Artykuł

Aneta Kowalczyk

Psychologia ekonomiczna - czy kryzys na giełdzie to zjawisko o podłożu psychologicznym?


Każdy z nas wie czym jest psychologia. Zgodnie ze słownikową definicją to nic innego jak nauka, zajmująca się analizą powstawania, a także przebiegu procesów psychicznych, ponadto ich rolą w regulacji stosunków człowieka z otaczającym go światem, a także możliwościami kształtowania zachowań ludzkich [1].

Ekonomia to zgodnie ze słownikową definicją "nauka o produkcji, dystrybucji i konsumpcji towarów; nauka o racjonalnym gospodarowaniu" [2].

Z kolei psychologia ekonomiczna to stosunkowo młoda dziedzina, zajmująca się badaniem interakcji zachodzących między człowiekiem a systemem ekonomicznym [3]. Pojęcie to możemy również odnaleźć w słowniku. Podaje on następującą definicje psychologii ekonomicznej: "dział psychologii, który bada zachowania ludzi związane z produkcją, dystrybucją i konsumpcją dóbr, między innymi motywację zakupu, stosuje ona sondaż opinii jako metodę pozwalającą ocenić oczekiwania konsumentów" [4].

Jak twierdzi prof. Karl-Erik Wärneryd dla dziedziny takiej, jaką jest psychologia ekonomiczna, głównym obszarem zainteresowań jest analiza zachowań ekonomicznych jednostek oraz gospodarstw domowych, a także osób, które podejmują decyzje w biznesie, jak i w sektorze publicznym [5].

Na przestrzeni wielu lat ekonomiści w różnym stopniu uznawali wpływ psychologii na to, co dzieje się w sferze ekonomii. Przywoływany powyżej autor - prof. Karl-Erik Wärneryd podkreśla, iż w ostatnim stuleciu dystans miedzy ekonomią a psychologią coraz bardziej powiększał się. Według niego działo się tak nie tylko za sprawą odmienności problematyk, którymi zajmowały się obie te dziedziny, ale także poprzez rozbieżności w podejściach metodologicznych. Zaznacza on przy tym, że obecnie sytuacja ta zmienia się - mianowicie dają się zauważyć symptomy wzajemnej użyteczności oraz współpracy. Za tym przemawia fakt ostatnich osiągnięć w tzw. "ekonomii behawioralnej", które wpłynęły na rosnącą aprobatę w stosunku do psychologii. Wówczas badacze zajmujący się obiema tymi dziedzinami uznali fakt, że mogą się nauczyć od siebie nawzajem czegoś pożytecznego. Jeśli chodzi o psychologów, przychylili się oni ku badaniom zachowań ekonomicznych, a zwłaszcza procesom podejmowania decyzji. Z kolei ekonomiści zgodzili się z metodologią badań właściwą dla psychologii - zaakceptowali kwestionariusze, zaczęli wykorzystywać metody badań takie jak eksperyment laboratoryjny, a ponadto wprowadzili do użycia pojęcia oraz hipotezy z obszaru psychologii zarówno społecznej, jak i poznawczej.

Ten sam autor wskazuje na funkcjonowanie obok określenia psychologia ekonomiczna również pojęcia ekonomii behawioralnej, zaznaczając, że często rozumiane są jako synonimy. Wskazuje on jednakże różnice występujące w znaczeniu obu tych określeń. Mianowicie psychologia ekonomiczna to pojęcie używane przez psychologów zajmujących się zagadnieniami dotyczącymi ekonomii, z kolei pojęcie ekonomia behawioralna jest stosowane przez ekonomistów zmierzających do włączenia myślenia oraz metod badawczych właściwych dla psychologii w obszar ekonomii [6].

Jak już zostało powiedziane obecnie coraz większa liczba badaczy przychyla się do tego, iż rola psychologii jest znaczna w dziedzinach ekonomicznych. Przykładem takiej postawy jest Piotr Zielonka, który napisał m.in. książkę zatytułowaną "Giełda i psychologia", w której uświadamia on, iż to emocje, uczucia inwestorów, a także podejmowane przez nich działania znajdują odbicie w wahaniach cen akcji. Jego autorstwa jest także publikacja "Behawioralne aspekty inwestowania na rynku papierów wartościowych", która również obejmuje wspomnianą problematykę.

Zielonka, ogólnie mówiąc, przybliża w swych publikacjach zagadnienia dotyczące psychologii inwestowania. Odnosząc się do tej kwestii Zielonka stwierdza, iż "w potocznym rozumieniu psychologia inwestowania sprowadza się do problemu emocji. To właśnie emocje inwestorów mają być odpowiedzialne za gwałtowne zmiany cen na giełdzie" [7].

Autor ten przybliża zagadnienia dotyczące skłonności poznawczych inwestorów. Wśród nich wymienia takie jak: tendencje nierespektowania prawa regresji do średniej (wyciągania wniosków dotyczących całej populacji na podstawie zbyt małej, bądź niereprezentatywnej próby) oraz tzw. "złudzenie gracza" (związane z przekonaniem o konieczności odwrócenia się sytuacji - znane z zachowań hazardzistów, którzy wierzą, że w trakcie gry w ruletkę po długiej serii zatrzymywania się kulki na polu czerwonym, zatrzyma się ona na czarnym polu). Zielonka przywołuje także terminy obejmujące kwestie sentymentu inwestycyjnego - nadreaktywności oraz subreaktywności wobec pojawiających się informacji. Obie te skłonności jak już zaznaczono są rodzajem reakcji na pojawiające się informacje - w przypadku nadreaktywności inwestorzy inwestują w akcje, które odnotowywały wzrosty cen w niedalekiej przeszłości, natomiast w przypadku subreaktywności sytuacja jest odwrotna - decyzje inwestorów są odwrotne do napływających informacji - przy tendencji wzrostowej sprzedają akcje. Innymi skłonnościami poznawczymi inwestorów przytaczanymi przez Zielonkę jest zjawisko nadmiernej pewności siebie jak i złudzenie kontroli. Autor dopełnia to stwierdzeniem, iż psycholodzy odnotowali prawidłowość, zgodnie z którą ludzie często są nadmiernie pewni swej wiedzy i umiejętności. Przez to mają oni skłonność przeceniania ich jakości i zakresu, ponadto niedoceniania ryzyka jak i nadmiernej ufności wobec własnej kontroli na zachodzącymi zjawiskami. Kolejne skłonności poznawcze to efekt myślenia wstecznego ("wiedziałem, że tak będzie"), a także heurystyki zakotwiczenia (zgodnie z nią wartość szacowana może być zależna od pewnej wartości początkowej, podawanej jako punkt odniesienia) oraz dostępności (zgodnie z nią inwestor przejawia skłonność do kupna akcji znanych spółek) [8].

Operowanie akcjami jest niczym innym jak po prostu ciągłym podejmowaniem decyzji, co i kiedy kupić lub sprzedać. Ogólnie w finansach zwykło się sądzić, że inwestorzy po prostu dążą do maksymalizacji zysku oraz minimalizacji strat. Ale nie jest to wcale tak proste jak się wydaje - o czym przekonuje Zielonka, mówiąc o skłonnościach motywacyjnych inwestorów. Wśród nich wymienić można taką jak: efekt dyspozycji - skłonność do sprzedaży akcji, które przyniosły nam zyski oraz unikanie sprzedaży tych, które wygenerowały straty. Inną przykładową skłonnością poznawczą inwestorów jest dysonans poznawczy, występujący przy niezgodności dwóch elementów poznawczych - zgodnie z nim inwestorzy, którzy kupili akcje danej spółki wierzą w sukces inwestycji, gdy jednak sytuacja jest niepomyślna, dla złagodzenia dysonansu między dokonanym wyborem, a niepowodzeniem inwestycji, koncentrują się głównie na pozytywnych informacjach [9].

Kolejną kwestią związaną z procesami psychicznymi, a niestety spotykaną na rynku finansowym, jest zagadnienie manipulacji. Mianowicie manipulacja kursami giełdowymi oparta jest na wykorzystywaniu pułapek psychologicznych (np. rozpowszechnianie fałszywych informacji), w które wpadają często nieświadomi inwestorzy. W tym przypadku Zielonka mówi o tzw. pranej sprzedaży (sprzedaż i kupno akcji po coraz wyższych cenach przez manipulatorów, w celu podwyższenia kursu akcji), czy też porozumieniu określanym mieniem spółdzielni (w tym wypadku trudniej jest udowodnić manipulację - sprzedaż pomiędzy członkami spółdzielni) [10].

Wracając do pytania, zawartego w tytule niniejszego artykułu - "czy kryzys na giełdzie to zjawisko o podłożu psychologicznym?" - jak należy na nie odpowiedzieć...?

Powszechnie wiadomym jest, że kwestie ekonomiczne w znacznym stopniu wpływają na kształtowanie się zachowań ludzkich (co z kolei jest domeną psychologów). Dowodem na to były chociażby wydarzenia jakie pociągnął za sobą niosący panikę, historyczny Czarny Czwartek - 24 października 1929 r., w którym to dniu ceny akcji na Nowojorskiej Giełdzie Papierów Wartościowych gwałtownie spadły, co było początkiem Wielkiego Kryzysu, a także powodem samobójstw inwestorów.

Jednak czy działa to w obie strony? Czy zjawiska ekonomiczne takie jak kryzysy giełdowe mają swoje podłoża psychologiczne?

Próbą odpowiedzi było przytoczenie wywodów Zielonki, który ukazuje w pewnym sensie, że notowania giełdowe są pochodną decyzji, bywa że i manipulacji jednostek, a za tymi decyzjami stoją z pewnością procesy zakorzenione w sferze zainteresowań psychologów. Autor ten mianowicie stwierdził, iż bieżąca cena akcji nie jest niczym innym, jak po prostu "wypadkową opinii wielu analityków oraz graczy giełdowych" [11].

Jak podkreśla to P. Zielonka wiedza z zakresu psychologii inwestowania daje podstawy do tworzenia nowych strategii inwestycyjnych. Daje przy tym do zrozumienia, że sama świadomość istnienia pułapek psychologicznych nie pozwoli się przed nimi ustrzec [12].



Opublikowano: 2011-10-27



Oceń artykuł:


Skomentuj artykuł
Zobacz komentarze do tego artykułu

Zobacz więcej komentarzy