Reklamy
Artykuł
Małgorzata Ziębińska
O przewagach mniejszości
Każdy kto choć raz znalazł się w sytuacji bycia w mniejszości prawdopodobnie wie, jakie to trudne doświadczenie. Świadomość, że większa część jakiejś grupy reprezentuje określony pogląd czy postawę sprawia, że ten pogląd czy ta postawa będzie uznana za właściwą przez kolejne osoby. Bywa, że większość ma rację i słuszność jest po jej stronie, ale zdarza się, że większość błądzi. Dowiódł tego w latach 50 poprzedniego wieku, Solomon Asch w swoim słynnym eksperymencie dotyczącym konformizmu. Na tablicy narysowano odcinek, nazwijmy go X, oraz trzy kolejne odcinki, o wyraźnie innych długościach – zadaniem osób biorących udział w eksperymencie było wskazanie, który z trzech odcinków jest najbardziej zbliżony długością do odcinka X.
Zadanie wydaje się banalne, ponieważ tylko jeden z tych odcinków był podobnej długości do odcinka X w sposób nie budzący najmniejszych wątpliwości. Do badanej grupy wprowadzono pomocników eksperymentatora, których zadaniem było udzielanie odpowiedzi niezgodnej z rzeczywistością i to oni właśnie udzielali odpowiedzi jako pierwsi. Oceny powtarzano w dwunastu seriach i okazało się, że około trzech czwartych badanych, przynajmniej raz dostosowywało swoją dopowiedź do większości. Gdy wzięto pod uwagę wszystkie odpowiedzi stwierdzono, że średnio 35% było zgodnych z niepoprawnymi odpowiedziami podawanymi przez współpracowników Ascha. Badani nie byli poddawani żadnym naciskom, nie byli zagrożeni najmniejszą nawet negatywną konsekwencją dokonanego wyboru, a mimo to dokonywali wyboru wbrew własnej ocenie. Więcej, wbrew prawdzie. Wydaje się to niedorzeczne? Być może. Codzienność jednak aż nazbyt często potwierdza prawdziwość tych wyników.
Korzyści płynące z bycia po stronie większości są na tyle atrakcyjne, że zazwyczaj nas kuszą, natomiast straty związane z przeciwstawieniem się jej są czymś mało pociągającym. Przy czym nie można ignorować faktu, że w sytuacji eksperymentu prawda była nadzyczaj łatwo weryfikowalna, czego często nie da się powiedzieć o realnych, życiowych sytuacjach.
Bycie z większością to poczucie bezpieczeństwa, poczucie możliwości wpływania na zdarzenia, potwierdzenie słuszności własnych przekonań (skoro tyle osób myśli tak samo, to zapewne tak jest dobrze). Nierzadko też wynikają z tego bardzo konkretne i namacalne profity, jak wyższy status społeczny i materialny. Zazwyczaj też większość ma możliwości podejmowania decyzji wpływających na mniejszość, czyli władzę.
Mniejszość jest mniej wiarygodna. Bywa wyśmiewana, spychana na margines, zagłuszana. To jest atrakcyjne miejsce dla tych, którzy lubią o coś walczyć. Dobrze się tu odnajdą idealiści, ludzie głęboko przekonani do racji, po stronie których stoją, lubiący iść pod prąd i wytrwali. Trzeba przyznać, że taka postawa ma swój urok i niesie określone zyski i choć nader często pozostają one wyłącznie w sferze psychologicznej to nie należy ich traktować jako mniej znaczących. No i niekiedy zdarza się mniejszości udowodnić słuszność swego stanowiska...
Jeśli odnosicie Państwo wrażenie, że biorę dzisiaj w obronę tych, reprezentujących poglądy mniej popularne to jest to wrażenie słuszne. Z własnego doświadczenia wiem, jak wiele potrzeba siły i odporności, by zmagać się ze „słusznością” tych silniejszych, których jest więcej, a ich pozycja jest ugruntowana. Mogę sobie wyobrazić, sama walcząc o sprawy znacznie mniejszego zasięgu, co to znaczy stawać w obronie praw i wartości dotykających najważniejszych aspektów życia. Doświadczam też, jak bardzo liczy się wzajemne wsparcie w dążeniu do celu, świadomość zwyczajnie nie bycia samemu, nawet jeśli razem tworzymy zaledwie garstkę, z trudem przebijającą się ze swoim głosem w sprawie. Taki głos łatwo ośmieszyć, mniej lub bardziej wprost...
Co jakiś czas pojawia się pytanie, czy jest jakiś sens w podejmowaniu wysiłku, jeśli nic się nie zmienia. Zwątpienie i uczucie bezsilności zjawiają się nieuchronnie. Jak dotąd moja osobista odpowiedź brzmi: warto. Może dlatego, że jak ostatnio ktoś mi powiedział – mam duszę wojownika, może dlatego, że wierzę w słuszność swoich poglądów, może dlatego że jest jeszcze kilka osób, które myślą podobnie, a może... Może wiem dokładnie, który odcinek jest zbliżonej długości do odcinka X i nie zamierzam wskazać innego?
Skomentuj artykuł
Zobacz komentarze do tego artykułu
Zadanie wydaje się banalne, ponieważ tylko jeden z tych odcinków był podobnej długości do odcinka X w sposób nie budzący najmniejszych wątpliwości. Do badanej grupy wprowadzono pomocników eksperymentatora, których zadaniem było udzielanie odpowiedzi niezgodnej z rzeczywistością i to oni właśnie udzielali odpowiedzi jako pierwsi. Oceny powtarzano w dwunastu seriach i okazało się, że około trzech czwartych badanych, przynajmniej raz dostosowywało swoją dopowiedź do większości. Gdy wzięto pod uwagę wszystkie odpowiedzi stwierdzono, że średnio 35% było zgodnych z niepoprawnymi odpowiedziami podawanymi przez współpracowników Ascha. Badani nie byli poddawani żadnym naciskom, nie byli zagrożeni najmniejszą nawet negatywną konsekwencją dokonanego wyboru, a mimo to dokonywali wyboru wbrew własnej ocenie. Więcej, wbrew prawdzie. Wydaje się to niedorzeczne? Być może. Codzienność jednak aż nazbyt często potwierdza prawdziwość tych wyników.
Korzyści płynące z bycia po stronie większości są na tyle atrakcyjne, że zazwyczaj nas kuszą, natomiast straty związane z przeciwstawieniem się jej są czymś mało pociągającym. Przy czym nie można ignorować faktu, że w sytuacji eksperymentu prawda była nadzyczaj łatwo weryfikowalna, czego często nie da się powiedzieć o realnych, życiowych sytuacjach.
Bycie z większością to poczucie bezpieczeństwa, poczucie możliwości wpływania na zdarzenia, potwierdzenie słuszności własnych przekonań (skoro tyle osób myśli tak samo, to zapewne tak jest dobrze). Nierzadko też wynikają z tego bardzo konkretne i namacalne profity, jak wyższy status społeczny i materialny. Zazwyczaj też większość ma możliwości podejmowania decyzji wpływających na mniejszość, czyli władzę.
Mniejszość jest mniej wiarygodna. Bywa wyśmiewana, spychana na margines, zagłuszana. To jest atrakcyjne miejsce dla tych, którzy lubią o coś walczyć. Dobrze się tu odnajdą idealiści, ludzie głęboko przekonani do racji, po stronie których stoją, lubiący iść pod prąd i wytrwali. Trzeba przyznać, że taka postawa ma swój urok i niesie określone zyski i choć nader często pozostają one wyłącznie w sferze psychologicznej to nie należy ich traktować jako mniej znaczących. No i niekiedy zdarza się mniejszości udowodnić słuszność swego stanowiska...
Jeśli odnosicie Państwo wrażenie, że biorę dzisiaj w obronę tych, reprezentujących poglądy mniej popularne to jest to wrażenie słuszne. Z własnego doświadczenia wiem, jak wiele potrzeba siły i odporności, by zmagać się ze „słusznością” tych silniejszych, których jest więcej, a ich pozycja jest ugruntowana. Mogę sobie wyobrazić, sama walcząc o sprawy znacznie mniejszego zasięgu, co to znaczy stawać w obronie praw i wartości dotykających najważniejszych aspektów życia. Doświadczam też, jak bardzo liczy się wzajemne wsparcie w dążeniu do celu, świadomość zwyczajnie nie bycia samemu, nawet jeśli razem tworzymy zaledwie garstkę, z trudem przebijającą się ze swoim głosem w sprawie. Taki głos łatwo ośmieszyć, mniej lub bardziej wprost...
Co jakiś czas pojawia się pytanie, czy jest jakiś sens w podejmowaniu wysiłku, jeśli nic się nie zmienia. Zwątpienie i uczucie bezsilności zjawiają się nieuchronnie. Jak dotąd moja osobista odpowiedź brzmi: warto. Może dlatego, że jak ostatnio ktoś mi powiedział – mam duszę wojownika, może dlatego, że wierzę w słuszność swoich poglądów, może dlatego że jest jeszcze kilka osób, które myślą podobnie, a może... Może wiem dokładnie, który odcinek jest zbliżonej długości do odcinka X i nie zamierzam wskazać innego?
- Autorka jest psychoterapeutą uzależnień i współuzależnienia, absolwenką Wydziału Prawa i Administracji UW oraz Instytut Stosowanych Nauk Społecznych w tej samej uczelni, ze specjalizacją "Pomoc terapeutyczna". Pracuje z osobami uzależnionymi od alkoholu i narkotyków jak również z osobami współuzależnionymi i doświadczającymi przemocy domowej. Prowadzi także prywatny gabinet psychoterapii i rozwoju "Pracovnia".
Felieton ukazał się w ramach cyklu "Trening duszy" w dzienniku "Puls Biznesu".
Opublikowano: 2006-10-18
Zobacz komentarze do tego artykułu
- Autor: krystyna69 Data: 2007-01-28, 21:33:43 Odpowiedz
Artykuł ten,jest odbiciem także i mojego życia.Zawsze bylam w tej drugiej,mniejszej grupie i wiem jak trudno jest żyć,żyć w społeczeństwie które narzuca nam swój sposób na "normalne życie".Ale warto,bo wiem że to co wybrałam jest dobre i tak chcę żyć,choć czasami wydaje mi się że jestem ba... Czytaj dalej
- RE: O przewagach mniejszości - Karol, 2007-10-02, 22:39:36
- RE: O przewagach mniejszości - covebo, 2007-10-02, 22:54:11