Forum dyskusyjne

Zwolnienie z pracy

Autor: Sonik   Data: 2020-02-17, 14:09:22               

Dzień dobry,

chciałbym się podzielić tylko tym, co mnie spotkało.

Praca biurowa w firmie 9 - sobowej. Jedna z tym, które na wstępie krzyczą "nie jesteśmy korpo, jesteśmy przyjaciółmi".

Coachingi, szkolenia, słodycze w biurze, open space i te sprawy.



Zostałem zwolniony po ok roku pracy. Jestem bezrobotny, mam roczne dziecko, zobowiązania. Zwolnili mnie w momencie, gdy chciałem starać się o kredyt hipoteczny, o czym dobrze wiedzieli. Nie upominali, nie pytali, po prostu wyrzucili.

Główny powód zwolnienia: prezes nie widzi potencjału we mnie, jeżeli chodzi o komunikację z klientem (praca biurowa, głównie słuchawki na głowie ze względu na konieczność skupienia).



Jednak w trakcie zwolnienia zarzucono mi nie tylko to. Poruszono także moją przypadłość bradykardii serca, tj. serce bije mi wolniej niż zwykle, przez co mam tendencję np. do znużenia podczas wykładów jako słuchacz.

Zarzucono mi, że źle przekazałem informację do klienta, chociaż nie ja pisałem mail, ale ich "ulubieniec project manager". Z drugiej strony zaznaczali, że to nie wina moich umiejętności, bo wielokrotnie udowodniłem swoją wiedzę.

Zwolnili mnie 3 tygodnie po tym, jak drugi prezes, który wrócił z urlopu macierzyńskiego przekazała mi informację, że kierownik jak i jego dziewczyna są bardzo zadowoleni z mojej pracy (tak jej powiedzieli).



Gdy ochłonąłem zdałem sobie sprawę z tego, że mnie wykorzystano, ale po kolei. Firma ustaliła siebie motto Home Work Balance, czyli po pracy nie myślimy o pracy. Każda próba wysłania maila po godzinach pracy to ryzyko "dywanika" i tłumaczenia się. Niestety, zasada ta dotyczy tylko stałej kadry.

Zawsze, jak coś się działo, to nie pytano mnie, tylko pisano do mnie agresywne maile w momencie, gdy pracowałem np. w domu. Często bezpodstawnie, np. Kiedy wyszedłem z inicjatywą do klienta na temat wdrożenia bardzo istotnej rzeczy. Propozycję tę podjąłem we współpracy z osobą zajmująca się tego typu działaniami,o których mi zależało (ustaliła cennik i zakres działań). Okazało się, że już dotychczas prowadzona usługa jest zbyt droga i klient myśli o innej. Zgłosiłem ten fakt do Projekt Managera i uratowałem sytuację modyfikując istniejącą już usługę (wilk syty, owca cała). Ale na wypowiedzeniu zarzucono mi, że nie zgłosiłem tego do kierownika faktu, że klient chce odejść (a nie chciał). Minęły niespełna dwa dni i wmawiano mi, że dowiedzieli się przez przypadek, bo ktoś był w kopii.

Najgorzej jednak było w trakcie urlopu. Nagle w pierwszych dniach wolnego dostałem wiadomość na messengerze, że czeka mnie poważna rozmowa po powrocie. Wyszła głupota, głownie z tego powodu, że dziewczyna kierownika (też pracuje z nim, musiała udostępnić jeden plik trzeciej osobie, ponieważ ją oto poprosiłem) , ta sytuacja zniszczyła mi cały urlop, bo ciągle o tym myślałem.

Nie jestem wylewny. Rozmawiam w pracy, śmieję się, ale po pracy skupiam się na rodzinie. Oni nie mają dzieci. Codziennie wysyłają sobie setki wiadomości na grupie w messengerze na temat pracy, nowej współpracy albo o bzdurach. W ciągu godziny miałem nawet 200 nieprzeczytanych wiadomości. Codziennie.

Cały czas zaznaczają, że nie można ich traktować jako przełożonych tylko znajomych. Szybko jednak zauważyłem, że prezes, która siedziała przy tym samym biurku co ja, szła do kierownika obok, a ten po chwili wołał mnie na rozmowę, bo coś "Pani prezes" przeszkadzało. Jak zwróciłem na to uwagę, to usłyszałem "taka jest rola kierownika".



Teraz, gdy ochłonąłem, zdałem sobie sprawę z tego, że mnie po prostu wykorzystano. Dlaczego? Podczas współpracy podałem narzędzie, których szukali przez kilka lat, a które znacząco przyśpieszyło reagowanie na tzw."pożary". Skróciłem czas raportowania z tygodnia do jednego dnia. Wyprowadziłem na prostą wiele klientów (głownie dawali mi takich, w których już nie widzieli nadziei).

Miałem najwięcej klientów, bo 9 własnych + analiza wszystkich pozostałych, czyli w sumie ponad 30, kiedy inni mieli po 3-4. Dochodzi jeszcze nawiązywanie kontaktów z innymi firmami. Dodatkowo jeszcze zajmowałem się zakresem innego działu podczas nieobecności innego specjalisty. Przypomina mi się sytuacja jak kierownik wziął mnie na rozmowę i powiedział, "że powinienem sprężyc pupę", jak każdy, bo mam tylko 4 klientów. Trochę się pomylił w obliczeniach i zdziwił się, jak zobaczył moja listę.

Miesiąc temu poprosiłem kierownika i prezes na osobności, o tydzień pracy w domu, ponieważ córka idzie do żłobka i ktoś musi być na miejscu w razie czego. Dzień przed prezes powiedziała mi, że nie pamięta albo nic o tym nie wie.

Podziękowali mi w taki sposób, że zaczęto spotykać się i rozmawiać oknie za moimi plecami (słyszałem przez drzwi jak mówi do wszystkich, że chce mnie zwolnić, bo ma taką a nie inną wizję działu). przez tydzień chodziłem do pracy z ta świadomością, chociaż myśleli, że nie wiem. O tym, że mnie zwolnili mieli wiedzieć wszyscy, tylko nie ja. Oczywiście temu zaprzeczyli. Zapytałem kierownika, dlaczego spotyka się cały mój dział beze mnie, to otrzymałem odpowiedź, że taka jest jego decyzja i nie musi się tłumaczyć.

Nie przejmuję się tym, ze mnie wyrzucili z pracy, bo nie potrafię tak podlizywać się prezes, jak inni (ta rzuci hasło, np. podcasty, i nagle każdy z nich je uwielbia). Martwi mnie to, że w tej chwili całe moje plany życiowe nagle runęły, i nie wiem, czy nie będę musiał wyjechać na jakiś czas za granicę, tylko i wyłącznie dlatego, że nie pisałem z nimi wszystkimi po godzinach. I tak bym odszedł sam, bo nigdy nie miałem takiego stresu jak pracując tam. Zawsze brali "na dywanik"zamiast po prostu zapytać co i jak (raz miałem nawet rozmowę, ze to ja nie pytam ).



Patrząc z boku ewidentnie szukali każdej możliwej zwolnienia, niestety jej nie znaleźli, więc zwalili na komunikację z klientem zapominając, o tym, że wiele klientów pozostało, bo jest zadowolonych z powodu współpracy ze mną (jeden klient nawet powiedział "że wreszcie czuje się bezpieczna pod moją opieką, bo widać rezultaty mojej pracy ").

Na dowód moich słów powiem, że prezes wystawi mi bardzo dobre rekomendacje, i chociaż jednocześnie wie, że mam małe dziecko i muszę znaleźć pracę jak najszybciej, zwleka z wystawieniem do i ostatniego tygodnia miesiąca, czyli de facto dając mi tylko kilka dni na znalezienie pracy, bym mógł mieć pełną wypłatę.

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku