Reklamy
Artykuł
Andrzej Augustynek
Prawno-etyczne aspekty stosowania hipnozy
Podejmując zagadnienie prawno-etycznych aspektów stosowania hipnozy należy odpowiedzieć na kilka pytań:
Przechodząc do pierwszego pytania należy stwierdzić, że wszelkie czynności o charakterze medycznym mogą wykonywać jedynie ludzie o udokumentowanych w tym zakresie kwalifikacjach. Jeżeli chodzi o stosowanie hipnozy, trafnie ujął to zagadnienie krakowski psychiatra Jerzy Aleksandrowicz (1973). Pisze on: “Abstrahując od sprawy uczciwości, istotnej wobec możliwości wprowadzenia hipnotyzowanego w błąd, bardzo kontrowersyjna jest sprawa wymagań w zakresie kwalifikacji hipnotyzującego. Wydaje się, że tak samo jak w przypadku przepisywania leków, również gdy idzie o hipnozę, uprawnienia powinny zostać ograniczone do tych grup zawodowych, które dysponują odpowiednią wiedzą o człowieku. Stosowanie hipnozy przez niefachowców, dziennikarzy, chemików, itp., nawet, jeśli przeszli oni najwyższe przeszkolenie w tym zakresie, budzi ogromne wątpliwości. Same techniczne umiejętności hipnotyzowania nie stanowią o kompetencji, ponieważ nawet przy najlepszej woli i rzetelności hipnotyzerzy amatorzy nie mają wystarczającej wiedzy o tym, kiedy ich oddziaływanie może pomóc, a kiedy zaszkodzić. I wszystko jedno, czy przedmiotem ich zabiegów są osoby zdrowe, czy chore, mogą oni wyrządzić niepowetowane szkody”.
Istotne znaczenie wiedzy psychologicznej i psychopatologicznej powoduje, że najbardziej predestynowani do stosowania hipnozy są psychiatrzy i psycholodzy kliniczni. Sprzyjają temu możliwości doskonalenia się tych specjalistów w zakresie psychoterapii. Jednak jeśli lekarze innych specjalności opanują niezbędną wiedzę do stosowania hipnozy, to mogą także tą metodą nieść pomoc swoim pacjentom.
W 1979 roku Międzynarodowe Towarzystwo Hipnozy przyjęło Kodeks Etyczny dotyczący jej stosowania.
Odpowiadając na drugie pytanie należy uwzględnić cel hipnozy. Może on być:
W pierwszym przypadku wymagana jest zgoda osoby badanej, której stan psychiczny nie może nasuwać przypuszczeń co do ograniczenia poczytalności. Ponadto jej zdrowie nie może nieść przeciwwskazań do zastosowania hipnozy. Powinna ona także znać cel badania i w zarysach jego przebieg. Celowe jest, by przebieg eksperymentu był rejestrowany na taśmie magnetowidowej lub co najmniej magnetofonowej.
W drugim przypadku najważniejsze jest to, aby schorzenie, na które cierpi pacjent, nie było przeciwwskazaniem do stosowania hipnozy. Następnie terapeuta powinien wyjaśnić cel stosowania hipnozy, przebieg terapii i efekty, które zamierza uzyskać.
Natomiast w trzecim przypadku osoby zahipnotyzowane można podzielić na cztery grupy:
Aby wiadomości uzyskane dzięki hipnozie miały wartość dla sądu, musi być spełnionych szereg warunków. Przede wszystkim chodzi tu o przestrzeganie zasad sformułowanych przez M. Orne’a. Są one następujące (według: Wójcikiewicz, 1989):
Większość ekspertów oraz wiele sądów wierzy, że przestrzeganie tych reguł zapewnia otrzymanie informacji wystarczająco wiarygodnych, by nadać im rangę dowodu i chociaż nie gwarantuje prawdziwości odświeżonych przez hipnozę zeznań czy wyjaśnień, sprawia, że w wielu sprawach odpamiętanie w hipnozie będzie wiarygodne.
Ale nawet spełnienie zasad Orne’a według wielu prawników jest niewystarczające, aby stosowanie hipnozy było dopuszczalne. Od lat trwa zagorzały spór na ten temat. Wyczerpującego omówienia tego zagadnienia dokonał Wójcikiewicz (1989). Na przykład uważa on, iż hipnoza jest przymusem absolutnym i wyłącza swobodę wypowiedzi, formułuje wniosek o niedopuszczalności przesłuchania oskarżonego lub świadka w stanie hipnotycznym. Odrzuca też możliwość wykorzystania dowodów uzyskanych na podstawie informacji zawartych w zdyskwalifikowanych zeznaniach lub wyjaśnieniach, byłoby to bowiem obejściem zakazu dowodowego z art. 157 § 2 k.p.k. Metoda ta stanowi brutalną ingerencję w prawa człowieka i prowadzi do naruszenia prawa do własnej myśli. Dopuszcza jednak dowód z ekspertyzy prywatnej opartej na hipnozie, co w tym kontekście jest pewną niekonsekwencją.
Z kolei J. Widacki uważa, iż stosowanie hipnozy wobec świadków, którzy nie są w stanie przypomnieć sobie istotnych dla sprawy szczegółów, jest, za ich zgodą, w naszej procedurze możliwe. Wskazuje jednak na brak rodzimych kryminalistycznych badań eksperymentalnych, które dostarczyłyby obiektywnych kryteriów oceny tej metody i metodycznych wskazówek jej stanowienia oraz na brak procesowych rozstrzygnięć, co do sposobu i formy takiego badania. Uznając, że po wprowadzeniu w sen hipnotyczny świadek traci zupełnie kontrolę nad swoimi wypowiedziami, widzi potrzebę faktycznego zabezpieczenia gwarancji procesowej, przewidzianej w art. 166 k.p.k. Według J. Widackiego, dopiero po przedstawieniu propozycji rozwiązania tych zagadnień można by się wypowiedzieć na temat dopuszczalności lub niedopuszczalności stosowania hipnozy wobec świadka.
Najczęściej hipnozę stosuje się w tych przypadkach, gdy istnieje możliwość, że jakiś ważny fakt znany ofierze lub świadkowi nie może zostać przypomniany spontanicznie. Zwykle dotyczy to zdarzeń, które wywołały szok emocjonalny. Np. młodociane ofiary gwałtów często nie mogą sobie przypomnieć wielu istotnych szczegółów zdarzenia. Jest to wynik pourazowej, nerwicowej amnezji, która jest mechanizmem obronnym chroniącym ofiarę przed lękiem wywołanym przypominaniem sobie traumatycznego wydarzenia. Aby przezwyciężyć amnezję, musimy narazić ofiarę na emocje związane z przeżytym zdarzeniem. W zależności od cech psychicznych danej osoby reakcje tutaj mogą być bardzo różne, często trudne do opanowania, a nawet szkodliwe dla ofiary czynu przestępczego. Musi o tym pamiętać hipnotyzer, starając się zminimalizować niepożądane efekty hipnozy. Czasami jest to poważne utrudnienie, które może wywołać konflikt etyczny, w którym hipnotyzer musi wybierać pomiędzy opieką nad osobą badaną a bezpieczeństwem wielu potencjalnych ofiar.
W przypadkach świadków trudności te na ogół są mniej istotne. Badanie prowadzi się przeważnie w celu rozpoznania przestępcy. Korzystnie jest wtedy współpracować z rysownikiem opracowującym portret pamięciowy przestępcy. Oczywiście, należy wykluczyć nieetyczne działanie hipnotyzera polegające na zasugerowaniu fałszywych zeznań.
Wątpliwość ta często wynika z nieznajomości specyfiki hipnozy. Wielu prawników przypisuje jej nadnaturalną niemal moc. Są przekonani, że podczas jej trwania można zahipnotyzowanemu prawie wszystko zasugerować, a uwzględniając domniemaną nieuczciwość hipnotyzera... hipnozę można porównać niemal z elektryczną pałką czy innymi formami tortur. Wątpliwości te w dużej mierze znikają po zapoznaniu się działaniem hipnozy. Dlatego niewątpliwie ma rację Wójcikiewicz (1989) pisząc: “Hipnoza nie narusza ani integralności ciała, ani innych podstawowych wartości człowieka. Mam nadzieję, że [...] dowodnie wykazałem, iż ze względu na swą istotę nie nadaje się ona do wykorzystania przeciwko komukolwiek. Traktowanie jej jako środka przymusu czy wręcz tortury jest nieporozumieniem i wynika z nieznajomości istoty i natury oddziaływania hipnotycznego”.
Natomiast wątpliwości dotyczące etyki hipnotyzera są zarzutem nie przeciw metodzie, tylko wobec ludzi ją stosujących. Przez analogię można by wątpić w uczciwość chirurga. Kto bowiem zagwarantuje nam, że podczas zabiegu np. usunięcia wyrostka robaczkowego nie wytnie nam serca potrzebnego komuś innemu? Oczywiście, nie muszę dalej przekonywać, że takie rozumowanie prowadzi do absurdu.
Trafnie ujął to J. Aleksandrowicz: “Informacje uzyskane przy pomocy procedur hipnotycznych nie mogą być dowodem, gdyż odróżnienie przypominania od fantazji jest praktycznie niemożliwe. Trudno jednak zaprzeczyć, że treści przypominania dzięki tym procedurom mogą okazać się pomocne w pokierowaniu biegiem śledztwa. Nie sądzę, by pomaganie wymiarowi sprawiedliwości w ustalaniu prawdy stanowiło per se czyn nieetyczny, niezależnie od tego, jaka wiedza została w tym celu użyta. Wymiar etyczno-moralny pojawia się jednak w kwestii, czy hipnozę stosuje się zbierając informacje od oskarżonego czy od świadka, jak traktuje się zebrane informacje i jaki robi się z nich użytek. Czy dysponuje się zgodą hipnotyzowanego na pobudzenie jego wspomnień? Problemów takich jawi się wiele...”
Problem ten w różnych krajach rozwiązywany jest odmiennie. W Stanach Zjednoczonych przeważa pogląd, iż hipnoza nie powinna być stosowana w kryminalistyce. W szeregu stanów przyjęto nawet zasadę, że hipnotyzowanych wcześniej świadków nie należy w ogóle przesłuchiwać, a uzyskane dzięki hipnozie informacje nie mogą stanowić dowodu.
W 1897 roku Sąd Najwyższy Kalifornii w sprawie niejakiego Ebanksa oskarżonego o morderstwo pierwszego stopnia orzekł, iż: “Prawo Stanów Zjednoczonych nie uznaje hipnotyzmu”. W 1982 roku tenże sam sąd w sprawie People v. Shirley stanął na stanowisku, że fakt poddania świadka hipnozie w postępowaniu przygotowawczym przesądza o niedopuszczalności jego zeznań w stadium jurysdykcyjnym! Tak więc koło się zamknęło. Te dwa orzeczenia dzieli jednak prawie stulecie, wypełnione dziesiątkami różnych wyroków różnych sądów stanowych, federalnych i dwoma Sądu Najwyższego USA, zawierających wiele ważkich problemów prawnych. Sąd Najwyższy w przedmiocie hipnozy wypowiedział się po raz wtóry dopiero w 1987 roku, w sprawie Rock v. Arkansas. Vickie Rock została oskarżona o to, że w lipcową noc 1983 roku podczas kłótni zastrzeliła męża. Z uwagi na to, że nie pamiętała pewnych szczegółów zdarzenia, na wniosek obrońcy przeprowadzono dwukrotnie indukcję hipnotyczną w celu odświeżenia pamięci. Po seansie oskarżona dwukrotnie przypomniała sobie, że w czasie strzału trzymała co prawda kciuk na kurku, ale nie dotykała spustu. Strzał nastąpił wówczas, gdy mąż chwycił ją za rękę. Broń poddano więc ekspertyzie balistycznej, w wyniku której ustalono, że ma ona wadę i strzela także przy uderzeniu lub upuszczeniu na ziemię.
Zgadzam się, że zeznania pod hipnozą nie mogą być dowodem. Zresztą cel hipnozy jest w tym przypadku inny. Chodzi przecież o przełamanie niepamięci (amnezji). W tym rozumieniu hipnoza stanowi metodę terapeutyczną, a samo zeznanie następuje później bez stosowania hipnozy (badany pamięta przypomnienie dokonane pod hipnozą). Ponadto informacje uzyskane w ten sposób winny stanowić dopiero punkt wyjścia do dalszych działań operacyjnych, a następnie procesowych.
Wątpliwości te nie przeszkadzają jednak podejmować w USA szeregu praktycznych działań w tym zakresie. I tak na przykład w 1977 roku Biuro Szeryfa Okręgu Los Angeles przy współpracy American Society of Clinical Hypnosis wykonało badania pilotażowe, które polegały na przeprowadzeniu ponad pięćdziesięciu rozmów z zahipnotyzowanymi ofiarami i innymi świadkami takich przestępstw, jak zabójstwo, zgwałcenie, uprowadzenie i rozbój. W 90% przypadków prowadzący śledztwo stwierdzili, że te sesje były dla nich pomocne.
Kolejnym programem badawczym, który rozpoczął się w czerwcu 1975 roku, objęto trzynastu oficerów policji, również w Los Angeles. Zostali oni przeszkoleni w stosowaniu hipnozy - ukończyli 48-godzinny kurs, po czym w drugim etapie pracowali parami ze świadkami: jeden był hipnotyzerem, zaś drugi dokumentował sesję. Nad jej przebiegiem czuwał konsultant-lekarz lub psycholog-hipnoterapeuta. W trzecim etapie policjanci działali już samodzielnie z możliwością telefonicznej konsultacji. Tylko pierwszy rok przyniósł około 70 badań; w 77% spraw uzyskano informacje, które były nieosiągalne normalną drogą. Mniej więcej 16% spraw wyjaśniono dzięki hipnozie. Ten program był kontynuowany i do kwietnia 1979 roku wyniki były następujące: na 378 przypadków dodatkowe informacje w hipnozie uzyskano w 303 (80,2%). Żadnych nowych danych nie przyniosło 75 sesji (19,8%). Te informacje zostały ocenione jako wartościowe w 251 przypadkach, co stanowi 67,5%. Małą przydatność stwierdzono w 43 (11,6%) przypadkach, zaś żadnej nie miały dane w 27 (7,0 %). W czasie 51 sesji (13,7%) nie otrzymano żadnych nowych informacji. Na 383 sprawy bez hipnozy sprawca pozostały nie wykryty w 8 przypadkach (6,7%).
W przypadku podejrzanych o dokonanie przestępstwa sytuacja jest inna. Uzyskane pod hipnozą zeznania nie mogą być dowodem w sądzie. Ponadto hipnoza może stanowić zagrożenie dla prawnie zagwarantowanej swobody obrony. Jest bowiem możliwe przy nieetycznym użyciu hipnozy nakłonienie podejrzanego, aby przyznał się do nie popełnionego czynu. Z drugiej jednak strony są sytuacje, gdy podejrzany z pewnych powodów nie może sobie przypomnieć określonych epizodów (upojenie alkoholowe, szok emocjonalny, normalne zapomnienie). Przypomnienie ich mogłoby się przyczynić do udowodnienia niewinności. W takim przypadku, na wyraźną prośbę podejrzanego, jest możliwe użycie hipnozy, już sama zgoda na badanie może pośrednio świadczyć o niewinności.
Niedopuszczalne jest natomiast wywieranie nacisku na podejrzanego, aby poddał się hipnozie, chociażby poprzez stwierdzenia, że odmowa udziału w badaniu będzie obciążająca. Może ona być przecież spowodowana na przykład lękiem przed samym badaniem. W praktyce hipnozę stosuje się najczęściej wtedy, gdy podejrzany nie tylko że nie może przedstawić alibi, ale również nie pamięta zdarzeń z krytycznego dnia. Pewnego człowieka podejrzewano o zabójstwo. Nie mógł on przedstawić żadnego alibi. Dopiero pod hipnozą przypomniał sobie, że o danej godzinie spacerował po ulicy myśląc o swoich sprawach. W pewnym momencie mijał jakichś robotników z gazowni, sprawdzających ulatnianie się gazu. Jak się później okazało w wyniku dochodzenia, robotnicy byli tam bardzo krótko. Pozwoliło to wyeliminować badanego z kręgu podejrzanych (Haward, 1981).
W innym przypadku sprawa była jeszcze bardziej oczywista. Ciało kobiety znaleziono w rowie okalającym jakieś nieużytki. Na ciele zmarłej wskutek zgniecenia były odciski opon samochodowych. Ślady wiodły do samochodu podejrzanego, w którym znaleziono również rzeczy zmarłej kobiety. Podejrzany przyznał, że zaprosił ją na wieczór, lecz reszty nie pamięta z powodu upojenia alkoholowego. Pod hipnozą przypomniał sobie, że zatrzymali się na drodze przy jakichś nieużytkach. Kobieta wysiadła na chwilę z samochodu. W chwilę potem pośliznęła się i upadła. W tej pozycji zasnęła na drodze. W tym czasie podejrzany również usnął. Gdy po paru godzinach obudził się, uznał, że jego towarzyszka poszła sama do domu. Ruszył więc samochodem nie zdając sobie sprawy, że ją przejeżdża (Haward, 1981).
Tak więc, hipnozy w kryminalistyce używa się w zasadzie jako metody uzyskiwania hipermnezji hipnotycznej (poprawy przypominania pod hipnozą). Wszystkie inne jej zastosowania są głęboko nieetyczne i powinny być ścigane z urzędu.
Pojawia się w tym miejscu pytanie o skuteczność hipnozy w poszukiwaniu sprawców najcięższych przestępstw: morderstw, gwałtów i rozbojów. Szczegółowej analizy tego zagadnienia podjął się Wójcikiewicz (1989), analizując badania przeprowadzone po wojnie w Polsce. Liczba spraw, w których posłużono się hipnozą w pracy śledczej do końca maja 1988 roku wynosiła 29. Wśród nich większość stanowią sprawy z art. 148 k.k. (zabójstwo) - 22 (76%). Poddało się w nich hipnozie 35 osób, w tym: pokrzywdzeni - 4 (11,4%) i świadkowie - 17 (48,6%). Zwraca uwagę znaczny udział, bo prawie połowy (17 - 49%), osób z kręgu podejrzanych.
Podstawowym problemem była przydatność i efektywność hipnozy w procesie odpamiętywania. Dodatkowe informacje uzyskano podczas 17 indukcji (47,2 %), zaś żadnych nowych danych nie przyniosło 19 (52,8 %) indukcji. Nowe informacje dotyczyły: wyglądu sprawcy (6), opisu samochodu, a zwłaszcza numeru rejestracyjnego (6), przebiegu zdarzenia (8), odwołania fałszywego przyznania się (1) i opisu dowodu osobistego sprawcy (1).
Wykorzystano je jako podstawę wersji śledczej w 11 przypadkach; doprowadziły bezpośrednio do: wykrycia sprawcy - 2, udowodnienia winy - 1, udowodnienia niewinności - 1, stworzenia portretu pamięciowego - 1, a nie wykorzystano ich tylko w jednym przypadku. Udział dodatkowych informacji w rozwiązaniu sprawy:
Są to wyniki, moim zdaniem, uzasadniające stosowanie tej metody. Nawet jeden pozytywny wynik byłby tu znaczący. W pewnym sensie Sąd Najwyższy podzielił moje stanowisko w tej sprawie, którą jako biegły sądowy realizowałem.
Sąd Najwyższy wypowiedział się w tej materii tylko raz, w wyroku z dnia 12 marca 1987 roku, I KR 43/87, który zapadł w tzw. sprawie ostrołęckiej. Prokurator powołał w niej biegłego psychologa w celu ustalenia, czy amnezja u pokrzywdzonego, będąca skutkiem odniesionych obrażeń, ma charakter trwały oraz czy jest możliwe, i w jakim zakresie, przypomnienie zdarzeń związanych z czynem przestępczym. Badanie miało miejsce w marcu 1985 roku, cztery miesiące po usiłowaniu zabójstwa. Podczas indukcji hipnotycznej badany przypomniał sobie przebieg zdarzenia, nazwisko jednego ze sprawców, którego znał osobiście, oraz opisał wygląd drugiego, znanego mu z widzenia. Zeznania tej treści złożył potem w śledztwie i na rozprawie. Zostały one uznane przez Sąd Wojewódzki za podstawowy i pełnowartościowy dowód, tym bardziej, iż biegły "...dał stuprocentową gwarancję, że wypowiedzi pokrzywdzonego w czasie seansu hipnotycznego były prawdziwe i można je uznać jako dowód w sprawie" (II K 16/85, Ostrołęka). Sąd stwierdził, że badania, jakim poddany został pokrzywdzony, jakkolwiek nietypowe, zostały przeprowadzone zgodnie z dotychczas dostępną nauką i doświadczeniem, jakie w tej dziedzinie posiada powołany biegły.
Sąd Najwyższy w pełni podzielił to stanowisko, nie uwzględniając zarzutów obrońców w przedmiocie wartości diagnostycznej metody. Tezę tego wyroku można by sformułować następująco: "Hipnoza jako metoda odblokowania pamięci pokrzywdzonego jest metodą nową, ale przesłuchanie pokrzywdzonego nie odbyło się bynajmniej w transie hipnotycznym, lecz po odblokowaniu jego pamięci drogą leczenia hipnozą". Sąd ocenił także pozytywnie fakt, iż hipnotyzer "...został potraktowany przez Sąd Wojewódzki jako biegły, gdyż w takim charakterze występował w toku całego postępowania". Tak więc Sąd Najwyższy zaaprobował stosowanie hipnozy w procesie karnym i obecność w nim biegłego hipnotyzera! Sąd orzekł jednocześnie, że poddanie świadka hipnozie nie dyskwalifikuje go jako źródła dowodu (por. rozdział V in fine).
Ten precedensowy wyrok należy generalnie uznać za słuszny. Pewne zastrzeżenia budzi jedynie - ze względu na dyskusyjną wartość diagnostyczną metody - bezkrytyczne zaakceptowanie hipnotyzera w roli biegłego. Sąd Najwyższy jednak trafnie neguje dopuszczalność przesłuchiwania świadka w "transie hipnotycznym", choć nie wyjaśnia, jakie powody legły u podstaw takiego przekonania. Zauważmy, że w tym wyroku jest mowa o hipnozie jako metodzie leczniczej, co bez wątpienia ułatwiło sądowi jej akceptację. Należałoby jednak się zastanowić, czy także w sytuacji gdy świadek jest zdrowy, a tylko ma trudności z odpamiętaniem, hipnoza mogłaby być w myśl tego orzeczenia zastosowana? Wydaje się, że tak, o czym świadczy choćby pierwsza część przytoczonej tezy. Rodzi się zatem kolejne pytanie, czy sąd byłby skłonny również zaakceptować takie odblokowywanie pamięci podejrzanego?
Niepokoi nadmierne zaufanie sądu do biegłego i samej metody, wyrażające się w stwierdzeniu, że: "metoda okazała się trafna i skuteczna w stosunku do pokrzywdzonego, co zasadnie ustalił Sąd Wojewódzki. Nie istniała więc potrzeba badania, czy zastosowana [...] metoda odblokowania pamięci była niepewna lub nie podzielana przez innych znawców przedmiotu". Nietrudno jednak zauważyć, że w takim stanowisku kryje się błąd petitio principi.
Zapewne oba sądy miały dość podstaw, aby wydać taki, a nie inny wyrok - oskarżony S.M. został skazany na 13 lat pozbawienia wolności, zaś oskarżony W.E. na 25 lat - lecz właściwie brak było w sprawie dowodów rzeczowych, a oskarżeni to przyznawali się do winy, to przyznanie odwoływali. Wiadomo zaś skądinąd, że hipnoza nie gwarantuje prawdziwości przypomnienia (ale także nie przesądza o fałszywości), a treści odpamiętane w hipnozie wpływają na zeznania podczas przesłuchania (pokrzywdzony wielokrotnie podkreślał, iż jest w stanie odtworzyć przebieg zdarzenia na podstawie przeprowadzonego seansu hipnotycznego), co sprawia, że nie można dostrzegać powiązania między seansem a przesłuchaniem. W razie prawdziwych wspomnień nie ma to większego znaczenia, ale w przypadku fałszywych... (Wójcikiewicz, 1989).
W ten sposób została udzielona odpowiedź na czwarte pytanie w zakresie związanym z kryminalistyką.
Przejdę teraz do trzeciego pytania. Od razu należy stwierdzić: stan hipnotyczny w swojej naturze jest obojętny dla zdrowia. Istotne jest tylko to, w jakim celu ją wywołano i w jaki sposób ją przeprowadzono. Nie ma wątpliwości co do tego, że nieumiejętne prowadzenie hipnozy może zaszkodzić zdrowiu osoby zahipnotyzowanej. Jednak niebezpieczeństwo to nie wynika, podkreślam jeszcze raz, ze specyfiki tej metody, a tylko z niekompetencji lub nierzetelności hipnotyzera. W literaturze poświęconej hipnozie bardzo kontrowersyjnym zagadnieniem pozostaje to, czy pod hipnozą można zasugerować osobie działania z gruntu sprzeczne z jej potrzebami lub normami moralnymi.
Wielu znakomitych naukowców zajmujących się hipnozą jest zdania, że pod hipnozą nawet hipnotyzer kryminalista nie może zmusić zahipnotyzowanego do działań aspołecznych, jeżeli zahipnotyzowany nie zechce z nim współpracować. Dopóki sytuacja jest fikcyjna, dopóty pacjent gra rolę przyjmującego sugestie. Ale jak tylko poczuje, że żąda się od niego zrobienia czegoś, co stoi w ostrej sprzeczności z jego etyką lub naraża go na niebezpieczeństwo, albo nie wykona sugestii, albo wybudzi się z transu.
Niestety, praktyka nie potwierdza tych optymistycznych stwierdzeń. I to niezależnie od definicji czynu społecznego. Z jednej strony możemy rozumieć przez czyn aspołeczny świadome działanie, społecznie naganne, wykonane z pełnym rozeznaniem znaczenia czynu. W tym rozumieniu przestępstwa popełnione przez chorych psychicznie nie są czynami aspołecznymi. W naszym rozumieniu czynem aspołecznym będzie każde działanie społecznie naganne, niezależnie od stanu psychicznego osoby czyn realizującej.
L. Wolberg (1975) cytuje przypadek pewnego nauczyciela, który wprowadzony w stan hipnozy postrzelił się w rękę i dokonał kilku czynów przestępczych. Inny przypadek dotyczył człowieka, który cynicznie nakłaniany przez hipnotyzera obrabował bank, zabijając przy tym dwóch strażników. Wyrok skazujący tylko hipnotyzera był szeroko dyskutowany i do dziś pozostał kontrowersyjny. Pozostaje bowiem kwestią otwartą, czy przestępstwo to było tylko wynikiem hipnozy. Są przecież ludzie tak posłuszni autorytetowi, że wykonują wszystko, czego się od nich zażąda, bez uciekania się do hipnozy. Inni czekają tylko na okazję, usprawiedliwiającą realizację ich aspołecznych ciągot. Hipnoza może być tutaj znakomitym do tego środkiem. Sięgnijmy do faktów, najpierw tych jeszcze z XIX w. a następnie do współczesnych.
W czasach J. Charcota i H. Bernheima profesor medycyny J. Liegeois przeprowadził na terenie Nancy następujące doświadczenie. Komisarz policji jednej z zahipnotyzowanych podał pistolet nabity ślepymi nabojami i rozkazał zastrzelić obecnego tam pana P. Zahipnotyzowana wstała, zrobiła parę kroków w kierunku swej ofiary i z absolutnym spokojem wypełniła rozkaz. Po obudzeniu przyznała się do zbrodni. Twierdziła, że zabiła P., ponieważ jej się nie podobał. Mogą ją aresztować. Wie, co ją czeka. Zapytana, czy to prof. Liegelois lub komisarz policji podsunęli jej myśl o zbrodni, zaprzeczyła kategorycznie. Zamiar powzięła samodzielnie i tylko ona jest winna.
Ten sam badacz wręczył innej zahipnotyzowanej biały proszek mówiąc, że jest to arszenik. Następnie rozkazał, aby rozpuściwszy truciznę, podała ją pewnej wskazanej osobie na balu, który miał się odbyć nazajutrz. Polecenie zostało wykonane dokładnie.
Jednak spełnienie tych poleceń o niczym jeszcze nie przesądza. Zahipnotyzowani mogli wierzyć w uczciwość hipnotyzera i zakładać, że sytuacja została sfingowana. Dowodził tego między innymi eksperyment przeprowadzony także przez prof. J. Liegeois. Kobiecie w głębokim transie hipnotycznym podał kartę do gry mówiąc, że to sztylet i kazał, aby go tym sztyletem przebiła. Polecenie zostało wykonane niezwłocznie. Wówczas eksperymentator podał pacjentce otwarty scyzoryk i powtórzył rozkaz. Zahipnotyzowana podniosła rękę i nagle dostała ataku histerycznego, budząc się z transu (Orłowski, 1902).
Z lat po II wojnie światowej najbardziej znany jest eksperyment przeprowadzony przez P. Younga opisany przez Eysencka (1965). Uczestniczyło w nim ośmiu zahipnotyzowanych pacjentów, a jego przebieg był następujący. Eksperymentator demonstrował badanemu znajdującemu się jeszcze w stanie czuwania działanie kwasu azotowego, wrzucając do niego monetę, która szybko się rozpuszczała. Następnie badacz hipnotyzował uczestnika eksperymentu. W tym czasie asystent zastępował naczynie z kwasem naczyniem wypełnionym wodą zabarwioną na kolor kwasu azotowego. Teraz eksperymentator polecał osobie zahipnotyzowanej wylać kwas z naczynia na twarz asystenta. Sześciu z badanych spełniło tę sugestię. Dramatyzmu badaniu dodała pewna pomyłka. Asystent zapomniał zamienić naczynia i w efekcie został oblany kwasem. Na jego szczęście pomoc była błyskawiczna. W innym eksperymencie Young polecał zahipnotyzowanemu dotknąć węża. Wyglądał on jak bardzo jadowity wąż - mokasyn. Różnice mógł odkryć jedynie doświadczony herpetolog. Z ośmiu badanych siedmiu pod hipnozą dotknęło węża. Jeden z nich długo się wahał. Przybliżał i oddalał rękę tak długo, aż rozdrażniony wąż ugryzł go. Badany zemdlał. Po ocuceniu wykazywał narastające objawy zatrucia jadem. Dopiero skomplikowana procedura hipnotyczna pozwoliła wyprowadzić go z transu i przekonać, że wąż był niejadowity.
A oto jeszcze inne przypadki opisane przez Eysencka (1965). Żołnierzowi odbywającemu służbę wojskową podano pod hipnozą pohipnotyczną sugestię dezercji. Żołnierz po obudzeniu się wykonał zasugerowany czyn. W innym badaniu, przeprowadzonym na dwudziestoletnim szeregowcu w obecności kilku wyższych stopniem oficerów, ustawiono go na wprost pułkownika. W głębokim transie zasugerowano szeregowcowi: "Za minutę otworzysz oczy. Zobaczysz przed sobą podłego żołnierza japońskiego. Ma on bagnet, którym cię przebije, jeśli ty go wcześniej nie zabijesz. Musisz go udusić gołymi rękami". Żołnierz otworzył oczy i zaczął bardzo powoli czołgać się. Nagle rzucił się na pułkownika i powalił go na ziemię. Następnie cisnął nim o ścianę i zaczął dusić. Trzeba było aż trzech ludzi, aby oderwać go do ofiary. Badany nie uspokoił się dopóty, dopóki hipnotyzer nie wprowadził go na nowo w głęboki, spokojny sen hipnotyczny. Gdyby nie natychmiastowa pomoc, pułkownik zostałby niechybnie zabity.
H. Eysenck (1965) uważa, że jeśli osoba świadomie czy nieświadomie nie sprzyja podawanym jej wprost sugestiom, sprzecznym z jej systemem wartości, nie wykona ich. Oznacza to, że odrzuci sugestię samobójstwa, zabicia innej osoby, uwiedzenia czy też kradzieży. Jednak hipnotyzer odpowiednimi sugestiami może stworzyć taki kontekst sytuacyjny, że zahipnotyzowany zrealizuje takie sugestie. Przykładowo, hipnotyzer wręczając szklankę i mówiąc: "wypij to lekarstwo" doprowadzi do tego, że zahipnotyzowany wypije podany mu płyn. Gdy będzie to trucizna, może umrzeć. W innej sytuacji hipnotyzer może zasugerować: "osoba x jest twoim wrogiem, chce cię zabić, musisz ją w tym uprzedzić". Mimo że zahipnotyzowany nigdy nie traci do końca zdolności oceny swojego postępowania, to jednak w stanie hipnotycznego zawężenia świadomości, przeżywania halucynacji, ulegania autorytetowi, taką sugestię może zrealizować.
Jak widać z dotąd przedstawionych informacji, stosowanie hipnozy niesie z sobą wiele niebezpieczeństw. Wpływają one na ograniczenie możliwości jej wykorzystania. Nadrzędnym warunkiem jest zapewnienie bezpieczeństwa i szeroko rozumianego dobra osobie badanej czy leczonej.
Prowadząc terapię, szkolenie oraz badania naukowe pod hipnozą bezwzględnie musimy stosować się do kilku zasad:
Decyzję co do możliwości użycia hipnozy należy każdorazowo pozostawić hipnotyzerowi. Jakiekolwiek wątpliwości w tym zakresie powinny być równoznaczne z odstąpieniem od jej zastosowania. Hipnozę mogą stosować tylko lekarze i psycholodzy w ramach swoich kompetencji zawodowych.
Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Skomentuj artykuł
- Kto może hipnotyzować?
- Kogo i w jakich warunkach można hipnotyzować?
- Jakie są niebezpieczeństwa hipnozy:
- związane z jej specyfiką,
- związane z nieumiejętnym lub nieetycznym jej użyciem.
- związane z jej specyfiką,
- Jakie są ograniczenia jej stosowania w:
- badaniu naukowym,
- leczeniu,
- kryminalistyce.
- badaniu naukowym,
Przechodząc do pierwszego pytania należy stwierdzić, że wszelkie czynności o charakterze medycznym mogą wykonywać jedynie ludzie o udokumentowanych w tym zakresie kwalifikacjach. Jeżeli chodzi o stosowanie hipnozy, trafnie ujął to zagadnienie krakowski psychiatra Jerzy Aleksandrowicz (1973). Pisze on: “Abstrahując od sprawy uczciwości, istotnej wobec możliwości wprowadzenia hipnotyzowanego w błąd, bardzo kontrowersyjna jest sprawa wymagań w zakresie kwalifikacji hipnotyzującego. Wydaje się, że tak samo jak w przypadku przepisywania leków, również gdy idzie o hipnozę, uprawnienia powinny zostać ograniczone do tych grup zawodowych, które dysponują odpowiednią wiedzą o człowieku. Stosowanie hipnozy przez niefachowców, dziennikarzy, chemików, itp., nawet, jeśli przeszli oni najwyższe przeszkolenie w tym zakresie, budzi ogromne wątpliwości. Same techniczne umiejętności hipnotyzowania nie stanowią o kompetencji, ponieważ nawet przy najlepszej woli i rzetelności hipnotyzerzy amatorzy nie mają wystarczającej wiedzy o tym, kiedy ich oddziaływanie może pomóc, a kiedy zaszkodzić. I wszystko jedno, czy przedmiotem ich zabiegów są osoby zdrowe, czy chore, mogą oni wyrządzić niepowetowane szkody”.
Istotne znaczenie wiedzy psychologicznej i psychopatologicznej powoduje, że najbardziej predestynowani do stosowania hipnozy są psychiatrzy i psycholodzy kliniczni. Sprzyjają temu możliwości doskonalenia się tych specjalistów w zakresie psychoterapii. Jednak jeśli lekarze innych specjalności opanują niezbędną wiedzę do stosowania hipnozy, to mogą także tą metodą nieść pomoc swoim pacjentom.
W 1979 roku Międzynarodowe Towarzystwo Hipnozy przyjęło Kodeks Etyczny dotyczący jej stosowania.
Kodeks Etyczny Międzynarodowego Towarzystwa Hipnotycznego (International Society of Hypnosis - ISH) zatwierdzony w sierpniu 1979 r.Celem działalności Międzynarodowego Towarzystwa Hipnotycznego jest naukowe badanie hipnozy oraz jej kliniczne zastosowanie na najwyższym fachowym poziomie. Fakt, że członkowie towarzystwa reprezentują różne dyscypliny naukowe, znajduje odbicie w treści wskazań etycznych, którym członkowie muszą się podporządkować. W myśl tych wskazań każdy człowiek powinien osobiście zobowiązać się do przestrzegania norm moralnych we wszystkich dziedzinach życia. Zasady etyczne
Zasada I 1. Członek Towarzystwa powinien zawsze stawiać na pierwszym miejscu dobro pacjenta czy obiektu eksperymentu w momencie, gdy stosuje hipnozę czy techniki hipnotyczne w praktyce klinicznej czy w eksperymentowaniu. 1a. Zawodowe normy etyczne, którymi kieruje się lekarz, dentysta, psycholog lub inny fachowiec odpowiedniej dyscypliny zawodowej i naukowej, powinny być przestrzegane w czasie wykorzystywania przez niego wszystkich technik hipnotycznych. 1b. Odpowiednie środki ostrożności powinny być przedsiębrane zawsze, ilekroć pacjent lub obiekt eksperymentu jest narażony na wyjątkowy stres lub inną formę ryzyka. Jeżeli przewiduje się wystąpienie stresu lub innego ryzyka, pacjent lub obiekt eksperymentu powinien być o tym poinformowany i wyrazić na to swoją zgodę. Ocena ryzyka jest sprawą niewątpliwie trudną i w razie wątpliwości wskazane są konsultacje z innymi specjalistami w zakresie hipnozy. Zasada 2 2. Hipnoza traktowana jest jako metoda pomocnicza w stosunku do innych form postępowania naukowego czy klinicznego i stąd znajomość samych tylko technik hipnotycznych nie jest uznawana jako wystarczająca podstawa do badań lub pracy zawodowej. 2a. Ponieważ istnieje uzależnienie praktyki hipnotycznej od podstawowych kwalifikacji osób stosujących hipnozę, warunkiem członkostwa w ISH jest posiadanie odpowiedniej pozycji w uznanych narodowych stowarzyszeniach naukowych czy klinicznych właściwych dla danej dziedziny wiedzy, innej niż hipnoza. Oznacza to, że doktora medycyny powinien należeć do odpowiedniego stowarzyszenia lekarskiego, dentysta - odpowiedniego stowarzyszenia stomatologicznego, psycholog - psychologicznego, itd. 2b. Paragraf 2a stawia wymóg przyjęcia norm etycznych i naukowych odpowiedniej organizacji zawodowej. Nie oznacza to jednak poparcia ze strony ISH dla kierunku działalności i szczegółowych praktyk poszczególnych organizacji. Zasada 3 3. Każdy członek Ish powinien ograniczyć kliniczne i naukowe użycie hipnozy do zakresu własnej kompetencji zawodowej, z którą wiążą się określone normy etyczne. Zasada 4. 4. Nie wolno stosować hipnozy w celach rozrywkowych. 4a. Żaden członek ISH nie może oferować swoich usług dla celów publicznej rozrywki ani współpracować z żadną osobą czy agencją organizującą tę rozrywkę, Zasada 5. 5. Członek ISH nie powinien popierać praktykowania hipnozy przez osoby niefachowe. 5a. Za osobę niefachową uważa się tutaj każdego, kto nie posiada odpowiednich kwalifikacji jako terapeuta lub pracownik naukowy, to znaczy nie posiada on dyplomu lekarza, dentysty, psychologa, względnie nie reprezentuje innego uznanego kierunku naukowego czy klinicznego, będącego podstawą do uprawiania praktyki hipnotycznej. 5b. Członek ISH nie powinien prowadzić kursów obejmujących nauczanie technik dla osób niefachowych, którym brak profesjonalnej wiedzy. Lektury informujące niefachowców o hipnozie są oczywiście dopuszczalne pod warunkiem, że nie zawierają demonstracji i materiału dydaktycznego dotyczącego prowadzenia hipnozy. 5c. Dopuszczalne są wyjątki wobec studentów w trakcie odpowiednich studiów. Chociaż ISH wyraźnie stwierdza, że hipnoza nie jest niezależną nauką czy sztuką, może być ona skutecznie wykorzystywana przez pielęgniarki lub asystentów paramedycznych pod bezpośrednim nadzorem osoby, której dyplom i praktyka pozwalałyby na członkostwo w ISH i która zobowiązała się przestrzegać tego kodeksu etycznego bezpośrednio lub poprzez Narodowe Stowarzyszenie Ustawodawcze. Nauczanie hipnozy dla tychże pielęgniarek i personelu paramedycznego może być organizowane pod warunkiem, że pokieruje nim członek ISH lub równie wyszkolony profesjonalista jako konsultant. 5d. Konsultacje z niefachowymi reprezentantami prasy lub innych środków masowego przekazu są dozwolone w celu minimalizowania zniekształcenia i fałszywego przedstawiania hipnozy. Rozmowy z niefachowymi reprezentantami prasy i wywiady w radio czy TV są pożądane w tej mierze, w jakiej przynoszą one korzyść poprzez objaśnianie i informowanie o poglądach na temat hipnozy. Zasada 6. Jest oczywiste, że kodeks etyczny nie może sam przecież określić wszystkich sposobów działania, które są uważane za etyczne, i wymienić wszystkich praktyk, uznanych za nieetyczne. Stąd zachowanie zgodne z normami etycznymi tych narodów, w których żyją praktycy i naukowcy zajmujący się hipnozą, jest uznane za wskazane i obowiązujące, a naruszenie tychże norm (np. poprzez samowolne lub niegodne zachowania, dyskredytujące innych, którzy stosują hipnozę) może być karane przez ISH - chociaż nie są wyszczególnione w tym kodeksie. |
Odpowiadając na drugie pytanie należy uwzględnić cel hipnozy. Może on być:
- naukowy,
- medyczny,
- kryminalistyczny.
W pierwszym przypadku wymagana jest zgoda osoby badanej, której stan psychiczny nie może nasuwać przypuszczeń co do ograniczenia poczytalności. Ponadto jej zdrowie nie może nieść przeciwwskazań do zastosowania hipnozy. Powinna ona także znać cel badania i w zarysach jego przebieg. Celowe jest, by przebieg eksperymentu był rejestrowany na taśmie magnetowidowej lub co najmniej magnetofonowej.
W drugim przypadku najważniejsze jest to, aby schorzenie, na które cierpi pacjent, nie było przeciwwskazaniem do stosowania hipnozy. Następnie terapeuta powinien wyjaśnić cel stosowania hipnozy, przebieg terapii i efekty, które zamierza uzyskać.
Natomiast w trzecim przypadku osoby zahipnotyzowane można podzielić na cztery grupy:
- ofiary czynów przestępczych,
- świadków czynów przestępczych,
- podejrzanych o dokonanie czynów przestępczych,
- sprawców czynów przestępczych.
Aby wiadomości uzyskane dzięki hipnozie miały wartość dla sądu, musi być spełnionych szereg warunków. Przede wszystkim chodzi tu o przestrzeganie zasad sformułowanych przez M. Orne’a. Są one następujące (według: Wójcikiewicz, 1989):
- Hipnoza powinna być przeprowadzona przez niezależnego, kompetentnego psychiatrę lub psychologa, którego zaznajamia się tylko z niezbędnymi faktami.
- Przed badaniem należy przeprowadzić rozmowę wstępną o sprawie, a także o samej hipnozie.
- Nikt poza hipnotyzerem i badanym nie powinien być obecny podczas badania.
- Całe badanie, łącznie z rozmową wstępną, musi być rejestrowane na taśmie magnetowidowej.
Większość ekspertów oraz wiele sądów wierzy, że przestrzeganie tych reguł zapewnia otrzymanie informacji wystarczająco wiarygodnych, by nadać im rangę dowodu i chociaż nie gwarantuje prawdziwości odświeżonych przez hipnozę zeznań czy wyjaśnień, sprawia, że w wielu sprawach odpamiętanie w hipnozie będzie wiarygodne.
Ale nawet spełnienie zasad Orne’a według wielu prawników jest niewystarczające, aby stosowanie hipnozy było dopuszczalne. Od lat trwa zagorzały spór na ten temat. Wyczerpującego omówienia tego zagadnienia dokonał Wójcikiewicz (1989). Na przykład uważa on, iż hipnoza jest przymusem absolutnym i wyłącza swobodę wypowiedzi, formułuje wniosek o niedopuszczalności przesłuchania oskarżonego lub świadka w stanie hipnotycznym. Odrzuca też możliwość wykorzystania dowodów uzyskanych na podstawie informacji zawartych w zdyskwalifikowanych zeznaniach lub wyjaśnieniach, byłoby to bowiem obejściem zakazu dowodowego z art. 157 § 2 k.p.k. Metoda ta stanowi brutalną ingerencję w prawa człowieka i prowadzi do naruszenia prawa do własnej myśli. Dopuszcza jednak dowód z ekspertyzy prywatnej opartej na hipnozie, co w tym kontekście jest pewną niekonsekwencją.
Z kolei J. Widacki uważa, iż stosowanie hipnozy wobec świadków, którzy nie są w stanie przypomnieć sobie istotnych dla sprawy szczegółów, jest, za ich zgodą, w naszej procedurze możliwe. Wskazuje jednak na brak rodzimych kryminalistycznych badań eksperymentalnych, które dostarczyłyby obiektywnych kryteriów oceny tej metody i metodycznych wskazówek jej stanowienia oraz na brak procesowych rozstrzygnięć, co do sposobu i formy takiego badania. Uznając, że po wprowadzeniu w sen hipnotyczny świadek traci zupełnie kontrolę nad swoimi wypowiedziami, widzi potrzebę faktycznego zabezpieczenia gwarancji procesowej, przewidzianej w art. 166 k.p.k. Według J. Widackiego, dopiero po przedstawieniu propozycji rozwiązania tych zagadnień można by się wypowiedzieć na temat dopuszczalności lub niedopuszczalności stosowania hipnozy wobec świadka.
Najczęściej hipnozę stosuje się w tych przypadkach, gdy istnieje możliwość, że jakiś ważny fakt znany ofierze lub świadkowi nie może zostać przypomniany spontanicznie. Zwykle dotyczy to zdarzeń, które wywołały szok emocjonalny. Np. młodociane ofiary gwałtów często nie mogą sobie przypomnieć wielu istotnych szczegółów zdarzenia. Jest to wynik pourazowej, nerwicowej amnezji, która jest mechanizmem obronnym chroniącym ofiarę przed lękiem wywołanym przypominaniem sobie traumatycznego wydarzenia. Aby przezwyciężyć amnezję, musimy narazić ofiarę na emocje związane z przeżytym zdarzeniem. W zależności od cech psychicznych danej osoby reakcje tutaj mogą być bardzo różne, często trudne do opanowania, a nawet szkodliwe dla ofiary czynu przestępczego. Musi o tym pamiętać hipnotyzer, starając się zminimalizować niepożądane efekty hipnozy. Czasami jest to poważne utrudnienie, które może wywołać konflikt etyczny, w którym hipnotyzer musi wybierać pomiędzy opieką nad osobą badaną a bezpieczeństwem wielu potencjalnych ofiar.
