Forum dyskusyjne

RE: Czy ja przesadzam?

Autor: verona1986   Data: 2022-10-06, 22:57:59               

Z facetem w porządku. O dziwo ;)

Teściowa się nie wtrąca, i każe mu pomagać mi w domu :) :) :)

Skąd w ogóle to się wzięło?
Czy ktoś kiedyś słyszał, żeby to kobieta POMAGAŁA w domu?!
Nie.
Ja uważam, że on ma robić w domu i nie jest to pomoc dla mnie, tylko jest to jego obowiązek. Czy tylko ja tak uważam?


Z pracą gorzej. Dużo gorzej.


Nie potrafię się tam odnaleźć.
Nie podoba mi się tam wiele rzeczy.
Zwłaszcza ludzie, ich podejście do pracy.
Nie są w nią tak zaangażowani jak bym chciała.
Chcieliby robić jak najmniej.
Jak najmniej się narobić.
Nie przynoszą dokumentów na czas albo przynoszą niekompletne.
Nagminnie wychodzą w czasie pracy załatwiać swoje prywatne sprawy.
Spotykają się na kawki i plotkują.


Mają luźne podejście do pracy, coś na zasadzie "a kto to sprawdzi?"


Czyli co, jak nikt nie sprawdzi to możemy nie trzymać się przepisów?!
Jest mi obce takie podejście.
Ja nawet dzień po kontroli robię wszystko prawidłowo.


Apropo kontroli.

Mieliśmy ostatnio kontrolę w pracy.
Szefowa do mnie mówi, żebym była miła dla kontrolującej i w ogóle.


Jezu, ja nie umiem się podlizywać i wchodzić komuś nie powiem gdzie.
No nie umiem, zabijcie mnie, ale nie umiem. Chcę mi się wtedy rzygać.
Nie umiem być taka milutka.
Sztucznie.


Podsumowując...
Po prostu ludzie w pracy nie są tacy... jak ja.


Ja jestem służbistką.
Trzymam się zasad i regulaminów.
Szkoda mi czasu siedzieć z nimi, pić codziennie kawę o tej samej porze i plotkować. Wolę pracować.
Nigdy nie lubiłam takich biurowych "kaw". Brrrr nie cierpię tego.


Czy ja jestem normalna?
Chyba nie.
To oni są normalni, bo ich jest większość.
Tak wygląda świat.
A ja nie potrafię się do tego świata dostosować.


Nie mówiąc już o tym, że mam tyle pracy, wszystko na wczoraj, nie ogarniam, nie wyrabiam się.
Nie mam czasu iść do wc.
Każdy coś ode mnie chce.
Co chwilę telefony, emaile.
Zabieram pracę do domu. Pracuję w weekendy.

Nie chcę tam pracować, bo się wykończę psychicznie, ale jakie mam inne wyjście?
Zobowiązałam się i nie mogę ich teraz zostawić od tak.
Poza tym tyle ludzi we mnie wierzy...

Nie mówiąc już o tych wszystkich głosach:
nie narzekaj,
nie doceniasz tego co masz,
przecież to Twoja wymarzona praca,
myślisz że w innej pracy ludzie są inni?
ale Ty masz problemy,
inni mają gorzej a Ty jesteś zdołowana przez pracę,
weź się ogarnij
i na końcu moje ulubione: dasz radę, wszystko się ułoży :)

A ja się męczę. Ja się duszę.
Chodzę tam codziennie ze łzami w oczach. Jestem przybita. Osowiała i bez życia.

Ja nie chce tam być :(
Nie chce.

Czy mam szanse przestać być w końcu buntowniczką i wziąć świat takim jakim jest?

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku