Reklamy
Artykuł
Aneta Lutomska
Coaching małżeński
- Harmonię w związku osiąga się nie wtedy, gdy już nic nie można dodać, lecz wtedy gdy już nic nie można odjąć.
Jak wiele innych rzeczy w życiu, tak i małżeństwo nieustannie podlega przemianom. Dzieci rosną, praca zaczyna nudzić, bądź nie daje już tej samej satysfakcji, rodzice są coraz starsi, trzeba się nimi zaopiekować (czy ma się na to ochotę czy nie...), niektórzy umierają... a małżeństwo nie jest już takie jak dawniej, dawno już zniknął gdzieś dreszczyk, przyjemność ze spędzania czasu razem... pojawiają się myśli o rozwodzie, pojawiają się interesujące osoby, z którymi warto byłoby spędzić trochę więcej czasu... Gdzieś być może pojawia się już rozczarowanie, tym co się ma, sobą nawzajem, zmianą swojego ciała. Pojawiają się myśli, że miało być inaczej, że dorosłe życie miało być inne, praca miała być inna i małżonek też...
Większość ludzi wchodzi w związek małżeński w rezultacie zakochania. Czułe spojrzenia, gesty, dotyk, drżenie powodują emocje intensywne, które skłaniają do wyznania miłości drugiej osobie. Odwzajemnione uczucie staje się otwartą drogą do małżeństwa. Zakochani żyją w przekonaniu, że są doskonali. Przed ślubem marzą o małżeńskim szczęściu: "Będziemy szczęśliwi. Inni mogą się kłócić, ale nie my. Jeśli pojawią się kłopoty będziemy potrafili o nich rozmawiać, pójdziemy na ustępstwa i dojdziemy do porozumienia." Kiedy mija zakochanie, powracają do rzeczywistości i zaczynają się domagać swoich praw. Mężczyzna mówi o pragnieniach: seksie, samochodzie, spotkaniach z kolegami, karierze. Kobieta o tym, że więcej czasu chce spędzać z przyjaciółkami, pragnie zainteresowania, okazywania jej uczuć, szczerości, rozmów itp. Dzień po dniu bliskość powoli zanika i do głosu dochodzą osobiste pragnienia, emocje, myśli i przyzwyczajenia.
Ludzie poszukują pomocy z wielu przyczyn, większość z nich dotyczy rozbieżności pomiędzy własnymi oczekiwaniami i marzeniami, a stanem faktycznym. Coaching jest jedną z tych form pomagania człowiekowi, która w każdym obszarze jego życia zawodowego czy też osobistego, w skuteczny sposób wydobywa mocne strony ludzi, pomaga w pokonywaniu barier, ograniczeń, przekonań i wszystkiego tego, co popycha do zmiany i własnego rozwoju. Koncentruje się wokół definiowania i osiągania konkretnych, postawionych przed sobą celów. Szuka rozwiązań i nowych strategii myślenia. Problemy w jakich może być przydatny, to nowe możliwości, dokonywanie wyborów, ustalanie oczekiwań od siebie i innych, jasne komunikowanie się rozwiązywanie problemów a przede wszystkim harmonizacja życia osobistego i zawodowego.
W trakcie jednej z sesji coachingowej pewien mężczyzna postawił sobie jako cel główny poprawę relacji z własnymi pracownikami. Im więcej opowiadał o swojej pracy i swoich pracownikach, tym więcej doszukiwał się swoich ograniczeń, przekonań, które zakłócały jasność współpracy z innymi. Na kolejnych sesjach sfera zawodowa już stawała się nieważna, pierwsze miejsce zajmował jego "wewnętrzny krytyk", który w momencie dla niego istotnym napawał go lękiem i wycofywał z chęci dalszego działania. Mówił: - "I tak pani Anna jest lepsza od ciebie. To ona powinna być kierownikiem, nie ty. Nie dasz rady. Jesteś za słaby by kierować ludźmi. Odpuść sobie, zresztą twoja żona też tak myśli".
Skąd wzięło się to przekonanie, że nie da rady? Kto powiedział mu, że jest słaby i czy na pewno jego żona też tak myśli?
Praca zawodowa zeszła na dalszy plan, mężczyzna podjął pracę nad jego ograniczającymi przekonaniami i jego relacją z żoną. Po kilku sesjach doszedł do wniosku, że wpajane przez matkę słowa: "Za wysokie progi na lisie nogi", tak bardzo odbiły się na jego relacjach z innymi, że nie był w stanie o niczym innym myśleć tylko o tym, że nie zasługuje na to, aby mieć coś więcej, bo już zawsze będzie biedny, a jego żona przez to uważa go za nieudacznika. To, co myślał o sobie samym, miało ogromny wpływ na to, jakie relacje łączyły go nie tylko z innymi, ale przede wszystkim z własną żoną. Często unikał z nią rozmów, a jego pytania stawały się utartymi schematami: "Kto pojedzie dziś z dzieckiem na basen i o której ma odebrać Olka, kto robi dzisiaj zakupy?" Nie czuł się już kochany, ograniczył się tylko do obowiązków, które miał wykonywać. Brakowało mu kontaktów seksualnych z żoną, przez co czuł się nieatrakcyjny. On potrzebował jedności fizycznej ze swoją żoną i bardzo za nią tęsknił. Poproszona o rozmowę żona tak opowiedziała o swoim mężu: - "Nie robimy niczego wspólnie, tak jak na początku naszego małżeństwa. Nigdy go nie ma, a nawet jak jest, nie czuję jego obecności. Nie potrafimy już ze sobą rozmawiać. W zasadzie wcale nie rozmawiamy. On mnie nie rozumie. Kiedy chcę porozmawiać o swoich przeżyciach, on daje szybką odpowiedź i wychodzi."
Płakała, bo także tęskniła za jednością emocjonalną. Fakt, że mężczyzna zaczął otwierać się i mówić o swoich rozczarowaniach, świadczyło o tym, że bardzo mu na małżeństwie zależy. Tak naprawdę pragnęli tego samego - jedności, ale skupili się na innych aspektach tej samej rzeczywistości: on na cielesnym a ona na emocjonalnym. Znikła jedność na płaszczyźnie emocjonalnej i pojawiły się suche pytania o charakterze "logistycznym". Taki poziom rozmów trwa długo po wygaśnięciu jedności emocjonalnej, intelektualnej, duchowej czy seksualnej.
Taka powierzchowna wymiana informacji nie sprzyja prawdziwej bliskości, którą umacniamy dzieląc się naszymi pasjami, emocjami, myślami, doświadczeniami, frustracjami. To, co może przeszkadzać w dialogu obojga małżonków to: nieumiejętność rozpoznawania własnych uczuć, negowanie ich bądź zaprzeczanie, lęk przed odrzuceniem, krytyką, brak umiejętności w ujawnianiu swoich emocji. Nie można przecież pogłębić jedności bez rozmawiania o uczuciach. Sfera emocji wpływa także na życie seksualne i jest nierozerwalnie z nim związana. Jeśli nie będziemy mówili o negatywnych uczuciach związanych z bólem i rozczarowaniem, to zamkniemy drzwi przed współmałżonkiem do naszego świata przeżyć wewnętrznych i dzielenia się zaistniałymi problemami. W jaki więc sposób osoba dla nas najbliższa ma być naszym wsparciem?
Każda osoba wnosi w małżeństwo swą niepowtarzalną osobowość i bagaż emocjonalny z przeszłości. Rozpoczynamy wspólne życie z różnymi oczekiwaniami i sposobami rozwiązywania problemów, różnymi przekonaniami o tym, co liczy się w życiu. W zdrowym małżeństwie partnerzy potrafią żyć z tą różnorodnością. Nie muszą zgadzać się we wszystkim, ale ważne jest, aby umieli radzić sobie z różnicami i starali się zaspokajać emocjonalną potrzebę miłości. Muszą być świadomi tego, co czują, ale nie mogą dopuścić do tego, aby zachowanie było dyktowane przez złość, która krytykuje, potępia i niszczy psychicznie. Możesz powiedzieć: - "Jestem wściekły. Czuję się zraniony, rozczarowany, ale chcę mieć dobry wpływ na współmałżonka, zależy mi na nim. Nie pozwolę, żeby zawładnęły mną emocje".
Zmiana na lepsze zaczyna się zawsze od podjęcia świadomej i dobrej decyzji, tak jak wybór Twojego współmałżonka z którym chcesz iść przez życie.
- Autorka jest psychologiem, coachem, trenerem. Pracuje w obszarze rozwoju osobistego i zawodowego, poprzez edukację, konsulting, mentoring, szkolenia i coaching. Zobacz także: www.ots.lublin.pl.
Warto przeczytać:
- Gary Chapman, Druga strona miłości, Oficyna wydawnicza Vocatio, Warszawa.
- Gary Chapman, Pięć filarów rodzinnej miłości, Oficyna wydawnicza Vocatio, Warszawa.
Opublikowano: 2010-10-14