W przypadkach świadków trudności te na ogół są mniej istotne. Badanie prowadzi się przeważnie w celu rozpoznania przestępcy. Korzystnie jest wtedy współpracować z rysownikiem opracowującym portret pamięciowy przestępcy. Oczywiście, należy wykluczyć nieetyczne działanie hipnotyzera polegające na zasugerowaniu fałszywych zeznań.
Wątpliwość ta często wynika z nieznajomości specyfiki hipnozy. Wielu prawników przypisuje jej nadnaturalną niemal moc. Są przekonani, że podczas jej trwania można zahipnotyzowanemu prawie wszystko zasugerować, a uwzględniając domniemaną nieuczciwość hipnotyzera... hipnozę można porównać niemal z elektryczną pałką czy innymi formami tortur. Wątpliwości te w dużej mierze znikają po zapoznaniu się działaniem hipnozy. Dlatego niewątpliwie ma rację Wójcikiewicz (1989) pisząc: “Hipnoza nie narusza ani integralności ciała, ani innych podstawowych wartości człowieka. Mam nadzieję, że [...] dowodnie wykazałem, iż ze względu na swą istotę nie nadaje się ona do wykorzystania przeciwko komukolwiek. Traktowanie jej jako środka przymusu czy wręcz tortury jest nieporozumieniem i wynika z nieznajomości istoty i natury oddziaływania hipnotycznego”.
Natomiast wątpliwości dotyczące etyki hipnotyzera są zarzutem nie przeciw metodzie, tylko wobec ludzi ją stosujących. Przez analogię można by wątpić w uczciwość chirurga. Kto bowiem zagwarantuje nam, że podczas zabiegu np. usunięcia wyrostka robaczkowego nie wytnie nam serca potrzebnego komuś innemu? Oczywiście, nie muszę dalej przekonywać, że takie rozumowanie prowadzi do absurdu.
Trafnie ujął to J. Aleksandrowicz: “Informacje uzyskane przy pomocy procedur hipnotycznych nie mogą być dowodem, gdyż odróżnienie przypominania od fantazji jest praktycznie niemożliwe. Trudno jednak zaprzeczyć, że treści przypominania dzięki tym procedurom mogą okazać się pomocne w pokierowaniu biegiem śledztwa. Nie sądzę, by pomaganie wymiarowi sprawiedliwości w ustalaniu prawdy stanowiło per se czyn nieetyczny, niezależnie od tego, jaka wiedza została w tym celu użyta. Wymiar etyczno-moralny pojawia się jednak w kwestii, czy hipnozę stosuje się zbierając informacje od oskarżonego czy od świadka, jak traktuje się zebrane informacje i jaki robi się z nich użytek. Czy dysponuje się zgodą hipnotyzowanego na pobudzenie jego wspomnień? Problemów takich jawi się wiele...”
Problem ten w różnych krajach rozwiązywany jest odmiennie. W Stanach Zjednoczonych przeważa pogląd, iż hipnoza nie powinna być stosowana w kryminalistyce. W szeregu stanów przyjęto nawet zasadę, że hipnotyzowanych wcześniej świadków nie należy w ogóle przesłuchiwać, a uzyskane dzięki hipnozie informacje nie mogą stanowić dowodu.
W 1897 roku Sąd Najwyższy Kalifornii w sprawie niejakiego Ebanksa oskarżonego o morderstwo pierwszego stopnia orzekł, iż: “Prawo Stanów Zjednoczonych nie uznaje hipnotyzmu”. W 1982 roku tenże sam sąd w sprawie People v. Shirley stanął na stanowisku, że fakt poddania świadka hipnozie w postępowaniu przygotowawczym przesądza o niedopuszczalności jego zeznań w stadium jurysdykcyjnym! Tak więc koło się zamknęło. Te dwa orzeczenia dzieli jednak prawie stulecie, wypełnione dziesiątkami różnych wyroków różnych sądów stanowych, federalnych i dwoma Sądu Najwyższego USA, zawierających wiele ważkich problemów prawnych. Sąd Najwyższy w przedmiocie hipnozy wypowiedział się po raz wtóry dopiero w 1987 roku, w sprawie Rock v. Arkansas. Vickie Rock została oskarżona o to, że w lipcową noc 1983 roku podczas kłótni zastrzeliła męża. Z uwagi na to, że nie pamiętała pewnych szczegółów zdarzenia, na wniosek obrońcy przeprowadzono dwukrotnie indukcję hipnotyczną w celu odświeżenia pamięci. Po seansie oskarżona dwukrotnie przypomniała sobie, że w czasie strzału trzymała co prawda kciuk na kurku, ale nie dotykała spustu. Strzał nastąpił wówczas, gdy mąż chwycił ją za rękę. Broń poddano więc ekspertyzie balistycznej, w wyniku której ustalono, że ma ona wadę i strzela także przy uderzeniu lub upuszczeniu na ziemię.
Zgadzam się, że zeznania pod hipnozą nie mogą być dowodem. Zresztą cel hipnozy jest w tym przypadku inny. Chodzi przecież o przełamanie niepamięci (amnezji). W tym rozumieniu hipnoza stanowi metodę terapeutyczną, a samo zeznanie następuje później bez stosowania hipnozy (badany pamięta przypomnienie dokonane pod hipnozą). Ponadto informacje uzyskane w ten sposób winny stanowić dopiero punkt wyjścia do dalszych działań operacyjnych, a następnie procesowych.
Wątpliwości te nie przeszkadzają jednak podejmować w USA szeregu praktycznych działań w tym zakresie. I tak na przykład w 1977 roku Biuro Szeryfa Okręgu Los Angeles przy współpracy American Society of Clinical Hypnosis wykonało badania pilotażowe, które polegały na przeprowadzeniu ponad pięćdziesięciu rozmów z zahipnotyzowanymi ofiarami i innymi świadkami takich przestępstw, jak zabójstwo, zgwałcenie, uprowadzenie i rozbój. W 90% przypadków prowadzący śledztwo stwierdzili, że te sesje były dla nich pomocne.
Kolejnym programem badawczym, który rozpoczął się w czerwcu 1975 roku, objęto trzynastu oficerów policji, również w Los Angeles. Zostali oni przeszkoleni w stosowaniu hipnozy - ukończyli 48-godzinny kurs, po czym w drugim etapie pracowali parami ze świadkami: jeden był hipnotyzerem, zaś drugi dokumentował sesję. Nad jej przebiegiem czuwał konsultant-lekarz lub psycholog-hipnoterapeuta. W trzecim etapie policjanci działali już samodzielnie z możliwością telefonicznej konsultacji. Tylko pierwszy rok przyniósł około 70 badań; w 77% spraw uzyskano informacje, które były nieosiągalne normalną drogą. Mniej więcej 16% spraw wyjaśniono dzięki hipnozie. Ten program był kontynuowany i do kwietnia 1979 roku wyniki były następujące: na 378 przypadków dodatkowe informacje w hipnozie uzyskano w 303 (80,2%). Żadnych nowych danych nie przyniosło 75 sesji (19,8%). Te informacje zostały ocenione jako wartościowe w 251 przypadkach, co stanowi 67,5%. Małą przydatność stwierdzono w 43 (11,6%) przypadkach, zaś żadnej nie miały dane w 27 (7,0 %). W czasie 51 sesji (13,7%) nie otrzymano żadnych nowych informacji. Na 383 sprawy bez hipnozy sprawca pozostały nie wykryty w 8 przypadkach (6,7%).
W przypadku podejrzanych o dokonanie przestępstwa sytuacja jest inna. Uzyskane pod hipnozą zeznania nie mogą być dowodem w sądzie. Ponadto hipnoza może stanowić zagrożenie dla prawnie zagwarantowanej swobody obrony. Jest bowiem możliwe przy nieetycznym użyciu hipnozy nakłonienie podejrzanego, aby przyznał się do nie popełnionego czynu. Z drugiej jednak strony są sytuacje, gdy podejrzany z pewnych powodów nie może sobie przypomnieć określonych epizodów (upojenie alkoholowe, szok emocjonalny, normalne zapomnienie). Przypomnienie ich mogłoby się przyczynić do udowodnienia niewinności. W takim przypadku, na wyraźną prośbę podejrzanego, jest możliwe użycie hipnozy, już sama zgoda na badanie może pośrednio świadczyć o niewinności.
Niedopuszczalne jest natomiast wywieranie nacisku na podejrzanego, aby poddał się hipnozie, chociażby poprzez stwierdzenia, że odmowa udziału w badaniu będzie obciążająca. Może ona być przecież spowodowana na przykład lękiem przed samym badaniem. W praktyce hipnozę stosuje się najczęściej wtedy, gdy podejrzany nie tylko że nie może przedstawić alibi, ale również nie pamięta zdarzeń z krytycznego dnia. Pewnego człowieka podejrzewano o zabójstwo. Nie mógł on przedstawić żadnego alibi. Dopiero pod hipnozą przypomniał sobie, że o danej godzinie spacerował po ulicy myśląc o swoich sprawach. W pewnym momencie mijał jakichś robotników z gazowni, sprawdzających ulatnianie się gazu. Jak się później okazało w wyniku dochodzenia, robotnicy byli tam bardzo krótko. Pozwoliło to wyeliminować badanego z kręgu podejrzanych (Haward, 1981).
W innym przypadku sprawa była jeszcze bardziej oczywista. Ciało kobiety znaleziono w rowie okalającym jakieś nieużytki. Na ciele zmarłej wskutek zgniecenia były odciski opon samochodowych. Ślady wiodły do samochodu podejrzanego, w którym znaleziono również rzeczy zmarłej kobiety. Podejrzany przyznał, że zaprosił ją na wieczór, lecz reszty nie pamięta z powodu upojenia alkoholowego. Pod hipnozą przypomniał sobie, że zatrzymali się na drodze przy jakichś nieużytkach. Kobieta wysiadła na chwilę z samochodu. W chwilę potem pośliznęła się i upadła. W tej pozycji zasnęła na drodze. W tym czasie podejrzany również usnął. Gdy po paru godzinach obudził się, uznał, że jego towarzyszka poszła sama do domu. Ruszył więc samochodem nie zdając sobie sprawy, że ją przejeżdża (Haward, 1981).
Tak więc, hipnozy w kryminalistyce używa się w zasadzie jako metody uzyskiwania hipermnezji hipnotycznej (poprawy przypominania pod hipnozą). Wszystkie inne jej zastosowania są głęboko nieetyczne i powinny być ścigane z urzędu.
Pojawia się w tym miejscu pytanie o skuteczność hipnozy w poszukiwaniu sprawców najcięższych przestępstw: morderstw, gwałtów i rozbojów. Szczegółowej analizy tego zagadnienia podjął się Wójcikiewicz (1989), analizując badania przeprowadzone po wojnie w Polsce. Liczba spraw, w których posłużono się hipnozą w pracy śledczej do końca maja 1988 roku wynosiła 29. Wśród nich większość stanowią sprawy z art. 148 k.k. (zabójstwo) - 22 (76%). Poddało się w nich hipnozie 35 osób, w tym: pokrzywdzeni - 4 (11,4%) i świadkowie - 17 (48,6%). Zwraca uwagę znaczny udział, bo prawie połowy (17 - 49%), osób z kręgu podejrzanych.
Podstawowym problemem była przydatność i efektywność hipnozy w procesie odpamiętywania. Dodatkowe informacje uzyskano podczas 17 indukcji (47,2 %), zaś żadnych nowych danych nie przyniosło 19 (52,8 %) indukcji. Nowe informacje dotyczyły: wyglądu sprawcy (6), opisu samochodu, a zwłaszcza numeru rejestracyjnego (6), przebiegu zdarzenia (8), odwołania fałszywego przyznania się (1) i opisu dowodu osobistego sprawcy (1).
Wykorzystano je jako podstawę wersji śledczej w 11 przypadkach; doprowadziły bezpośrednio do: wykrycia sprawcy - 2, udowodnienia winy - 1, udowodnienia niewinności - 1, stworzenia portretu pamięciowego - 1, a nie wykorzystano ich tylko w jednym przypadku. Udział dodatkowych informacji w rozwiązaniu sprawy:
- sprawa prawdopodobnie nie byłaby bez nich rozwiązana - 1,
- niezwykle przydatne - 0
- bardzo przydatne - 2,
- przydatne - 2,
- mało przydatne - 0,
- nieprzydatne - 0,
- nie dotyczy (sprawa rozwiązana mimo żadnej roli hipnozy) - 2.
Są to wyniki, moim zdaniem, uzasadniające stosowanie tej metody. Nawet jeden pozytywny wynik byłby tu znaczący. W pewnym sensie Sąd Najwyższy podzielił moje stanowisko w tej sprawie, którą jako biegły sądowy realizowałem.
Sąd Najwyższy wypowiedział się w tej materii tylko raz, w wyroku z dnia 12 marca 1987 roku, I KR 43/87, który zapadł w tzw. sprawie ostrołęckiej. Prokurator powołał w niej biegłego psychologa w celu ustalenia, czy amnezja u pokrzywdzonego, będąca skutkiem odniesionych obrażeń, ma charakter trwały oraz czy jest możliwe, i w jakim zakresie, przypomnienie zdarzeń związanych z czynem przestępczym. Badanie miało miejsce w marcu 1985 roku, cztery miesiące po usiłowaniu zabójstwa. Podczas indukcji hipnotycznej badany przypomniał sobie przebieg zdarzenia, nazwisko jednego ze sprawców, którego znał osobiście, oraz opisał wygląd drugiego, znanego mu z widzenia. Zeznania tej treści złożył potem w śledztwie i na rozprawie. Zostały one uznane przez Sąd Wojewódzki za podstawowy i pełnowartościowy dowód, tym bardziej, iż biegły "...dał stuprocentową gwarancję, że wypowiedzi pokrzywdzonego w czasie seansu hipnotycznego były prawdziwe i można je uznać jako dowód w sprawie" (II K 16/85, Ostrołęka). Sąd stwierdził, że badania, jakim poddany został pokrzywdzony, jakkolwiek nietypowe, zostały przeprowadzone zgodnie z dotychczas dostępną nauką i doświadczeniem, jakie w tej dziedzinie posiada powołany biegły.
Sąd Najwyższy w pełni podzielił to stanowisko, nie uwzględniając zarzutów obrońców w przedmiocie wartości diagnostycznej metody. Tezę tego wyroku można by sformułować następująco: "Hipnoza jako metoda odblokowania pamięci pokrzywdzonego jest metodą nową, ale przesłuchanie pokrzywdzonego nie odbyło się bynajmniej w transie hipnotycznym, lecz po odblokowaniu jego pamięci drogą leczenia hipnozą". Sąd ocenił także pozytywnie fakt, iż hipnotyzer "...został potraktowany przez Sąd Wojewódzki jako biegły, gdyż w takim charakterze występował w toku całego postępowania". Tak więc Sąd Najwyższy zaaprobował stosowanie hipnozy w procesie karnym i obecność w nim biegłego hipnotyzera! Sąd orzekł jednocześnie, że poddanie świadka hipnozie nie dyskwalifikuje go jako źródła dowodu (por. rozdział V in fine).
Ten precedensowy wyrok należy generalnie uznać za słuszny. Pewne zastrzeżenia budzi jedynie - ze względu na dyskusyjną wartość diagnostyczną metody - bezkrytyczne zaakceptowanie hipnotyzera w roli biegłego. Sąd Najwyższy jednak trafnie neguje dopuszczalność przesłuchiwania świadka w "transie hipnotycznym", choć nie wyjaśnia, jakie powody legły u podstaw takiego przekonania. Zauważmy, że w tym wyroku jest mowa o hipnozie jako metodzie leczniczej, co bez wątpienia ułatwiło sądowi jej akceptację. Należałoby jednak się zastanowić, czy także w sytuacji gdy świadek jest zdrowy, a tylko ma trudności z odpamiętaniem, hipnoza mogłaby być w myśl tego orzeczenia zastosowana? Wydaje się, że tak, o czym świadczy choćby pierwsza część przytoczonej tezy. Rodzi się zatem kolejne pytanie, czy sąd byłby skłonny również zaakceptować takie odblokowywanie pamięci podejrzanego?
Niepokoi nadmierne zaufanie sądu do biegłego i samej metody, wyrażające się w stwierdzeniu, że: "metoda okazała się trafna i skuteczna w stosunku do pokrzywdzonego, co zasadnie ustalił Sąd Wojewódzki. Nie istniała więc potrzeba badania, czy zastosowana [...] metoda odblokowania pamięci była niepewna lub nie podzielana przez innych znawców przedmiotu". Nietrudno jednak zauważyć, że w takim stanowisku kryje się błąd petitio principi.
Zapewne oba sądy miały dość podstaw, aby wydać taki, a nie inny wyrok - oskarżony S.M. został skazany na 13 lat pozbawienia wolności, zaś oskarżony W.E. na 25 lat - lecz właściwie brak było w sprawie dowodów rzeczowych, a oskarżeni to przyznawali się do winy, to przyznanie odwoływali. Wiadomo zaś skądinąd, że hipnoza nie gwarantuje prawdziwości przypomnienia (ale także nie przesądza o fałszywości), a treści odpamiętane w hipnozie wpływają na zeznania podczas przesłuchania (pokrzywdzony wielokrotnie podkreślał, iż jest w stanie odtworzyć przebieg zdarzenia na podstawie przeprowadzonego seansu hipnotycznego), co sprawia, że nie można dostrzegać powiązania między seansem a przesłuchaniem. W razie prawdziwych wspomnień nie ma to większego znaczenia, ale w przypadku fałszywych... (Wójcikiewicz, 1989).
W ten sposób została udzielona odpowiedź na czwarte pytanie w zakresie związanym z kryminalistyką.
Przejdę teraz do trzeciego pytania. Od razu należy stwierdzić: stan hipnotyczny w swojej naturze jest obojętny dla zdrowia. Istotne jest tylko to, w jakim celu ją wywołano i w jaki sposób ją przeprowadzono. Nie ma wątpliwości co do tego, że nieumiejętne prowadzenie hipnozy może zaszkodzić zdrowiu osoby zahipnotyzowanej. Jednak niebezpieczeństwo to nie wynika, podkreślam jeszcze raz, ze specyfiki tej metody, a tylko z niekompetencji lub nierzetelności hipnotyzera. W literaturze poświęconej hipnozie bardzo kontrowersyjnym zagadnieniem pozostaje to, czy pod hipnozą można zasugerować osobie działania z gruntu sprzeczne z jej potrzebami lub normami moralnymi.
Wielu znakomitych naukowców zajmujących się hipnozą jest zdania, że pod hipnozą nawet hipnotyzer kryminalista nie może zmusić zahipnotyzowanego do działań aspołecznych, jeżeli zahipnotyzowany nie zechce z nim współpracować. Dopóki sytuacja jest fikcyjna, dopóty pacjent gra rolę przyjmującego sugestie. Ale jak tylko poczuje, że żąda się od niego zrobienia czegoś, co stoi w ostrej sprzeczności z jego etyką lub naraża go na niebezpieczeństwo, albo nie wykona sugestii, albo wybudzi się z transu.
Niestety, praktyka nie potwierdza tych optymistycznych stwierdzeń. I to niezależnie od definicji czynu społecznego. Z jednej strony możemy rozumieć przez czyn aspołeczny świadome działanie, społecznie naganne, wykonane z pełnym rozeznaniem znaczenia czynu. W tym rozumieniu przestępstwa popełnione przez chorych psychicznie nie są czynami aspołecznymi. W naszym rozumieniu czynem aspołecznym będzie każde działanie społecznie naganne, niezależnie od stanu psychicznego osoby czyn realizującej.
L. Wolberg (1975) cytuje przypadek pewnego nauczyciela, który wprowadzony w stan hipnozy postrzelił się w rękę i dokonał kilku czynów przestępczych. Inny przypadek dotyczył człowieka, który cynicznie nakłaniany przez hipnotyzera obrabował bank, zabijając przy tym dwóch strażników. Wyrok skazujący tylko hipnotyzera był szeroko dyskutowany i do dziś pozostał kontrowersyjny. Pozostaje bowiem kwestią otwartą, czy przestępstwo to było tylko wynikiem hipnozy. Są przecież ludzie tak posłuszni autorytetowi, że wykonują wszystko, czego się od nich zażąda, bez uciekania się do hipnozy. Inni czekają tylko na okazję, usprawiedliwiającą realizację ich aspołecznych ciągot. Hipnoza może być tutaj znakomitym do tego środkiem. Sięgnijmy do faktów, najpierw tych jeszcze z XIX w. a następnie do współczesnych.
W czasach J. Charcota i H. Bernheima profesor medycyny J. Liegeois przeprowadził na terenie Nancy następujące doświadczenie. Komisarz policji jednej z zahipnotyzowanych podał pistolet nabity ślepymi nabojami i rozkazał zastrzelić obecnego tam pana P. Zahipnotyzowana wstała, zrobiła parę kroków w kierunku swej ofiary i z absolutnym spokojem wypełniła rozkaz. Po obudzeniu przyznała się do zbrodni. Twierdziła, że zabiła P., ponieważ jej się nie podobał. Mogą ją aresztować. Wie, co ją czeka. Zapytana, czy to prof. Liegelois lub komisarz policji podsunęli jej myśl o zbrodni, zaprzeczyła kategorycznie. Zamiar powzięła samodzielnie i tylko ona jest winna.
Ten sam badacz wręczył innej zahipnotyzowanej biały proszek mówiąc, że jest to arszenik. Następnie rozkazał, aby rozpuściwszy truciznę, podała ją pewnej wskazanej osobie na balu, który miał się odbyć nazajutrz. Polecenie zostało wykonane dokładnie.
Jednak spełnienie tych poleceń o niczym jeszcze nie przesądza. Zahipnotyzowani mogli wierzyć w uczciwość hipnotyzera i zakładać, że sytuacja została sfingowana. Dowodził tego między innymi eksperyment przeprowadzony także przez prof. J. Liegeois. Kobiecie w głębokim transie hipnotycznym podał kartę do gry mówiąc, że to sztylet i kazał, aby go tym sztyletem przebiła. Polecenie zostało wykonane niezwłocznie. Wówczas eksperymentator podał pacjentce otwarty scyzoryk i powtórzył rozkaz. Zahipnotyzowana podniosła rękę i nagle dostała ataku histerycznego, budząc się z transu (Orłowski, 1902).
Z lat po II wojnie światowej najbardziej znany jest eksperyment przeprowadzony przez P. Younga opisany przez Eysencka (1965). Uczestniczyło w nim ośmiu zahipnotyzowanych pacjentów, a jego przebieg był następujący. Eksperymentator demonstrował badanemu znajdującemu się jeszcze w stanie czuwania działanie kwasu azotowego, wrzucając do niego monetę, która szybko się rozpuszczała. Następnie badacz hipnotyzował uczestnika eksperymentu. W tym czasie asystent zastępował naczynie z kwasem naczyniem wypełnionym wodą zabarwioną na kolor kwasu azotowego. Teraz eksperymentator polecał osobie zahipnotyzowanej wylać kwas z naczynia na twarz asystenta. Sześciu z badanych spełniło tę sugestię. Dramatyzmu badaniu dodała pewna pomyłka. Asystent zapomniał zamienić naczynia i w efekcie został oblany kwasem. Na jego szczęście pomoc była błyskawiczna. W innym eksperymencie Young polecał zahipnotyzowanemu dotknąć węża. Wyglądał on jak bardzo jadowity wąż - mokasyn. Różnice mógł odkryć jedynie doświadczony herpetolog. Z ośmiu badanych siedmiu pod hipnozą dotknęło węża. Jeden z nich długo się wahał. Przybliżał i oddalał rękę tak długo, aż rozdrażniony wąż ugryzł go. Badany zemdlał. Po ocuceniu wykazywał narastające objawy zatrucia jadem. Dopiero skomplikowana procedura hipnotyczna pozwoliła wyprowadzić go z transu i przekonać, że wąż był niejadowity.
A oto jeszcze inne przypadki opisane przez Eysencka (1965). Żołnierzowi odbywającemu służbę wojskową podano pod hipnozą pohipnotyczną sugestię dezercji. Żołnierz po obudzeniu się wykonał zasugerowany czyn. W innym badaniu, przeprowadzonym na dwudziestoletnim szeregowcu w obecności kilku wyższych stopniem oficerów, ustawiono go na wprost pułkownika. W głębokim transie zasugerowano szeregowcowi: "Za minutę otworzysz oczy. Zobaczysz przed sobą podłego żołnierza japońskiego. Ma on bagnet, którym cię przebije, jeśli ty go wcześniej nie zabijesz. Musisz go udusić gołymi rękami". Żołnierz otworzył oczy i zaczął bardzo powoli czołgać się. Nagle rzucił się na pułkownika i powalił go na ziemię. Następnie cisnął nim o ścianę i zaczął dusić. Trzeba było aż trzech ludzi, aby oderwać go do ofiary. Badany nie uspokoił się dopóty, dopóki hipnotyzer nie wprowadził go na nowo w głęboki, spokojny sen hipnotyczny. Gdyby nie natychmiastowa pomoc, pułkownik zostałby niechybnie zabity.
H. Eysenck (1965) uważa, że jeśli osoba świadomie czy nieświadomie nie sprzyja podawanym jej wprost sugestiom, sprzecznym z jej systemem wartości, nie wykona ich. Oznacza to, że odrzuci sugestię samobójstwa, zabicia innej osoby, uwiedzenia czy też kradzieży. Jednak hipnotyzer odpowiednimi sugestiami może stworzyć taki kontekst sytuacyjny, że zahipnotyzowany zrealizuje takie sugestie. Przykładowo, hipnotyzer wręczając szklankę i mówiąc: "wypij to lekarstwo" doprowadzi do tego, że zahipnotyzowany wypije podany mu płyn. Gdy będzie to trucizna, może umrzeć. W innej sytuacji hipnotyzer może zasugerować: "osoba x jest twoim wrogiem, chce cię zabić, musisz ją w tym uprzedzić". Mimo że zahipnotyzowany nigdy nie traci do końca zdolności oceny swojego postępowania, to jednak w stanie hipnotycznego zawężenia świadomości, przeżywania halucynacji, ulegania autorytetowi, taką sugestię może zrealizować.
Jak widać z dotąd przedstawionych informacji, stosowanie hipnozy niesie z sobą wiele niebezpieczeństw. Wpływają one na ograniczenie możliwości jej wykorzystania. Nadrzędnym warunkiem jest zapewnienie bezpieczeństwa i szeroko rozumianego dobra osobie badanej czy leczonej.
Prowadząc terapię, szkolenie oraz badania naukowe pod hipnozą bezwzględnie musimy stosować się do kilku zasad:
- Ochotnicy biorący udział w badaniach naukowych nie mogą być wykorzystani do eksperymentów ujawniających ich tajemnice osobiste, zagrażające ich zdrowiu bądź pozycji społecznej.
- Hipnotyzerowi nie wolno poprzez rozmowę, wykład, publikację ujawniać sposobów hipnotyzowania osobom nie przygotowanym do tego zawodowo.
- Hipnozę prowadzić można tylko w warunkach do tego przystosowanych (laboratorium, gabinet lekarski).
- Niedopuszczalne jest demonstrowanie hipnozy dla celów towarzyskich.
- Podczas szkoleń z zakresu hipnozy nie może być widzów. Uczestnikami szkolenia mogą być tylko przyszli hipnotyzerzy, aktywnie uczestniczący w zajęciach.
Decyzję co do możliwości użycia hipnozy należy każdorazowo pozostawić hipnotyzerowi. Jakiekolwiek wątpliwości w tym zakresie powinny być równoznaczne z odstąpieniem od jej zastosowania. Hipnozę mogą stosować tylko lekarze i psycholodzy w ramach swoich kompetencji zawodowych.
Opublikowano: 2005-12-04