Porady psychologiczne

Mocno przeżywam wszelkie decyzje. Teraz zadręczam się, czy słusznie zdecydowałem się na ślub.

Bardzo proszę o pomoc!

Od zawsze - o ile sobie przypomnę wszelkie decyzje dotyczące zakupu różnych dóbr osobistych przeżywałem dość mocno! Starałem się każdą sprawę przemyśleć kilkakrotnie! Teraz mój problem nieco nabrał na formie i rozmiarze, ponieważ dotyczy mojego ślubu.

Po zaręczynach, które nastąpiły po 7 latach bycia w związku, w Noc Wigilijną, zaplanowaliśmy ślub w marcu tego roku. Akurat tak się składa, że wszyscy są gotowi, aby wesele wypaliło - chodzi o obsługę, zespół itp... Jednak po miesiącu od zaręczyn mam coraz to większe obawy czy "ta to ta", nachodzą mnie czarne myśli i przeżywam jakieś frustracje... Wiadomo, przez okres 7 lat nasze życie układało się różnie! Od prawie 3 lat pracujemy ze sobą razem w firmie u rodziców mojej przyszłej żony! Od około 1,5 roku coś zaczęło pękać (kłótnie o sprawy osobiste i zawodowe - sami w zaciszu, a nawet przy obcych).

Stwierdziłem jednak, że to już pora, aby jakoś uregulować nasze stosunki, a zaręczyny rozwiążą i tak już napięta sytuację. Teraz, kiedy przygotowania trwają, a ślub za 1,5 miesiąca, praktycznie nie mogę przestać o tym myśleć. Zadręczam się! Poszukuję u przyszłej żony wad. To samo tyczy się teściów! Czy takie odczucia to odpowiedź mojego organizmu na niedługo nadchodząca zmianę? Czy może wołanie mojej podświadomości - że to jeszcze nie czas nie pora? Bardzo proszę o informacje i ewentualną poradę w tej kwestii.. Oraz o Pani stosunek do opisanej sprawy...

odpowiada Ela Kalinowska, psycholog Ela Kalinowska, psycholog

Witam,

pisze Pan o trudnościach jakie niosą ze sobą decyzje. Im większa sprawa, której decyzja dotyczy, tym więcej lęku i niepewności, czy dobrze się postąpiło. To zupełnie naturalne odczucia i w mniejszym lub większym stopniu podzielane przez każdego z nas. Dopóki się nie podejmie decyzji jest przed nami wiele scenariuszy, wiele różnych możliwości, wybranie jednej z nich pozawala ruszyć dalej do przodu, ale też powoduje, że tracimy wszystkie odrzucone. Nie zrealizujemy już tych wszystkich możliwości, które jeszcze przed chwilą były dostępne.

Podjecie decyzji może być odczuwane jako strata: wybieram jedną, tracę tysiące innych (może też być odczuwane jako korzyść, bo umożliwia działanie).Dokonany wybór może radować, gdy skupię się na wszystkim tym, co zyskuję. Dokonany wybór może frustrować, gdy skupię się na wszystkim tym czego już mieć nie będę. Ode mnie zależy, w którą stroną skieruję swoja uwagę, który kierunek uznam za bardziej budujący.

Czasem podjąwszy decyzję mamy pokusę, aby cofać się myślami do punktu wyjścia i rozważać, co by było gdyby...gdyby decyzja była inna, gdyby wybrało się inną drogę. To jest pułapka, bo zawsze te inne możliwości to tylko nasza fantazja, która nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, każdy taki scenariusz możemy dowolnie sobie idealizować i... cierpieć.

Istnieje też inna pułapka, w którą można wpaść przy podejmowaniu decyzji - to mit "jedynej słusznej decyzji". Czasem wydaje się nam, gdy stoimy na rozdrożu, że wśród możliwych dróg jedna jest najwłaściwsza a my, mamy zgadnąć, która to. Wszystkie inne są złe. To nie jest prawda, bo każda decyzja otwiera nowe możliwości. W każdej decyzji tkwi jakaś szansa, którą można wykorzystać trzeba tylko skupić uwagę na tej szansie.

Wracając do Pana osobistej sytuacji, jestem przekonana, że zarówno żeniąc się, jak i zrywając zaręczyny ma Pan szansę na szczęśliwe i dobre życie, przy czym w jednym wypadku będzie to szczęśliwe i dobre życie u boku dotychczasowej partnerki, a w drugim - u boku kogoś innego lub zupełnie w pojedynkę. Zależy to nie tyle od decyzji, co od tego, jak Pan będzie wykorzystywał możliwości, jakie otwierają się po podjęciu decyzji.

Napisał pan: "Stwierdziłem jednak, że to już pora aby jakoś uregulować nasze stosunki a zaręczyny rozwiążą i tak już napiętą sytuację". A więc, jak rozumiem, uznał Pan, że jest to właściwy moment na decyzje, że po 7 latach nadszedł czas, aby dokonać zmiany. Rzeczywiście napięcie, jakie od pewnego czasu pojawiło się w waszym związku, może być sygnałem, że czas na zmiany, że stary układ jest już niewystarczający.

Rozumiem też, że lęk związany z decyzją podsuwa Panu czarne scenariusze, przy czym najwyraźniej skupianie się na wadach partnerki i na tym, co nie wychodzi w tym związku, zatrzymuje Pana w miejscu i pozbawia energii. Być może bardziej budujące byłyby rozważania idące w takim kierunku: z jakiś powodów podjął Pan decyzję o zaręczynach, to też była decyzja - jakie możliwości ona otworzyła? Co takiego sprawiło, że podjął Pan taką decyzję? Co takiego ma w sobie pana partnerka, że chciał Pan mimo pewnych konfliktów być z nią dalej? Co takiego ma Pan w sobie, co pozwoliło utrzymać ten związek mimo konfliktów?

Można zrobić też takie "ćwiczenie" razem z partnerką: znajdźcie chwilę czasu, usiądźcie razem i każde na swojej kartce napisze zaczynając od słów "urzekło mnie w Tobie....", dziesięć rzeczy, które zachwyciły w osobie partnera. Potem wymieńcie się tymi kartkami tak, aby każde z Was wiedziało, jakie swoje cechy ma w sobie pielęgnować, dbać o nie, bo właśnie one są ważne dla partnera/ki i one budują związek.

Można też z partnerką lub tylko dla siebie zapisać sobie odpowiedzi na takie pytania:
1. Co mi się spodobało w partnerce?
2. Co z tego, co razem robimy teraz, chciałbym robić w przyszłości?
3. O czym chcę pamiętać, gdy będzie ciężko?
4. Co się zmienia we mnie dzięki temu, że jesteśmy razem?
5. Co się zmienia w mojej partnerce dzięki temu, że jesteśmy razem.

Proszę też popatrzeć na siebie z pewną wyrozumiałością - stoi Pan przed wielką zmianą dotyczącą różnych sfer Pańskiego życia. Zamieni się bardzo dużo i trudno się dziwić, że czuje Pan obawy. To zupełnie naturalne. Naturalne jest też, że nie może Pan skupić się na czymś innym i myśli o tym cały czas. Jeśli pojawiają się obawy, że to nie ten czas, czy nie ta partnerka, można spróbować zapytać siebie samego: poczym poznam właściwy czas i partnerkę? Co to dla Pana znaczy "właściwy" czas? "właściwa" partnerka?

Serdecznie pozdrawiam –

Ela Kalinowska


Na wstępie bardzo dziękuję za odpowiedź.
Postaram się zastosować do Pani rad. Można powiedzieć, że na tą chwilę praktycznie przywykłem do tego uczucia - wesela :-). Nadal jednak niepewność nie ustępuje! Pomimo, że od 7 lat jesteśmy razem pamiętam tylko te najgorsze okresy! To praktycznie jak jakaś obsesja, hmm nie powala mi to na logiczne
decyzję... Nie motywuje do działania. Zamiast marzyć o weselu i imprezie. Zamiast być szczęśliwy i zdeterminowany do pracy staje się powolny, zamyślony i leniwy. Wesele rozkłada mnie na łopatki :-).

Zdaje sobie sprawę, że nie jestem idealny, 1,5 roku trwał rozłam w moim związku, w którym dopiero teraz podtrzymałem decyzją zaręczyn! Można powiedzieć, że zatrzymałem, ale nie przemyślałem skutków, jakie to za sobą niesie.... Po prostu wydaje mi się, takie mam wewnętrzne uczucie, że pewnych spraw nadal nie wyjaśniłem....

Obwiniam może wszystkich wokoło, zamiast wziąć się do pracy, ale jak to zrobić skoro coś mnie powstrzymuje. Czy człowiek z wiekiem 25 lat może nabrać takiej siły i dyscypliny wewnętrznej, aby móc podejmować decyzje w sposób niebudzący w przyszłości wątpliwości? Na tę chwilę jednak czuję, że musze się zdecydować na krok do przodu i zaryzykuję. Cóż zawsze można się rozwieść :-) A może będę jednak szczęśliwy i spełniony... może mój umysł tworzy te wszystkie historie, aby wystawić mnie na próbę.... A może to stres przed weselem - nie lubię być osoba publiczna...


Proszę Pana,

to ciekawe co Pan pisze: "Pomimo, że od 7 lat jesteśmy razem pamiętam tylko te najgorsze okresy!" To co właściwie Was trzymało przez te 7 lat? Co takiego było między Wami, że nie rozstaliście się po roku, po dwóch... w czasie ostatniego 1,5 roku. To niepojęte, że wolał Pan zdeklarować się na stały związek niż rozstać... Skoro było tak źle, to po co to ciągnąc?

"Po prostu wydaje mi się, takie mam wewnętrzne uczucie, że pewnych spraw nadal nie wyjaśniłem.... "
Co by dobrego wynikło z wyjaśnienia tych spraw, co by się zmieniło w waszym związku gdyby te sprawy Pan wyjaśnił, jak by to wpłynęło na Pana? Jak na partnerkę? Może warto wrócić do tych spraw?...

"Obwiniam może wszystkich wokoło zamiast wziąć się do pracy ale jak to zrobić skoro coś mnie powstrzymuje :-)... " W jaki sposób wzięcie się do pracy było by lepsze dla Pana niż obwinianie wszystkich dokoła? Co to dla pana konkretnie znaczy wziąć się do pracy? Tzn. co by Pan zrobił w pierwszej kolejności gdyby coś Pana nie powstrzymywało?

"Na ta chwile jednak czuje, że muszę się zdecydować na krok do przodu i zaryzykuję" - Gratuluje, najwyraźniej potrafi Pan decydować - ryzyko jest w każdej decyzji, ale tak jak Pan mówi, decyzje można zmieniać lub podejmować inne, które bardziej przybliżają do tego, co chcemy osiągnąć.

"A może bede jednak szczęśliwy i spełniony... " - rozumiem, że chciałby się Pan poczuć szczęśliwy i spełniony... co to dla Pana znaczy szczęśliwy i spełniony? Po czym Pan pozna, że jest pan szczęśliwy i spełniony? Co jeszcze się wtedy zmieni? Co bedzie Pan robił, czuł, myślał inaczej? Kto poza Panem jeszcze pozna, że czuje się Pan szczęśliwy i spełniony? Co takiego zobaczy partnerka, kiedy Pan będzie już szczęśliwy i spełniony?

Czasem ludzie podejmując decyzje wyobrażają sobie, że ich szczęście to coś, co leży na jednej z dostępnych dróg. Trochę jakby stać na rozdrożu i wiedzieć, że tylko na końcu jednej drogi jest skarb, trzeba zgadnąć, na której. To straszny moment – decyzja, od której zależy, czy znajdzie się skarb, czy nie. Problem w tym, że szczęście nie jest rodzajem skarbu leżącego na drodze, szczęście to coś co sobie wypracowujemy przez całe życie. My sami niesiemy w sobie skarb - możemy go pomnażać a możemy go zgubić.

Proszę zauważyć, co dzieje się z Panem - nie czuje się Pan szczęśliwy. Myśli Pan w taki sposób, że to Panu odbiera energię. Myśli Pan o tym, co było złe i to Pana rozkłada na łopatki, a jednocześnie wierzy Pan, że gdzieś w przyszłości jest poczucie szczęścia. Ale skąd ono się tam weźmie, jeśli będzie Pan dalej myślał i działał w ten sposób.

Co takiego ma się stać w przyszłości, że poczuje się Pan szczęśliwy, mimo, że dalej będzie Pan skupiał się na tym, co złe w związku i obwiniał wszystkich dookoła?

Pozdrawiam serdecznie –

Ela Kalinowska


Zobacz także: Jak uzyskać profesjonalną pomoc psychologiczną on-line?

Inne porady