Forum dyskusyjne

RE: Psychoterapia zrujnowała mi życie

Autor: Calmi   Data: 2022-06-10, 00:12:09               

Gerogina48
"...powiedzcie to od czego do w takim razie zależy ? "

To zależy od rodzaju Twoich problemów, od ich trudności i skali, od doswiadczenia i zaangazowania terapeuty oraz przede wszystkim od klienta. Od jego motywacji do zmiany, od jego zaangażowania, otwartości i szczerości, od percepcji i inteligencji emocjonalnej (nie koniecznie mądrości ksiązkowej) .Czas trwania jest też ważny średnio zakłada się rok do dwóch lat(ja np krótkoterminowej nie polecam) Potem jak pisała Aniela powinna być przerwa, ale w praktyce różnie to bywa.Spotkania z reguły raz w tyg,żeby pacjent miał czas przeanalizować, to co się na terapii wydarzyło.

Już pisałam o najważniejszych trzech punktach, po za tym mi b pomogła wiedza książkowa .Po pierwszych niepowodzeniach postanowiłam sama się dokształcić .Oj dużo tego było hehe ktoś inny pewnie doktorat by napisał ;)))

Sama wiedza to jednak za mało, bo to co innego niż inteligencja emocjonalna (nawiasem to wg mnie lektura obowiązkowa :) i czasami może nawet zaszkodzić.

Do tego właśnie niezbędne jest lustro, którym to terapeuta powinien być dla Ciebie. Trudno samemu zweryfikować swoje problemy, bo my często nieświadomie siebie oszukujemy (upiększamy/zmieniamy rzeczywistość, przeszłość ) .Tu właśnie dużą rolę odgrywa podświadomość do której nie mamy dostępu wprost, a kt b często nas sabotuje.

Dzisiaj na bazie doświadczeń dostępne nowoczesne terapie, b często są zintegrowane tzn są mieszaniną różnych szkół tzw nurtów i zawierają tylko elementy psychoanalizy, które mogą być stosowane kiedy np pacjentowi trudno przypomnieć sobie jakieś ważne wydarzenia z dzieciństwa lub jego system obronny skutecznie blokuje do nich dostęp .

I tak kiedyś za Freuda psychoanaliza mogła trwać latami .Skoro przytoczony przez Wloka jeden przypadek trwał 40 lat, to zachodzi pytanie kiedy to było ? Poza tym USA to potężny kraj i od zawsze było tam sporo szarlatanów od pomagania ludziom za kasę . Dlatego ja polecam przynajmniej na początek terapię na NFZ, gdzie przynajmniej problem przedłużania terapii dla kasy odpada.

"zataiłam pewną rzecz ( durna ja... ) W końcu ją wyjawiłam ( sprawy finansowe i mi ulżyło) Ale do tego czasu miałam też myśli samobójcze. Nie wiem jak z tego wyszłam. Dużą rolę odegrała chyba rozmowa zrodziną"

Rozwiązałaś swoje problemy, bo prawdopodobnie główną ich przyczyną był paraliżujący Cię lęk przed wydaniem sie tajemnicy.

Jedno mnie zastanawia ...

Jeden wyjazd w góry wystarczył, by mąż trwale przestał Cię poniżać ?

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku