Reklamy
Artykuł
Mirosław Karwat
Geneza aktów prowokacji
Oczywiste i jednoznaczne rozgraniczenie i przeciwstawienie zachowań wywołujących niezamierzony, a nawet nieuświadamiany efekt prowokacji oraz zachowań mających status jawnych aktów prowokacji, może przesadnie nas zasugerować w wyobrażeniu o naturze samych aktów prowokacji. Możemy ulec pokusie zbyt daleko idącego uproszczenia, a mianowicie uznać za oczywistość założenie, że prowokacja pojęta jako akt zawsze jest działaniem postanowionym a priori przez jego podmiot. I założenie drugie, że widocznie podmiot ten jest swobodnym inicjatorem wydarzeń i zmian w świadomości innych ludzi, postępuje więc tak a nie inaczej ze względu na wcześniej powzięty zamiar i wypracowany plan działania, oparty na przewidywaniu i przemyślnej taktyce. W rzeczywistości tylko niektóre akty prowokacji odpowiadają wyobrażeniom o planie czy spisku, zwłaszcza niemal doskonałym (źródło: "Teoria prowokacji", M. Karwat, Wydawnictwo Naukowe PWN, 2007).
Owszem, granica miedzy niezamierzonym prowokacyjnym efektem ludzkiego zachowania a celowym prowokowaniem innych pozostaje wyraźna i ostra. Ale już repertuar aktów prowokacji musimy ująć w pewnej stopniowalnej skali zachowań mniej lub bardziej "kontrolowanych", mniej lub bardziej racjonalnych w doborze środków do celu.
Bynajmniej nie jest oczywiste, że podmiot świadomie i celowo prowokujący w stu procentach przewiduje obrót spraw, w sposób kompletny i wariantowy planuje własne postępowanie (będąc przygotowanym na różne możliwe warianty zachowań innych lub alternatywne występowanie zdarzeń). Nie jest oczywiste nawet to, że jest on jednostronnym inicjatorem oddziaływań, realizującym swój pomysł, którego treść jest rezultatem jedynie jego konsekwentnych dążeń, podyktowanych logiką jego sposobu myślenia. Bynajmniej nie musi tak być.
Obok prowokacji, które są dowolnym działaniem podmiotu nieskrępowanego w swym wyborze i swobodzie realizacji, istnieją też prowokacje... sprowokowane. Sprowokowane zaskakującym dla podmiotu przebiegiem wydarzeń, nieoczekiwanym zwrotem, cudzym naciskiem. Takie prowokacje są na wpół żywiołową, a na wpół rozmyślną reakcją podmiotu na bodźce sytuacyjne oraz na zachowania, wypowiedzi i oczekiwania lub wymagania innych ludzi. Rzecz jasna, nie każda reakcja na bodziec, nie każdy odruch, nie każda odpowiedź na czyjś gest, słowo lub czyn jest aż prowokacją. Prowokacyjny charakter mają jedynie takie zachowania reaktywne, w których ulegając wzbudzonym uczuciom czy odruchom (np. awersji, przekory, pragnieniu odwetu) podmiot nadaje zarazem swej reakcji cechy znaku, i to takiego, który ma o czymś przesądzić, coś wymusić lub coś zrekompensować (np. ujawnioną słabość, poniesioną stratę).
Należy więc odróżniać prowokacje reaktywne (będące nierzadko wymuszoną, na wpół spontaniczną, a na wpół kontrolowaną i rozmyślną, reakcją na to, co się wydarzyło lub może wydarzyć) oraz prowokacje inicjatywne, które są niewymuszoną, swobodną inicjatywą podmiotu, swobodnie i z wyprzedzeniem planującego jakąś konfrontację, grę lub usilną sugestię pod adresem innych.
Pojęcie prowokacji reaktywnej może w pierwszej chwili wydać się paradoksalne. Wszak jesteśmy przyzwyczajeni do założenia, że albo ktoś jest spontaniczny (a wtedy ulega różnym swoim skłonnościom, popędom, upodobaniom, tęsknotom, nawykom, nie panując jednak nad swymi wrażeniami, przeżyciami i emocjonalnie, podświadomie podejmowanymi decyzjami), albo też jest on wyrachowany, czyli rozumuje i decyduje jak gracz chłodno kalkulujący, mający w zanadrzu kilka wariantów swoich dalszych posunięć, odpowiednio do rozwoju sytuacji. Tymczasem w psychice i praktycznym codziennym postępowaniu ludzi niejednokrotnie występuje osobliwa mieszanka spontaniczności oraz premedytacji. Dla przykładu: spontaniczną (i o tyle mimowolną i nie w pełni kontrolowaną) reakcją na coś może być gniew, oburzenie lub strach, jednakże już odpowiedź na to może mieć znamiona oddziaływania umyślnego i do pewnego stopnia sterującego kimś. I tak, odczuwając strach możemy kogoś odstraszać, podejmować działania ostrzegawcze lub działania pozorujące naszą determinację, agresywność, siłę. Kierując się gniewem, którego nie jesteśmy w stanie uniknąć ani opanować, możemy wybrać taką reakcję, która okaże się szczególnie dotkliwa dla sprawcy gniewu, będzie równoznaczna z jego ukaraniem lub upokorzeniem. Ulegając narzuconej przez przeciwnika i publiczność żartobliwej lub kurtuazyjnej konwencji, a nie tłumiąc bynajmniej żądzy odwetu, na złośliwą i bolesną krytykę możemy odpowiedzieć ironią przebijającą z grzecznościowych formuł lub jadowitym dowcipem, który formalnie mieści się w licytacyjnej konwencji żartów i przekomarzanek, lecz w odbiorze oznacza nokaut oponenta.
W walce politycznej między rządem i opozycją nader często zdarza się, że przeciwnicy rządu, czyhający na wszelkie jego błędy, potknięcia i zwłaszcza nadużycia, skupiają na nich uwagę społeczną, wyolbrzymiają ich skalę i znaczenie, tendencyjnie komentują i interpretują (co jest z ich strony prowokacją dyskredytacyjną) - na co odpowiedzią rządzących jest (zwłaszcza wtedy, gdy mają nieczyste sumienie i brakuje argumentów dla pryncypialnej polemiki) błyskawiczne wyszukanie lub stworzenie "tematów zastępczych". Krótko mówiąc, odpowiedzią na prowokacje adwersarzy są przemyślne, niekiedy zaimprowizowane (a czasem trzymane w zanadrzu, na odpowiednią chwilę) kontrprowokacje - w postaci sensacji, afer, skandali lub choćby nowych konfliktów wywołanych właśnie przez "przyciśniętych do muru" rządzących. Kontrprowokacje skutecznie odwracają uwagę od kłopotliwych spraw, zmieniają obiekt zainteresowania mediów i opinii publicznej, przywracają "osaczonym" swobodę działania i inicjatywę. Nie jest przeszkodą dla ich efektywności fakt, iż część odbiorców jest świadoma, że to forma wykrętu, że podniesienie jakiejś sprawy właśnie wtedy, gdy pomaga to "ratować skórę" jest obłudą, pseudopryncypialnością (właściwa pryncypialność kazałaby zająć się problemem, pseudopryncypialność tuszuje go i podnosi zasłonę dymną). Po pierwsze, wiadome jest, iż atak oponentów, przed którym dana formacja broni się wykrętnym kontratakiem, również nie jest bezinteresowny, a może być stronniczy i tendencyjny. A po drugie, ta świadomość nie zapobiega konieczności zajęcia się "nową sprawą", która przesłania poprzednią. Otóż taki "pojedynek" na afery (nierzadko wielokrotny) to scenariusz gry politycznej, w którym mamy do czynienia właśnie z prowokacjami reaktywnymi bądź z prowokacjami zwrotnymi.
Prowokacje zwrotne to takie akty prowokacji, które albo są formą komunikacji zwrotnej (wielokrotnej wymiany informacji, poglądów, ocen, deklaracji lub innych sygnałów woli, określonych intencji, wezwań, ostrzeżeń itp.), albo też ich praktycznym odpowiednikiem w jakiejś grze (w odpowiedzi na zmaterializowane skutki czyjegoś aktu prowokacji staramy się wywołać inne, korzystne dla nas stany rzeczy, zdarzenia lub zmiany w sytuacji, w układzie sił). Od prowokacji reaktywnych różnią się tym, że zwykle nie są wyrazem i skutkiem zaskoczenia cudzym działaniem, lecz co najwyżej zaskoczenia względnego (niespodzianką jest nie sam fakt cudzej krytyki czy fortelu, lecz ewentualnie treść i charakter konkretnych cudzych posunięć), a to dlatego, gdyż są elementem wielostronnej i wielofazowej gry (rozgrywki) między kilkoma podmiotami. Dany podmiot spodziewa się działań swoich partnerów gry (sojuszników, konkurentów lub przeciwników), choć nie jest w stanie przewidzieć kierunku, formy, miejsca lub czasu wszystkich konkretnych i możliwych posunięć. Jednocześnie sam też "planowo prowokuje": jedne prowokacje są realizacją jego wcześniejszych zamiarów, przewidywań i planów, inne są rezultatem modyfikacji tych zamysłów pod wpływem tego, co się zdarzyło, co uczynili inni. Prowokacje zwrotne strukturalnie odpowiadają schematowi dynamicznego sprzężenia zwrotnego.
Zatem genetyczno-strukturalna typologia aktów prowokacji przedstawia się następująco:
Zachowanie sprowokowane sytuacją i zwłaszcza cudzym zachowaniem. Może to być:
Działanie postanowione i zaplanowane z góry jako sposób uprzedzenia kogoś, zaskoczenia, postawienia przed faktem dokonanym, wymuszenia czegoś itp. Może to być:
Oddziaływanie wtórne danego podmiotu będące kolejnym ogniwem dwu- lub wielostronnej i wieloetapowej rozgrywki, a nie początkiem lub przyczyną tej rozgrywki, będące próbą przekształcenia lub odwrócenia tego, co już nastąpiło, co jest rezultatem dotychczasowego przebiegu gry albo zapobieżenia czemuś przewidywanemu. Prowokacyjna forma uczestnictwa w wymianie informacji lub "ciosów", w trwającej konfrontacji poglądów i roszczeń. Przedmiot oddziaływania przeistacza się w podmiot; strona relacji (gry) usiłuje być arbitrem.
Zarówno prowokacje reaktywne, jak inicjatywne i zwrotne mogą okazać się aktami przeciwskutecznymi, i to na takiej zasadzie, że własna prowokacja wraca jak bumerang do nadawcy (sprawcy), obraca się przeciw niemu czy to przez niezamierzone i niekorzystne obiektywne skutki, czy też przez zachowania (także - kontrprowokacje) adresatów sprzeczne z oczekiwaniami prowokującego. Prowokacja przeciwskuteczna to akt prowokacji obliczony na wywołanie (wymuszenie) określonego zachowania adresatów, wzbudzający jednak reakcję nieoczekiwaną i niepożądaną, a nawet prowokujący swoistą kontrprowokację. Taką kontrprowokacją może być np. wyzywające zachowanie przekorne, demonstracja sprzeciwu i uporu, złośliwe działanie przekreślające oczekiwania, wymagania lub zamiary podmiotu prowokującego.
Z tym mechanizmem związane są dwa paradoksy. Pierwszy polega na tym, że przeciwskuteczny akt prowokacji jest tyle samo wart, co niezamierzony efekt prowokacji; podmiot pada ofiarą swej własnej prowokacji wymierzonej przeciw komuś lub w każdym razie zmierzającej do wywarcia wpływu na innych.
Paradoks drugi polega zaś na tym, że owe prowokacje przeciwskuteczne niejako "zmieniają pana": to, co miało być narzędziem, środkiem działania podmiotu X, staje się narzędziem jego rywala lub oponenta; efekt jest więc taki, jak gdyby to nie X sprowokował Y do czegoś, lecz taki, jak gdyby to podmiotowi Y udała się prowokacja.
Ze zrozumiałych powodów częściej taka sytuacja zdarza się w przypadku prowokacji reaktywnych niż w przypadku prowokacji inicjatywnych, zwłaszcza zaplanowanych nie tyle jako akt, ile jako akcja, operacja będąca ciągiem działań i ich skutków. O słabości reaktywnych aktów prowokacji przesądza szybkość decyzji odwrotnie proporcjonalna do czasu namysłu względnie namysł ograniczony w racjonalności przez emocje.
Tak czy inaczej pojęty akt prowokacji jest typowym przejawem manipulacji.
Aby to dobrze zrozumieć, winniśmy - podobnie jak wcześniej uczyniliśmy z pojęciem prowokacji - uwolnić się od stereotypów manipulacji i negatywnych uprzedzeń do tego zjawiska i samego pojęcia, rozpowszechnionych i w wyobrażeniach potocznych, i w obiegowych ujęciach podręcznikowych, i w dociekaniach badaczy.
Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Skomentuj artykuł
Owszem, granica miedzy niezamierzonym prowokacyjnym efektem ludzkiego zachowania a celowym prowokowaniem innych pozostaje wyraźna i ostra. Ale już repertuar aktów prowokacji musimy ująć w pewnej stopniowalnej skali zachowań mniej lub bardziej "kontrolowanych", mniej lub bardziej racjonalnych w doborze środków do celu.
Bynajmniej nie jest oczywiste, że podmiot świadomie i celowo prowokujący w stu procentach przewiduje obrót spraw, w sposób kompletny i wariantowy planuje własne postępowanie (będąc przygotowanym na różne możliwe warianty zachowań innych lub alternatywne występowanie zdarzeń). Nie jest oczywiste nawet to, że jest on jednostronnym inicjatorem oddziaływań, realizującym swój pomysł, którego treść jest rezultatem jedynie jego konsekwentnych dążeń, podyktowanych logiką jego sposobu myślenia. Bynajmniej nie musi tak być.
Prowokacje reaktywne, inicjatywne i zwrotne
Obok prowokacji, które są dowolnym działaniem podmiotu nieskrępowanego w swym wyborze i swobodzie realizacji, istnieją też prowokacje... sprowokowane. Sprowokowane zaskakującym dla podmiotu przebiegiem wydarzeń, nieoczekiwanym zwrotem, cudzym naciskiem. Takie prowokacje są na wpół żywiołową, a na wpół rozmyślną reakcją podmiotu na bodźce sytuacyjne oraz na zachowania, wypowiedzi i oczekiwania lub wymagania innych ludzi. Rzecz jasna, nie każda reakcja na bodziec, nie każdy odruch, nie każda odpowiedź na czyjś gest, słowo lub czyn jest aż prowokacją. Prowokacyjny charakter mają jedynie takie zachowania reaktywne, w których ulegając wzbudzonym uczuciom czy odruchom (np. awersji, przekory, pragnieniu odwetu) podmiot nadaje zarazem swej reakcji cechy znaku, i to takiego, który ma o czymś przesądzić, coś wymusić lub coś zrekompensować (np. ujawnioną słabość, poniesioną stratę).
Należy więc odróżniać prowokacje reaktywne (będące nierzadko wymuszoną, na wpół spontaniczną, a na wpół kontrolowaną i rozmyślną, reakcją na to, co się wydarzyło lub może wydarzyć) oraz prowokacje inicjatywne, które są niewymuszoną, swobodną inicjatywą podmiotu, swobodnie i z wyprzedzeniem planującego jakąś konfrontację, grę lub usilną sugestię pod adresem innych.
Prowokacje reaktywne
Pojęcie prowokacji reaktywnej może w pierwszej chwili wydać się paradoksalne. Wszak jesteśmy przyzwyczajeni do założenia, że albo ktoś jest spontaniczny (a wtedy ulega różnym swoim skłonnościom, popędom, upodobaniom, tęsknotom, nawykom, nie panując jednak nad swymi wrażeniami, przeżyciami i emocjonalnie, podświadomie podejmowanymi decyzjami), albo też jest on wyrachowany, czyli rozumuje i decyduje jak gracz chłodno kalkulujący, mający w zanadrzu kilka wariantów swoich dalszych posunięć, odpowiednio do rozwoju sytuacji. Tymczasem w psychice i praktycznym codziennym postępowaniu ludzi niejednokrotnie występuje osobliwa mieszanka spontaniczności oraz premedytacji. Dla przykładu: spontaniczną (i o tyle mimowolną i nie w pełni kontrolowaną) reakcją na coś może być gniew, oburzenie lub strach, jednakże już odpowiedź na to może mieć znamiona oddziaływania umyślnego i do pewnego stopnia sterującego kimś. I tak, odczuwając strach możemy kogoś odstraszać, podejmować działania ostrzegawcze lub działania pozorujące naszą determinację, agresywność, siłę. Kierując się gniewem, którego nie jesteśmy w stanie uniknąć ani opanować, możemy wybrać taką reakcję, która okaże się szczególnie dotkliwa dla sprawcy gniewu, będzie równoznaczna z jego ukaraniem lub upokorzeniem. Ulegając narzuconej przez przeciwnika i publiczność żartobliwej lub kurtuazyjnej konwencji, a nie tłumiąc bynajmniej żądzy odwetu, na złośliwą i bolesną krytykę możemy odpowiedzieć ironią przebijającą z grzecznościowych formuł lub jadowitym dowcipem, który formalnie mieści się w licytacyjnej konwencji żartów i przekomarzanek, lecz w odbiorze oznacza nokaut oponenta.
Prowokacje zwrotne
W walce politycznej między rządem i opozycją nader często zdarza się, że przeciwnicy rządu, czyhający na wszelkie jego błędy, potknięcia i zwłaszcza nadużycia, skupiają na nich uwagę społeczną, wyolbrzymiają ich skalę i znaczenie, tendencyjnie komentują i interpretują (co jest z ich strony prowokacją dyskredytacyjną) - na co odpowiedzią rządzących jest (zwłaszcza wtedy, gdy mają nieczyste sumienie i brakuje argumentów dla pryncypialnej polemiki) błyskawiczne wyszukanie lub stworzenie "tematów zastępczych". Krótko mówiąc, odpowiedzią na prowokacje adwersarzy są przemyślne, niekiedy zaimprowizowane (a czasem trzymane w zanadrzu, na odpowiednią chwilę) kontrprowokacje - w postaci sensacji, afer, skandali lub choćby nowych konfliktów wywołanych właśnie przez "przyciśniętych do muru" rządzących. Kontrprowokacje skutecznie odwracają uwagę od kłopotliwych spraw, zmieniają obiekt zainteresowania mediów i opinii publicznej, przywracają "osaczonym" swobodę działania i inicjatywę. Nie jest przeszkodą dla ich efektywności fakt, iż część odbiorców jest świadoma, że to forma wykrętu, że podniesienie jakiejś sprawy właśnie wtedy, gdy pomaga to "ratować skórę" jest obłudą, pseudopryncypialnością (właściwa pryncypialność kazałaby zająć się problemem, pseudopryncypialność tuszuje go i podnosi zasłonę dymną). Po pierwsze, wiadome jest, iż atak oponentów, przed którym dana formacja broni się wykrętnym kontratakiem, również nie jest bezinteresowny, a może być stronniczy i tendencyjny. A po drugie, ta świadomość nie zapobiega konieczności zajęcia się "nową sprawą", która przesłania poprzednią. Otóż taki "pojedynek" na afery (nierzadko wielokrotny) to scenariusz gry politycznej, w którym mamy do czynienia właśnie z prowokacjami reaktywnymi bądź z prowokacjami zwrotnymi.
Prowokacje zwrotne to takie akty prowokacji, które albo są formą komunikacji zwrotnej (wielokrotnej wymiany informacji, poglądów, ocen, deklaracji lub innych sygnałów woli, określonych intencji, wezwań, ostrzeżeń itp.), albo też ich praktycznym odpowiednikiem w jakiejś grze (w odpowiedzi na zmaterializowane skutki czyjegoś aktu prowokacji staramy się wywołać inne, korzystne dla nas stany rzeczy, zdarzenia lub zmiany w sytuacji, w układzie sił). Od prowokacji reaktywnych różnią się tym, że zwykle nie są wyrazem i skutkiem zaskoczenia cudzym działaniem, lecz co najwyżej zaskoczenia względnego (niespodzianką jest nie sam fakt cudzej krytyki czy fortelu, lecz ewentualnie treść i charakter konkretnych cudzych posunięć), a to dlatego, gdyż są elementem wielostronnej i wielofazowej gry (rozgrywki) między kilkoma podmiotami. Dany podmiot spodziewa się działań swoich partnerów gry (sojuszników, konkurentów lub przeciwników), choć nie jest w stanie przewidzieć kierunku, formy, miejsca lub czasu wszystkich konkretnych i możliwych posunięć. Jednocześnie sam też "planowo prowokuje": jedne prowokacje są realizacją jego wcześniejszych zamiarów, przewidywań i planów, inne są rezultatem modyfikacji tych zamysłów pod wpływem tego, co się zdarzyło, co uczynili inni. Prowokacje zwrotne strukturalnie odpowiadają schematowi dynamicznego sprzężenia zwrotnego.
Zatem genetyczno-strukturalna typologia aktów prowokacji przedstawia się następująco:
Prowokacja reaktywna (sprowokowana)
Zachowanie sprowokowane sytuacją i zwłaszcza cudzym zachowaniem. Może to być:
- spontaniczna reakcja (np. odruchową lub obronną) na cudzą obecność, na silne bodźce (np. na podniecenie wywołane czyimś wdziękiem, urodą; na poczucie zagrożenia albo okazji) lub na cudze wyzwanie, nietakt,
albo - przemyślana, poprzedzona namysłem, wyborem i jakimś planem odpowiedź na czyjeś przewidywane lub do-strzeżone i w określony sposób zrozumiane czyny, wypowiedzi (np. próba sprzeciwu, przelicytowania, zapobieżenia czemuś).
Prowokacja inicjatywna
Działanie postanowione i zaplanowane z góry jako sposób uprzedzenia kogoś, zaskoczenia, postawienia przed faktem dokonanym, wymuszenia czegoś itp. Może to być:
- czyn (fakt), który kończy lub przesądza sprawę albo jako pierwszy ruch dający początek jakiejś rozgrywce dwustronnej lub wielostronnej, lecz zapewniający przewagę taktyczną inicjatorowi (atut pierwszeństwa, narzucenie tematu, formy kontaktu, wymuszenie reakcji innych na to, co już się stało)
albo - próba "nadawania bez odbioru", tzn. przesądzania dalszych wydarzeń i stanów rzeczy.
Prowokacja zwrotna
Oddziaływanie wtórne danego podmiotu będące kolejnym ogniwem dwu- lub wielostronnej i wieloetapowej rozgrywki, a nie początkiem lub przyczyną tej rozgrywki, będące próbą przekształcenia lub odwrócenia tego, co już nastąpiło, co jest rezultatem dotychczasowego przebiegu gry albo zapobieżenia czemuś przewidywanemu. Prowokacyjna forma uczestnictwa w wymianie informacji lub "ciosów", w trwającej konfrontacji poglądów i roszczeń. Przedmiot oddziaływania przeistacza się w podmiot; strona relacji (gry) usiłuje być arbitrem.
Prowokacje przeciwskuteczne
Zarówno prowokacje reaktywne, jak inicjatywne i zwrotne mogą okazać się aktami przeciwskutecznymi, i to na takiej zasadzie, że własna prowokacja wraca jak bumerang do nadawcy (sprawcy), obraca się przeciw niemu czy to przez niezamierzone i niekorzystne obiektywne skutki, czy też przez zachowania (także - kontrprowokacje) adresatów sprzeczne z oczekiwaniami prowokującego. Prowokacja przeciwskuteczna to akt prowokacji obliczony na wywołanie (wymuszenie) określonego zachowania adresatów, wzbudzający jednak reakcję nieoczekiwaną i niepożądaną, a nawet prowokujący swoistą kontrprowokację. Taką kontrprowokacją może być np. wyzywające zachowanie przekorne, demonstracja sprzeciwu i uporu, złośliwe działanie przekreślające oczekiwania, wymagania lub zamiary podmiotu prowokującego.
Z tym mechanizmem związane są dwa paradoksy. Pierwszy polega na tym, że przeciwskuteczny akt prowokacji jest tyle samo wart, co niezamierzony efekt prowokacji; podmiot pada ofiarą swej własnej prowokacji wymierzonej przeciw komuś lub w każdym razie zmierzającej do wywarcia wpływu na innych.
Paradoks drugi polega zaś na tym, że owe prowokacje przeciwskuteczne niejako "zmieniają pana": to, co miało być narzędziem, środkiem działania podmiotu X, staje się narzędziem jego rywala lub oponenta; efekt jest więc taki, jak gdyby to nie X sprowokował Y do czegoś, lecz taki, jak gdyby to podmiotowi Y udała się prowokacja.
Ze zrozumiałych powodów częściej taka sytuacja zdarza się w przypadku prowokacji reaktywnych niż w przypadku prowokacji inicjatywnych, zwłaszcza zaplanowanych nie tyle jako akt, ile jako akcja, operacja będąca ciągiem działań i ich skutków. O słabości reaktywnych aktów prowokacji przesądza szybkość decyzji odwrotnie proporcjonalna do czasu namysłu względnie namysł ograniczony w racjonalności przez emocje.
Tak czy inaczej pojęty akt prowokacji jest typowym przejawem manipulacji.
Aby to dobrze zrozumieć, winniśmy - podobnie jak wcześniej uczyniliśmy z pojęciem prowokacji - uwolnić się od stereotypów manipulacji i negatywnych uprzedzeń do tego zjawiska i samego pojęcia, rozpowszechnionych i w wyobrażeniach potocznych, i w obiegowych ujęciach podręcznikowych, i w dociekaniach badaczy.
- Więcej przydatnych informacji na temat prowokacji, intryg, blefów i przecieków znajdziesz w książce "Teoria prowokacji" Mirosława Karwata (Wydawnictwo Naukowe PWN, 2007). Wszelkie skróty i uzupełnienia za zgodą Wydawcy.
Opublikowano: 2008-07-16