Forum dyskusyjne

RE: Relacja ojciec - córka. Odpowiedzi na post.

Autor: Chimena   Data: 2020-06-23, 19:34:27               

"Znam dobrze siebie i wiem,że zrobiłabym wszystko,by poznać prawdę.Ty tego nie robisz,bo boisz się reakcji mamy,siostry.I to jest nie do pojęcia jak dla mnie."

Fatum, dorabiasz sobie trochę teorii do faktów. Nie, nie boję się reakcji ani matki, ani siostry - nigdzie o tym nie pisałam. Jestem dorosłą kobietą, po 30, która utrzymuje kontakty z kim chce i na jakich zasadach chce. Moja siostra ma ponad 40 lat, ma żal do ojca, nie podejmuje praktycznie jego tematu, ale to jest dorosła kobieta z własnym życiem, własną rodziną i naprawdę "wyrosła" z urządzania dram, bo młodsza siostrzyczka chciałaby poznać tatusia. Nawet, gdy oznajmiłam, że chcę się skontaktować z ojcem nie robiła mi żadnych wyrzutów. Wtedy miała prawie 30, teraz jest dużo starsza, po co miałaby jakoś gwałtownie reagować? Pamiętaj, że kiedy ojciec odszedł ja miałam 3 lata, a ona 13. Inna skala przeżycia tego wydarzenia i inna skala świadomości. Ona doskonale sobie zdaje sprawę, że moje odczucia względem ojca są inne, niż jej. Matka chciała, żebyśmy miały kontakt z ojcem, pomimo wszystko. Powtarzam - ON NIE CHCIAŁ.

Nie wiem, Fatum, to moje odczucia, może mylne, ale mam wrażenie, że o tę relację/ sytuację winą obarczasz moją osobę i w ogóle nie odnosisz się do zachowania mojego ojca i jego decyzji. Nie bierzesz pod uwagę jego reakcji na całą sytuację, na fakt, że córka go szukała i próbowała nawiązać kontakt, a on wysłał pośrednika z odpowiedzią, że sobie tego kontaktu "nie życzy".

"Ja bym zrobiła wszystko,by do końca samodzielnie poznać historię swojego,biologicznego ojca,by móc w przyszłości opowiadać swoim dzieciom (nie wiem,czy jesteś matką)kim był mój biologiczny ojciec."

Nie mam jeszcze dzieci. Wiesz, rozmawiałam z Rodziną o co chodziło z tą sytuacją, a ojcem i jego obecną żoną - bo jej nie poznałam, a jego nie pamiętam, gdyż unika ze mną kontaktu. Mam świadomość, ze znam tylko jedną stronę medalu. Nie mam żadnego żalu do tej kobiety, z którą związał się mój ojciec. Nie znam jej, nie widziałam na oczy. Nie wiem, jaka jest, co nią kieruje, jaki ma charakter. Czy jest miła, czy wredna. Nie znam mojego przyrodniego rodzeństwa - wiem o dwójce braci, znam imiona, i w sumie tyle. Nie obwiniam jej o rozpad małżeństwa o rodziców, może inaczej, nie obwiniam tylko jej - do tanga trzeba dwojga, gdyby ojciec nie chciał, to by nie chciał i tyle.

"Czemu nie chcesz samodzielnie dochodzić prawdy?"

Bo nie chcę się spalić? Dlatego. Uważam, że głową muru nie przebiję, a taki mur spotkałam w osobie mojego ojca. Bo uważam, że spalając się w dochodzeniu do prawdy mogę zaniedbać ludzi, których naprawdę kocham - np. męża.

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku