Porady psychologiczne

Mama ma do mnie pretensje, gdy staram się ułożyć swoje życie z mężem. Czy nie mam do tego prawa?

Dzień dobry,

mam 24 lata. Prawie rok temu wyszłam za mąż, a niedawno ukończyłam studia. Z mężem staramy się ułożyć sobie życie. Jest to jednak utrudnione, wydaje mi się, że przez moją mamę. Bardzo ją kocham i zawsze gotowa byłam dla niej zrobić wszystko. Grałam na skrzypcach, choć bardzo tego nie lubiłam, a wszystko po to by mogła być, ze mnie dumna. Wyszłam za mężczyznę, którego jako jedynego zaakceptowała. Na początku BARDZO nie lubiłam Marka, ale to przez moją mamę, bo strasznie nalegała, żebym się z nim spotykała. Z czasem pokochałam go całym sercem i teraz poza nim świata nie widzę.

Potrafiła nawet popsuć związek, gdyż nie odpowiadał jej mężczyzna, z którym się spotykałam. W chwili obecnej opiekujemy się chorą babcią (ze strony mamy). Jest bardzo ciężko, gdyż babcia jest osobą chorą psychicznie i fizycznie - to również dla mamy. Gdy mój mąż skończy za trzy lata studia i dostanie pracę, chcemy przeprowadzić się do innego miasta (40 km od rodzinnej miejscowości).

Wtedy mama zarzuca mi, że jej nie pomagam, że jej nie kocham ostatnio, nawet mi powiedziała, że ma mnie w dup.... Staram jej się pomóc na ile mogę. Pracuję, gotuję, sprzątam, opiekujemy się babcią... Nie mam czasu nawet dla męża. Co robię nie tak? Zawsze byłam przy mamie, byłyśmy jak przyjaciółki, mogłam jej się poradzić, a nawet zwierzałyśmy się sobie. Teraz, gdy poświęcam jej mniej czasu, a życie staram sobie ułożyć z mężem, mama ma do mnie pretensje. Bardzo ją kocham, ale jeszcze mocniej kocham swojego męża i teraz on jest dla mnie najważniejszy - mama oczywiście też jest ważna. Czy nie mamy prawa wyjechać do innego miasta i tam układać sobie życie?

Bardzo proszę o pomoc. Skorzystałabym z porad prywatnego psychologa, ale narazie mnie nie stać na niego. Razem z mężem nie wiemy, jak rozwiązać ten poważny problem.

odpowiada Ela Kalinowska, psycholog Ela Kalinowska, psycholog

Witam,

w Pani sytuacji nie chodzi o to, że "coś Pani robi nie tak" tylko o to, że czuje się Pani winna, gdy mama się złości. Mama robi lub mówi przykre rzeczy nie dlatego, że Pani się zachowuje niewłaściwie tylko dlatego, że się boi Panią stracić. Za każdym razem, gdy Pani robi coś "po swojemu" - np. wyobraża sobie życie w innym mieście, lub gdy spotyka się z chłopakiem, który JEJ się nie podoba - doświadcza Pani odrębności i to ją przeraża. Robi wtedy coś, co często robiła - tzn. wywiera na Panią presję, żeby Pani zachowywała się tak, jakbyście były JEDNĄ osobą i wtedy czuje się spokojna. Udaje jej się to, bo Pani czuje się winna, gdy ona się złości i na tym poczuciu winy albo Pani rezygnuje ze swoich pomysłów, albo jakoś inaczej się stara jej to wynagrodzić. W każdym razie robi Pani coś takiego, aby ona znowu poczuła, ze jesteście jednością i gdy ona się uspokaja, Pani też się uspokaja. Nie jest to uspokojenie zupełne, bo zostaje poczucie skrzywdzenia, ale mam wrażenie, że lepiej Pani znosi swoje skrzywdzenie, niż niezadowolenie mamy.

Ponieważ niezadowolenie mamy ma źródło w jej lęku przed Pani "wyjściem z gniazda", a nie w tym, że za mało się Pani stara, to nie ma takiego starania, które mogłoby zaspokoić mamę. Tu by potrzebne było nie tyle Pani staranie, a bardziej jej pogodzenie się z tym, że dzieci wychowujemy dla świata, a nie dla siebie i że naturalne jest, że one w końcu odchodzą. Żeby się tego mniej bała. Ale to jest zamknięta droga, bo nie można zmienić drugiej osoby. Pani nie może nic zrobić, żeby mama się nie bała Pani dorosłości (odrębności i niezależności).

To, na co ma Pani wpływ, to na samą siebie. Na swoje wybory. Na to żeby robić coś, co jest Pani pragnieniem MIMO niezadowolenia mamy. "Wyjście z gniazda" to danie sobie prawa do własnych spraw, do czasu dla męża, siebie i przyjaciół. To życie własnym życiem bez poczucia winy. To jest też umiejętność znalezienia tej granicy, do której, to, co Pani robi dla mamy i babci jest rzeczywiście pomocą, a poza którą to już jest rezygnacja ze swojego życia. Bo tu nie chodzi o to, aby Pani przestała im pomagać, tu chodzi o to, aby pomaganie nie niszczyło Pani jako odrębnej osoby. O swoją odrębność musi Pani sama zadbać, a nie liczyć dłużej na to, że mama to zaakceptuje i pochwali. Nie pochwali, będzie walczyć, złościć się, obrażać, mówić "masz mnie w d..." Warto przy tym pamiętać, że gdy mama mówi "masz mnie w d..." to jest to wyrażanie swojej złości i lęku a nie obiektywna ocena Pani postępowania. Ona w tym momencie tak naprawdę mówi "jestem wściekła, bo się boję, że zostanę sama" Nie umie tego powiedzieć tak wprost, więc wyraża to w taki sposób. Zrozumienie tego pozwala spokojnie wytrwać przy swoim wyborze. Nie poddać się emocjonalnym naciskom.

Może warto sobie zacząć zadawać pytanie - czego JA chce w życiu, co jest dla MNIE ważne, jak CHCĘ pomagać mojej mamie, a czego dla niej nie zrobię. Można wyobrazić sobie siebie za 10 lat - jak chcę, żeby moje życie wyglądało, gdy będę mieć 34 lata. Można sobie zrobić wycieczkę w dobrą przyszłość - gdzie chcę mieszkać, co robić, jakie mieć relacje z mamą, z mężem itp. Co mi jest potrzebne, aby te marzenia czy wyobrażenia stały się rzeczywistością. Co mam zrobić dziś, żeby choć o trochę przybliżyć się do tego co chciałabym w przyszłości. Może to by mogło być np. wyjście z mężem do kawiarni, bez tłumaczenia się mamie... lub jakieś inne zachowanie możliwe dla Pani na dziś, które będzie wynikać z Pani chęci, a nie z tego, co chce mama. Psychoterapia byłaby z pewnością pomocna dla Pani. Może warto poszukać w swojej okolicy Poradni Zdrowia Psychicznego - tam pomoc jest bezpłatna (refundowana przez NFZ) lub nawiązać kontakt z Centrum Pomocy Psychologicznej Online (www.acpp.ukw.edu.pl).

Pozdrawiam serdecznie –

Ela Kalinowska


Zobacz także: Jak uzyskać profesjonalną pomoc psychologiczną on-line?

Inne porady