Reklamy
Artykuł
Paulina Dobrzańska
Co zaszło w rajskim ogrodzie?
Trudno w oparciu o wiedzę naukową dociec, co tak naprawdę zdarzyło się w rajskim ogrodzie. Wielu ludzi nauki (tak określam osoby interpretujące rzeczywistość na podstawie doświadczeń naukowych), zażenowanych jest historią rajskiego mitu, którą w oparciu o wiarę chrześcijańską przekazują sobie pokolenia. Interpretacja ta wydaje się równie prymitywna, jak powszechna.
Przez ostanie trzy tysiąclecia cywilizacja zachodnia i poprzedzające ją kultury, próbowały (co im się fantastycznie udawało) skłonić kobiety do tego, żeby wierzyły w to, co mówią o nich mężczyźni. Mężczyznom dano niepodważalne prawo do oceniania kobiet, do wyznaczania ich miejsca w systemie społecznym i uiszczania wobec nich kar, kiedy to nie spełnią swych "kobiecych" powinności. Tym, którzy pomyślą w tej chwili, że słowa te są ogromnym naruszeniem, proponuję zapoznanie się z twórczością Wojciecha Eichelbergera, który w jasny i dosadny sposób przedstawia ideę przyświecającą społeczeństwu od pokoleń, wyżej stawiającą płeć męską jako bardziej odpowiedzialną, zrównoważoną, rozsądniejszą, opanowaną i zdolną do wszystkiego, do czego kobiety nie są i nigdy nie będą zdolne.
Cierpienie większości kobiet, kobiet wykorzystywanych, niedocenianych, kobiet wyczerpanych ciągłą pracą i opieką nad mężczyznami i dziećmi, kobiet niedowartościowanych i odepchniętych na margines, bierze się z faktu, że bezkrytycznie przyjmuje się i uznaje za najwyższą prawdę mity i stereotypy, którymi przesiąknięta jest nie tylko religia, ale i kultura, a co najbardziej niebezpieczne - pedagogiczne koncepcje, które kształtują i wychowują najmłodsze pokolenia.
Treść niniejszego artykułu stanowi przeciwstawienie się tradycyjnej interpretacji sytuacji z rajskiego ogrodu. Ponadto jest próbą pobudzenia kobiet do spojrzenia na swoje życie, nie z perspektywy religii i strachu (strachu, który wynika z religii), lecz z perspektywy własnych potrzeb, własnych odczuć, własnego wewnętrznego ducha.
Adam jako człowiek, został stworzony na wzór i podobieństwo Boga. Tak samo było z Ewą. Jednak jej podobieństwo do Boga od samego początku poddane zostało wątpliwości. Już wtedy, kiedy namówiła Adama do złego. Zatem zostańmy przy tym, że jedynie Adam został stworzony na wzór i podobieństwo Boga. Zresztą płeć też ma tutaj ogromne znaczenie. Stary brodaty Adam, mężczyzna, jako podobieństwo starego brodatego mężczyzny - Boga. Przypisywanie Bogu płci uznane zostało przez historyków jako przejaw socjopatycznej manipulacji. Prawdę mówiąc, kto z nas wyobraża sobie Boga jako kobietę, lub nawet jako istotę pozbawioną płci? Nikt? Zakładam, że większość widzi Boga - faceta. Tym samym urągając mu jako tworowi nieskończonemu, który obejmuje niewątpliwie obydwie płci. Przypisując mu płeć, redukujemy go do czegoś niedoskonałego, połowicznego, czegoś co nie obejmuje wszystkiego, a przecież Bóg jest wszystkim.
Kim zatem był Adam? Czy jako stworzony na wzór i podobieństwo Boga obupłciowego, Adam mógł być mężczyzną? Konrad Lorenz sugeruje, że był obojnaczą komórką, która rozmnaża się przez podział, wobec czego jest nieśmiertelna. Jak wiemy z Biblii, pierwsze dwie postacie, które stworzył Bóg były nieśmiertelne. Jedynym nieśmiertelnym organizmem żyjącym jest obojnacza komórka, rozmnażająca się przez podział. Adam musiał więc być tą komórką. A swą nieśmiertelność zatracił w sposób symboliczny - w wyniku nie tyle zjedzenia rajskiego owocu, co w rezultacie namowy Ewy, zjednoczenia się z nią w jej potrzebie. Jeśli jednak odwołamy się do biologicznej teorii z obojnaczą komórką, możemy założyć, że Adam stracił nieśmiertelność w konsekwencji podziału komórki na dwie zupełnie inne, które nie mogą dzielić się dalej i które aby przetrwać, muszą się rozmnożyć.
Wróćmy jednak do rajskiego ogrodu. W związku z tym, że Adam - jak zakładamy - nudził się, Bóg stworzył dla niego towarzysza - Ewę. Stworzenie to musiało mieć na celu coś dobrego - może chciał mu zapewnić towarzystwo, dać kres jego samotności? Dlaczego, kierując się jego dobrem, dał mu coś co sprowadziło go na złą drogę? Dlaczego dał mu jego własne przeciwieństwo? Istotę emocjonalną, niezrównoważoną, popadającą w depresje, chaotyczną i histeryczną? Czemu to zrobił? Jaki miał zamysł? Czy uważał, że stworzony na jego podobieństwo Adam nie był doskonały, dopełniony? Jeżeli kobieta jest przeciwieństwem mężczyzny, jak się zwykło twierdzić, to znaczy, że Adam nie był pełny, że brakowało mu aż połowy, że Ewa stanowiła jego dopełnienie. Pytanie o potrzebę zaistnienia drugiej płci jest bardzo istotne. Poddaje wątpliwości doskonałość mężczyzny jako takiego.
Bardzo ważnym w przekazie biblijnym jest fakt, że Ewa (kobieta) powstała z żebra Adama. Przypomina to wspomniane wcześniej rozmnażanie komórkowe. Lorenz tłumaczy to tak, że komórki obojnacze w procesie ewolucji specjalizują się i w wyniku tego podejmują różne funkcje, tworząc bardziej złożone organizmy. Konsekwencją tego procesu jest polaryzacja płciowa, co oznacza, że muszą powstać dwa różne organizmy: męski i żeński. Powstanie nowego organizmu może odbywać się tylko i wyłącznie przez połączenie osobników obydwu płci. Historia ewolucji komórek, zdaniem Lorenza, doskonale odzwierciedla się w mitycznym przekazie. Autor stwierdza, że utrata fizycznej nieśmiertelności jest ceną, jaką ludzie zapłacili za seks. Jeśli między dwoma osobnikami przeciwnej płci dochodzi do połączenia, ich potomstwo nie jest identyczne z żadnym z rodziców. Jest już wypadkową dwóch różnych komórek. I tu kończy się nieśmiertelność tej pierwszej komórki, która dzięki podziałowi miała tworzyć ciągle takie same organizmy, miała być nadal tą samą nieśmiertelną komórką.
Z jakiś powodów Bóg podzielił jedną istotę na dwie, przy czym ta druga zupełnie różniła się od pierwszej, niby doskonałej. Inaczej, gdyby zinterpretować wydarzenie z rajskiego ogrodu jako wyodrębnienie się z jednej obojnaczej komórki dwóch płci. Z osobnika dwupłciowego powstaje Ewa (kobieta) i Adam (mężczyzna). Tyle, że w takim układzie nie można stwierdzać z całą pewnością, że Adam to Adam, że Adam to mężczyzna. Tak pierwszy człowiek był Adamem jak i Ewą. A więc, jeżeli przyjmujemy założenie, że Ewa powstała z żebra Adama, możemy przyjąć również takie, że to Adam powstał z żebra Ewy. Jednak religia przekazuje jeden konkretny przekaz - to Ewa pochodzi od Adama, nie odwrotnie. I tu padają pytania: Dlaczego funkcjonuje takie założenie? I dlaczego tylu ludzi w nie wierzy?
Zakładając, że Ewa i Adam równolegle powstają z rozdzielenia się osobnika obupłciowego, nie możemy zgodzić się z religijnym przekazem, że to kobieta jest uzupełnieniem, dodatkiem do mężczyzny. Powinno się ją interpretować jako równoprawny mężczyźnie aspekt doskonałego całościowego boskiego dzieła. Jeśli Ewa, jako istota wyposażona w macicę, jajniki, piersi i pochwę stworzona została do wykorzystania tychże atrybutów, dlaczego zostaje karana za to do czego ją powołano? Rodzi się przypuszczenie, że została uwikłana w pułapkę bez wyjścia, w której winna się powstrzymywać od tego, wobec czego ją stworzono. Trudno więc dziwić się kobietom, które żyją w przeświadczeniu, że nie ma na tym świecie dla nich miejsca i że ich podstawowym zadaniem jest wyzbywać się własnych potrzeb, własnej cielesności i uciszać rodzące się w nich dążenia.
Dlaczego, jeżeli Adam i Ewa są równoprawni (co podkreśla się w słowach, a czemu zaprzecza się w czynach) powszechna interpretacja mitu jest tak niekorzystna dla kobiet? Odpowiedź jest banalna. Ta interpretacja, którą przekazuje się w treściach nie tylko religijnych, ale i kulturowo-społecznych stanowi doskonałe i niezastąpione narzędzie służące represjonowaniu kobiet i utrzymywaniu ich w zależności od mężczyzn. Jeżeli bowiem Ewa to ta, która w wyniku niepohamowania swoich żądz i emocji zdołała namówić Adama do zjedzenia zakazanego owocu, to zapewne wszystkie kobiety noszą w sobie te niepohamowane manipulatorskie zdolności. A jeżeli posiadają je one wszystkie, należy strzec się ich wszystkich i nie dopuszczać w najmniejszym nawet stopniu do tego, aby sprawowały jakąkolwiek władzę. Sprowadzą zapewne, swoimi uczuciowymi, a co z tego wynika nieracjonalnymi i w swej istocie złymi zapędami, świat na manowce.
W interpretacji przekazu biblijnego pojawia się kolejne pytanie: Dlaczego jeżeli Adam był tym bytem doskonałym, racjonalnie i bez emocji interpretował rzeczywistość (co przypisuje się w konsekwencji mitu o rajskim ogrodzie mężczyznom), zdołał poddać się namowie niezrównoważonej, ciągle niezaspokojonej i nieposłusznej Ewie? Jak to świadczy o nieomylności, tendencji do podejmowania dobrych decyzji, przedsiębiorczości i zrównoważeniu Adama? Jeżeli Ewie przypisuje się miano kusicielki, to jakie miano winno przypisać się Adamowi? Nieudacznika? Człowieka niezbyt bystrego, który dał się zwieść słabszej od siebie? Głupka, który pozwolił na to, aby ktoś dyktował mu co ma robić, nie zastanawiając się nad konsekwencjami? Bo przecież wszyscy dobrze wiemy, że Adam (tak jak i Ewa) miał świadomość czynienia zła, podczas kosztowania rajskiego owocu. Dlaczego zatem ten omylny i podatny na sugestię człowiek-mężczyzna, uzurpuje sobie współcześnie prawo do decydowania o równie omylnym i nieidealnym człowieku-kobiecie? Czy rzeczywiście opowieść o rajskim ogrodzie powinna być przytaczana jako dowód na brak powściągliwości, nieopanowanie, pychę, zuchwałość, labilność i niezrównoważenie kobiet i jednocześnie na nieomylność, powściągliwość i opanowanie mężczyzn?
Tym pytaniem chciałabym zamknąć treść niniejszego artykułu, pozwalając czytelnikowi na własną interpretację, na poszukiwanie własnych pytań i odpowiedzi, na rozważenie przekazu biblijnego od początku, na postawienie słusznych tez i co najważniejsze - na oddanie kobietom tego, co zostało im w wyniku rozpowszechnienia tej historii odebrane.
Skomentuj artykuł
Zobacz komentarze do tego artykułu
Przez ostanie trzy tysiąclecia cywilizacja zachodnia i poprzedzające ją kultury, próbowały (co im się fantastycznie udawało) skłonić kobiety do tego, żeby wierzyły w to, co mówią o nich mężczyźni. Mężczyznom dano niepodważalne prawo do oceniania kobiet, do wyznaczania ich miejsca w systemie społecznym i uiszczania wobec nich kar, kiedy to nie spełnią swych "kobiecych" powinności. Tym, którzy pomyślą w tej chwili, że słowa te są ogromnym naruszeniem, proponuję zapoznanie się z twórczością Wojciecha Eichelbergera, który w jasny i dosadny sposób przedstawia ideę przyświecającą społeczeństwu od pokoleń, wyżej stawiającą płeć męską jako bardziej odpowiedzialną, zrównoważoną, rozsądniejszą, opanowaną i zdolną do wszystkiego, do czego kobiety nie są i nigdy nie będą zdolne.
Cierpienie większości kobiet, kobiet wykorzystywanych, niedocenianych, kobiet wyczerpanych ciągłą pracą i opieką nad mężczyznami i dziećmi, kobiet niedowartościowanych i odepchniętych na margines, bierze się z faktu, że bezkrytycznie przyjmuje się i uznaje za najwyższą prawdę mity i stereotypy, którymi przesiąknięta jest nie tylko religia, ale i kultura, a co najbardziej niebezpieczne - pedagogiczne koncepcje, które kształtują i wychowują najmłodsze pokolenia.
Treść niniejszego artykułu stanowi przeciwstawienie się tradycyjnej interpretacji sytuacji z rajskiego ogrodu. Ponadto jest próbą pobudzenia kobiet do spojrzenia na swoje życie, nie z perspektywy religii i strachu (strachu, który wynika z religii), lecz z perspektywy własnych potrzeb, własnych odczuć, własnego wewnętrznego ducha.
Adam jako człowiek, został stworzony na wzór i podobieństwo Boga. Tak samo było z Ewą. Jednak jej podobieństwo do Boga od samego początku poddane zostało wątpliwości. Już wtedy, kiedy namówiła Adama do złego. Zatem zostańmy przy tym, że jedynie Adam został stworzony na wzór i podobieństwo Boga. Zresztą płeć też ma tutaj ogromne znaczenie. Stary brodaty Adam, mężczyzna, jako podobieństwo starego brodatego mężczyzny - Boga. Przypisywanie Bogu płci uznane zostało przez historyków jako przejaw socjopatycznej manipulacji. Prawdę mówiąc, kto z nas wyobraża sobie Boga jako kobietę, lub nawet jako istotę pozbawioną płci? Nikt? Zakładam, że większość widzi Boga - faceta. Tym samym urągając mu jako tworowi nieskończonemu, który obejmuje niewątpliwie obydwie płci. Przypisując mu płeć, redukujemy go do czegoś niedoskonałego, połowicznego, czegoś co nie obejmuje wszystkiego, a przecież Bóg jest wszystkim.
Kim zatem był Adam? Czy jako stworzony na wzór i podobieństwo Boga obupłciowego, Adam mógł być mężczyzną? Konrad Lorenz sugeruje, że był obojnaczą komórką, która rozmnaża się przez podział, wobec czego jest nieśmiertelna. Jak wiemy z Biblii, pierwsze dwie postacie, które stworzył Bóg były nieśmiertelne. Jedynym nieśmiertelnym organizmem żyjącym jest obojnacza komórka, rozmnażająca się przez podział. Adam musiał więc być tą komórką. A swą nieśmiertelność zatracił w sposób symboliczny - w wyniku nie tyle zjedzenia rajskiego owocu, co w rezultacie namowy Ewy, zjednoczenia się z nią w jej potrzebie. Jeśli jednak odwołamy się do biologicznej teorii z obojnaczą komórką, możemy założyć, że Adam stracił nieśmiertelność w konsekwencji podziału komórki na dwie zupełnie inne, które nie mogą dzielić się dalej i które aby przetrwać, muszą się rozmnożyć.
Wróćmy jednak do rajskiego ogrodu. W związku z tym, że Adam - jak zakładamy - nudził się, Bóg stworzył dla niego towarzysza - Ewę. Stworzenie to musiało mieć na celu coś dobrego - może chciał mu zapewnić towarzystwo, dać kres jego samotności? Dlaczego, kierując się jego dobrem, dał mu coś co sprowadziło go na złą drogę? Dlaczego dał mu jego własne przeciwieństwo? Istotę emocjonalną, niezrównoważoną, popadającą w depresje, chaotyczną i histeryczną? Czemu to zrobił? Jaki miał zamysł? Czy uważał, że stworzony na jego podobieństwo Adam nie był doskonały, dopełniony? Jeżeli kobieta jest przeciwieństwem mężczyzny, jak się zwykło twierdzić, to znaczy, że Adam nie był pełny, że brakowało mu aż połowy, że Ewa stanowiła jego dopełnienie. Pytanie o potrzebę zaistnienia drugiej płci jest bardzo istotne. Poddaje wątpliwości doskonałość mężczyzny jako takiego.
Bardzo ważnym w przekazie biblijnym jest fakt, że Ewa (kobieta) powstała z żebra Adama. Przypomina to wspomniane wcześniej rozmnażanie komórkowe. Lorenz tłumaczy to tak, że komórki obojnacze w procesie ewolucji specjalizują się i w wyniku tego podejmują różne funkcje, tworząc bardziej złożone organizmy. Konsekwencją tego procesu jest polaryzacja płciowa, co oznacza, że muszą powstać dwa różne organizmy: męski i żeński. Powstanie nowego organizmu może odbywać się tylko i wyłącznie przez połączenie osobników obydwu płci. Historia ewolucji komórek, zdaniem Lorenza, doskonale odzwierciedla się w mitycznym przekazie. Autor stwierdza, że utrata fizycznej nieśmiertelności jest ceną, jaką ludzie zapłacili za seks. Jeśli między dwoma osobnikami przeciwnej płci dochodzi do połączenia, ich potomstwo nie jest identyczne z żadnym z rodziców. Jest już wypadkową dwóch różnych komórek. I tu kończy się nieśmiertelność tej pierwszej komórki, która dzięki podziałowi miała tworzyć ciągle takie same organizmy, miała być nadal tą samą nieśmiertelną komórką.
Z jakiś powodów Bóg podzielił jedną istotę na dwie, przy czym ta druga zupełnie różniła się od pierwszej, niby doskonałej. Inaczej, gdyby zinterpretować wydarzenie z rajskiego ogrodu jako wyodrębnienie się z jednej obojnaczej komórki dwóch płci. Z osobnika dwupłciowego powstaje Ewa (kobieta) i Adam (mężczyzna). Tyle, że w takim układzie nie można stwierdzać z całą pewnością, że Adam to Adam, że Adam to mężczyzna. Tak pierwszy człowiek był Adamem jak i Ewą. A więc, jeżeli przyjmujemy założenie, że Ewa powstała z żebra Adama, możemy przyjąć również takie, że to Adam powstał z żebra Ewy. Jednak religia przekazuje jeden konkretny przekaz - to Ewa pochodzi od Adama, nie odwrotnie. I tu padają pytania: Dlaczego funkcjonuje takie założenie? I dlaczego tylu ludzi w nie wierzy?
Zakładając, że Ewa i Adam równolegle powstają z rozdzielenia się osobnika obupłciowego, nie możemy zgodzić się z religijnym przekazem, że to kobieta jest uzupełnieniem, dodatkiem do mężczyzny. Powinno się ją interpretować jako równoprawny mężczyźnie aspekt doskonałego całościowego boskiego dzieła. Jeśli Ewa, jako istota wyposażona w macicę, jajniki, piersi i pochwę stworzona została do wykorzystania tychże atrybutów, dlaczego zostaje karana za to do czego ją powołano? Rodzi się przypuszczenie, że została uwikłana w pułapkę bez wyjścia, w której winna się powstrzymywać od tego, wobec czego ją stworzono. Trudno więc dziwić się kobietom, które żyją w przeświadczeniu, że nie ma na tym świecie dla nich miejsca i że ich podstawowym zadaniem jest wyzbywać się własnych potrzeb, własnej cielesności i uciszać rodzące się w nich dążenia.
Dlaczego, jeżeli Adam i Ewa są równoprawni (co podkreśla się w słowach, a czemu zaprzecza się w czynach) powszechna interpretacja mitu jest tak niekorzystna dla kobiet? Odpowiedź jest banalna. Ta interpretacja, którą przekazuje się w treściach nie tylko religijnych, ale i kulturowo-społecznych stanowi doskonałe i niezastąpione narzędzie służące represjonowaniu kobiet i utrzymywaniu ich w zależności od mężczyzn. Jeżeli bowiem Ewa to ta, która w wyniku niepohamowania swoich żądz i emocji zdołała namówić Adama do zjedzenia zakazanego owocu, to zapewne wszystkie kobiety noszą w sobie te niepohamowane manipulatorskie zdolności. A jeżeli posiadają je one wszystkie, należy strzec się ich wszystkich i nie dopuszczać w najmniejszym nawet stopniu do tego, aby sprawowały jakąkolwiek władzę. Sprowadzą zapewne, swoimi uczuciowymi, a co z tego wynika nieracjonalnymi i w swej istocie złymi zapędami, świat na manowce.
W interpretacji przekazu biblijnego pojawia się kolejne pytanie: Dlaczego jeżeli Adam był tym bytem doskonałym, racjonalnie i bez emocji interpretował rzeczywistość (co przypisuje się w konsekwencji mitu o rajskim ogrodzie mężczyznom), zdołał poddać się namowie niezrównoważonej, ciągle niezaspokojonej i nieposłusznej Ewie? Jak to świadczy o nieomylności, tendencji do podejmowania dobrych decyzji, przedsiębiorczości i zrównoważeniu Adama? Jeżeli Ewie przypisuje się miano kusicielki, to jakie miano winno przypisać się Adamowi? Nieudacznika? Człowieka niezbyt bystrego, który dał się zwieść słabszej od siebie? Głupka, który pozwolił na to, aby ktoś dyktował mu co ma robić, nie zastanawiając się nad konsekwencjami? Bo przecież wszyscy dobrze wiemy, że Adam (tak jak i Ewa) miał świadomość czynienia zła, podczas kosztowania rajskiego owocu. Dlaczego zatem ten omylny i podatny na sugestię człowiek-mężczyzna, uzurpuje sobie współcześnie prawo do decydowania o równie omylnym i nieidealnym człowieku-kobiecie? Czy rzeczywiście opowieść o rajskim ogrodzie powinna być przytaczana jako dowód na brak powściągliwości, nieopanowanie, pychę, zuchwałość, labilność i niezrównoważenie kobiet i jednocześnie na nieomylność, powściągliwość i opanowanie mężczyzn?
Tym pytaniem chciałabym zamknąć treść niniejszego artykułu, pozwalając czytelnikowi na własną interpretację, na poszukiwanie własnych pytań i odpowiedzi, na rozważenie przekazu biblijnego od początku, na postawienie słusznych tez i co najważniejsze - na oddanie kobietom tego, co zostało im w wyniku rozpowszechnienia tej historii odebrane.
- Autorka jest pedagogiem specjalnym, absolwentką Uniwersytetu Gdańskiego, animatorem społecznym, felietonistką, publicystką, pasjonatką psychoanalizy.
Opublikowano: 2017-07-27
Zobacz komentarze do tego artykułu
- Autor: shannon4g Data: 2017-07-31, 01:41:51 Odpowiedz
Traci pani czas. Wszystko to iluzja. Nie neguje pani opinii. Ten artykuł świadczy o Pani ,iż jest Pani osobą myślącą. Lecz radziłbym odrzucić zajmowanie się innymi , proszę mnie źle nie zrozumieć. Ma Pani potencjał który pozwoli się Pani wyzwolić. Psychoanaliza , gdy zrozumie Pani swoją osobowość, s... Czytaj dalej
- Pani Paulina Misiak. - fatum, 2017-09-04, 12:40:48