Artykuł

Joanna Dulińska i Michał Duda

Emocje odkryć: przekraczanie granic tożsamości płciowej z punktu widzenia psychologii zorientowanej na proces Arnolda Mindella


    ”Androgynes, istoty ludzkie, mające podwojoną płeć, dwie głowy, cztery ręce i tyleż nóg. Bogowie, mówi Plato, utworzyli najpierw człowieka w postaci okrągłej z podwojoną płcią i ciałem. Ci dwaj ludzie tak ogromnej byli postaci, że przedsięwzięli walczyć z bogami. Jowisz rozgniewany miał ich zatracić, ale nie chcąc wyniszczać rodzaju ludzkiego, poprzestał na ich rozdzieleniu, aby ich osłabić i odebrać im śmiałość. Na Apollona zdano, żeby te dwie połowy urządził.
    Wielu utrzymuje rabinów, że Adam stworzony był z jednej strony mężczyzną, a z drugiej kobietą i że te dwa ciała bóg potem rozdzielił."
    Alojzy Osiński, "Słownik mitologiczny", Warszawa 1806.

    "Psychologia zorientowana na proces traktuje płeć przede wszystkim jako subiektywne doświadczenie. Kiedy klienci odnoszą się do tego abstrakcyjnego terminu psychoterapeuta pracujący z procesem nie czyni żadnych założeń co do sposobu jego rozumienia. Prosi o dokładny, subiektywny, opis oparty na doświadczeniu jednostki. Wydaje się, że dla różnych osób płeć oznacza trochę co innego. Dla niektórych płeć to rodzaj energii, chwilowe lub długotrwałe nieokreślone doznanie cielesne lub nie związane z ciałem, dla innych płeć to styl działania, bycie w relacji, walka i polityka, seks, kwestia budowy ciała, wyglądu, anatomii, stroju, sposobu poruszania się, stylu myślenia, przeżywania uczuć, macierzyństwa itp. Doświadczenie płci może też zmieniać się z chwili na chwilę u tej samej osoby. W pracy z procesem to wstępne sformułowanie staje się punktem wyjścia do dalszego zagłębiania się w nieznane, odkrycia po co uwaga klienta koncentruje się na tym wymiarze doświadczenia i jakie istotne dla klienta informacje (często wykraczające poza zagadnienie tożsamości płciowej) stają się dzięki temu dostępne jego świadomości."
    Jane Dworkin (1995).

Identyfikacja z płcią stanowi jeden z najważniejszych wymiarów budowania poczucia własnej tożsamości, należy także do podstawowych kryteriów identyfikowania jednostki przez społeczeństwo. Granice tożsamości płciowej są dla wielu osób bardzo mało elastyczne, a próby ich przekraczania spotykają się z silnym oporem i sztywnością postawy zarówno ze strony jednostki jak i społeczności.

Praca z procesem uczy nas, by jak najpełniej identyfikować się z własną płcią, ale również by być od niej wolnym i móc świadomie utożsamiać się z płcią przeciwną. Przekraczanie barier tożsamości płciowej nie oznacza chęci wykazania, że nie ma różnic pomiędzy płciami, ale wspieranie idei, że potrzebujemy dostępu do tych części nas samych, które tradycyjnie stanowiły obszar zarezerwowany dla „płci przeciwnej”. Można wyróżnić trzy poziomy pracy z tożsamością płciową człowieka.

Poziom indywidualny


Gdy zastanawiamy się nad sobą w kontekście bycia mężczyzną/kobietą możemy zmierzać w kierunku by stać się w pełni kobietą albo mężczyzną (w zależności od płci z jaką się identyfikujemy).

Każdy czuje jakiś brak, ograniczenie w obrębie własnej płci. Coś ma, coś potrafi, czegoś doświadcza, ale też za czymś tęskni, czegoś szuka, ma nadzieję. Kobiety spełnione zawodowo, silne i energiczne tęsknią (czasami) za słabością, miękkością, poddaniem. I vice versa... Zazwyczaj najpiękniejsze jest to, czego nie mamy, ponieważ właśnie tego brakuje by doświadczyć pełni. Dlatego pomagamy klientom przekraczać bariery tożsamości w obrębie własnej płci jak też - wychodzić poza własną płeć i integrować jakości, które przypisujemy płci przeciwnej.

Aby funkcjonować na Ziemi, musimy dokonać wyboru, określić granice swojej tożsamości. „To jestem ja, to nie jestem ja...” Ale nawet w granicach owej tożsamości nie ograniczamy się tylko i wyłącznie do repertuaru zachowań, odczuć, doświadczeń własnej płci, zawsze mamy coś czemu mówimy „ja” i uważamy za cechę płci przeciwnej. ”Lubię majsterkować zupełnie jak facet”. „Plotkuję z koleżankami z pracy jak kobieta” etc... Każda kobieta przyzna się do jakiś cech „męskich” i każdy mężczyzna odnajdzie w sobie coś z kobiety. A chcieliby więcej. Potrzebują więcej. Są ciekawi siebie nawzajem (który mężczyzna nie chciał choć przez chwilę uczestniczyć w babskim wieczorku i dowiedzieć się o czym one rozmawiają tylko ze sobą) zazdroszczą sobie nawzajem (często kobiety uważają, że męskie sprawy, są inne, ciekawe, fascynujące), podglądają...

Coś, co zwraca naszą uwagę w płci przeciwnej (fascynuje, przeraża, podnieca) niesie informacje dla nas samych, jest brakującym puzzlem do pełnego obrazu tego kim jesteśmy.

Poziom relacyjny


Związek z osobą płci przeciwnej często postrzegany jest jako spotkanie przeciwieństw. Akt seksualny w wielu tradycjach opisywany jest jako łączenie się dwóch połówek jednej całości. Kobieta i mężczyzna spotykają się i zaczynają mówić o sobie „my”. I to „my” zawiera zarówno elementy kobiece jak i elementy męskie. Nie jest jednak w pełni całością, bo ani kobieta nie jest idealną kobietą, ani mężczyzna nie jest idealnym mężczyzną. Razem więc nie stanowią idealnej pary. Ona zarzuca mu, że jest za bardzo albo zbyt mało męski, a on ma zastrzeżenia do jej kobiecości.

Z punktu widzenia psychologii zorientowanej na proces para, podobnie jak jednostka, dąży do pełni. Brakujące jakości potrzebne są relacji jako całości. Gdy mąż zarzuca żonie, że nie dba należycie o dom – dbanie o dom jest jakością potrzebną związkowi jako całości, a na poziomie indywidualnym – żonie, by dopełniła swoją kobiecość i mężowi, by zintegrował „żeński” aspekt swojej natury. Z tego punktu widzenia nie ma jednej racji, wygranych i przegranych.

Poziom społeczny


Na tym poziomie mówimy o rolach: kobiety i mężczyzny. Role są wyraźnie rozdzielone i określone. Każde społeczeństwo określa role kobiety i mężczyzny, wyznacza im sposób funkcjonowania. W rolach zawierają się wszystkie możliwe aspekty bycia kobietą i wszystkie możliwe aspekty bycia mężczyzną. Role ograniczają nas w dążeniu do pełni, zmuszając do wyborów (w grupie trzeba się określić: jesteś po tej, albo po przeciwnej stronie) ale jednocześnie dostarczają możliwości doświadczania pełni w obrębie danej roli. I warto tutaj zauważyć, że role są niezależne od jednostek, są też od jednostek potężniejsze. W ekstremalnych warunkach, gdy z jakiegoś powodu mężczyźni i kobiety zostaną od siebie oddzieleni i minie dostatecznie dużo czasu, w obrębie podgrup wyłonią się role męska i żeńska, do których zostają wybrane określone osoby, które muszą podjąć te role, wypełniać je w różnych aspektach życia.

W świecie ryb znane jest zjawisko zmiany płci w zależności od okoliczności. Rolę samca pełni po prostu najsilniejsza i największa ryba w ławicy. Gdy w okolicy pojawi się ktoś większy, dotychczasowy samiec nie walczy, ani nie ucieka ale… zmienia płeć, fizjologicznie staje się samicą. Zabiera mu to ok. 4 dni. Gdy w wyniku nieszczęśliwego wypadku zginie dotychczasowy samiec, jego rolę zajmuje największa ryba, często bywa tak, że jest to ten sam osobnik, który poprzednio ustąpił przybyszowi swego miejsca.

Myśląc o kobiecości i męskości jako o dopełniających się rolach w polu, możemy podejmować próby przechodzenia z roli do roli i zdobywania różnorodnych doświadczeń.

Pracowaliśmy z mężczyzna, który opowiedział nam, jak bardzo tęskni do pewnego rodzaju miłości, którą może dać tylko kobieta. Nigdy nie zaznał takiej miłości, szukał jej całe życie. Wchodził w wiele związków, zawsze miał nadzieję, że tym razem spotkał kogoś, z kim doświadczy tego, czego pragnie i za każdym razem spotykało go rozczarowanie. Miłość, o której marzył, i do której tęsknił jest całkowicie bezinteresowna, jest czystym dawaniem, nie stawia warunków, pozwala na wszystko i wszystko umożliwia. To miłość, która powoduje, że matka oddaje swojemu dziecku sen, a siostra miłosierdzia myje brudnego włóczęgę w przytułku z czułością i delikatnością anioła.

Naszemu klientowi nie chodziło o to by trwać w takim stanie bez końca, ale, by ta jakość, owa szczególna miłość była elementem relacji, by czasami rozkwitała w dłoniach jego partnerki. Chciałby też sam umieć dawać ten rodzaj miłości, doświadczyć go, by móc się nim dzielić.

Poprosiliśmy go, by pomyślał o jakości, o której opowiadał i pozwolił by poruszała jego ciałem tak długo, aż ruch się dopełni. Zaczął wolno podnosić ręce do góry i zamarł z wyprostowanymi ramionami. Zapytaliśmy go, co to za postać i co ona dla niego symbolizuje. Ze złością i bólem odparł, że jest to Chrystus, który oznacza dla niego ukrzyżowaną, martwą miłość. W życiu tego człowieka brakowało miłości, w jego świecie była ona martwa i przybita do krzyża. Był przekonany, że nic nie może na to poradzić. W trakcie pracy obronił miłość, przeciwstawił się temu, że jest martwa i wyraził cały swój ból i sprzeciw przeciw temu. Kolejnym etapem pracy będzie umożliwienie naszemu klientowi doświadczenie jakości, której szuka na zewnątrz, do której tęskni w nim samym i zastanowienie się, w jaki sposób może on wnosić ją do swego życia, a także wnosić ją wobec innych.

Psychologia zorientowana na proces mówi o trzech podstawowych wymiarach rzeczywistości psychicznej i społecznej: uzgodnionej rzeczywistości, polu snu i miejscu śnienia. Poziomy te nie są sztywno rozdzielone, raczej przenikają się, współtworząc doświadczenie osoby. Zakłada się, że żaden z poziomów nie jest lepszy, czy bardziej prawdziwy od pozostałych. Możliwość doświadczania każdego z tych wymiarów przyczynia się do poszerzania świadomości i pełniejszego rozumienia, siebie, własnych problemów i emocji, doświadczeń innych osób, relacji i grup. Poruszanie się pomiędzy wymiarami jest kwestią stanu umysłu czy też kierowania uwagą.

Każdy z wymiarów rzeczywistości jest jakby trochę innym światem i ma swoją bogatą charakterystykę. Obowiązują tam inne prawa fizyczne, psychologiczne i społeczne. Dla nas najbardziej interesujące będą różnice dotyczące pojęcia tożsamości, zwłaszcza w odniesieniu do tożsamości płciowej oraz konsekwencje przyjęcia takiego modelu dla pracy psychoterapeutycznej.

Uzgodniona rzeczywistość to stan umysłu, w którym punktem odniesienia staje się to, co my myślimy, że inni (wszyscy) myślą, że jest prawdziwe, słuszne i normalne. W wymiarze uzgodnionej rzeczywistości osoby i inne obiekty pozostają całkowicie odrębne. Wszystkie mają przypisane określone właściwości, które oczywiście mogą się zmieniać, ale tylko w określonych granicach. Również kobiecości i męskości przypisuje się pewne w miarę stałe, charakterystycznej dla danej kultury właściwości, które każda osoba w zależności od identyfikacji płciowej przyjmuje jako własne, nierozerwalnie z nią związane, opisujące nie tyle płeć, co ją samą. To, co nie mieści się w ramach uzgodnionej rzeczywistości, albo jest traktowane jako patologia, albo w ogóle pomijane. Oznacza to, że w codziennym doświadczeniu nie tylko większości osób, ale społeczności w ogóle, to, co wykracza poza uzgodnione albo w ogóle nie istnieje, albo nie powinno istnieć.

W większości kultur płeć jest cechą stałą i można być wyłącznie kobietą albo mężczyzną. Formy pośrednie lub trudności z identyfikacją z płcią traktowane są jako anomalie. W kulturze, która wymaga jasnego określenie się w kwestii tożsamości płciowej, dla wielu osób jedynie operacja chirurgiczna jest szansą na w miarę spójne uczestniczenie w życiu społecznym.

Dobrze jest jednak pamiętać, że są i takie kultury, w których osoby fizycznie lub psychicznie obupłciowe uważane są za bliższe bogom, niemalże święte i jako takie pełnią bardzo ważne funkcje społeczne. Ich obupłciowość pozostaje jednak immanentną cechą ich tożsamości, podtrzymywanej zarówno przez społeczność jak i ich samych.

Tak jak wszystkie doświadczenia, również płeć nie jest jedynie zagadnieniem biologicznym, społecznym czy nawet psychologicznym. Z punktu widzenia psychologii zorientowanej na proces kwestię płci należy także rozpatrywać w wymiarze snów i procesu śnienia.

Na poziomie uzgodnionej rzeczywistości nie jest możliwe doświadczanie płci w oddzieleniu od wpływów społecznych. Doświadczenie płci jest tu kombinacją wielu czynników: cech fizycznych, oczekiwań rodziców, modelowania zachowań, działania sił społecznych kulturowych i etnicznych, wewnętrznych popędów i impulsów. Kiedy myślimy o naszych indywidualnych doświadczeniach jako mężczyzny lub kobiety, często nieświadomie popadamy w kulturowe definicje i uprzedzenia, które stały się częścią naszej psychiki. Warto więc określić, jakie postawy, zachowania, poglądy były w nas jako dziewczynkach i chłopcach świadomie i nieświadomie wspierane przez innych i zostały zaakceptowane przez nas samych. Następnie badać głębiej te obszary, w których nie udało nam się wypełnić tych oczekiwań.

W wymiarze snu każda jednostka jest wyjątkowa w tym, jaka jest jako mężczyzna lub kobieta. Pole snu obejmuje sny, fantazje, wizje, niecodzienne doznania i obserwacje, przypadkowe zdarzenia, niektóre przekonania na temat innych osób lub grup, tego, co nam się przydarza, czego nie tworzymy, co pozostaje poza nasza kontrolą. Doznania z poziomu snów można w większości ująć w słowa, niemniej poziom snów operuje językiem symboli, postaci tzw. figur sennych, ról, pewnych bardziej ogólnych jakości i właściwości. Najczęściej daje się je sprowadzić do dwóch lub trzech najbardziej podstawowych jakości pozostających w dynamicznej relacji.

Świat snów wydaje się pozostawać poza czasem i przestrzenią. Rzeczywistość snu, trochę jak mityczna kraina, znajduje się "za górami, za lasami", nieskończenie daleko, a jednocześnie bardzo blisko, "dawno, dawno temu" zanim zaczął się czas. W wymiarze snu obowiązują zatem zupełnie inne prawa niż w świecie uzgodnionej rzeczywistości. Aby tam się znaleźć, trzeba wykroczyć poza czas, trochę jak w karnawale.

Zagadnienie tożsamości staje się w wymiarze snu niezwykle interesujące, ponieważ przy zachowaniu ciągłości poczucia tożsamości możliwość identyfikacji pozostaje dużo bardziej płynna. Obiekty mogą niemalże dowolnie zmieniać właściwości. W snach, ktoś kto w uzgodnionej rzeczywistości jest mężczyzną, może bez trudu być kobietą, nie tylko w sensie psychicznym ale i fizycznym, zachowując przy tym poczucie, że nadal jest sobą. Rozszerzają się także możliwości zachowań w ramach własnej płci. Na przykład jako mężczyzna spokojnie można być w ciąży i urodzić dziecko i nikogo to nie dziwi. Również ktoś, kto w uzgodnionej rzeczywistości identyfikuje siebie jako kobietę, może we śnie być ojcem, Apollem, współżyć jako mężczyzna z kobietami lub innymi mężczyznami. Granice tożsamości są tu bardzo elastyczne, a konkretne jakości nie mogą być przypisane na stałe żadnym obiektom, choć na dany moment obiekty najczęściej posiadają jakieś określone właściwości.

Pracowaliśmy z osobą, która na poziomie uzgodnionej rzeczywistości była kobietą, wrażliwą, delikatną, cichą i nieśmiałą. Nie zawsze wiedziała, co robić i jak się zachowywać, by obronić siebie, swoją niezależność. Śniła sen, w którym jej syn przebył operację, która sprawiła, że stał się dużym, bardzo umięśnionym mężczyzną. Widziała jak z chwili na chwilę powiększały się jego mięśnie, tak bardzo, że gdy ruszył nogą pękła mu skóra.

Osoba z która pracowaliśmy bała się mężczyzn, jednocześnie zazdroszcząc im siły fizycznej, zdolności do rywalizacji i "specyficznego pola", które potrafią wytworzyć wokół siebie niektórzy mężczyźni, które ich chroni, powoduje, że inni czują przed nimi respekt. Poprosiliśmy, żeby pomyślała o jakości, która tworzy owo tajemnicze pole, związanej z siłą i rywalizacją i pozwoliła jej zmieniać swoje ciało. Zamknęła oczy, uśmiechnęła się i zaczęła prostować. Z zadziwieniem obserwowaliśmy jak bardzo zmienia się wyraz jej twarzy i sylwetka. Nie była już cichą kobietą, na naszych oczach " stawała się mężczyzną", po niedługim czasie wstała i zaczęła przechadzać się po pokoju pewnym siebie krokiem. Powiedziała, że czuje się silna, podejmie walkę z każdym, kto stanie na jej drodze.

Poziom śnienia obejmuje głębokie, subtelne doświadczenia, nieuwzględniane uczucia i wrażenia, które nie przekształciły się jeszcze w formę, która może nieść jakieś czytelne znaczenie. Wiemy o tych doświadczeniach na podstawie przeczuć, niejasnych doznań pozostających na granicy postrzegania zmysłowego. Doznania te są często pomijane jako niewyraźne, niezrozumiałe i przez to "mało znaczące". Ponieważ jest to poziom przed werbalny doświadczenia te bardzo trudno jest opisać przy pomocy słów.

W miejscu śnienia, a więc z perspektywy tych bardzo podstawowych, nie redukowalnych doznań, nie ma podziału na to, co wewnętrzne i zewnętrzne. Trudno mówić tu o jednostkowej tożsamości. Są tylko podstawowe doznania, a granice są bardzo rozmyte. Jest to poziom niezróżnicowanej jedności i potencjalnej różnorodności. Z tej perspektywy kwestia podziałów nie istnieje, bo nie istnieją podziały. Poziom ten zawiera w sobie nieskończenie wiele możliwości identyfikacji.

Wróćmy do naszej klientki. Zapytaliśmy ją, co jest istotą, esencją stanu, w którym się znajduje? Odpowiedziała, że podstawą jest niezwykła koncentracja materii, którą odczuwa. Poprosiliśmy by skupiła się na tym właśnie uczuciu koncentracji, była sama koncentracją, ani mężczyzną, ani kobietą, ale koncentracją.

Usiadła na podłodze, zastygła w skupieniu. Poprosiliśmy, by z tego miejsca spojrzała na siebie taka, jaką jest na co dzień. Powiedziała, że widzi bezwładnie poruszającą się plazmę. Zapytana o radę dla siebie samej powiedziała, że nie powinna się "rozdrabniać", skupiać na słabościach, ale wyznaczyć sobie cel i zmierzać do niego nie rozglądając się na boki.



    Referat wygłoszony podczas konferencji interdyscyplinarnej pt. „Zrozumieć płeć”. Uniwersytet Wrocławski 1-2 czerwca 2002.
    Autorzy artykułu - Joanna Dulińska i Michał Duda - są psychologami i psychoterapeutami pracującymi w Ośrodku "Poza Centrum" przy Polskim Towarzystwie Psychologii Zorientowanej na Proces.



Bibliografia


  • Jan Dworkin; Radical Relationship: Pushing the Boundaries of Power, Gender and Sex. The Journal of Process Oriented Psychology 1995 Vol 7 nr 1
  • Arnold Mindell; Dreaming While Awake. Hampton Roads 2002




Opublikowano: 2005-02-16



Oceń artykuł:


Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Skomentuj artykuł