Forum dyskusyjne

RE: Skąd i jak mam wziąć na to siły?

Autor: Nisiek   Data: 2021-09-11, 23:45:37               

No... Wyobraziłam sobie i co? Co to zmienia? Nie urodziłam się i nie mam ładnego nosa. Nie mam już chyba nadziei, że kiedykolwiek będę normalnie wyglądać...

Chirurg sam mam wrażenie wie, że nos nie jest taki, jak chcę. Ciągle mi powtarza "wy zawsze chcecie więcej", "nic więcej nie dało się zrobić", " ja bym wam chciał dać wszystko, ale czasem się nie da", ostatnio spytał się mnie czy jestem W MIARĘ zadowolona,do tego prawi mi fałszywe komplementy, typu ładna i zgrabna dziewczyna... Jasne, ja jak coś zepsuję też próbuję się podlizać. Doskonale wie, że operacja okazała się porażką. Sam nie jest z niej zadowolony, widzę to. Trudno. Chciałam robić u niego piersi, ale na pewno nie zrobię, nie mam do niego zaufania. Zresztą robi nie takie, jakie chcę, sądząc po jego galerii.

Moi rodzice mają to gdzieś i tak powinno być - to przez nich. Jak jest się biednym i brzydkim, to nie powinno się mieć dzieci. Od nich pieniędzy nie biorę na operacje i zabiegi, a powinnam,bo całe moje cierpienie to ich wina.

Nie, w ogóle bym się nie zakochała w nikim. Faceci to chodzące porażki, małpy bez mózgu, myślące jednym i o jednym. Niezdolne do miłości, więc na nią niezasługujące. Myślą tylko o seksie, wyglądzie i własnym komforcie. Nienawidzę facetów. Ale tak, hipotetycznie, nie byłabym z kimś, kto nie podobałby mi się fizycznie. A czy mam wygórowany gust - nie mnie oceniać. Faceci w stylu Brada Pitta czy innego Johnnego Deppa mi się nie podobają.

Całe moje życie to porażka. Nienawidzę siebie i swojego życia. Nigdy nie będę wyglądać normalnie. Lekarze pracują na danym od losu materiale, a dla mnie los nie był łaskawy. Wolałabym być warzywem albo umrzeć - tak jak pisałam, bardzo zazdroszczę umierającym ludziom. Dla nich to cierpienie się już niedługo skończy. Naprawdę z chęcią z kimś takim bym się zamieniła... A i tak pewnie usłyszałabym odmowę, bo kto chciałby żyć z tak paskudnym ryjem i ciałem?

W sumie dla mnie nie ma ratunku, jak tak dobrze i trzeźwo się zastanowić... Nos nie wyszedł i nie wyjdzie nigdy... Moje konto bankowe to też nie jest samozapełniający się garnek ze złotem... A operacje kosztują. Piersi wyniosą mnie 20tys, druga operacja nosa spokojnie 25tys... Labioplastyka (tak, nawet TAM jestem paskudna, przecież to jakiś koszmar) 5tys... Już same te zabiegi z pierwszą operacją to 63tys... A gdzie jest owal twarzy, wyszczuplanie twarzy... Gdzie usta? Gdzie inne, niezwiązane z wyglądem rzeczy, kursy, szkolenia (mój zawód tego wymaga) np? Nie mam żadnych szans na normalne życie. Urodziłam się paskudna i nic tego nie zmieni. Żadne złote ręce chirurgii plastycznej. Oni pracują na tym, co mają dane, więc jeśli ktoś jest paskudny,to mogą go tylko zrobić brzydkim. A czy paskudna, czy brzydka dziewczyna - bez znaczenia, i tak ma w życiu przerąbane. A lata będą lecieć, chociaż i tak chciałam żyć tylko do 40, bo po 40 naprawdę robią się cuda z ciałem. Na pewno nie chciałabym dożyć do 80,jak moja babka. Wygląda jak żywy trup, te zmarszczki,siwe włosy, obwisłe piersi, trupie usta, te nieporadne ruchy, niesprawny umysł... Współczuję jej z całego serca i za nic,za żadne pieniądze nie chciałabym tak nigdy wyglądać i funkcjonować. Nie wytrzymałabym tego psychicznie. Nie chodzi tylko o wygląd, ale też o umysł... Jest jak dziecko, niczego nie rozumie, niczego nie wie, w niczym się nie orientuje... Jej wypowiedzi są niezrozumiałe, mówi od rzeczy... Do tego ten okropny wygląd. Kiedyś obiecałam sobie, że popełnię samobójstwo w swoje 41. urodziny, żeby odejść na swoich warunkach - sprawna umysłowo, trzeźwo myśląca, dobrze wyglądająca. Ale to było przy założeniu, że wszystko mi się uda z operacjami, w życiu ogólnie. Tylko teraz widzę, że tak nie będzie... Nigdy nie będę miała normalnego życia, nigdy nie będę wyglądać normalnie. Dlatego chyba lepiej odejść już teraz... Przynajmniej nie będę się już męczyć swoim beznadziejnym życiem, wyglądem, sobą. Po prostu to jedyne wyjście - samobójstwo już teraz. Innego wyjścia nie ma. Zresztą... Co za różnica teraz czy za 20 lat. Żadna. Przynajmniej ten koszmar się w końcu skończy, samobójstwo to jedyne wyjście.

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku