Forum dyskusyjne

Proszę o porady

Autor: Kamila789   Data: 2023-04-22, 10:52:09               

Dzień dobry.
Od 17 lat jestem w związku małżeńskim. Mamy dwójkę dzieci (12,16)
Początki naszego związku były dla mnie dość trudne. Bo mój mąż był niezdecydowany ze wzgledu na poprzedni swoj zwiazek w ktorym ma córkę.(Poznalam go, jak był juz sam) Wiele przykrości przeszłam. Jednak walczylam by mnie pokochał.. Staralam sie okazywać na kazdym kroku uczucia tym bardziej ze widywalam go tylko w weekend taką miał pracę.. a on wolal czasami spedzac go z kolegami na piwku.. byly kłótnie ze go osaczam, ze sie dusi moja miłością.. Byl niezdecydowany miedzy mną a bylą partnerkąm kiedy ta dowiedziala się ze ma kogoś, zaczela ponownie robić mu nadzieje..
Tego juz było dla mnie za dużo..
Wyjechalam do rodziców!
Przyjechał po kilku tygodniach, chcąc na nowo budować wszystko. Zgodziłam się.. Lata mijaly, ja przestałam przesadnie okazywać miłość i czułość wręcz broniłam się przed tym.. Do tego stopnia że po latach sam się o nią upominał.. Ja nie moglam. Zrobilam się zimna wobec niego. Przestało mnie wszystko cieszyć..Nigdy tego nie chcialam bo jestem wysokowrazliwą osobą.. wczesniej cieszylo mnie jak pąki rosly na drzewach, wtedy slyszalam tekst "co sie cieszysz jak glupia. Jestes nienormalna itp"
Przez te lata szlam jak koń.
Byly wzloty i upadki.Jak wszędzie.. Ale były też przykre słowa wyzwiska brak szacunku, posadzanie o zdrade, bo tak miał w wczesniejszym związku itp..
Ja, zamiatajac wszystko pod dywan, zawsze zakładałam usmiech na twarz by nikt nie wiedzial jak jest u mnie naprawdę. Kto by nie pytał,zawsze było Ok! Z kolezankami nie moglam sie spotykać, bo zaraz byłam posądzana o zdradę, albo sluchalam godzinami wykładów.. Dla świętego spokoju przestałam myśleć o sobie i o swoich potrzebach..
Ale kiedyś wyjechalam z córką do sanatorium. Tam poznałam mnostwo osób. W nich był On. Który patrzył na mnie inaczej niz mój mąż.. Jednym zdaniem wywrócił mój świat do góry nogami.. Wychodząc z córką z kurortu na plażę, rzucił " Ubierz się ciepło, bo na plaży strasznie jest zimno, zmarzniesz i będziesz chora" - niby nic, a ja się poczulam jakby ktos mnie w mordę strzelił na otrzeźwienie.. Nie moglam sobie znaleźć wytlumaczenia jak On mógł tak powiedzieć?!
Mój Mąż przez te wszystkie lata, tak mi nie powiedział. Wtedy różowe okulary spadły.. Nie chcialam wracac do domu. Czulam się tam dobrze.. z owym Panem przegadaliśmy duzo. Tez mial swoje przejscia..
Pocalowalismy się.. czulam sie przez chwilę doceniona, kochana i wszystko naraz.. On nie chciał bym poukladala swoje sprawy jak powinnam. jednak 5 lat minelo i ja nie moge odejść od Męża, mimo psychicznego dolowania, nie mam tyle sily odwagi. Szkoda mi dzieci,tylu lat malzenstwa..
Z owym panem nie mam kontaktu, raz na ruski rok moze jakis sms. Przestal się odzywac.. A ja nie potrafie zapomnieć, nie ma tygodnia bym o nim nie myslala.. Zaraz 40 lat, a ja
Marzę o prawdziwej miłości, docenieniu, szacunku, i trosce..
Nie raz chcialabym wybuchnąć placzem, zeby ktoś mnie zrozumial odrobine tego co czuje..
Od środka się wypalam..

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku