Forum dyskusyjne

RE: Epimeteusz-Prometeusz

Autor: mimbla1   Data: 2022-06-15, 12:00:51               

Skoro chodziło o terapię i problem z nią to w sumie trochę nie wiem, co by tu dalej było do powiedzenia. Napisałeś na temat swojej terapii i terapii ogólnie sporo, spójnie, sensownie i zasadniczo trochę tym zamknąłeś dyskusję, bo nie pojawił się na forum użytkownik gotów bronić zajadle terapii psychoanalitycznej. Gdyby się pojawił miałbyś osobę do przekonywania. Samej psychoterapii jako zjawiska nie skreślasz - też nie ma sporu. Że zostałeś skrzywdzony - nikt nie zaprzecza. No to wydaje się, że temat "psychoterapia i Twój problem z nią" jakby się, czy ja wiem, trochę wyczerpał chyba.

No bo co my mamy Ci powiedzieć jeszcze na ten temat? Skoro sporu zasadniczo nie ma, co najwyżej jakieś poboczne szczegóły by można wałkować.

Z innej beczki - klimat "nie ma mnie, jest mój osiąg" jest mi znany, zapewne nie w tak radykalnej wersji jak Tobie, ale przerabiałam w dzieciństwie. Najpierw rodzice, potem zaś sama sobie to robiłam. Aż wykonałam bunt niewolnika. Mój bunt, w przeciwieństwie do historycznych buntów niewolników, które były skutecznie i krwawo tłumione, zakończył się sukcesem. Czemu? Chyba dlatego, że inaczej niż w realnej historii moi "panowie" tak naprawdę okazali się słabi.
I nie sądzę, żebym była jakimś jednostkowym kuriozalnym przypadkiem zbuntowanego niewolnika.

Wiesz, czego trzeba, by się niewolnik zbuntował? Między innymi silnych emocji tegoż niewolnika, wściekłości na "pana", który w niewoli trzyma. Ta wściekłość rodzi się i powiększa u każdego niewolnika, tyle ze jest schowana pod lękiem niewolnika zarówno przed karą jak i innymi konsekwencjami buntu.

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku