Forum dyskusyjne

RE: Moja mała tragedia

Autor: APatia   Data: 2020-08-26, 23:16:29               

No i nie bardzo, bo to o czym piszesz nijak się ma do mojej sytuacji.
Ludzie których uważałam za przyjaciół od kilkunastu lat i dłużej, zaczęli odchodzić gdy ja byłam w szczytowej fazie szczęścia. I wtedy to dopiero miałam wysokie poczucie własnej wartości.

Ale ok. czyli założenie jest takie, że:

"Nie wierzysz w siebie ,więc często udając kogoś kim nie jesteś ,wkradasz się w łaski kogoś, kto wydaje Ci się bardziej wartościowym od Ciebie i znajdujesz tę wiarę i oparcie na zewnątrz,tzn w nim ."

I tym kimś byłby mój pierwszy facet.

"Mało tego jakikolwiek zawód ,którego doświadczysz z zewnątrz, rujnuje to prowizoryczne poczucie wartości i wtedy tracisz grunt pod nogami .Taka osoba orientuje się kim naprawdę jesteś i odchodzi."

Czyli po tym jak mnie zostawił, nagle wszyscy stwierdzili, że jestem nie warta ich uwagi.
Jest tylko małe ALE. Ci wszyscy ludzie znali mnie wcześniej, zanim go poznałam, zanim zaczęłam mieć to prowizoryczne poczucie własnej wartości. Więc wiedzieli jaka jestem naprawdę.
A zaczęli się wycofywać na miesiąc przed moim ślubem. Może nie wycofywać ale już wtedy zaczynałam się na nich zawodzić.

"Ponad to kryje się za tym pewna generalizacja, bo przecież w życiu, nic nie jest nam dane raz na zawsze i to też trzeba wiedzieć i umieć się z tym pogodzić .
Dzięki temu oszczędzisz sobie wielu bardzo bolesnych rozczarowań lub łatwiej sie z nimi uporasz.Nie będiesz musiała tak unikać tych chłopów ;)))"

Ja nie unikam chłopów. Ja ich nie spotykam na swojej drodze. Poza tymi z którymi pracuję.
Nie unikam, bardzo chętnie z jakimś pogadam i pójdę na kawę. Ale nie mam zamiaru ich szukać.
I wg mnie nie jest normalne, że wszyscy których znasz zawodzą cię i opuszczają w prawie tym samym czasie.
Posiadanie rodziny nie jest wg mnie zrywaniem kontaktu z kimś kogo zna się od przedszkola.
Ja na dzień dzisiejszy nikogo nie mogę nazwać swoim przyjacielem. Mam jedynie znajomych, którzy nie utrzymują ze mną kontaktu i kolegów z pracy, którzy - o dziwo - nie dają mi spokoju nawet gdy jestem na urlopie.
Nie wiem jak dla innych ale dla mnie jest to okrutnie dołujące i sprawia że jestem nieszczęśliwa. A to sprowadza się do tego, że ZNOWU mam pretensje do siebie - jak mogłam być tak naiwna, że im ufałam i uważałam za przyjaciół.

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku