Forum dyskusyjne

Sortuj:     Pokaż same tytuły wpisów w wątku
  • Samotność w małżeństwie

    Autor: BasiaS   Data: 2020-03-09, 13:41:23               Odpowiedz

    Długo się zbierałam aby poprosić kogokolwiek o radę, ale jestem na takim etapie, że jestem już u kresu sił. Zacznę od początku. Jestem w związku od 15 lat, od 12 w małżeństwie, ma 11 letniego syna i 6 letnią córkę. Po początkowych 2 latach sielanki postanowiliśmy się pobrać i chociaż początkowo z teściami układało mi się dobrze, to sprawa wesela bardzo popsuła nasze relacje. Teście zrządzali ode mnie połowy pieniędzy na wesele. Ja rodziców straciłam w wieku 14 lat, miałam oszczędności, ale chciałam je zostawić na wkład własny mieszkania. Oni za mojego męża chcieli zapłacić 2 połowę. Problem w tym, że ja tego wesela nie chciałam. W końcu nie wytrzymałam presji i zgodziłam się, na wszystko czego chcieli- oddałam im pieniądze które dostałam z Centrum Pomocy Rodzinie jako moją wyprawkę, miała to być zaliczka na poczet wesela. Kupili sobie za to lodówkę, odkurzacz i żelazko. A ja nie czułam się z tym dobrze. Mąż innego rozwiązania nie widział. Potem po roku nie przespania nocy i po weselu, gdzie po prostu odegrałam swoją rolę poprawnie, błogosławieństwo rodziców (które było dla mnie przykre), zaproszeniu moich chrzestnych którzy mnie olali po śmierci rodziców itd. powiedzieli że nie muszę za nic płacić. To miał być prezent ślubny, a ja wolałabym np. komplet pościeli aby mieć pamiątkę. I chociaż historia z przed lat, ciągnie się za nami cały czas. Miałam nadzieję, że będzie normalnie, ale nigdy nie mogłam liczyć na pomoc teściów: jak urodziłam syna byłam przerażona w 1 dniach ale teściowa, powiedziała że nie może mi pomóc bo sama się boi, chociaż wychowała 3 dzieci. Potrzebne mi było wsparcie doświadczonej kobiety, a matki przecież już nie miałam. Nie pomogła nawet przy dzieciach, które niestety co chwilę musiały być w szpitalu. Syn miał przez 1 rok bezdechy i musiałam czuwać przy nim przez rok, ani na noc nikt mi nie pomógł. Mąż twierdził że nie może bo następnego dnia musi iść do pracy. Syn w szpitalu był średnio 2 razy do roku przez pierwsze 5 lat. Gdy urodziła się córka to też pierwsze 2 lata całe spędziła w szpitalu. I gdy syn był jeszcze mały a ja musiała jechać do szpitala nie pomogli się nim zająć w tym czasie. Do szpitala też nigdy w odwiedziny nie przyszli bo bali się że się zarazą. Mój mąż w tym problemu nie widział. Ja nie miałam sił, ale i tak przez pierwsze 9 lat małżeństwa spędzaliśmy z nimi święta. Problem pojawił się gdy powiedziałam dość- nie pojadę tam na święta. W pierwszym roku mąż zagroził, że weźmie dzieci i sam pojedzie - nie chciałam być sama i pojechałam. W następnym roku już odpuścił i mieliśmy święta w domu, ale zaczął od nich też jeździć sam z dziećmi. Ja mam dość zapraszania jego całej rodziny na urodziny naszych dzieci. Oni nas na swoje nie zapraszają.Jak ja zapraszałam i gotowałam obiad pomimo zmęczenia to przyjeżdżali ale zawsze w męża bratem i siostrą z mężem, nawet jak tylko teściów zapraszaliśmy. Ale się tym samym nie odwdzięczyli. Ale fakt moje dzieci to jedyne dzieci w ich rodzinie, bo ani brat ani siostra męża dzieci nie mają i raczej już mieć nie będą. Moje dzieci nie bardzo chcą też tam jeździć, bo tam najważniejsze jest jedzenie i nit z nimi nawet się nie pobawi anie nie zapyta się co słychać. Jeżdżą tam tylko dla prezenty- a tak nie powinno być, ale relacji między nimi nie ma. Chyba nawet nie wiedzą w jakiej klasie jest ich jedyny wnuk. Wiele razy prosiłam teściową aby przyjechali do nas na weekend, bo chciałabym wyjść z samym mężem- gdziekolwiek- ale nigdy się nie zgodziła. Niby możemy tam dzieci przywieść, ale ostatecznie nie bo najpierw karmiłam córkę piersią, potem ze jest za bardzo ze mną związana i teściowa się boi. Syn był raz jak ja z córką byłam w ciąży. Syn miał 5 lat to ani go za rączkę nie wzięli na skrzyżowaniu ze światłami, raz uciekł teściowej i się przewrócił- to zdarł całe kolana. Ja boję się o bezpieczeństwo najcenniejszych mi dzieci. I czyja wina- moja- bo powinien być nauczony pilnowania się. 4 lata temu nie poddałam się i zaprosiłam teściów na wakacje z nami. Mąż poszedł pograć z synem na plaży w piłkę, ale wrócił bez niego. Na plaży tłum, syn przerażony. A czyja to wina- znowu moja nie męża bo go nie upilnował, tylko ja źle wychowałam. Jak po 8 latach przypadkiem byliśmy u jego siostry, normalnie nas nie zaprasza, ale wtedy tak wyszło że tyliśmy u teściów których oni zaprosili i też byliśmy- to najpierw zjedli wszyscy (włącznie z gospodarzami), a potem mi postawili, bo niby zrobili dla mnie pizzę później bo najpierw dla tych którzy jedzą z mięsem, ale męża siostra nawet słowem się nie odezwała. A dla mnie mega niezręczna sytuacja- jakby nie można było na kawałku pizzy nie dać szynki. Mój problem polega na tym, że mąż i tak zawsze za swoją rodziną murem stoi, zawsze znajdzie dla ich zachowania usprawiedliwienie. Teściowa też co innego mówi mi, a co innego mojemu mężowi. Sytuacji dziwnych jest mnóstwo, ale nie ma sensu ich opisywać bo do wieczora nie starczyło by mi czasu, ja to ze w święta wszyscy robią sobie prezenty, tylko nie dla mnie bo przecież moje dzieci dostają od nich. Niby mieszkają w innym mieście, nie spotykamy się z nimi na co dzień, ale pojawiają się ostre zgrzyty między mną a mężem kiedy są urodziny dzieci, święta i inne okazje. Mi jest przykro, że nas nie zapraszają bo oni są "paczką" i siebie odwiedzają bo mieszkają w tym samym mieście. Do nas teście do szkoły na dzień dziadka i babci jako pierwsi przyjadą i są mega dumni, ale jak dzieci są w szpitalu to już nie, nawet jak my z mężem mieliśmy operacje. To ja musiałam dziecko na placu zabaw (takim zamkniętym pod opieką pani zostawić) bo na oddział nie chcieli mnie z dzieckiem wpuścić, a mężowi trze było rzeczy przywieźć. Mój mąż mówi, że przesadzam. Ale ja widzę jak się odsuwamy od siebie przez takie sytuacje. I może faktycznie jest problem w tym, że moi teście nie potrzebują mnie w swojej rodzinie, a ja przez to że nie mam rodziców- potrzebuję ich wsparcia psychicznego. Finansowego też nam nie udzielili, chociaż widzą, że ciężko nam w 2 pokojowym mieszkaniu. U nich nie możemy nawet przetrzymać zabawek aby po synu były dla córki. Sami w 2 mieszkają na ponad 80 metrach, ale nie ma miejsca i dzieci za każdym zrazem jadą z plecaczkami z zabawkami.
    A w małżeństwie czuję się po prostu samotna. Mąż nie ma w sobie żadnej inicjatywy. Co niedzielę chodzimy na rodzinny spacer z dziećmi, ale zawsze jak ja powiem gdzie i coś zaproponuję. Jemu się nie chce. Są takie sytuacje kiedy męża wsparcie byłoby mi bardzo potrzebne ale go nie ma. Jak miałam cały tydzień 39-40 stopni i poczułam się gorzej bo już powyżej 40 miałam to mój mąż poszedł spać, jak zemdlałam to tak samo- nawet nie posiedział ze mną chwilę. Dla niego to normalne bo jestem dorosła a nie dzieckiem- czuwa się przy dzieciach. Od pewnego czasu już nie śpimy razem, on zamyka się w 1 pokoju, a ja z dziećmi jestem w drugim. Bliskości między nami też już nie ma. Seks był tylko z mojej inicjatywy i po jakimś czasie po prostu mi się znudziło, bo i tak o mnie nie zadbał. W kwestii finansowej byłam cały czas od męża uzależniona- wróciłam do pracy ale szybko musiałam zrezygnować bo dzieci ciągle chorowały. Teraz ukończyłam studia podyplomowe, bo nie chce wracać do zawodu i jestem w trakcje rozkręcania własnej działalności, bo chcę być dyspozycyjna dla dzieci na wypadek chorób. Nie mam z kim zostawić dzieci gdybym była na etacie. Mąż co prawdę może pracować z domu- taki ma zawód ale denerwuje się i ciągle jest na videokonferencjach i tez nie zawsze mógłby podejść do szkoły po dzieci które mają szkołę w systemie zmianowym (po 6 latkę, bo syn to już sam chodzi). Chciałabym odejść- ale na razie nie czuję się finansowo poradzić, może dopiero jak rozkręcę swoja działalność, co tez nie jest łatwe, jak cały dom jest w mojej kwestii. Co radzicie- żyć tak dalej dla dobra dzieci, czy spróbować ułożyć sobie życie na nowo??? Ja jestem zmęczona, samotna i bliska depresji. Czuję, że mąż nie dodaje mi skrzydeł a raczej ciągnie na dno. Proszę o radę.



    • RE: Samotność w małżeństwie

      Autor: lovesalsa   Data: 2020-03-09, 15:33:32               Odpowiedz

      czesc, za dzieci jestescie odpowiedziali oboje. mozesz pracowac i mozesz sie od niego uniezaleznic.

      po to place z moich podatkow na 500 plus zebys miala sile to zrobic a nie tkwila w bajorze. wybacz, ale czuje, ze po prostu za ciezko zarobiona kase funduje Twoim tesciom bajkowe zycie.

      w przypadku rozwodu dostaniesz alimenty, jak Ci maz nie da to oni to zrobia wedlug prawa. sugeruje udac sie do psychologa zeby w glowie Ci przestawil pewne sprawy.

      przestan marnowac moja kase na psychopatow. nie dosc, ze funduje z podatkow lenistwo, tipsy, alkohol i papierochy, wczasy darmozjadom (sama nie bylam na wakacjach od niepamietnych czasow) to jeszcze Ty mi teraz dowalilas kobieto.

      ps) przepraszam wszystkich rodzicow co wydaja piencetki we wlasciwy sposob- to nie do Was.



    • RE: Samotność w małżeństwie

      Autor: BasiaS   Data: 2020-03-10, 13:53:27               Odpowiedz

      Może mi jeszcze ktoś coś sensownego doradzi???



      • RE: Samotność w małżeństwie

        Autor: lovesalsa   Data: 2020-03-10, 20:36:00               Odpowiedz

        rozumiem, ze sie obrazilas. odwrocmy sytuacje: jaka rade chcesz usłyszec? bo moim zdaniem to juz sie obudzilas: piszesz tutaj szukajac wsparcia i pocieszenia, poszlas na studia (to chyba nie dla relaksu, co?), myslisz, zeby otworzyc firme- wow. Teraz wstan, ubierz sie i wyjdz. Bo wiosna idzie. Łatwo nie bedzie i to Ci obiecuje. Chcesz walczyc o meza? Super. Przedstaw mu swoje warunki. Ciekawe co powie. Bo chyba sie boisz nie o swoja milosc do niego tylko o jego milosc do Ciebie. Nie jestem profesjonalnym psychologiem, myślę, że takiego potrzebujesz. Po to aby przejsc ten proces zmiany na który już sie zdecydowałas. Może Wasze małżeństwo zacznie się od nowa? Tego nie wiem tylko wiesz tutaj jesteśmy taka ciocia dobra rada, a Ty masz prawdziwe życie.



    • RE: Samotność w małżeństwie

      Autor: Anielaa   Data: 2020-03-10, 20:50:45               Odpowiedz

      'Co radzicie- żyć tak dalej dla dobra dzieci, czy spróbować ułożyć sobie życie na nowo??? Ja jestem zmęczona, samotna i bliska depresji. Czuję, że mąż nie dodaje mi skrzydeł a raczej ciągnie na dno. Proszę o radę.'

      Moze przestan narzekac na meza i jego rodzicow, a zacznij
      zyc tak jakbys meza nie miala.
      Od Ciebie zalezy Twoje samopoczucie.



      • RE: Samotność w małżeństwie

        Autor: sysRq2   Data: 2020-03-10, 21:27:59               Odpowiedz

        He he he ...

        najlepsza rada od Anielicy

        - Odejść od chłopa.

        Lekarstwo na wszystkie dolegliwości związkowe.



        • RE: Samotność w małżeństwie

          Autor: Anielaa   Data: 2020-03-10, 21:34:11               Odpowiedz

          sys, napisalam, ze ma odejsc od uzaleznienia od chlopa.
          A tak swoja droga, to po co jej taki chlop?



          • RE: Samotność w małżeństwie

            Autor: APatia   Data: 2020-03-11, 11:41:38               Odpowiedz

            Jak widzisz Sys we wszystkich wypowiedziach kobiet widzi uprzedzenia w stronę mężczyzn. Dlaczego? Najwyraźniej sam jest uprzedzony do kobiet.



          • RE: Samotność w małżeństwie

            Autor: Anielaa   Data: 2020-03-11, 20:55:03               Odpowiedz

            pewnie, ze sys jest uprzedzony do kobiet.
            Cosik sie nie odzywa, pewnie nic dobrego nie znalazl
            w zachowaniu meza autorki watku? ;)



          • RE: Samotność w małżeństwie

            Autor: lovesalsa   Data: 2020-03-12, 20:01:49               Odpowiedz

            powiem Wam, że mnie ostatnio ludzie wkurzaja na maksa z tymi swoimi problemami i w ogole wokól co niancza sie ze soba jak pieciolatki. nie wiem czy sie nadaje na to forum. jak slysze, ze cos w sobie mam przepracowac to juz mnie szlak trafia. Jak np. ostatnio przyznalam, ze mnie wkurzaja menele i bym ich wszystkich zabila z checia. To usłyszałam, że jest to coś nad czym powinnam popracować. Tak, powinnam popracować nad tym, najlepiej wydając pieniadze na terapeute , który sprawi, że nie będzie mi przeszkadzało: jak przepijają moje podatki, lecza sie za moje pieniadze w pierwszej kolejnosci (jak ich karetka wezmie to szpitala to maja wszystkie badania w mig) zostawiaja wszedzie syf, niszcza, siadaja zasyfiali na krzesełkach transportu miejskiego i robią pod siebie kupe lub sikaja. Zdecydowanie powinnam to wszystko w sobie przepracowac.



          • RE: Samotność w małżeństwie

            Autor: Anielaa   Data: 2020-03-12, 20:41:08               Odpowiedz

            lovesalsa, to zostan menelem jak maja tak dobrze ;))
            Twoja zlosc jest skierowana przeciwko Tobie, bo
            menela Twoja zlosc nie interesuje..
            Zlosc pieknosci szkodzi :)




          • RE: Samotność w małżeństwie

            Autor: lovesalsa2   Data: 2020-03-12, 22:23:04               Odpowiedz

            uhuhu zostałam zbanowana przez automat za slowo na g. :)juz nad tym pracuje :)

            ani mi sie sni. dlatego lubie sie odgradzac, zeby nie widziec tego lenistwa bo rzeczywiście zmarszczki mi sie od tego robią więc lepiej zapobiegać.

            Jasne, że ich to nie interesuje poki maja za co pic. A skąd te pieniadze biora, sorry? Ty tez to sponsorujesz. Pomyślałaś kiedyś o ludziach, którzy to sprzątają? W nocy, czyszczą te kupy i mocz w tramwajach, na ławkach, ulicach bo jakis menel przechlał właśnie kaskę, na którą oni cieżko pracuja sprzatając jego wymiociny?

            Park o godzinie 10 w centrum w niedziele? Chcesz pobiegać? Zapomnij stoja tam sikaja Ci pod nogi, majtki im spadaja, wszedzie szklo i dym z papierosów.

            Wiesz ile placisz ZUSu ze swojej pensji? Po co?






          • RE: Samotność w małżeństwie 2

            Autor: lovesalsa2   Data: 2020-03-12, 22:41:56               Odpowiedz

            a ambulansy co krążą to sciągają właśnie takich co się do nieprzytomności upili, wezmą reklamóweczkę z ręczniczkiem i do szpitala są przyjmowani od razu, z kompletem wszystkich badań lekarskich. a biedna babcia będzie czekała na swoją kolejkę dwa lata. W mojej dzielni ciągle przyjeżdzają takich zabierac. I pomyśleć, że w tym momencie jak mu zszywają łeb bo walnął się na rauszu o kant, ktoś całe życie płacił Zus i podatki ma zawał i czeka.... Nienawidze pasożytów i nikt mnie nie będzie przekonywał, że muszę nad tym pracować. I warto odróżniać problemy od lenistwa - wszędzie. A ja? Jedyne co chcę zrobić to się odseparować, żeby ich nie oglądać.



          • RE: Samotność w małżeństwie 2

            Autor: bezogonka   Data: 2020-03-12, 23:11:25               Odpowiedz

            Tak Cię czytam, lovesalsa i chyba wiesz co Cię naprawdę boli..wręcz wyrywa się ;-)
            Wcale nie to, że korzystają z Twoich podatków czy ZUS a to, że oni są wolni,nie poddają się systemowi. Ty tego nie potrafisz. Jesteś grzeczną dziewczynką. Nauczyłaś się, że aby spełniać marzenia trzeba się trochę pomęczyć i Ty się męczysz wzorcowo. Ciułasz i sprawdzasz ile jeszcze..?No ,ile? Oni żyją jak chcą. Śpią kiedy chcą. Sikają gdzie chcą. Umierają byle gdzie,bo śmierć to śmierć.
            A Ciebie zżera strach,który przetwarzasz na litery świętego oburzenia,bo jesteś zniewolona. Nic nie możesz zrobić(jeszcze,bo przecież kiedyś..)
            Nie system stworzył niewolnika a brak wiary w nim samym, że nim nie jest.
            Żule,których widzisz to ludzkie historie..Ty też jesteś historią ale jesteś niewidzialna,bo jesteś w większości, w masie.
            Odpocznij. Zrób sobie wakacje. Ciesz się życiem. Wyluzuj. Odetchnij.
            MOŻESZ.

            Powodzenia! :-)



          • RE: Samotność w małżeństwie 2

            Autor: lovesalsa2   Data: 2020-03-13, 15:41:04               Odpowiedz

            hej, masz stuprocentową racje w tej interpretacji i zdecydowanie tak się czuje. To trafne spostrzezenia. Ale...Jak dzisiaj weszłam do autobusu i zobaczyłam te przepite czerwone mordy znowu i zasikane siedzenia to mi sie slabo zrobiło.

            Serio, skaczesz z radości gdy to widzisz i czujesz? Bo mi to przeszkadza. Jak wychodzę a przed klatka widze Panią co sprząta te szkło i żygowiny o 5 rano. I wkurza mnie właśnie, że muszę za tą patologie płacic. Że nikt nie potrafi z tym zrobić porządku. Gdyby nie mieli szmalu na alkohol to szybko by sie właściwie przysłużyli społeczeństwu.

            Potem się zdziwisz, że nie ma dla Ciebie miejsca w szpitalu, albo, że nie ma tam lekarzy. Jasne, bo gdybym miała wybierać kogo leczyć to wole Pana w garniturze w prywatnej klinice niz ratować życie obsmarowanego kupą, niemyjącego się przez 2 miesiace menela, któremu obojetne czy będzie żył bo nawet nie wie co sie wokol niego dzieje.

            Pewnie właśnie dlatego mnie tak denerwują, bo marnują wysiłek takich szarych obywateli jak ja.

            Twoja interpretacje uznaje za cenną. Aczkolwiek, wszystkich bym ich z chęcia wybila.



          • RE: Samotność w małżeństwie 2

            Autor: sysRq2   Data: 2020-03-13, 19:49:48               Odpowiedz

            W ciekawym miejscu musisz egzystować skoro tylu ich wokoło masz.



          • RE: Samotność w małżeństwie 2

            Autor: lovesalsa2   Data: 2020-03-13, 21:50:48               Odpowiedz

            hej. śródmieście dużego miasta. z perspektywy odwiedzającego to miejsce klimatyczne, gdzie dziadzio kreci lody od 60 lat itp. Calkowicie inna perspektywa mieszkanca. Przykład wychodzę do pracy a tam właśnie Pani sprzątająca krzyczy. Uwaga: niech Panienka uwaza, niech Panienka nie wdepnie. Myślałam, że to znowu kupa rozmazana bo jakis sie polozyl. A tam kałuża krwi- dosłownie! Jakby ktoś wiadro wylal, wszystko obsmarowane.

            Spie sobie i nagle wycie pod drzwiami, wyje i wrzeszczy, dobija sie. Oczywiście to ja musze wzywac policje, w koncu to moze byc noz w plecach. A najlepsza babeczka na telefonie alarmowym: to proszę wyjść i sprawdzić czy z tym człowiekiem wszystko jest w porządku, czy oddycha itp. Srodek nocy, jakby co. Nie wiem czy koles jest nacpany czy tylko pijany i oberwal, czy sie na mnie nie rzuci i mnie nie zadzga. A rano do roboty, a ja wisze na telefonie i z niunka rozmawiam bo boje sie, ze temu darmozjadowi moze sie cos stac.

            Co jakis czas dzwonia domofonem sie umawiac, bo pomylili miejscówke. To jest najlepsze, bo widzę ich w kamerze. Niektórzy są naprawdę bardzo przystojni (w mniejszosci), a cała reszta to pelny przekrój społeczeństwa.

            Serio, zdziwilibyście się mocno na co harujecie.



          • RE: Samotność w małżeństwie 2a

            Autor: lovesalsa2   Data: 2020-03-13, 22:09:22               Odpowiedz

            i jeszcze dodam, że bardzo żałuje, że wtedy wezwałam policje i pogotowie. Jak pomyśle, że w tym czasie jakieś malutkie dziecko albo babcia potrzebowała pomocy, albo ktoś komuś wyrządził krzywdę i patrol nie mógł szybko przyjechac...szkoda nawet benzyny na takich ludzi. Strasznie załuje ze, ze miałam taki odruch. byłam taka niewyspana i rozkojarzona po tej nocy, że mało co sama nie wpadłam pod samochód. I teraz wyobraz sobie, że Twoje dziecko nagle potrzebuje pomocy, a u mnie codziennie widze karetki wciagajace tych zuli. Nie dziwie sie tym lekarzom wyjezdzajacym, w koncu chca ratowac zycie a tutaj babranie sie w kupach. Kobiety w zaawansowanej ciazy pija i pala papierosy przed bramami w oczekiwaniu na kolejny hajs. To jest naprawde straszne.



          • RE: Samotność w małżeństwie 2a

            Autor: Anielaa   Data: 2020-03-13, 22:16:00               Odpowiedz

            wyprowadz sie.



          • RE: Samotność w małżeństwie 2a

            Autor: lovesalsa2   Data: 2020-03-13, 22:31:23               Odpowiedz

            juz niedlugo mam nadzieje. dlatego jak usłyszałam, że muszę to przepracowac to we mnie az sie zagotowalo. chociaz psychologiczna interpretacja na plus. Ale nie zamierzam nic przepracowywac, nienawidze tych ludzi i ich niszczycielskiej mocy. I to, ze wszyscy tak ciezko pracujemy na ich nierobstwo.



          • RE: Samotność w małżeństwie 2a

            Autor: Anielaa   Data: 2020-03-13, 22:45:54               Odpowiedz

            w tym problem, ze to chorzy ludzie.
            Jestes mloda osoba, to sie jeszcze denerwujesz.
            Z czasem zrozumiesz, ze oni sa tylko inni.
            Pieniadze na nich sa, ale bardziej przeraza mnie to
            ile idzie na zbrojenia.



          • RE: Samotność w małżeństwie 2a

            Autor: Anielaa   Data: 2020-03-13, 22:49:12               Odpowiedz

            i nie napisze na kogo jeszcze, bo mnie zbanuja ;))