Reklamy
Artykuł
Stefan Szary
Ludzkie oblicze medycyny. Godność, podmiotowość, intymność człowieka cierpiącego
Medycyna od samego początku jest służbą człowiekowi cierpiącemu i choremu [1]. Oznacza ona, z jednej strony, zdolność udzielenia profesjonalnej pomocy medycznej potrzebującemu, z drugiej, umiejętność przeprowadzenia spotkania terapeutycznego z drugim człowiekiem. Kluczowe znaczenie ma tutaj właściwe rozumienie terminu: "spotkanie terapeutyczne". Spotkanie terapeutyczne powinno zawsze być oparte na:
Podstawowymi celami "spotkania i rozmowy terapeutycznej" są:
Godność to szczególnego rodzaju wartość przysługująca człowiekowi z samego faktu, że jest człowiekiem. Ks. prof. Józef Tischner podkreślał, że istotną cechą godności jest to, iż zobowiązuje ona absolutnie, tzn. nigdy i w żadnych okolicznościach nie traci ona swojej ważności. Człowiek jest zawsze człowiekiem. Nawet wtedy, gdy swoimi czynami zaprzecza człowieczeństwu, także wtedy jest człowiekiem. Można, wydobywając z historii najbardziej nikczemne sposoby ludzkich zachowań, powiedzieć, że "tak człowiek nie postępuje", lecz nie zmienia to faktu, że tak niegodnie postąpił właśnie człowiek.
Godność, przypomnijmy raz jeszcze, to szczególnego rodzaju wartość przysługująca człowiekowi z samego faktu, że jest człowiekiem. Stąd Immanuel Kant sformułował w swojej etyce słynny imperatyw kategoryczny, który głosi: "Postępuj tak, byś człowieczeństwa tak w twej osobie, jak też w osobie każdego innego używał zawsze zarazem jako celu, nigdy tylko jako środka" [2]. Wszelkie formy reifikacji, urzeczowienia, uprzedmiotowienia człowieka stanowią uderzenie w godność człowieka. Pogwałceniem godności są wszelkie przejawy przemocy oraz pogardy, zarówno fizycznej, jak i psychicznej.
W wielu pracach, zwłaszcza z zakresu etyki i psychologii, można spotkać pogląd, według którego ten, kto posiada właściwe odniesienie do siebie samego, potrafi także uszanować godność drugiego człowieka. Kto nie szanuje innego, najprawdopodobniej ma także nieuporządkowaną relację do siebie samego.
Medycyna stoi na straży godności człowieka, rozumianego podmiotowo - tzn. jako konkretną, pojedynczą, jedyną w swoim rodzaju Jednostkę - i traktowanego holistycznie, tzn. jako jedność psycho-fizyczno-duchową, żyjącą w konkretnym czasie - "teraz oto", i w konkretnej przestrzeni - "tu oto".
Bez uznania ludzkiej podmiotowości, trudno jest wyobrazić sobie autentyczną troskę, zarówno, gdy chodzi o ciało, jak i gdy chodzi o wnętrze człowieka. Stąd spotkanie z chorym człowiekiem nie może odbywać się w innej atmosferze, jak tylko w klimacie życzliwości, empatii, wrażliwości, cierpliwości, wyrozumiałości. Chory człowiek, często niezależnie od własnej woli, przeżywa lęk, wykazuje zdenerwowanie, trudno jest mu się skupić, trudno mu nieraz zrozumieć to, co się do niego mówi i co się wokół niego dzieje - znajduje się w stanie tzw. pogotowia nerwowego. Dlatego podstawowym zadaniem terapeutycznym obejmującym osobę chorego człowieka jest zawsze próba zmniejszenia napięcia lękowego pacjenta poprzez wzmocnienie poczucia bezpieczeństwa. Oczywiście, trzeba znaleźć w sobie dużo odwagi, by chcieć wczuć się w świat przeżyć chorego. Bez tej odwagi trudno wyobrazić sobie profesjonalnie pracującego lekarza, pielęgniarkę czy ratownika medycznego. Dr Janusz Janczukowicz wymienia empatię jako zasadniczą kompetencję współczesnego lekarza. Określa ją jako zdolność nie tylko do rozumienia emocji innego człowieka, "lecz także [jako] umiejętność przekazania drugiej osobie tego zrozumienia i podjęcia odpowiednich działań w celu udzielenia pomocy" [3] zarówno, gdy chodzi o ciało człowieka (ból fizyczny), jak i jego psychikę (wymiar cierpienia psychiczno-duchowego).
"Wiadomo - przypomina Kępiński - ile lekarz może pomóc choremu swoją obecnością, swoją wiarą w wyleczenie, troskliwością itd. w chorobach par excellence somatycznych, i drugiej strony, jak załamanie się chorego może doprowadzić do pogorszenia się stanu fizycznego, a nawet śmierci. Lekarz praktyk musi więc podchodzić do chorego całościowo" [4]. Inaczej mówiąc, holistyczne podejście do człowieka chorego, to fundament właściwej postawy respektującej podmiotowość pacjenta.
Prof. Tomasz Trojanowski, neurochirurg, mówi wprost: "Lekarz, który nie zada sobie trudu, by wypracować bliską, ciepłą nawet relację z chorym, nie może skutecznie leczyć. Zamiast otwartości i zaufania napotka u pacjenta niedowierzanie, onieśmielenie, a nawet strach. Jeśli chory nie potrafi uwierzyć, że robię wszystko, co możliwe, by mu pomóc, jak ma uwierzyć, że warto podjąć ryzyko i na przykład zgodzić się na wycięcie guza, który specjaliści powszechnie uważają za nieoperacyjny?" [5].
Człowiek chory, to konkretne ja, z własnym imieniem, z własnym nazwiskiem, z historią swojego życia, ze swoim bólem, ze swoim lękiem, z udanymi bądź też nieudanymi sposobami radzenia sobie z nimi, potrzebujący pomocy, zrozumienia i wsparcia.
Spotkanie z człowiekiem chorym oznacza często bezpośredni kontakt z ciałem, a nawet bezpośrednią ingerencję w cielesność człowieka. Godność i podmiotowość człowieka domagają się przestrzegania najwyższych standardów etycznego postępowania oraz uszanowania intymności pacjenta. W czasie jednej z rozmów usłyszałem kiedyś słowa: "Lekarz uratował mi ciało, lecz zniszczył mi umysł. Nie wiem, co jest gorsze?". Ks. prof. Józef Tischner często powtarzał swoim studentom, że świat wewnętrzny człowieka, świat ludzkiego serca, jest niezwykle delikatny. Rany wewnętrzne goją się nieraz o wiele trudniej niż obrażenia cielesne i nie jest żadnym wytłumaczeniem fakt, że tego, co psychiczne bezpośrednio nie widać. Co więcej, pisał A. Kępiński: "sukces leczenia (...) zależy w dużym stopniu od wyzwolenia w chorym pozytywnych uczuć do otoczenia" [4]. Na sprawę uszanowania intymności człowieka chorego zwrócił uwagę lek. Rafał Osiński, stawiając symptomatyczne pytanie: "W ilu gabinetach standardowy parawan jest wyposażeniem stojącym gdzieś w rogu, a w ilu faktycznie bywa stosowany i ustawiony w sposób gwarantujący pacjentowi ochronę przed wzrokiem innych osób za wyjątkiem bezpośrednio diagnozującej?" [6].
Problemem nie tyle jest tu system czy pieniądze, lecz brak pomyślenia, empatii, rutyna, schematyzm działania, brak wrażliwości, brak wyobraźni, a czasem chyba zwyczajne lenistwo. Znana dziś wszystkim prof. Maria Siemionow powiedziała kiedyś, że: "Na rutynę nie ma w medycynie miejsca i ona się nie pojawi, jeżeli lubi się swoją profesję i kontakt z ludźmi. Bo człowiek jest najważniejszy w tym zawodzie. Nie eksperymentalny zabieg, nie publikacja w prestiżowym czasopiśmie, ale świadomość, że pomogło się konkretnej osobie" [5]. Lecząc chore ciało i wzmacniając ludzkiego ducha, uzdrawia się człowieka, niewłaściwie zaś traktując jego ciało i nie szanując wewnętrznego świata osoby chorej, depcze się w pewien sposób samego człowieka.
Medycyna od samego swego początku stanowi służbę człowiekowi cierpiącemu i choremu. Rozwiązując dany przypadek medyczny, zawsze pomaga się konkretnemu człowiekowi, który ma swoją godność. Spotkanie terapeutyczne nie powinno zatem nigdy stać się spotkaniem z funkcjonariuszem, lecz zawsze i przede wszystkim spotkaniem z drugim człowiekiem, który jest lekarzem, pielęgniarką, ratownikiem medycznym.
Skomentuj artykuł
Zobacz komentarze do tego artykułu
- uszanowaniu godności człowieka,
- uszanowaniu podmiotowości człowieka cierpiącego,
- uszanowaniu intymności pacjenta.
Podstawowymi celami "spotkania i rozmowy terapeutycznej" są:
- poznanie człowieka chorego,
- przekazanie informacji na temat diagnozy,
- przekazanie informacji na temat możliwych działań terapeutycznych,
- przekazanie informacji na temat możliwości i zagrożeń związanych z działaniami terapeutycznymi,
- przekazanie informacji o udzieleniu niezbędnej pomocy w ramach szeroko rozumianego procesu leczenia,
- w oparciu o rzetelnie, a zarazem zrozumiałe przekazane informacji, wyrażenie woli pacjenta, co do dalszego postępowania terapeutycznego.
Fundamentalne znaczenie godności
Godność to szczególnego rodzaju wartość przysługująca człowiekowi z samego faktu, że jest człowiekiem. Ks. prof. Józef Tischner podkreślał, że istotną cechą godności jest to, iż zobowiązuje ona absolutnie, tzn. nigdy i w żadnych okolicznościach nie traci ona swojej ważności. Człowiek jest zawsze człowiekiem. Nawet wtedy, gdy swoimi czynami zaprzecza człowieczeństwu, także wtedy jest człowiekiem. Można, wydobywając z historii najbardziej nikczemne sposoby ludzkich zachowań, powiedzieć, że "tak człowiek nie postępuje", lecz nie zmienia to faktu, że tak niegodnie postąpił właśnie człowiek.
Godność, przypomnijmy raz jeszcze, to szczególnego rodzaju wartość przysługująca człowiekowi z samego faktu, że jest człowiekiem. Stąd Immanuel Kant sformułował w swojej etyce słynny imperatyw kategoryczny, który głosi: "Postępuj tak, byś człowieczeństwa tak w twej osobie, jak też w osobie każdego innego używał zawsze zarazem jako celu, nigdy tylko jako środka" [2]. Wszelkie formy reifikacji, urzeczowienia, uprzedmiotowienia człowieka stanowią uderzenie w godność człowieka. Pogwałceniem godności są wszelkie przejawy przemocy oraz pogardy, zarówno fizycznej, jak i psychicznej.
W wielu pracach, zwłaszcza z zakresu etyki i psychologii, można spotkać pogląd, według którego ten, kto posiada właściwe odniesienie do siebie samego, potrafi także uszanować godność drugiego człowieka. Kto nie szanuje innego, najprawdopodobniej ma także nieuporządkowaną relację do siebie samego.
Podmiotowość pacjenta w praktyce lekarskiej
Medycyna stoi na straży godności człowieka, rozumianego podmiotowo - tzn. jako konkretną, pojedynczą, jedyną w swoim rodzaju Jednostkę - i traktowanego holistycznie, tzn. jako jedność psycho-fizyczno-duchową, żyjącą w konkretnym czasie - "teraz oto", i w konkretnej przestrzeni - "tu oto".
Bez uznania ludzkiej podmiotowości, trudno jest wyobrazić sobie autentyczną troskę, zarówno, gdy chodzi o ciało, jak i gdy chodzi o wnętrze człowieka. Stąd spotkanie z chorym człowiekiem nie może odbywać się w innej atmosferze, jak tylko w klimacie życzliwości, empatii, wrażliwości, cierpliwości, wyrozumiałości. Chory człowiek, często niezależnie od własnej woli, przeżywa lęk, wykazuje zdenerwowanie, trudno jest mu się skupić, trudno mu nieraz zrozumieć to, co się do niego mówi i co się wokół niego dzieje - znajduje się w stanie tzw. pogotowia nerwowego. Dlatego podstawowym zadaniem terapeutycznym obejmującym osobę chorego człowieka jest zawsze próba zmniejszenia napięcia lękowego pacjenta poprzez wzmocnienie poczucia bezpieczeństwa. Oczywiście, trzeba znaleźć w sobie dużo odwagi, by chcieć wczuć się w świat przeżyć chorego. Bez tej odwagi trudno wyobrazić sobie profesjonalnie pracującego lekarza, pielęgniarkę czy ratownika medycznego. Dr Janusz Janczukowicz wymienia empatię jako zasadniczą kompetencję współczesnego lekarza. Określa ją jako zdolność nie tylko do rozumienia emocji innego człowieka, "lecz także [jako] umiejętność przekazania drugiej osobie tego zrozumienia i podjęcia odpowiednich działań w celu udzielenia pomocy" [3] zarówno, gdy chodzi o ciało człowieka (ból fizyczny), jak i jego psychikę (wymiar cierpienia psychiczno-duchowego).
"Wiadomo - przypomina Kępiński - ile lekarz może pomóc choremu swoją obecnością, swoją wiarą w wyleczenie, troskliwością itd. w chorobach par excellence somatycznych, i drugiej strony, jak załamanie się chorego może doprowadzić do pogorszenia się stanu fizycznego, a nawet śmierci. Lekarz praktyk musi więc podchodzić do chorego całościowo" [4]. Inaczej mówiąc, holistyczne podejście do człowieka chorego, to fundament właściwej postawy respektującej podmiotowość pacjenta.
Prof. Tomasz Trojanowski, neurochirurg, mówi wprost: "Lekarz, który nie zada sobie trudu, by wypracować bliską, ciepłą nawet relację z chorym, nie może skutecznie leczyć. Zamiast otwartości i zaufania napotka u pacjenta niedowierzanie, onieśmielenie, a nawet strach. Jeśli chory nie potrafi uwierzyć, że robię wszystko, co możliwe, by mu pomóc, jak ma uwierzyć, że warto podjąć ryzyko i na przykład zgodzić się na wycięcie guza, który specjaliści powszechnie uważają za nieoperacyjny?" [5].
Człowiek chory, to konkretne ja, z własnym imieniem, z własnym nazwiskiem, z historią swojego życia, ze swoim bólem, ze swoim lękiem, z udanymi bądź też nieudanymi sposobami radzenia sobie z nimi, potrzebujący pomocy, zrozumienia i wsparcia.
Uszanowanie intymności pacjenta
Spotkanie z człowiekiem chorym oznacza często bezpośredni kontakt z ciałem, a nawet bezpośrednią ingerencję w cielesność człowieka. Godność i podmiotowość człowieka domagają się przestrzegania najwyższych standardów etycznego postępowania oraz uszanowania intymności pacjenta. W czasie jednej z rozmów usłyszałem kiedyś słowa: "Lekarz uratował mi ciało, lecz zniszczył mi umysł. Nie wiem, co jest gorsze?". Ks. prof. Józef Tischner często powtarzał swoim studentom, że świat wewnętrzny człowieka, świat ludzkiego serca, jest niezwykle delikatny. Rany wewnętrzne goją się nieraz o wiele trudniej niż obrażenia cielesne i nie jest żadnym wytłumaczeniem fakt, że tego, co psychiczne bezpośrednio nie widać. Co więcej, pisał A. Kępiński: "sukces leczenia (...) zależy w dużym stopniu od wyzwolenia w chorym pozytywnych uczuć do otoczenia" [4]. Na sprawę uszanowania intymności człowieka chorego zwrócił uwagę lek. Rafał Osiński, stawiając symptomatyczne pytanie: "W ilu gabinetach standardowy parawan jest wyposażeniem stojącym gdzieś w rogu, a w ilu faktycznie bywa stosowany i ustawiony w sposób gwarantujący pacjentowi ochronę przed wzrokiem innych osób za wyjątkiem bezpośrednio diagnozującej?" [6].
Problemem nie tyle jest tu system czy pieniądze, lecz brak pomyślenia, empatii, rutyna, schematyzm działania, brak wrażliwości, brak wyobraźni, a czasem chyba zwyczajne lenistwo. Znana dziś wszystkim prof. Maria Siemionow powiedziała kiedyś, że: "Na rutynę nie ma w medycynie miejsca i ona się nie pojawi, jeżeli lubi się swoją profesję i kontakt z ludźmi. Bo człowiek jest najważniejszy w tym zawodzie. Nie eksperymentalny zabieg, nie publikacja w prestiżowym czasopiśmie, ale świadomość, że pomogło się konkretnej osobie" [5]. Lecząc chore ciało i wzmacniając ludzkiego ducha, uzdrawia się człowieka, niewłaściwie zaś traktując jego ciało i nie szanując wewnętrznego świata osoby chorej, depcze się w pewien sposób samego człowieka.
Zakończenie
Medycyna od samego swego początku stanowi służbę człowiekowi cierpiącemu i choremu. Rozwiązując dany przypadek medyczny, zawsze pomaga się konkretnemu człowiekowi, który ma swoją godność. Spotkanie terapeutyczne nie powinno zatem nigdy stać się spotkaniem z funkcjonariuszem, lecz zawsze i przede wszystkim spotkaniem z drugim człowiekiem, który jest lekarzem, pielęgniarką, ratownikiem medycznym.
Bibliografia
- Szary. S., Nowoczesna medycyna w służbie człowiekowi - filozoficzna refleksja o istocie medycyny, w: Hygeia Public Health 2013, 48(1): 17-20.
- Kant I., Uzasadnienie metafizyki moralności, tł. M. Wartenberg, Kęty 2001, s. 46.
- Janczukowicz J., Empatia jako zasadnicza kompetencja współczesnego lekarza, w: Medycyna po Dyplomie, Październik 2013: 41-45.
- Kępiński A., Psychopatologia nerwic, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2002.
- Cud w medycynie. Na granicy życia i śmierci. Opowieści lekarzy, Red. A. Mateja, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2010.
- Osiński R., Za parawanem - O intymności słów kilka, w: Medycyna po Dyplomie, Kwiecień 2013: 36-40.
Opublikowano: 2015-12-12
Zobacz komentarze do tego artykułu
Sztuka symulowania. Jak osoby zdrowe udają chorobę psychiczną?
Autor: dodanna7 Data: 2015-01-25, 22:30:40 OdpowiedzWow.
Jestem pod wrażeniem. Na prawdę dobry artykuł ! A także przydatny dla mnie ;) A raczej mojej pracy.
Nasuwa mi się jednak pytanie. Czy to nie jest gotowa "instrukcja" dla symulanta?
... Czytaj dalej- RE: Sztuka symulowania. Jak osoby zdrowe udają chorobę psychiczną? - siostradisel, 2015-01-26, 07:13:42
- Ludzkie oblicze medycyny. Godność, podmiotowość, intymność człowieka cierpiącego - halmalwil, 2015-12-13, 22:08:13