Forum dyskusyjne

RE: Epimeteusz-Prometeusz

Autor: mimbla1   Data: 2022-06-12, 17:08:06               

"Masz" znaczy owszem istnieje klasyfikacja DSM oraz to dalej co wymieniłeś, ale w sumie co z tego. Nie są to prawdy objawione przecież ani aksjomaty.

Jak psycho-biznes to psycho-biznes, konsekwentnie działa jak biznes. To ogólnie prawdziwa obserwacja, ale jakby co z tą informacją dalej? Pojedynczy człowiek raczej ma znikomy wpływ na to.

Co do "rozwiązywania problemu leku" to już zależy, bo różnie to bywa. Bo lęk lękowi niejednaki. Jest różnica między lękiem wysokości a na przykład lękiem uogólnionym w PTSDcomplex.

Szczerze mówiąc tekst o "nowoczesnej psychologii" to troszkę jest za ogólny chyba. Nowoczesna psychologia to nie geometria euklidesowa, zmienia się i to szybko.
Osobiście dziadka Freuda "skreśliłam" bardzo dawno, bo do mnie jego koncepcje (opis konstrukcji ludzkiej psychiki) na poziomie naprawdę podstawowym od zawsze wydawały się, eufemistycznie rzecz ujmując mało sensowne. Tyle że stwierdzenie tego nie uruchomiło u mnie potrzeby walki z psychoanalizą i pochodnymi. Brak motywacji osobistej, mnie ani nikogo z moich bliskich nie skrzywdziła.

O tym, że nie mamy kontroli tylko złudzenie kontroli to wiem od bardzo dawna. Sensowny stopień akceptacji takiego stanu rzeczy zależy moim zdaniem od poziomu - na najogólniejszym warto zaakceptować, na niskich może nie koniecznie, bo się człek całkiem pozbawi poczucia własnej sprawczości, a bez niego żyć niewygodnie. :)


Nie użyłam sformułowania "docieranie do sedna problemu". Bo ono zbyt ogólne i przez to nie wiadomo, o co chodzi.

Jako że mam w przeszłości zarówno doświadczanie przemocy wewnątrzrodzinnej jak i wykorzystanie seksualne to wiesz, nie uwierzę w jakieś jedno "sedno problemu", prędzej w liczne problemy wzajem się nakręcające, powiązane ze sobą i dające niefajne efekty w życiu.

Natomiast pozostanę przy tym, że są lęki, których źródło daje się zidentyfikować. Tyle że identyfikacja to działanie racjonalne, lęk to emocja zatem po zidentyfikowaniu należy pracować z emocjami, a to się robi raczej niż rozmawiając. Można doskonale wiedzieć, czemu lęk dopada czy gnębi i to kompletnie nie zmienia stanu emocjonalnego, jak był skubaniec tak jest. To akurat pamiętam doskonale. Taki okres w terapii, kiedy już wiedziałam w znacznym zakresie ale emocje były nadal silne.

Kontrolę mogę mieć nad swoim stosunkiem do lęku - pełna zgoda. Z taką uwagą, że choć to Ci się zapewne wyda niemożliwe, może się też być tak, że lęk po prostu znika. Nie samoistnie rzecz jasna, tak wygodnie to chyba nie ma - ale takie zniknięcie może być skutkiem pracy z emocjami w terapii. Tyle że oczywiście nie psychoanalitycznej czy jakiejś pochodnej.


Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku