Forum dyskusyjne

Jak z tego wyjść

Autor: Edward   Data: 2022-09-06, 14:51:01               

Nie wiem jak sobie z tym poradzić. Może ktoś podpowie. Mam ponad 40 lat i jestem rodzicem. Niestety problemy z jakimi się borykam są ściśle związane z moją żoną i jej podejściem do życia. Przez długi czas nie mogliśmy mieć dziecka, w końcu sie udało. Wszystko wydawało się biec swoim normalnym życiowym trybem. Pracowaliśmy już kilka lat po studiach, utrzymywaliśmy relacje z rodziną mojej żony, jeździliśmy my tam na święta etc. Mniej z moją, bo odległości i fakt że mój ojciec kilka lat wcześniej zmarł po długiej chorobie robiło rodzinę, a też uwypukliło wiele problemów i różnić. W każdym razie skupiliśmy się na relacji z rodziną mojej żony. I tu pojawił się problem, razem z informacją, że będziemy spodziewać się dziecka. Pierwsza reakcja teściowej, która rok wcześniej na święta mówiła, że nie może doczekać się wnuka była zaskakująca. Jak pokazaliśmy USG, przestała się odzywać jakby była w szoku. Zaprosiliśmy ją na kolejne USG, ale powiedziała nam, że "już takie widziałam" i, że nie chce się jej przyjeżdżać. Jednocześnie bardzo uaktywniła się siostra mojej żony, która dwa lata wcześniej urodziła dziecko i bardzo mocno zaangażowała rodziców mojej żony do opieki nad dzieckiem i nią samą (także z faktu, że bardzo długo ukrywała kto jest dzieckiem ojca). Relacje się bardzo popsuły do takiego stopnia, że teściowa zaczęła kłamać tylko po to, żeby nas nie odwiedzać, bo zawsze była czymś zajęta z pierwszą córką. Wszystko to się zdarza, ale potem przyszło najgorsze. Po narodzinach dziecka, moja żona pod wpływem swojego ojca dostała bzika na punkcie pracy. Za punkt honoru przyjęła, że musi wrócić do pracy w której jak to w Polsce jej nie chcieli. Walczyła z nimi tak, aż w końcu wróciła do pracy na gorszych warunkach, ale zgodnie z oczekiwaniami ojca, który przez całe swoje życie ją wychowywał i pracował 7 dni w tygodniu, prawie nigdy nie robiąc sobie wakacji i przerwy, bo ma swój zakład budowlany. Całe to zamieszanie z jej matką, siostrą i ojcem miało swoje apogeum na święta, kiedy jej siostra pod pretekstem jakiegoś zdarzenia najpierw mnie oskarżyła o jakieś złe zachowanie wobec jej dziecka, a następnego dnia rano, pobiła moją żonę przy śniadaniu. Nasz syn miał wtedy zaledwie 9mscy. Musieliśmy jak bezdomni uciekać z domu jej rodziców w zimę. Jej ojciec nawet nie stanął w jej obronie, a ja z małym dzieckiem na ręku musiałem odciągać jej siostrę od mojej żony. Traumatyczne przeżycie, które po kilku miesiącach doprowadziło moją żone do takiej skrajności, że zdecydowała się odebrać sobie życie. Na szczęście w porę się o tym dowiedziałem od jej koleżanki i mogłem jej pomóc. Rzuciłem pracę w dobrej firmie i po prostu zająłem się nią i domem. Łapałem się różnych prac, ale na szczęście w moim zawodzie jest to możliwe. Dzisiaj cieszę się, że to zrobiłem bo wszyscy są na świecie. Niestety ta toksyczna sytuacja z jej rodziną się nadal sączy. Po kilku latach jej ojciec zaprosił nas na majówkę w ramach odzwiedzin i wieczorem prawie chciał ją pobić, za to, że nie jest taką samą antysemitką jak on, a dyskusja dotyczyła Ukraińców. Zakładam, że to był tylko pretekst, żeby na niej się wyżyć. Znowu po kilku latach musieliśmy wyjechać jak porzuceni. Ja nie jeździłbym do nich, ale moja żona ciągle szuka z nimi kontaktu i pomimo, że może nie ma już takich relacji jak wcześniej to jednak nadal stara się spełnić oczekiwania swojego ojca. Obecnie narzuciła sobie dużo obowiązków w pracy i znów wtłoczyła mnie w pracą, opiekę nad dzieckiem i ogarnianie życia, bo w tygodniu zajęta jest pracą. Miałoby to sens, gdyby jej zarobki były wystarczające na życie jakie chce prowadzić. Niestety tak nie jest. Co zrobić? Byla u psychologów to jeden jak mówi brał kase i mówi, że już czas spotkania minał, a drugi pracował biznesowo i po kilku sesjach powiedział, że zmienia miejsce pracy i nie będzie już prowadził sesji. Ja jestem na wykończeniu. Mam już swoje lata i jestem zmęczony życiem. Nie mogę już utrzymać tego wszystkiego. Szkoda mi dziecka, które żona najchętniej trzymałaby na świetlicy w szkole od rana do końca dnia, tylko po to, żeby spełnić oczekiwania w pracy, które sobie narzuciła zgodnie z oczekiwaniami ojca. Jak wyjść z tego zaklętego kręgu?

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku