Forum dyskusyjne

Przeczytaj komentowany artykuł

RE: Jestem matką dziwaka

Autor: wiolkol   Data: 2010-07-19, 12:18:17               

Pani Aniu, przerażające jest to, o czym Pani pisze. Tak, Kamil jest bardzo mądry, ale byłoby lepiej gdyby mógł być trochę bardziej beztroski i szczęśliwy. To, że błaga w jakimś akcie desperacji o operację mózgu świadczy o tym, jak bardzo sam siebie nie akceptuje, jak bardzo jest mu źle. Pytanie jak go uszczęśliwić? Myślę, że Pani wie najlepiej. Jest Pani wyjątkowo wrażliwą i kochającą matką. Niech Pani nie myśli, co powiedzą inni: sąsiedzi, nauczyciele, koledzy. W rzeczywistości to ICH problem, nie Pani a już na pewno nie problem Kamila. Kamil ma się beztrosko bawić, rozwijać w swoim, unikatowym tempie a Pani ma go wspierać i dzielić jego radości i smutki. Dzielić a nie kreować jego życie. Poruszyła mnie deklaracja, że z miłości do syna nie pozwoli Pani, aby coś mu się stało. To przecież niemożliwe, musiałaby Pani odizolować go od reszty świata choć z drugiej strony wysyła go Pani do masowej szkoły i rzuca "lwom na pożarcie". Oczywiście "lwy" i "pożarcie" to przenośnia. Odczuwam, że bardziej dla Pani niż dla Kamila, bo przecież w szkole radzi sobie dobrze i nawet ma kolegę. Jest to ogromny sukces. Wiem, że za Pani troską stoi miłość, ale proszę się zastanowić , czy obawy te nie są czasami tylko Pani odczuciami, które wychwytuje i odbiera z podwójną siłą wrażliwy i kochający synek. Pewnie stara się ponad swoje siły i możliwości, by stać się "normalnym" dzieckiem, by zasłużyć na akceptację, poczucie dumy swoich rodziców. Pani Aniu, nie uchroni go Pani przed licznymi rozczarowaniami i cierpieniem, ważne by wiedział, że może na Panią liczyć i że zawsze stanie Pani po jego stronie. Na razie Kamil słyszy, że zrobi Pani wszystko, by nic mu się nie stało a to przecież nieprawda i on o tym doskonale wie. W grymasie wygina palce, co świadczy o tym, że przymusza się do potwierdzenia tego, co od Pani usłyszał. Mówi Pani "Kocham Cię tak bardzo, że nie pozwolę, by stała Ci się jakakolwiek krzywda". W Kamilu tworzy się przekonanie, że bez względu na wszystko to Pani właśnie będzie czuwać nad tym by jemu było dobrze. Odpowiedzialność za bezpieczne i szczęśliwe życie syna wzięła Pani na swoje barki i utwierdza go w tym przekonaniu. W rzeczywistości jest inaczej. Kamil wychodzi na zewnątrz i doświadcza przeróżnych niekoniecznie przyjemnych wrażeń. Tu największym rozczarowaniem jest to, że nagle w niebezpiecznej sytuacji zostaje SAM. Nie ma przy nim mamy, która to powinna go bronić. Przychodzi rozczarowanie i złość, której nie może wyrazić bo nie chce Panią ranić. Wyraża się więc w inny, bardziej pokrętny sposób, którego ani Pani ani on sam nie potrafi zrozumieć.
Pani Aniu! Na koniec powiem Pani, że jest mnóstwo dzieci nienormalnych, niekoniecznie chorych. Sama noszę w sobie "nienormalną" dziewczynkę, która wyobcowana, samotna i zagubiona robiła wszystko co mogła i nie mogła zrobić nic, by zasłużyć na miłość swoich rodziców. Na miłość wyrażoną w gestach, rozmowach a przede wszystkim wspólnym byciem ze sobą.
Kamil nie jest i nigdy nie będzie "Rain Manem". Pytanie "Czy musi nim być? " Być może choroba czyni go wyjątkowym ale proszę pamiętać o tym, że nie pozbawia go w żaden sposób zwykłych, dziecięcych potrzeb miłości, radości, poczucia bezpieczeństwa, tożsamości i przynależności do kochającej go rodziny. Z całą pewnością jest integralną częścią tego świata i ma prawo wyrażać swoje emocje tak jak czuje. Życzę mu bardzo by nie musiał czuć strachu, zagubienia, wyobcowania i smutku. Trzymajcie się, Wiola K.

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku