Artykuł

Agnieszka Kozak

Agnieszka Kozak

Kocham, więc nie muszę się bać...


O manipulacji mówi się tak dużo i tak często, że przestaje być ona interesującym tematem, a o za tym idzie, przestajemy na nią zwracać uwagę. Na temat technik manipulacji napisano dużo – zachęcam do przejrzenia wielu interesujących i fachowo napisanych artykułów, także w Internecie. Znacznie trudniej jest zobaczyć manipulacje w grupie, której oficjalnym celem jest pomoc ludziom. Banalne, ale pod przykrywką pomagania można ludźmi manipulować, czyli stosować celowe i skryte działanie, przez które narzuca się jednostce lub grupie fałszywy obraz pewnej rzeczywistości[1]. Co jest celem takiej manipulacji? Zaspokojenie potrzeby akceptacji, poczucia bycia kochanym, poczucia sprawowania władzy? Bez względu na cele manipulatora, niebezpieczeństwo przynależności do takiej grupy polega na zablokowaniu własnego rozwoju. Człowiek, zamiast rozwiązywać swoje problemy i mierzyć się z własnymi zranieniami, ostatecznie doświadcza jeszcze większej pustki i samotności, gdyż traci kontrolę nad własnym życiem.

Jak sprawdzić czy jesteś manipulowany, czy po prostu ktoś się o Ciebie troszczy? Słowo manipulacja pochodzi od łacińskiego manus pellere, co oznacza trzymać dłoń w czyjejś dłoni, mieć kogoś w ręce. Przede wszystkim przywódca grupy staje się rodzicem zastępczym, upragnionym ukochanym, idealnym ojcem. Nie mam tu na myśli naturalnego procesu, w którym przebywając z osobą odpowiedzialną za grupę poznając ją, doświadczając opieki w naturalny sposób młody człowiek znajduje w nim upragnionego rodzica. Chodzi o sytuację, w której przy pierwszym spotkaniu spragniony miłości, zraniony człowiek słyszy: ‘kocham Cię’ i ‘mów do mnie tato’. Miłość to odpowiedzialność! Czy można mówić o odpowiedzialności w kontekście osoby, która przy pierwszym spotkaniu mówi ‘kocham Cię’? ‘Kocham Cię’ oznacza: „biorę odpowiedzialność za Twoje życie” – fantastyczny wabik na ludzi, którzy nie odnajdywali do tej pory oparcia w swoich rodzicach! Nareszcie jest ktoś, kto ich akceptuje! Dorastający młody człowiek słyszy, że może kogoś nazywać ojcem, że może na nowo stać się dzieckiem – człowiek ogarnięty konfliktami i zranieniami z dzieciństwa otrzymuje obietnicę bezpieczeństwa – nareszcie ktoś rozwiąże jego problemy, zaopiekuje się, odpowie na każde pytanie! Wszyscy w grupie, do której wchodzi, są mili, serdeczni, akceptujący, problemy załatwia ‘ojciec’ rodziny. Fantastyczna iluzja bajkowego świata bez konfliktów, bez kłótni, bez porażek, świata pełnego miłości i pokoju.

Kreuje się nową wizję świata poprzez dawanie prostych odpowiedzi, neguje się wątpliwości, każe ufać założycielowi. Młodzi ludzie, gdy wysuwają zastrzeżenia, słyszą w odpowiedzi: „zaufaj mi, bo nie wiesz wszystkiego” – i nigdy nie wyjaśnia im się, czego własciwie nie wiedzą, zasłaniając się tajemnicą. W ten sposób Dorosły [2] traci swój kontakt z rzeczywistością, ponieważ zaczyna brakować mu danych, nie ma możliwości zebrania faktów. A rzeczywistość, to stawianie czoła problemom, rozwiązywanie konfliktów, przy wspólnym dbaniu o innych. Nie ma świata idealnego tam, gdzie są żywi ludzie!

Kolejny element spajania grupy to występowanie przeciwko wspólnemu wrogowi. Zagrożenie stymulowane jest poprzez wskazywanie na ludzi, którzy chcą zaszkodzić grupie i jej członkom, nigdy nie doprowadzając do konfrontacji z wrogiem. Ojciec grupy bierze na siebie odpowiedzialność za kontakty z wrogiem i chroni uczestników – pytanie tylko, czy mamy do czynienia z realnym, czy z wyimaginowanym zagrożeniem i czy ‘wrogowie’ nie zaczynają po prostu dopominać się o prawa członków grupy?

Grupa ustanawia swoje prawa, normy, własne nakazy i zakazy, staje się Rodzicem Zbiorowym [3] - zwiększa to konformizm uczestników grupy. Zakazy i nakazy mają służyć ‘ochronie’ jej członków, a tak naprawdę zwiększają kontrolę przywódcy nad poszczególnymi członkami, odcinając ich od rodziców biologicznych. Okazuje się, że dorośli ludzie dzwonią do ‘ojca’ grupy z pytaniem, czy mogą się z kimś spotkać, czy mogą wyjechać gdzieś na wakacje. Czy to służy dorastaniu? Czy raczej utrzymywaniu ‘dziecka’ w zależności, twierdząc, że nie potrafi ono podejmować dorosłych i odpowiedzialnych decyzji?

Osłabiona zostaje samodzielność i krytycyzm w myśleniu. Zakazuje się wyrażania krytycznych uwag do przywódcy pod groźbą usunięcia z grupy. Dorosły potrzebuje informacji do tego, by stworzyć prawidłowy obraz rzeczywistości. Powszechna metodą kontroli informacji jest blokowanie dostępu do wszelkich krytycznych, czy negatywnych ocen. Informacje można też kontrolować poprzez zatajanie pewnych faktów przed uczestnikami lub po prostu przez podawanie niepełnych informacji (np. zdanie „studiowałem ekonomię” sugeruje, że dana osoba jest ekonomistą, a tymczasem mogła być na studiach tylko jeden semestr). Kontrola informacji może także oznaczać kontrolę relacji członków grupy z innymi ludźmi. Oczekuje się wzajemnego ‘pilnowania’ członków grupy pod pozorem dbania o ich bezpieczeństwo, bo przecież ‘ojciec’ wie, co najlepsze dla jego ‘dzieci’.

Oczywiste jest, że aby osoba chciała pozostać w danej grupie musi się jej dać wrażenie zaspokajania jej potrzeb. Nowo przybyły członek pytany jest o ulubione czekoladki, muzykę, której lubi słuchać, czy czasopisma, które lubi czytać. Po upływie niespełna dnia dostaje to, co lubi! Nareszcie ktoś go dostrzega, ktoś słucha tego, co dla niego ważne! Przecież nie ma nic złego w tym, że w rodzinie ojciec daje ulubionego batonika jednemu z dzieci! Nikogo nie dziwi fakt, że oznaki sympatii i zainteresowania ulegają osłabieniu, gdy wchodzi nowa osoba do grupy – po przykrywką tego, że trzeba się nią zająć. Praktyka ‘bombardowania miłością’ skłania do lojalności i poświęcenia.

Zaczyna się sprawowanie kontroli poprzez panowanie nad uczuciami – przywódca decyduje o tym, jakie emocje powinni wyrażać członkowie grupy, które emocje są dobre, które nie, które męskie, a które kobiece. Dodatkowo manipulacja emocjami polega na wmawianiu ludziom, że poza tą grupą sobie nie poradzą, że nikt ich nie zaakceptuje, że sobie nie poradzą! Aby manipulować ludźmi można odwoływać się do ich dziecka wewnętrznego. Dzieje się to poprzez wywoływanie uległości i ślepego podporządkowania – podpierając się autorytetami, czy wyimaginowanym wykształceniem, którego przywódca nie posiada. Uruchamiane jest poczucie winy („tyle dla Ciebie zrobiłem…”), co blokuje bunt i osłabia chęć walki o siebie. Wymaga się bezwzględnego posłuszeństwa wobec ‘ojca’, który zna ‘całą prawdę’ i chroni ‘dzieci’, nie ujawniając jej.

Kolejny sposób wpływania na ludzi w sposób nieuprawomocniony, to komunikacja nie wprost.

    „Kiedy informacje przekazywane są wprost, nie mamy kłopotu z tym, aby powiedzieć: Nie dziękuję, nie jestem zainteresowany(-na), ale kiedy proces wpływania na nasze zachowanie, postawę czy myślenie jest bardziej wyrafinowany i zakamuflowany, wówczas bezwiednie realizujemy zamierzenia i cele innych” [4].

Zamiast powiedzieć „źle się czuję”, manipulator daje do zrozumienia, że coś jest nie tak – ty się domyśl i zinterpretuj to w odpowiedni sposób. Wysuwa podejrzenia, mnóstwo jest insynuacji. Wpływa na członków grupy, stosując komunikat: „zaufaj mi i po prostu zrób to dla mnie, przecież sam wiesz, jak dużo mi zawdzięczasz”.

Skoro tak dużo publikacji na ten temat, to dlaczego w takim razie tak trudno zdemaskować manipulację? Dlaczego poddają się jej młodzi, inteligentni, wrażliwi ludzie? Ma tu miejsce ukryta gra transakcyjna. Przywódca grupy jawi się jako Wybawca. Nareszcie ktoś nadaje sens życia, potrafi poprowadzić do Boga, tworzy przyjazną, pełną miłości atmosferę wokół siebie, poświęca całe swoje życie dla dobra innych! Rola Wybawcy nie jest jednak prawdziwą rolą [5], chodzi tu o przejęcie kontroli i panowania nad Ofiarą. Ofiara bezwiednie współpracuje z manipulatorem, przekazując jej informacje o sobie, wprowadzając nowych członków do grupy, rezygnując ze świata zewnętrznego na rzecz świata kreowanego przez grupę. Żyje tylko w grupie i dla dobra grupy. Tylko, że w ten sposób nie dorasta, nie uruchamia swojego Dorosłego – nie zaczyna żyć własnym życiem dla dobra innych.

„Manipulacja przestaje być zagrożeniem dla człowieka, gdy zostaje ujawniona, nazwana i nagłośniona.” [6] Otwarta komunikacja, zbieranie faktów, nazywanie rzeczy po imieniu, konfrontacja z własnymi emocjami, jasne określanie granic, dają możliwość ochrony przed manipulacją. Mało psychologicznie to zabrzmi, ale stawanie po stronie Prawdy i nazywanie rzeczy po imieniu daje możliwość demaskowania manipulacji i kroczenia ku wolności, ku dojrzałej, odpowiedzialnej, pełnej godności osobie.






Bibliografia


  1. Lepa A., Bp, (1995): Świat manipulacji, Wyd. Biblioteka Niedzieli", Częstochowa, s. 23.
  2. Jagieła Jarosław Psychomanipulacja w sektach w świetle analizy transakcyjnej: http://sekty.sluzew.dominikanie.pl/psych/jag.html
  3. tamże
  4. Maruszewski, T., Ścigała, E. (1999): Nasze wyprane mózgi łowców. Charaktery, nr 7.
  5. Jagieła Jarosław Psychomanipulacja w sektach w świetle analizy transakcyjnej: http://sekty.sluzew.dominikanie.pl/psych/jag.html
  6. Lepa A., Bp, (1999): Mity i obrazy, Archidiecezjalne Wydawnictwo Łódzkie, Łódź




Opublikowano: 2005-01-19



Oceń artykuł:


Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Skomentuj artykuł