Wątki na forum
Strona główna forumRegulamin forum
- O co chodzi? (32)
- Problemy w małżeństwie lub ze mną (6)
- Sinusoida emocjonalna i ciągłe wahania (1)
- Kursy/ terapie "Doktor miłość " (13)
- Niestabilność emocjonalna u partnerki (4)
- Tutaj są rozmowy o wszystkim i o wszys... (1204)
- Szukam bylego lub zawodowego psycholo... (2)
- Mroczna tajemnica (4)
- Czy to normalne? (4)
- Rozwód (2)
- Trauma córki (3)
- Początki depresji partnerki (3)
- Zwiazek z wdowa (32)
- Buu jakie to smutne , przepraszam (7)
- na rozdrożu ... (11)
- Wazny temat dla mnie (12)
- Dziwne zachowanie matki. (2)
- Renta/zasiłek a depresja (2)
- Wampir energetyczny w pracy (23)
- Ciąża córki (8)
Reklamy
Forum dyskusyjne
Problem z żona, rodziną - co dalej?
Autor: Tiesto40 Data: 2023-09-24, 00:55:26 OdpowiedzCześć,
W sumie nie wiem od czego zacząć...chyba potrzebuję się wygadać. Nie wiem co zrobić. Dobra od początku. Mam 40 lat. Jestem w małżeństwie od ponad 10 lat, a parą od 14. Dwójka dzieci. Dom (kredyt), oboje pracujemy, źle się nie powodzi.
Niestety, pochodzę z rozbitej rodziny, w której karano mnie - a jakże...biciem, upokarzaniem (np. w ramach kary musiałem klęczeć przez ojcem przez 1h, który sobie słuchał radia).Ale taka niewidoczna patologia. Rodzice wykształceni. Społecznie raczej wysoko na tamte czasy. Musiałem zawsze spełniać oczekwiania - dobrze się uczyć, być grzeczny...Zawsze porównywany. Ok - nie będę się tu rozpisywać. Ale dopiero jakiś czas temu zrozumiałem jak bardzo rzutuje to na całe moje życie. To znaczy - nie potrafię rodzicom odmówić, powiedzieć prawdy jak bardzo czuję się skrzywdzony, bo wiem, że się obrażą, powiedzą, że wymyślam i oni chcieli najlepiej dla mnie. I wyjdzie, że to oni są ofiarą, bo ich nie doceniam. Nie mam ochoty.
No dobra - teraźniejszość. Przez wiele lat raczej się układało z żoną. Mamy wprawdzie różne charaktery, ale w kluczowych rzeczach się zgadzaliśmy. Ostatnio jest gorzej. To znaczy, tu wychodzi to co pisałem o rzutowaniu mojego wychowania na moje życie. Ja tłumię w sobie emocję. Nie umiem pozwolić sobie na powiedzenie tego co myślę od razu. Ale to we mnie jest. Żona wie o tym, że ja długo siedzę cicho i mam niewyobrażalne pokłady cierpliwości, ale parę razy zdarzyło mi się wybuchnąć.
Ale ma wrażenie, ze ostatnio nie widzi, że przegina. Albo mi się wydaje. Zacznę od siebie i mojej wady - tak, przesiaduję w telefonie dużo (często tweeter). Ale żeby nie było - moja żona też. Może nie tyle co ja. I to była nasza kość niezgody. Że jestem uzależniony. Nie wiem czy to uzależnienie, ale przyznałem jej rację. Przez jakiś czas udało się wprowadzić nawyki bez telefonu, potem się trochę poluzowało. Moja żona z kolei w pewnym momencie zyć Vinted. Non stop przeglądała i kupowała. W końcu zacząłem sprawdzać ile tego kupuje. Przeliczyłem, że miesięcznie z 20 paczek. Prawie codziennie paczka w dzień roboczy. Poruszyłem temat. Obwiniła mnie, że rekompensuje sobie to, że ja się nią nie interesuje. Po prostu ciuchy walały się wszędzie już. Tu muszę wspomnieć o jednej rzeczy. Moja żona chodzi na 7 do pracy i chodzi do łóźka ok 22. Ma mi za złe, że ja z nią nie idę. Tylko dla mnie to za wcześnie. Ja chodzę na 8, rano ogarniam dzieci - rozwożę do przedszkola i szkoły. Żona odbiera. Jeżeli nie jestem jakoś zmęczony, to dla mnie pójście do łózka o 22 to męczarnia, bo i tak nie zasnę. Ostatnio znowu miała o to pretensje (mam wrażenie, że podejrzewa mnie o jakiś romans wieczorami na tym tweeterze).
Jednak ostatnio zacząłem myśleć nad naszym związkiem. Wiele rzeczy -jak pisałem - przeszkadzało mi u żony, ale siedziałem cicho. Ale chyba coś pękło. Bo zacząłem się zastanawiać, czy tak się zachowuje osoba, która kocha. Tak po prostu. Już mówię o co chodzi.
Moja zona nie potrafi normlanie ze mną rozmawiać. Mówi poprzez pretensje np. córka coś mówi o szkole, ja się pytam o co chodzi, a żona "co, nie czytasz co piszą na Librusie/forum)", jak byłem u mamy swoje, nie słyszałem telefonu: czemu nie obebrałeś? bo nie słyszałem. Dlaczego nie chcesz rozmawiać ze mną przy mamie?.
Kiedy zostawię talerz na stole: "co, nie pamietasz, żeby do zmywarki włożyć". I tak cały czas. Tylko zacząłem się nad tym zastanawiać czy ze mną jest coś nie tak. Tylko dochodzę do wniosków, że moja żona też zostawia torebke na blacie w kuchni, talerz na stole. Tylko ja po prostu biorę i chowam i nic nie mówie. Ja pamiętam o opłatach, o zmianach opon w samochodach, o przeglądach, o wnioskach wszystkich, o ratach. I nic nie mówię. Kiedy słyszę w sobotę o rana: "co znowu nie wiesz...", "nie czytałeś..." to mnie strzela. Z automatu przestaję się odzywać do żony. Nie chce mi się. Kolejna rzecz - empatia: mam wrażenie, że kończy się na czubku jej nosa, ale skłamałbym - jest jeszcze jej mama (teściową lubię, jakby co). Przykład: ostatnio będąc w delegacji trafiłem na grad. I, na szczeście lekko, ale jednak poobijało mi samochód. Dosłownie po gradzie wyszedłem z auta, żeby zobaczyć i w tym momencie zadzwoniła żona. Rozmawiamy, a ja w tym czasie oglądam auto i widzę ślady - no wkurzony jestem. I słucham ją, ale mówie, że właśnie wyszedłem z auta i widzę ślady po gradobiciu to usłyszałem "no świetnie, kto teraz kupi to auto" i "dobra, widzę, że mnie nie słuchasz to na razie". Nie oddzwoniłem nawet. 9 lat temu moja żona przetarła nasze auto. Zadzwoniła z płaczem (to było świeżo po tym jak zrobiła prawo jazdy). Powiedziałem, że ma się nie martwić, że się pomaluje i nic się nie stało - chociaż to auto mieliśmy ledwo 3 miesiące. Ale to nie jedyna sytuacja. Czesto nadaje na moją mamę (ojca trochę mniej). Ok, sytuacja pomiędzy moją mamą a żoną jest słaba - nie wiem gdzie jest bardziej wina. Ale kiedyś się starłem jakoś to pogodzić, a i tak musiałem wysłuchiwać obu stron. Od jakiegoś czasu mam to w poważaniu. Trudno. Ale moją żonę czasem najdzie. I już jej mówiłem kiedyś, że mówi o mojej mamie. Wiem, ze nie jest najlepszą matką ani teściową, a nadal jest mi przykro, że mi to mówisz, bo ja nic z tym zrobić nie dam rady. No nie - żona lubi mi powypominać jaka moja matka jest dla niej.
Trzy - tworzenie problemów.
To rzecz, która od dawna jest dla mnie problem u żony. Ale to się nawarstwia i nie daje sobie z tym rady zwyczajnie.
To się objawia tym, że nie jestem w stanie zadowolić żony propozycjami. Ale jednocześnie moja żona nie ma pomysłu.
Przykład, który wkurza, ale nie jest jeszcze problematyczy. Kiedy urzadzaliśmy dom, to praktycznie ja wszystko wybierałem. Żona w ogóle nie poświęcała czasu na poszukiwania podłóg, płytek, kuchnii. Tylko jak przedstawiałem propozycje - to wszystko na "nie". A kiedy pytałem co na chce - " nie wiem, ale nie to". To jest przykład tylko, ale takie zachowanie jest nagminne.
Gorzej, jeżeli stawia mnie w sytuacji bez wyjścia. Mam pracę, która wymaga delegacji. Nie jakichś długich, ale powiedzmy średnio co dwa tygodnie na 1-2 noclegi. W tym czasie przez jeden lub dwa dni moją żona musi przejąc obowiązki i zawieźć rano dzieciaki i je odebrać. Ale za każdym razem kiedy mówię, ze muszę wyjechać słyszę "no pewnie, znów jedziesz a ja mam się martiwć" I sytuacja jest patowa. Pracuje jako PM w branży budowlanej. Praktycznie jakiej pracy bym nie znalazł, zawsze będzie się to wiązać z jakimiś delegacjami. Chyba, że zmienię branżę. Tyle, że zarabiam 2 x więcej od żony, a i tak ciągle jakoś brakuje pieniędzy.
Więc co 2 tygodnie jestem w sytcuaji: "no pewnie, a co ja mam zrobić".
Ostatnio zacząłem wzdrygać ramionami mówiąc "nie wiem, wymyśl coś".
Czasami ma ochotę na złość dać wypowiedzenie w pracy, powiedzieć żonie, ze ja sobie znajdę pracę od 7 do 15 w urzędzie za połowę tego co teraz zarabiam i będę robił obiady po pracy i nie będę mieć delegacji. Tak, o obiady też jest kłótnia. Bo - fakt - ona dużo cześciej robi niż ja, bo jest 1,5h wcześniej ode mnie w domu. Ale w sierpniu praktycznie nie robiła, bo dzieci były u teściów, i często zamawialiśmy jedzenie, albo jedliśmy gotowce do odgrzania. No nie mogła narzekać na zmęczenie obiadami.
Cztery - prezenty. To, czego bardzo nie lubiłem w swoim domu rodzinnym to to, ze na cokolwiek musiałem zasłuzyć. Nie dostawałem nic "za darmo". W domu stosuję inną zasadę. Po prostu jak mogę to kupuję bez okazji. Żonie najcześciej perfumy, bizuterię, zegarki, buty - bo lubi. I fakt - jako że jestem na B2B to mam swoje konto firmowe, z którego przelewam na nasze wspolne, ale czasem coś zostawiam, albo podatku mniej zapłacę, bo jakieś koszty wejdę. Zwykle z tych pieniedzy potem coś kupuję jej, czy dzieciakom, czasem sobie.
Moja żona dostaje pieniądze na wpolne konto od razu. Ale...nie pamietam, zeby zdarzylo się, żeby kiedyś kupiła mi coś ot tak, bez okazji. Kiedys jej to powiedziałem, to tłumaczyła, że ja mogę sobie "zachomikować" a ona nie. Ale tego nie kupuje. Ma karty kredytowe, ja generalnie nie sprawdzam konta, nie kontroluję (poza wtedy z Vinted). Na prawdę gdyby chicala mi zrobić przyjemność i niespodziankę to nie widzę problemu. Tylko, że ona nigdy o tym nie pomyślała - mam wrazenie. A nie mówie o niczym drogim. Wie, że zbieram winyle. Moje odczucie jest takie - że żona nie czuje potrzeby sprawienia mi przyjemnosći.
No i jak przy przyjemności jesteśmy - seks. A właściwie jego brak. Nie wiem o o chodzi. To znaczy, może wiem, ale...
Żona oczywiście się tłuamczyła, że seks to się w głowie kobiety od rana zaczyna. Przepraszam, ale ja średnio kupuje takie tłumaczenie. Jeżeli od rana - czyli ma na myśli: bądź miły, pomagaj mi we wszystkim (właściwie zrób za mnie), kup mi coś - to może wieczorem znajdę trochę czasu - to mnie to nie bawi. Seks ma być obopólną przyjemnością a nie nagrodą za dobre zachowanie. I żeby nie było - to nie jest tak, że moja zona robi wszystko. Robi obiady -prawda. Dzieciakami się wspolnie zajmujemy, na zmianę usypiamy, na zmianę przygotowujemy jedzenie do pracy/szkoły. Moja żona robi pranie, ja odkurzam. Ok, może w domu trochę więcej robi, ale to nie jest poziom, że ja nic, a ona wszystyko. Niestety, jak przychodzi wieczor, to ona nie może, bo wcześnie (5:40) wstaje do pracy, a w weekend nie może, bo jest padnięta po tygodniu. W sierpniu nie mielimsy prawie caly czas dzieci (w weekend były u nas, w tygoniu u tesciow). Zero seksu. Z mojej strony celowo - powiedziałem, że sprawdzę czy jak nie będę namawiał czy ona coś zaproponuje. No nie.
Ostatecznie - seks o ile jest, kończy się w łóżku o 22-23 przez 15 min robotek recznych.
Moja zona tylko przy zgaszonym świetle pod kołrą i cicho, bo dzieci. Ja nie mam żadnych bodzcow. Przestaje mnie to krecic i już nie zabiegam nawet. Ja lubie długi seks, lubie być w łózku długo (tym bardziej, że były okazje, kiedy dzieci nie ma). Moja żona - najlepiej 10 min. CHyba ona jest facetem w tym związku.
Nie potrafię sobie przypomnieć, kiedy seks wyszedl z inicjatywy zony. Najbardziej namietne na co ja stać to, kiedy idzie do góry pytanie "ja idę się położyć jakby co". No to wiem, ze może się uda.
A kiedy już umówimy się na seks, ze tego dnia coś tam będzie w weekend. Dzieci zasypiają o 21:30 tak mniej wiecej, to zona jeszcze przez 1,5h będzie przeglądać TikToka, zeby o 23 powiedzieć, że możemy iść do góry, byle szybko bo jest zmeczona już.
Mi rece opadają.
Ostatnio - z 3 tygodnie temu, powiedziała, to apopros mojego zachowania, że musimy pogadać i że mam się przygotować. No i skutkiem tego przygotowania jest to, że to piszę. Po prostu zacząłem analizować nie tylko swoje ale i jej zachowanie. I podsumowanie mnie przeraziło. Od 3 tygodni nie mam ochoty rozmawiać z żoną, ona oczywiście nadal - pretensje o wyjazd służowy, że znów czegoś nie wiem co w przedszkolu itp. Ja nie odpowiadam. Jest mi źle. Wieczorami, jak idzie spac, puszczają mi hamulce i zaczynam płakać. Nie mogę powstrzymać emocji. To jest silniejsze.
Nie mam pomysłu co dalej. Czeka mnie poważna rozmowa, która już wiem, skończy się tym - że o co mi chodzi, przesadzam i w ogóle to moja wina. Dlatego ją odwlekam.
Ale...do tego dochodzi jeszcze moja rodzina, która cały czas ma ode mnie jakieś oczekiwania, tu przyjeźć mi zrób, dlaczego nie dzwonisz, schudnij w końcu (podczas pandemii przybrałem:(), "matka mogłaby umrzeć i być nie zauważył". Ojciec podobnie.
A ja mam już dość zadowalania wszystkich. Czuje się źle - tak zwyczajnie źle. Wieczorami płaczę, w dzień nie mam chęci do życia.
RE: Problem z żona, rodziną - co dalej?
Autor: Danae Data: 2023-09-24, 08:35:29 OdpowiedzPewnie inni będą w stanie przeanalizować tekst lepiej, ja po przeczytaniu mam tylko jedno wrażenie: kobiety nie doceniają tego, co mają. Żyją jakby w jakimś amoku, niezdolne do obiektywnego spojrzenia na sytuację.
RE: Problem z żona, rodziną - co dalej?
Autor: fatum Data: 2023-09-24, 08:39:23 OdpowiedzŚwietne. Pisz dalej Danae.Pozdro.
RE: Problem z żona, rodziną - co dalej?
Autor: fatum Data: 2023-09-24, 08:37:58 OdpowiedzTiesto40. Proponuję wysłać żonie tego posta w całości i dopisać. Żono tutaj napisałeś moje prawie wszystkie żale. W twarz nie umiem tak mówić,zatem skorzystałem z tej formy pomocy. Przeczytaj i daj mi też odpowiedź na piśmie. Proszę. P.S. kocham Ciebie żono,ale też myślę o rozwodzie,gdy się nie dogadamy. Twój mąż zaniepokojony tą całą sytuacją.
RE: Problem z żona, rodziną - co dalej?
Autor: fatum Data: 2023-09-24, 08:41:38 OdpowiedzNapisałem powinno być. Sorki. Napisałem.-:)
RE: Problem z żona, rodziną - co dalej?
Autor: Natalie1 Data: 2023-09-27, 19:46:49 OdpowiedzTiesto 40,
mysle,ze Twoja zone dopadla rutyna w zwiazku.Przyzwyczaila sie do standartow,ze maz pomaga przy dzieciach,po cichu sprzata torebki ze stolu,dobrze zarabia,kupuje prezenty,itd.Pewnie wydaje Jej sie ,ze Tak musi byc i tak ma kazdy.Zapewniam Cie,ze nie.Wiesz to Tak zawsze jest ,kiedy ktos dostaje za duzo i juz sam nie wie,co by mu jeszcze sprawilo przyjemnosc. Dam Ci przyklad z moim prysznicem,zeby wyjasnic Ci o czym mysle.W moim prysznicu zawsze jest goraca woda,czlowiek kapie sie i mysli ze tak musi byc.Jakis czas temu zepsul sie glowny piec od grzania wody.Czas oczekiwania na naprawe okolo tygodnia. Pierwszy dzien bez cieplej wody pomyslalam sobie ok,bedzie zabawnie mysc sie w zimnej. Drugiego juz mniej.Trzeciego woda wydawala sie strasznie zimna.Kolejne dni to byl horror.Wytrzymac do konca tygodnia bez cieplej wody wydawalo sie niemozliwe. Tutaj dochodze do sedna:nie wyobrazasz sobie ,jak mozna sie cieszyc ,ze z prysznica plynie ciepla woda.Jak sobie czlowiek uswiadomi,ze to jest luksus. Jak teskni,kiedy tego zabraknie.Ja tu mysle o Twojej zonie,ze moze za duzo z siebie dajesz.Daj za soba zatesknic,pokaz swoje chwile slabosci.Moze zona otworzy oczy i doceni...
Bardzo serdecznie Ci zycze ,zebys zostal doceniony.Nie ma nic gorszego niz samotnosc w swoim dzialaniu.RE: Problem z żona, rodziną - co dalej?
Autor: fatum Data: 2023-09-27, 21:01:22 OdpowiedzNatalie1 fajny komentarz. Życzę Ci zawsze ciepłej wody. Pozdrawiam.
RE: Problem z żona, rodziną - co dalej?
Autor: Natalie1 Data: 2023-09-28, 08:41:54 OdpowiedzDziekuje bardzo! I nawzajem!szkoda,bardzo szkoda,ze nie odzywa sie autor posta.Jest tyle mozliwosci,zeby Mu pomoc uswiadomic Jego sytuacje. Jest mi naprawde zal i szkoda,ze 40 letni mezczyzna placze po nocach z niemocy wyjscia z sytuacji.Zonie oczywiscie nalezaloby przemowic do rozsadku,ale i tak glowna przemiana jest konieczna u Niego.Pozdrawiam!
RE: Problem z żona, rodziną - co dalej?
Autor: mimbla1 Data: 2023-09-28, 13:27:59 OdpowiedzCzasem autor czy autorka wątku nie odpisuje i nie rozmawia, co wcale nie oznacza, ze nie czyta rozmowy na swój temat.
A to, co autor opisał to jest w sumie klasyka.
Przemawianie żonie do rozsądku to moim zdaniem nieco na wyrost, zresztą żona do nas nie napisała zatem znamy tylko jedną wersję - wersja żony byłaby zapewne ciekawym uzupełnieniem.
Autor utknął w pozycji "nie podoba mi się ale cierpię i znoszę", co jest znakomitym przepisem na pogłębiającą się frustrację, poczucie bycia permanentnie krzywdzonym, depresja w tle.
Pozycja ewidentnie skrzywdzonego dziecka czyli rodem z urazowego dzieciństwa. Bycie żoną "skrzywdzonego chłopca" to i frustrujące i męczące i wcale niefajne dla kobiety, a taki "skrzywdzony chłopiec' wcale nie jest łatwy do zidentyfikowania, to wychodzi powoli.
I póki Autor będzie "odpuszczał" póty będzie jechało w dół w związku. Oraz, a nawet przede wszystkim, on sam będzie w coraz większym dołku i poczuciu krzywdy. Aż do smutnego finału w tej czy innej wersji.
Z jednej strony smutne, ze ktoś płacze po nocy z niemocy wyjścia z sytuacji. Z drugiej zaś wyjście z sytuacji czyli zmiana jest tylko w jego mocy. To jego decyzja - albo dalej będzie "skrzywdzonym chłopcem" albo nie. Płakanie tu akurat jest ślepą uliczką. Podobnie jak postawa "cierpię i znoszę", bo ta postawa w pewnym momencie skutkuje wybuchem. Implozją albo eksplozją , to już zależy.
Wzięcie się za leczenie urazów z dzieciństwa lepiej rokuje.
RE: Problem z żona, rodziną - co dalej?
Autor: Natalie1 Data: 2023-09-28, 15:47:33 OdpowiedzTak,ale zobacz:sam fakt,ze napisal oznacza,ze cierpi i szuka pomocy.Narazie tu,moze potem gdzies indziej.Druga sprawa to,to co mowisz :"nie podoba mi sie,ale cierpie i znosze" to tez taki standard dzisiejszych czasow.Bo po prostu ludziom wydaje sie,ze nie ma wyjscia-kredyt na dom,dzieci,dookola tesciowie i rodzina.Czlowiekowi wszystko sie sypie,ale swiadomosc obowiazku w nim jest.
Ja nawet nie wiem ,czy tutaj te urazy z dziecinstwa tak bardzo rzutuja na relacje z zona.Facet zrobil sie nieatrakcyjny dla wlasnej zony.W sensie fizycznym i na plaszczyznie porozumienia dusz.Dlaczego zona zamawia tyle ciuchow?chce byc atrakcyjna,dobrze wygladac.Pytanie dlaczego albo dla kogo?RE: Problem z żona, rodziną - co dalej?
Autor: Bastia12 Data: 2023-09-28, 19:46:36 Odpowiedz"Dlaczego zona zamawia tyle ciuchow?chce byc atrakcyjna,dobrze wygladac.Pytanie dlaczego albo dla kogo?"
Mozna chciec byc dla siebie atrakcyjna :) Natalie nie doszukuj sie kochanka ;)
Nie wiem, czy to taki cud i miod zyc z kims, kto nie potrafi komunikowac swoich potrzeb, ale potrafi za to wrzeszczec.
RE: Problem z żona, rodziną - co dalej?
Autor: mimbla1 Data: 2023-09-28, 20:00:23 OdpowiedzA owszem, Autor cierpi jak najbardziej. Czy szuka pomocy? Napisał, że potrzebuje się wygadać. Nie napisał "co mam z tym zrobić, jak to zmienić" czyli...nie mam przekonania, że szuka pomocy. Może nie wprost i szuka, ale nie jest to jednoznaczne.
"Nie podoba mi się ale cierpię i znoszę" to było także w czasach dawniejszych, szczególnie w wykonaniu kobiet, które zresztą faktycznie dawnymi czasy niespecjalnie miały pole manewru. Nie jest to nic związanego z akurat dzisiejszymi czasami, stare bardzo :)
Urazy z dzieciństwa jak najbardziej rzutują na relację z żoną, bo Autor zwyczajnie nie dorósł tu i ówdzie. Obsadził żonę bardziej w roli "rodzica" niż żony i partnerki.
Na pytanie o zamawianie ciuchów to żona dała akurat informację zwrotną wprost czyli "żebyś zwrócił na mnie uwagę". Aż dziw, bo kobiety często brną w "domyśl się". Ta akurat jasno powiedziała i co Autor z tym zrobił? Ano ma pretensje. Tyle ma tych pretensji do żony, że chyba już w niej żadnych zalet nie widzi.
A tak ogólnie to przemocowe dzieciństwo powoduje miedzy innymi to, że w dorosłości ofiara takiego sposobu wychowania bardzo często komunikaty drugiej strony odbiera w sposób wypaczony, czuje się krytykowana gdy (z punktu widzenia obserwatora zewnętrznego) otrzymuje zwyczajną informację zwrotną, czuje się nie doceniana, "karana i nagradzana" w związku, nie umie stawiać granic i w ogóle jest miejscami zwyczajnie niedorosła. Miejscami, nie totalnie. To nie jest winą ofiary, ale zarazem jest obciążające dla partnera/partnerki. No i nie da się ukryć, piłeczka w ogródku ofiary, bo tego nikt z zewnątrz w nikim nie zmieni. I tak, wiem - to niesprawiedliwe.
Nie żebym w żonie widziała wcielenie cnót wszystkich i byt idealny. Ale Autor przyjmuje postawę "ja jestem OK, ona jest nie OK" czyli "ja się czuję nieszczęśliwy, bo ona (tu wpisać można hurtem co się komu podoba)".
RE: Problem z żona, rodziną - co dalej?
Autor: Natalie1 Data: 2023-09-29, 09:06:21 OdpowiedzWiesz rzadko sie zdarza,ze ktos po prostu uswiadamia sobie,ze potrzebuje pomocy,umawia sie u psychologa i wali wprost-jest sprawa taka i taka , potrzebuje pomocy.Proces uswiadamia sobie,ze cos jest nie tak wlasnie zaczyna sie od "wygadania"sie i sygnalizowania sobie samemu ,ze cos jest nie tak.Trudno w takiej sytuacji wystartowac ze stwierdzeniem:jestes malym chlopcem,masz urazy z dziecinstwa,idz to lecz.Skoro dostajemy napisany prawie referat,gdzie roi sie od przykladow,jak facet odbiera cala sytuacje w domu,to musimy sie na tym skoncentrowac.Ja sie calkowicie zgadzam,ze nie mamy wersji zony,ktota moze calkowicie roznic sie od wersji meza,ale jak dla mnie problem zostal dosyc mocno zasygnalizowany i sama bym nie chciala mieszkac w tym domu pelnym jakis pretensji i sprzecznosci
Ten cytat "nie podoba mi sie,ale cierpie i znosze nie jest moj",ja sie tylko ustosunkowalam do tego ,co powiedziala fatum.Chodzilo mi o to,ze rozumiem sytuacje,ze ludziom jest trudno zakonczyc zwiazek,jesli sa wspolne kredyty,zobowiazania i tak dalej.Tak ogolnie to Ci powiem,ze wszystko wynika z nieuswiadamiania sobie z tego,co mamy.Zawsze powtarzam,ludzie cieszmy sie z tego,co mamy.Przesylam ogromny szacun dla Ciebie za chec dyskusji ze mna !RE: Problem z żona, rodziną - co dalej?
Autor: mimbla1 Data: 2023-09-29, 16:47:03 Odpowiedz"Skoro dostajemy napisany prawie referat,gdzie roi sie od przykladow,jak facet odbiera cala sytuacje w domu,to musimy sie na tym skoncentrowac."
Natalie, nie całkiem tak. To jest forum dyskusyjne. Nie terapia indywidualna, nie terapia grupowa, nie grupa wsparcia. Tu nie ma "musimy". Jest "dany forumowicz może". Jeden podejdzie tak, jak Ty, a inny może dać lakoniczną informację zwrotną jak coś widzi. Trzeci powie coś jeszcze w inny sposób i też może, byle bez hejtu. I co ciekawe czasem taka lakoniczna informacja zwrotna działa lepiej niż długaśna rozmowa z zachowaniem pewnych zasad i zwyczajów.
W sumie pisząc na forum do kogoś strzelamy nieco na oślep :)
U Autora niesamowicie wyraźnie widać jego skrzywdzone "wewnętrzne dziecko" ustawiające życie dorosłe. Nie ma zmiłuj. W każdym razie je to widzę ewidentnie.
Zarazem autor wie, że rodzice mu krzywdę zrobili czyli pierwszy krok w samoświadomości w tym względzie ma za sobą. Ktoś mu może powiedzieć - albo krok następny albo będzie ślepa uliczka z betonową ścianą na końcu? No może. Czy ta zadziała? A diabli wiedzą.
Mnie uderzył taki może drobiazg, ale jakoś mnie to ruszyło. Żona chodzi do pracy na 7 rano z czego wniosek, że wstaje najpewniej około 6 rano. Zdrowy dorosły statystyczny potrzebuje 6-8 godzin snu czyli, odliczając wstecz, dla wstawania o 6 wychodzi senność i zasypianie około 23. W momencie, w którym Autor jest w stanie mieć o senność żony o tej porze pretensje do tejże żony jest źle. Po prostu. W tle jest bowiem to, że "żona powinna nie być śpiąca" a nie - "mamy problem, bo żona ma prawo być śpiąca o 23, ale w tym momencie ...itd". No podejście Autora tak ogólnie mi zgrzyta. Widzi problemy, ale właśnie z pozycji skrzywdzonego dziecka zdecydowanie bardziej niż dorosłego.
RE: Problem z żona, rodziną - co dalej?
Autor: Natalie1 Data: 2023-09-29, 17:37:54 OdpowiedzOczywiscie,ze forum dyskusyjne.Ale dyskusja jest wlasnie o problemach.I zeby o tych problemach rozmawiac musimy miec punkt wyjscia,czym jest wlasnie owy referat:)
Fakt spania zony jest dla mnie oczywisty .Sama wstaje o 5:30 i o godz .22 jestem padnieta.Ale wydaje mi sie ,ze on to rozumie,bo nie wyrzuca tego jako cos zlego,tylko jakby wymienia,ze to intymnosci nie moze dojsc ,bo zona wczesnie sie kladzie spac.Pomijajac weekendy,czy wakacje,kiedy i tak zony w sypialni nie ma:) ale tu pojawia sie moja teza,ze malzonka sie Po prostu znudzila,albo z jakiegos powodu wycofala.
Wiesz dla mnie z kolei podpadajacym faktem jest to,ze czlowiekowi siedzi w glowie przyklad sprzed 9 lat !na temat samochodu.To mnie przeraza,ze dokladnie wie,Ile lat i ze to tak dlugo juz siedzi w jego glowie.
A to,ze czlowiek w wieku 40 lat zdaje sobie sprawe,ze kleczac godzine przed ojcem sluchajacym radia,cos bylo nie tak I rany w srodku rzutuja na obecna sytuacje,to uznalabym jako koniecznosc.Wlasnie po 40 ludzie oswajaja sie z mysla,ze sielanka to to nie byla...RE: Problem z żona, rodziną - co dalej?
Autor: fatum Data: 2023-09-30, 15:50:19 OdpowiedzNatalie1 napisz 5słów o sobie. Jak znalazłaś mimblę1? Czy Ci rzeczywiście zależy na pomaganiu tutaj? Czy raczej chcesz tylko gadać? Pytam, bo mam taką ciekawską naturę.-:) Poza tym nie widzę nic niemoralnego w moich pytaniach. A Ty? P.S. z radością czekam na odpowiedź. Hej!*^*
RE: Problem z żona, rodziną - co dalej?
Autor: Natalie1 Data: 2023-09-30, 16:31:14 OdpowiedzBardzo chetnie pomagam,naprawde bardzo.Portal znalazlam przez przypadek.Wczoraj przeczytalam duzo watkow tutaj i widze,ze Ty i mimba bardzo porzadnie podchodzicie fo sprawy.Wiekszosc Waszych wypowiedzi jest naprawde na specjalistycznym poziomie.O sobie moge powiedziec,ze jestem calkowicie zrownowazona emocjonalnie,z dystansem do zycia,raczej bezkonfliktowa,raczej wole lagodzic konflikty,niz rozpoczynac.
Wady:chrapanie w nocy i lakomstwo na slone rzeczy,ale bez nadwagi:)
A Ty?:)RE: Problem z żona, rodziną - co dalej?
Autor: fatum Data: 2023-09-30, 17:30:02 OdpowiedzJestem żoną,matką. Lubię pomagać. Psychologia jest moim ulubionym hobby. Ten portal nie jest moim jedynym,gdzie piszę swoje komentarze. Nie chrapię.-:) Kocham i akceptuję siebie całą.-:) Dość dobrze znam psychikę mężczyzn i Kobiet. Jestem ekstrawertyczką. Wierzę w Boga. P.S. masz ochotę jeszcze coś o sobie napisać?-:) Miłej soboty. P.S. może się zdarzyć, że mimbla1 przeniesie ten wpis w inne miejsce,bo wątki,które nie wiążą się z głównym tematem założonego,głównego wątku niekiedy są przenoszone w tzw.neutralne miejsce.Ale w razie co, to podam Ci tytuł tego,neutralnego wątku. Ok?-:)
RE: Problem z żona, rodziną - co dalej?
Autor: Natalie1 Data: 2023-10-01, 15:13:10 OdpowiedzDobrze,to jak watek zostanie przeniesiony gdzies indziej,to jakis sie znajdziemy:)
Tez jestem zona i matka i tez zyje w zgodzie ze soba.Jestem dlugo cierpliwa,ale jak ktos za dlugo przegina,albo traci szacunek,po cichu sie usuwam i nie utrzymuje kontaktu.
Ty powinnas tutaj order dostac za wszystkie trafne diagnozy:)