi się przygląda..."

Jeśli zmiana w tej dziedzinie nie jest możliwa, to chyba nie ma powodu, by się zajmować tą sprawą? Jak nigdy to nigdy - zresztą Pani liczne, dotychczasowe, nieudane terapie zdają się wskazywać na to, że, zgodnie z własnym przekonaniem, nigdy Pani nie uwolni się od lęków...

Może zatem warto by zacząć akceptować to, że Pani tak ma i już... - skoro uważa Pani, że nigdy się Pani nie zmieni, więc może zamiast terapii robić coś innego? Skupić się na osiąganiu celów, które uważa Pani za realne do osiągnięcia?

Zaangażowanie w związek ze schizofrenikiem niewątpliwie da Pani wiele różnych, silnych emocji - może Pani obecne problemy staną się, przy problemach w związku, czymś zupełnie do zniesienia...? Czy chodzi Pani o to, by zamiast rozwiązywać własne problemy, opiekować się kimś jeszcze bardziej zaburzonym, na tle którego Pani problemy wydadzą się błahe, a Pani będzie wyglądać na całkiem zdrową osobę? Czy taki ma Pani pomysł na poprawę swojego samopoczucia?

Na pewno na początku terapii grupowej przestrzegano wszystkich uczestników przed nawiązywaniem związków damsko-męskich w grupie terapeutycznej, podczas terapii. Mówiono zapewne, że ani udanego związku z tego nie będzie, ani skutecznej terapii. Podejrzewam, że już słyszała Pani też o tym, dlaczego takie związki są raczej skazane na niepowodzenie.

Ma Pani też do dyspozycji swoje własne wątpliwości i wątpliwości mamy, ale tego też Pani nie chce usłyszeć, czy wziąć pod uwagę w swoich decyzjach.

Więc, pomimo swoich wątpliwości, najwyraźniej nic Pani nie zamierza zrobić z tym, że angażuje się Pani w taki wątpliwy związek... Zatem cokolwiek powiem, to tez rozbije się o to "ale ja nie mogę... ale ja go kocham..." więc co w ogóle miałabym powiedzieć? Jest Pani dorosła i cokolwiek Pani zrobi, to Pani poniesie konsekwencje swoich decyzji.

Pozdrawiam serdecznie -

Ela Kalinowska


Zobacz także: Jak uzyskać profesjonalną pomoc psychologiczną on-line?

Inne porady