Forum dyskusyjne

Życiowe zawirowanie

Autor: m1508   Data: 2020-01-25, 21:36:49               

Witam. Mam w tym roku 25 lat. Moje życie to jeden wielki rollercoaster. Ale może zacznę od początku.
Od kiedy pamiętam nigdy nie interesowała mnie płeć przeciwna. W domu jak mój ojciec się o mnie dowiedział powiedział mi prosto w oczy, że nigdy mnie nie zaakceptuje. Co innego mama. On od zawsze pracował za granicą ale pewnego dnia wrócił do domu i tak już zostało do dziś.
W wieku 16 lat kiedy poszedłem do technikum zacząłem myśleć o tym, że warto było kogoś poznać dla siebie i może na dłużej. Brakowało mi ojcowskiej miłości bo go nigdy nie było jedynie rozmowy przez Skype czasami i o niczym. Znalazłem osobę starszą która mogła by mi tego ojca zastąpić jednak nie wiedziałem w jaki brudny i pusty świat się pakuje. Zostałem wykorzystany w najłatwiejszy sposób. Po spotkaniu uznałem że widocznie tak ludzie się poznają i kontynuowałem znajomość. Aż pewnego dnia (chyba po 3 miesiącach) powiedziałem, że chciałbym czegoś więcej. On stwierdził, że to była zabawa a ja byłem zabawką. Załamałem się. Ja 16 lat on 32. Potem zacząłem szukać dalej i dalej. Od osoby od osoby. I tego się uzbierało więcej. Nikt nie chciał mnie na dłużej bo uznali, że łatwy obiekt do wykorzystania. W wieku 18 lat poznałam kogoś z kim byłem w związku 4 lata. Spotykaliśmy się podczas okresu w technikum. Było dobrze jednak mnie też oszukiwał i spożywał ciągle alkohol. Uzależniłem się od niego. Ja 18 on 29 lat. Robiłem wszystko żeby było dobrze. Zakochałem się a on mnie ani nie szanował a ja walczyłem o niego. W końcu po wielu bojach zamieszkaliśmy razem jednak po pierwszym dniu wróciłem do domu przez alkohol. Byłem załamany i wtedy sięgnąłem po leki chyba Zotral po którym miałem dziwne wizje i czułem się jak po dużej dawce alkoholu. Nie miałem żadnego wsparcia bo rodzina to nie było wsparcie. Wróciliśmy do siebie i znowu zamieszkaliśmy razem. Dalej było to samo ale nie chciałem wracać do domu. chciałem być z nim bo czulem nie przy nim mimo wszystko dobrze. Kazał płacić wysokie rachunki za mieszkanie ja nie mialem pieniędzy prawie na Zycie. zacząłem imprezować i spotykać sie na tych imprezach z byle kim w celu odreagowania stresu. Było to złe po czym miałem ciągle wyrzuty sumienia.
W wieku 22 lat rozstaliśmy się bo poznał kogoś "normalnego" a mi wmawiał że mam się leczyć bo mu wchodze na głowę swoim zachowaniem a on sobie nie pozwoli. Rok cierpiałem. Potem po roku poznawałem osoby ważniejsze i mniej ważne.
Teraz w wieku 24 lat zacząłem studia i poznałem całkiem niedawno chłopaka młodszego od siebie 4 lata. Całkiem dobrze było na początku bo to miała być relacja typowo kumpelska. Jednak on zaczął dawać sygnały, że chciałby coś więcej. Ja bojąc się takiej relacji uznałem że może jednak spróbujemy. Zaczęliśmy się spotykać i zacząłem się coraz bardziej angażować. On też (tak myślałem). Zaczęło się rozwijać uczucie z mojej strony co widział ale mu nie podobało bo było milo. W końcu pewnego dnia kiedy spędziliśmy razem noc i na długiej rozmowie powiedział ze on nie szuka związku bo on jest na to za młody to po pierwsze a po drugie nie myśli o przyszłości. Ciagle posiadał portal randkowy na którym sie poznaliśmy. Śledziłem go i nawet wpadł mi pomysł żeby napisać do niego z fałszywego konta bo po prostu nie wiedziałem na czym stoje. Wyszło wtedy ze nie szuka nikogo poważnego. ma kolegę ale nie liczy na związek żadnej ze stron (jego i mnie jako osoba fikcyjna) i jedynie na co możemy nie spotkać to seks. Bardzo mnie to zabolało i nie chciałem w to brnąc wiec zamknąłem konto. Wtedy napisał juz do mnie na mój profil na portalu społecznościowym. Ja bylem zły wiec nie odpisywałem ani nie odbierałem telefonów. W końcu nie wygadałem. Gadalismy o tym na żywo i jednak dalej chciał nie spotykać. Ja tez wiadomo. Podczas siedzenia w szkole na wykładach zacząłem myśleć o tym co mi daje ta znajomość. Nie dawała mi nic prócz zaspokajania potrzeb i wygadywania się. Bolalo mnie to. Powiedziałem w końcu ze przez niego cierpię i nie chce takiej relacji. a on ze skoro mnie to meczy i widzi jak smutno wyglądam to lepiej to zakończyć. kazałem my wyjść z auta ! Potem spotkaliśmy się kilka dni później i juz trochę ze mnie zeszła zlosc jednak mogliśmy w końcu szczerze pogadać ze zawiodłem nie bo czuje nie oszukiwany z jego strony . Pytalem czy to moja wina i co zrobiłem zle. On mówił ze to nie moja wina. Mowil ze jestem po przejściach i dojrzalszy ale on nie jest gotowy na tak poważna relacje. Myślałem sobie może i dobrze bo po co komuś chłopak który i ma średnia prace i mieszka z rodzicami i słabo nie uczy. Po co komuś taka osoba co nic sobą nie reprezentuje tylko żyje nadzieja ze może kiedyś nie polepszy.
Może ktoś z was mógłby mi pomoc bo czuje ze niedługo mnie zamkną gdzieś w szpitalu bo ja juz sobie nie radze z tym natłokiem myśli. nie umiem kogoś traktować ani przedmitowo a jeśli ten chłopak odejdzie to ja przeżyje załamanie nerwowe ze juz nie wiem. Jak jest to jestem mega szczęśliwy, jak idzie do domu to ja mam blokadę ze nie wiem co robić ze sobą i lapie mnie dołek.

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku