Forum dyskusyjne

Sortuj:     Pokaż same tytuły wpisów w wątku
  • Nie mogę sobie poradzić po rozstaniu.

    Autor: Paulina0821   Data: 2020-01-10, 11:37:21               Odpowiedz

    Mam 24 lata. Mój były (P) 31.
    Cztery dni temu rano poprosiłam, żeby się wyprowadził. W nocy potajemnie przeczytałam wiadomości na Messengerze. Odpowiedział ,,dobrze'', gdy pytałam ,,czy mam mi coś do powiedzenia'', stwierdził ,,Nie, to Ty oczekujesz, że ja coś powiem, a ja nie mam nic do powiedzenia''. Nawet nie przeprosił i nie spojrzał mi w oczy.
    Otóż okazało się, że mnie zdradził, że pisał do innych dziewczyn, z którymi wcześniej zrywał kontakt. Proponował spotkanie tłumacząc się, że przez sytuację osobistą nie mógł wcześniej kontynuować znajomości, ale nigdy nie zapomniał. Nie proponował im seksu. Ten sam schemat. W połowie stycznia miał wyjechać nad morze spotkać się z kolegami w sprawach biznesowych. Nie miałam nic przeciwko, nie pytałam, czy mnie ze sobą zabierze, w końcu miał to być męski wypad, na dodatek dotyczący interesów. Wiadomości do tych kobiet były związane z tym wyjazdem. Mówił, że będzie w tym czasie tam i czy nie chciałyby spędzić trochę czasu razem, że ma apartament itp. Natomiast z dziewczyną, z którą się przespał nie znali się wcześniej. Ona pisała później, a on zaczął jej unikać, odpowiadać zdawkowo itp. Myślałam, że to sygnał, że może zaczął żałować, że już po świętach spędzonych z nami u mojej rodziny (on swojej nie ma), zdał sobie sprawę jak mu bardzo zależy.

    Historia naszej relacji była skomplikowana. Poznaliśmy się w lutym/marcu na jednym z portali internetowych. Któregoś dnia zaproponował wspólny wyjazd nad morze na weekend. Finalnie nie wyjechaliśmy, ja nie mogłam się zdecydować itd. Nasze pierwsze spotkanie odbyło się w kwietniu. Było miło, rozmawialiśmy ze sobą do rana, a on następnego dnia wracał do siebie(łączyła nas spora odległość). Wiedziałam, że od czerwca planuje zamieszkać na stałe w moim mieście. Kontakt był słaby i urywany. We wrześniu odezwał się do mnie czy chciałabym się z nim spotkać na kawę. Nie odpisałam, więc po jakimś czasie napisał znowu, że mogłabym odpisać, że nie jestem zainteresowana i że ma mi głowy nie zawracać. Odpisałam, że jestem zdziwiona i czy coś się stało, że po takim czasie się odzywa. On: ,,A co myślisz, że zapomniałem o Tobie? Po prostu nie lubię tak pisać jak mnie tu nie ma. Nasze spotkanie było bardzo fajne i niestandardowe. Nigdy przecież nie napisałem, że koniec naszej znajomości. Miałem być zaraz po naszym spotkaniu, ale opóźniło się wszystko o 2 miesiące". Dałam szansę, umówiliśmy się na drugi dzień. Było idealnie. Znów rozmowa do rana, podczas spaceru trzymał mnie za rękę, poszedł po swoje bluzy, żeby było mi ciepło. Żegnając się zapytał czy chciałabym zobaczyć się z nim znowu następnego dnia, bo bardzo mu zależy i mnie pocałował. Jak dojechałem do domu napisał, że widzi, że dojechałam do domu, szkoda że nie ma mnie obok itd. Kolejnego dnia byliśmy cały czas w kontakcie, spotkanie miało być wieczorem. Pisał, że idzie się szykować i da znać jak będzie gotowy. Nie odezwał się. O 3 ,,przepraszam, zasnąłem:( nic mnie nie obudziło nawet budzik. Padłem jak zabity po całym dniu latania po mieście". W południe do mnie przyjechał. Pojechaliśmy w jedno miejsce i dopiero o 20 się rostaliśmy. Tutaj znowu propozycja spotkania, dość szybka bo jeszcze tego samego dnia. Znów byliśmy ze sobą do rana.
    Rano wrócił ze mną do mnie, zrobił śniadanie. Stwierdziliśmy, że zobaczymy się wieczorem. Wieczorem przygotował kolację, kąpiel ze świeczkami, muzyka. Niesamowity klimat i porozumienie dusz na najwyższym poziomie. To był nasz ostatni wieczór, bo rano miał wyjechać dosłownie na dzień/dwa i wrócić już na stałe. Mówił żebym nie odbierała tego jako pożegnanie, bo znów będzie obok. (Dodam, że seksu nie było przez te spotkania, a on nie naciskał). pisał od rana, wysyłał zdjęcia, jakieś informacje, które czytałam odnośnie tego, co mu dzień wcześniej mówiłam. Po jakimś czasie zaczęły się jakieś dziwne wiadomości ,,że zabolało go kiedy powiedziałam, że jeszcze za szybko na pewne sprawy, że ironicznie zareagowałam, kiedy powiedział, że mu zależy na mnie. Że myśli, że powinnam być jeszcze sama. Odpisałam, że to nieporozumienie, że zależy mi na naszej znajomości, niezależnie od tego co powiedziałam pod wpływem chwili. Odpisywał ,,ta, spoko..." później napisał ,,nieporozumienia? Wstaję rano nieprzytomny, żeby zawieźć z Tobą małą do przedszkola i zrobić normalne śniadanie, zamiast wyspać sie na rozmowę, po czym twierdzisz, że to za szybko, bo L.. A potem zapraszasz mnie na wesele, to ja nie mogę mieć żadnych obaw.. napiszę wprost zebys zrozumiala o co chodzi: skoro nie mogę na Ciebie liczyć w ważnych kwestiach, to nie mogę w żadnych,a ja bardzo nie ufam ludziom". Kompletnie tego nie rozumiałam, bo dawałam mu ogromne wsparcie, pomagałam jak mogłam, szukałam mieszkania dla niego, interesowałam się jego sprawami. Ale on każdą moją pomoc odrzucał. Wiedziałam, że się stresuje, bo miał pracę zaczynać,a wciąż był problem ze znalezieniem mieszkania. Miał momenty, że nie odzywał się kilka dni mimo moich wiadomości, co słychać, jak sytuacja... Któregoś dnia napisał, że będzie, ma kolejną rozmowę o pracę. Przyjechał wtedy do mnie na kilka godzin przed rozmową. Po rozmowie chciał się jeszcze zobaczyć na trochę. Potem wracał na dwa dni do siebie i miał wrócić na kolejny etap rozmowy. rozmowy wtedy już zaproponowałam, żeby przyjechał dzień wcześniej, że mu pomogę i rano pójdzie na spokojnie na rozmowę. Nie przyjechał i nic nie wytłumaczył. Napisałam do niego po kilku dniach czy chce zakończyć znajomość, żeby się określił, bo nie wiem co mam myśleć, on,,kiepska sytuacja. Narzeczona przyjaciela poroniła i zrezygnowałem z pracy (potwierdził screenem rozmowy). Nie dałam rady, napisałam mu wiadomość kończącą znajomość. Nic nie odpisał. Wchodził przez kolejne kilka dni na Whatsapp(Wiedziałam, że pisze tam tylko ze mną) mimo to nie odezwał się. Cały październik nie nie mieliśmy kontaktu, ja wciąż nie potrafiłam o nim zapomnieć. W listopadzie napisałam co u niego słychać, jak ułożyły się jego sprawy. Odpowiedział po chwili, że teraz mieszka we Wrocławiu, ma super pracę. Od tego czasu zaczął dbać o kontakt bardziej, zaprosił mnie do siebie. Po dwóch tygodniach przyjechał do mnie, miał zostać na jeden dzień, został tydzień. Stwierdziliśmy, że ryzykujemy. On przeprowadza się, tutaj znajdzie pracę i mieszkanie. Pojechał po swoje rzeczy. Zapytałam jak to widzi,,wspólne mieszkanie czy będzie sobie czegoś szukał" On,,decyzja należy do Ciebie". Chciałam spróbować. Po spędzonym tygodniu, szczerych rozmowach dałam nam szansę. Pozwoliłam się jemu wprowadzić. Ten czas od 20.11 aż do 5.01 był niesamowity. Myślałam, że Pana Boga za nogi chwyciłam. P pomagał mi we wszystkim, dbał i troszczył się o nas, nie kłóciliśmy się, każdą sprawę staraliśmy się rozwiązać na spokojnie rozmową. Świetnie się rozumieliśmy, to samo poczucie humoru, wspólne wartości i pragnienia. Wiedziałam o jego trudnej przeszłości, śmierci matki, kiedy był dzieckiem, trudnych relacjach z ojcem, poprzednich związkach(toksyczna partnerka, zdradzająca kobieta itd)

    Jestem załamana. Doświadczam silnego dysonansu. Napisał do najlepszego przyjaciela ,, ta co tańczy jest boginią seksu i ma mistrzowskie ciała, a z tą co teraz mieszkam to mam przyszłość zapewniona" ,,nie wiem, co zrobić. Jestem na rozdrożu", ,,zawsze, kiedy kogoś mam, takie rzeczy"
    Nie rozumiem, jaki miał motyw by być. Wychodzi na to, że wszystko było kłamstwem. (Stabilizacja, szczęście ze mną, uczucia) Zbyt krótki czas minął od słów, które mówił do czynów. Zaledwie 31.12 ,,jesteś moją księżniczką", kilka dni temu ,,dlaczego miałbym Ciebie zostawić, skoro jestem szczęśliwy"

    Pieprzenie o dopasowaniu pod każdym względem i w każdej sferze (paradoksalnie, również w sferze erotycznej). Że ciężko znaleźć kogoś takiego, bo często jest tylko chemia, nic poza. Że tańczy, nie dlatego, bo chce iść na imprezę, a dlatego że jest ze mną bardzo szczęśliwy. Że gdyby nie uczucia, nie byłby z nami. Że nie zrobi nic głupiego, bo teraz ma mnie i nie chce zniknąć na dwa lata. Że okres zabawy i pogoni za pieniędzmi, karierą ma za sobą, a teraz chce jedynie stabilizacji i spokoju. Że gdyby miał zdradzać, to nie wiązałby się ze mną. W związku ze mną napisał dwa teksty. Nie zapomnę jak powiedział, że jestem jego inspiracją, że przede mną nie mógł napisać kilku zdań, a teraz napisał dwa kawałki w 4 dni.
    Czuję, jakbym nic dla nie znaczyła i nigdy nie darzył mnie prawdziwym uczuciem, bo przecież nie zrobiłby niczego świadomie, co mogłoby się skończyć rozstaniem.
    Planował ze mną przyszłość. W czerwcu mieliśmy przeprowadzić się do mojego rodzinnego miasta. Oboje chcieliśmy założyć własne działalności. Już planował Walentynki, wspólne wakacje. Chciał mnie zabrać do swojego rodzinnego miasta.
    Wiedział jak długo odbudowywałam się z poprzedniego związku (z ojcem mojego dziecka), w którym przez kilka lat byłam ciągle oszukiwana i raniona. Gardził tym człowiekiem, przejmował się, gdy on cokolwiek zrobił i napisał. Troszczył się o moje dziecko, bawił się z nią, angażował w każdą czynność, która była z nią związana (dla niej 3 godziny przyszywał do swetra różne ozdoby na jasełka), sam odprowadzał do przedszkola, żebym dłużej pospała, składał meble itd)

    Widziałam w nim prawdę. I nie potrafię uwierzyć, że to mogło nic nie znaczyć. Pewnych rzeczy nie da się udać, a w jego oczach widziałam, że pewne rzeczy wywołują w nim silne emocje: te związane ze mną czy moją córką i że jest tym autentycznie poruszony. Sam o tym później wspominał, wracał do słów czy wydarzeń, które sprawiły mu masę radości. Kiedy mu powiedziałam ,,że nie wyobrażam sobie już, żeby mogło być inaczej'', lekko go zamurowało i zapytał ,,czy jesteś świadoma powagi słów'' ja ,,w tym momencie tak czuję, dlatego to Tobie powiedziałam''. następnego dnia wieczorem powiedział, że to było bardzo miłe, co usłyszał ode mnie i że bardzo się cieszy.
    jednocześnie moje słowa w rozmowie z kolegą lekko wyśmiał ,,ta mi po 4 tygodniach powiedziała, że nie wyobraża sobie, żeby było tak jak dawniej, haha''

    Jego słowa do mnie nigdy nie były wymuszane przeze mnie, on również nie był zbyt wylewny w tej kwestii. Tym bardziej uważałam, że skoro coś sam od siebie powie, to znaczy, że jest to bardzo szczere i spowodowane tym, co czuje. Jego otwieranie się przede mną, kiedy mówił mi o rzeczach trudnych, ciężkich i intymnych też były dla mnie oznaką, że czuje się przy mnie na tyle komfortowo i bezpiecznie i że jestem dla niego ważna.

    Nie wiem,co mam myśleć. Zbyt dużo pytań, zbyt dużo niewiadomych w całej tej historii.




    • RE: Nie mogę sobie poradzić po rozstaniu.

      Autor: fatum   Data: 2020-01-10, 11:57:29               Odpowiedz

      Jak skrócisz posta,to przeczytam.Wskazówka.Pisz zwięźle i w punktach.Pomogę.



      • RE: Nie mogę sobie poradzić po rozstaniu.

        Autor: Paulina0821   Data: 2020-01-10, 13:10:47               Odpowiedz

        Mam 24 lata. Mój były (P) 31.
        Kilka dni temu poprosiłam P, żeby się wyprowadził. Nie miał nic do powiedzenia, nawet na mnie nie spojrzał.

        W nocy potajemnie przeczytałam jego wiadomości na Messengerze. Zdradził mnie, pisał do innych dziewczyn, z którymi wcześniej zrywał kontakt. Proponował im spotkanie tłumacząc, że przez sytuację osobistą nie mógł wcześniej kontynuować znajomości, ale nigdy nie zapomniał. Nie proponował im seksu. Ten sam schemat.

        W połowie stycznia miał wyjechać nad morze spotkać się z kolegami w sprawach biznesowych. Wiadomości do tych kobiet były związane z tym wyjazdem. Mówił, że będzie w tym czasie tam i czy nie chciałyby spędzić trochę czasu razem, że ma apartament itp.

        Natomiast z dziewczyną, z którą się przespał nie znali się wcześniej. Ona pisała później, a on zaczął jej unikać, odpowiadać zdawkowo itp.
        Myślałam, że to sygnał, że może zaczął żałować, że już po świętach spędzonych z nami u mojej rodziny (on swojej nie ma), zdał sobie sprawę jak mu bardzo zależy.

        My poznaliśmy się w lutym/marcu na jednym z portali internetowych. Pierwsze spotkanie-kwiecień. Miłe, ale bez uniesień z mojej strony. On następnego dnia wracał do siebie(łączyła nas spora odległość). Od czerwca miał zamieszkać w Poznaniu. Kontakt był słaby i urywany.

        We wrześniu odezwał się do mnie czy chciałabym się z nim spotkać na kawę. Nie odpisałam, więc po jakimś czasie napisał znowu, że mogłabym odpisać, że nie jestem zainteresowana i że ma mi głowy nie zawracać.

        Odpisałam, że jestem zdziwiona i czy coś się stało, że po takim czasie się odzywa. On: ,,A co myślisz, że zapomniałem o Tobie? Po prostu nie lubię tak pisać jak mnie tu nie ma. Nasze spotkanie było bardzo fajne i niestandardowe. Nigdy przecież nie napisałem, że koniec naszej znajomości. Miałem być zaraz po naszym spotkaniu, ale opóźniło się wszystko o 2 miesiące".

        Spotykaliśmy się bardzo intensywnie kilka dni, podczas których na każdym kroku udowadniał, że bardzo mu zależy, sam inicjował kontakt, spotkania.

        Ostatniego dnia zaprosił mnie do wynajmowanego apartamentu. Postarał się, żebym zapamiętała ten wieczór na długo. Między nami było niezwykłe porozumienie. Mówił, że nie może uwierzyć, że mnie poznał.. że nie ma we mnie nic, co jemu by przeszkadzało itd. (do seksu nie doszło).

        Miał wyjechać na dwa dni po swoje rzeczy i wrócić.
        Od rana pisał,a następnego dnia zaczęły się dziwne wiadomości, że zabolało go kiedy powiedziałam, że jeszcze za szybko na pewne sprawy, że ironicznie zareagowałam, kiedy powiedział, że mu zależy na mnie. Że myśli, że powinnam być jeszcze sama.

        Odpisałam, że to nieporozumienie, że zależy mi na naszej znajomości, niezależnie od tego co powiedziałam pod wpływem chwili.
        Odpisywał ,,ta, spoko..." później napisał: ,,nieporozumienia? Wstaję rano nieprzytomny, żeby zawieźć z Tobą małą do przedszkola i zrobić normalne śniadanie, zamiast wyspać sie na rozmowę, po czym twierdzisz, że to za szybko, bo L.. A potem zapraszasz mnie na wesele, to ja nie mogę mieć żadnych obaw.. napiszę wprost, żebyś zrozumiała o co chodzi: skoro nie mogę na Ciebie liczyć w ważnych kwestiach, to nie mogę w żadnych, a ja bardzo nie ufam ludziom".

        Kompletnie tego nie rozumiałam, bo dawałam mu ogromne wsparcie, pomagałam jak mogłam, szukałam mieszkania dla niego, interesowałam się jego sprawami. Ale on każdą moją pomoc odrzucał.

        Były momenty, że nie odzywał się kilka dni, mimo moich wiadomości.

        Któregoś dnia napisał, że będzie w PO na rozmowie o pracę i że chciałby się spotkać.

        Przyjechał wtedy do mnie na kilka godzin przed rozmową. Po rozmowie chciał się jeszcze raz zobaczyć.

        Za dwa dni miał być znowu, uzgodniliśmy, że będzie u mnie wtedy nocował.

        Nie przyjechał i nic nie wytłumaczył.
        Napisałam do niego po kilku dniach czy chce zakończyć znajomość, żeby się określił, bo nie wiem co mam myśleć,

        On,,kiepska sytuacja. Narzeczona przyjaciela poroniła i zrezygnowałem z pracy.

        Nie dałam rady i zakończyłam wiadomość. Nic nie odpisał.

        Wchodził przez kolejne kilka dni na Whatsapp(wiedziałam, że pisze tam tylko ze mną), mimo to nie odezwał się.

        W październiku nie mieliśmy kontaktu, ale ja wciąż nie potrafiłam o nim zapomnieć.

        W listopadzie napisałam co u niego słychać, jak ułożyły się jego sprawy.
        Odpowiedział po chwili, że teraz mieszka we Wrocławiu, ma super pracę.
        Od tego czasu zaczął dbać o kontakt, zaprosił mnie do siebie.
        Po dwóch tygodniach przyjechał do mnie, miał zostać na jeden dzień, został tydzień.
        Stwierdziliśmy, że zaryzykujemy. On przeprowadzi się, tutaj znajdzie pracę i mieszkanie.

        Zapytałam jak to widzi,,wspólne mieszkanie czy będzie sobie czegoś szukał" On,,decyzja należy do Ciebie".

        Chciałam spróbować. Po spędzonym tygodniu, szczerych rozmowach dałam nam szansę. Pozwoliłam się jemu wprowadzić.
        Ten czas od 20.11 aż do 5.01 był niesamowity.
        P pomagał mi we wszystkim, dbał i troszczył się o nas, nie kłóciliśmy się, każdą sprawę staraliśmy się rozwiązać na spokojnie rozmową.
        Świetnie się rozumieliśmy, to samo poczucie humoru, wspólne wartości i pragnienia. Wiedziałam o jego trudnej przeszłości, śmierci matki, kiedy był dzieckiem, trudnych relacjach z ojcem, poprzednich związkach(toksyczna partnerka, zdradzająca kobieta itd)

        Teraz po rozstaniu doświadczam silnego dysonansu.

        Pisał do najlepszego przyjaciela
        ,, ta co tańczy jest boginią seksu i ma mistrzowskie ciała, a z tą co teraz mieszkam to mam przyszłość zapewniona"
        ,,nie wiem, co zrobić. Jestem na rozdrożu",
        ,,zawsze, kiedy kogoś mam, takie rzeczy"


        Nie rozumiem, jaki miał motyw by być ze mną. Wychodzi na to, że wszystko było kłamstwem. (Stabilizacja, szczęście ze mną, uczucia)
        Zbyt krótki czas minął od słów, które mówił do czynów. Zaledwie 31.12 ,,jesteś moją księżniczką", kilka dni temu ,,dlaczego miałbym Ciebie zostawić, skoro jestem szczęśliwy"


        Pieprzenie o dopasowaniu pod każdym względem i w każdej sferze (paradoksalnie, również w sferze erotycznej).
        Że ciężko znaleźć kogoś takiego, bo często jest tylko chemia, nic poza.
        Że tańczy, nie dlatego, bo chce iść na imprezę, a dlatego że jest ze mną bardzo szczęśliwy.
        Że gdyby nie uczucia, nie byłby z nami.
        Że nie zrobi nic głupiego, bo teraz ma mnie i nie chce zniknąć na dwa lata.
        Że okres zabawy i pogoni za pieniędzmi, karierą ma za sobą, a teraz chce jedynie stabilizacji i spokoju.
        Że gdyby miał zdradzać, to nie wiązałby się ze mną.


        W związku ze mną napisał dwa teksty. Nie zapomnę jak powiedział, że jestem jego inspiracją, że przede mną nie mógł napisać kilku zdań, a teraz napisał dwa kawałki w 4 dni.


        Planował ze mną przyszłość. W czerwcu mieliśmy przeprowadzić się do mojego rodzinnego miasta. Oboje chcieliśmy założyć własne działalności. Już planował Walentynki, wspólne wakacje. Chciał mnie zabrać do swojego rodzinnego miasta.


        Wiedział jak długo odbudowywałam się po poprzednim związku (z ojcem mojego dziecka), w którym przez kilka lat byłam ciągle oszukiwana i raniona. Gardził tym człowiekiem, przejmował się, gdy on cokolwiek zrobił i napisał.
        Troszczył się o moje dziecko, bawił się z nią, angażował w każdą czynność, która była z nią związana (dla niej 3 godziny przyszywał do swetra różne ozdoby na jasełka), sam odprowadzał do przedszkola, żebym dłużej pospała, składał meble itd)

        Widziałam w nim prawdę. Dlatego nie potrafię uwierzyć, że to mogło nic nie znaczyć.

        Pewnych rzeczy nie da się udać, a w jego oczach dostrzegałam, że niektóre rzeczy wywołują w nim silne emocje: te związane ze mną czy moją córką i że jest tym autentycznie poruszony.

        Sam o tym później wspominał, wracał do słów czy wydarzeń, które sprawiły mu masę radości.

        Kiedy mu powiedziałam, że nie wyobrażam sobie już, żeby mogło być inaczej, lekko go zamurowało i zapytał ,,czy jesteś świadoma powagi słów''.
        Odpowiedziałam, że w tym momencie tak czuję, dlatego to powiedziałam''.

        Następnego dnia wieczorem powiedział, że to było bardzo miłe, co usłyszał ode mnie i że bardzo się cieszy.
        jednocześnie moje słowa w rozmowie z kolegą lekko wyśmiał ,,ta mi po 4 tygodniach powiedziała, że nie wyobraża sobie, żeby było tak jak dawniej, haha''

        Nigdy nie wymuszałam na nim deklaracji słownych, on również nie był zbyt wylewny w komplementach.

        Tym bardziej uważałam, że skoro coś sam od siebie powie, to znaczy, że jest to bardzo szczere i spowodowane tym, co czuje.

        Tak jak jego otwieranie się przede mną, kiedy mówił mi o rzeczach trudnych, ciężkich i intymnych.

        Było to dla mnie oznaką, jego zaufania i uczuć.

        A teraz?

        Czuję, jakbym nic dla nie znaczyła i nigdy nie darzył mnie prawdziwym uczuciem, bo przecież nie zrobiłby niczego świadomie, co mogłoby się skończyć rozstaniem.

        Jakby wszystko było żartem.

        Tylko po co te wszystkie starania i słowa niewymuszane przeze mnie w żaden sposób.

        Tego nie potrafię zrozumieć i dlatego to tak cholernie boli.
        W moich oczach był całkowicie kimś innym i nie byłam nawet przygotowana na to, że z dnia na dzień wszystko się skończy.

        I nie skończyłoby się, gdybym ja tego nie zakończyła.
        Bo jeszcze wieczór wcześniej wszystko było normalnie.



    • RE: Nie mogę sobie poradzić po rozstaniu.

      Autor: bezogonka   Data: 2020-01-10, 12:07:14               Odpowiedz

      Paulina.
      Na pewno jesteś związana z tym mężczyzną,bo tworzy(Ty także) relacje toksyczne. Każda sekwencja słów, które przytoczyłaś to manipulacja. Ten mężczyzna to Piotruś Pan zmierzający prostą drogą do kawalerskiego życia. W dodatku narcyzowaty, psychopatyczny, skrzywiony doszczętnie. Zero kręgosłupa moralnego.
      Bądź czujna, Paulina. Zapomnij o nim ale nie zapominaj, że weszłaś w taką relację więc masz wiele do przepracowania.
      Wiem, że źle jest samemu ale może skorzystaj z terapii, naucz się czegoś o sobie, bo trochę mało znasz siebie. W ten sposób zajmiesz głowę czymś pożytecznym.
      Dbaj o siebie. Jesteś jeszcze bardzo młoda i masz komu przekazać ważne rzeczy.
      Nie pozwól,by podobni mężczyzni marnowali Tobie i Twojej córce życie.
      Cokolwiek mówił ten mężczyzna dobrego było manipulacją. Jesteś warta więcej niż bycie marionetką. Jesteś warta uczuć i ciepła. Pozdrawiam



      • RE: Nie mogę sobie poradzić po rozstaniu.

        Autor: Paulina0821   Data: 2020-01-10, 13:47:12               Odpowiedz

        Dziękuję za Twoje słowa.
        To nie jest tak, że jestem zdesperowana i będę z każdym, byle nie być sama.
        Czasami trafiał się ktoś, kto w przeciwieństwie do mnie zakochiwał się, ale ja nie chciałam być z kimś tylko dla korzyści.
        Potrafiłam żyć dłuższy czas sama i być szczęśliwa.
        A gdy w końcu trafiał się ktoś na kim zaczynało mi zależeć, to taki, co do związku nie dorósł. Na szczęście tacy Panowie mieli minimum sumienia i z góry stawiali sprawę jasno, więc miałam prawo zdecydować się lub nie na znajomość.
        Tutaj było nieco inaczej. Nie chciałam z góry skreślać czegoś, co w moim odczuciu zaczęło się bardzo dobrze i widziałam również początkowe zaangażowanie drugiej strony.
        Fakt- te niedopowiedzenia, znikanie i urywanie kontaktu były niepokojące.
        Z drugiej strony każdy jest człowiekiem, ma prawo się pogubić lub mieć trudniejszą sytuację w życiu. Starałam się zrozumieć sytuację i nic z góry nie zakładać.
        Przynajmniej czułam, że zrobiłam wszystko, żeby zawalczyć o znajomość.
        On też nigdy nie dał do zrozumienia, że chce zakończyć znajomość.
        Może jest tak jak mówisz. Każdy wyrzut w moją stronę miał na celu uzależnić mnie mocniej i kazać myśleć, że to ja zrobiłam coś nie tak lub za mało się starałam.

        Dodam jeszcze, że też nie jestem osobą, która zrobi dla mężczyzny wszystko. Nie jestem zależna, nie przykuwam się do nogi faceta, błagając o uwagę i czułość. Nie głaskam i nie podtykam pod nos. Cenię to jak partnerzy dają sobie przestrzeń w związku i starają się naprzemiennie, okazując sobie drobnostkami uczucia.
        To wszystko było między nami zachowane.

        W takim razie, jaki on mógł mieć powód, żeby ze mną być? Jedynie tego nie rozumiem.



        • Masz przecież odpowiedź

          Autor: Mirabelle   Data: 2020-01-10, 13:55:26               Odpowiedz

          ta co tańczy jest boginią seksu i ma mistrzowskie ciała, a z tą co teraz mieszkam to mam przyszłość zapewniona

          Która to Ty?



          • RE: Masz przecież odpowiedź

            Autor: Mirabelle   Data: 2020-01-10, 14:00:58               Odpowiedz

            Co Ci da znalezienie odpowiedzi dlaczego?
            Taki jest.
            Lubi , ma z tego jakieś korzyści...

            Istotne jest to raczej czy chcesz być z kimś kto robi Ci wodę z mózgu i twojej córce a tak naprawdę na boczku uprawia swoje drugie ukryte oblicze...



          • RE: Masz przecież odpowiedź

            Autor: Mirabelle   Data: 2020-01-10, 14:32:11               Odpowiedz

            Widziałaś to co chciałaś robaczyc ,a on jest na tyle inteligentny by dokładnie w to się wstrzelić.
            Możliwe, że nie udawał nawet.
            Po prostu ukrył przed Tobą drugie Ja.
            Kiedy zdaje relacje swojemu przyjacielowi-koledze 0to jaki jest tego wydźwięk?
            Ty jesteś traktowana raczej jako deczko głupia istotka a on BÓG.
            Jak Cię zrobił...
            Ja to tak odczytałam.

            Więc tutaj już widać drugie Ja...
            I te inne panny którym też sprzedaje to samo a one też to kupują.
            Jedno trzeba mu przyznać-dobry jest...



          • RE: Masz przecież odpowiedź

            Autor: Mirabelle   Data: 2020-01-10, 14:40:22               Odpowiedz

            Wiesz jest niezłym kameneonem.
            Portale internetowe mają dużą przestrzeń dla takich co kręcą lody na wiele przystani...

            Ale ważne żebyś nie brała tego do siebie. To taki typ.
            Masz doświadczenie życiowe by wyciągnąć wnioski i nauczyć się czegoś o facetach (co poniektórych) -bussuness manach;)))
            Ci ludzie biznesu mają branie...i nie mają mieszkań;)))

            Po prostu uważaj na takich.

            A jak masz ochotę to z tą wiedzą możesz ewentualnie mu wyciąć jakiś zgrabny numerek jak masz taką potrzebę,.
            Ja bym miała;)

            Ale to ja;)
            Nie podżegam Cię do niczego, bo w sumie szkoda twojego czasu.
            Trzymaj się tam i potraktuj to jako lekcję życia.
            Nie zadręczaj się tym pajacem.



          • RE: Masz przecież odpowiedź

            Autor: Tuluzka   Data: 2020-01-10, 14:52:22               Odpowiedz

            Paulina
            "Tutaj było nieco inaczej. Nie chciałam z góry skreślać czegoś, co w moim odczuciu zaczęło się bardzo dobrze i widziałam również początkowe zaangażowanie drugiej strony."

            Widziałaś "zaangażowanie",czy puste słowa ?
            Nie widziałaś za to szpaleru głośno powiewających na wietrze czerwonych flag :(((

            Dlaczego ?



          • RE: Masz przecież odpowiedź

            Autor: Mirabelle   Data: 2020-01-10, 14:56:49               Odpowiedz

            Widziałam to co miałam zobaczyć a nie widziałam tego co było ukryte..i sygnały (brak kontaktu) odczytywałam wg jego słów tłumaczeń itd..

            Jak my kochamy te słowa...bańki mydlane...;)

            niestety ludzie za często wierzą w słowa , nawet te własne, nie przyglądając się temu co się dzieje..co robią...

            Kocham rodzinę..jak często się słyszy..
            Rodzina jest najważniejsza...

            A w czynach jakoś nie widać tego co chętnie jest ogłaszane...

            Więc słowa to tylko słowa...

            Widać tutaj, że czyny są trochę inne niż słowa...
            No ale...słowa bywają piękne i mile dla ucha;)



          • Słowa (nie pamiętam autora)

            Autor: Mirabelle   Data: 2020-01-10, 15:06:29               Odpowiedz


            Słowa



            Potrzebna mu była
            jak słoneczny fresk
            jak muzyka
            jak madonna w starym kościele
            posągowa i dobra

            Mówił jej
            Kocham

            To było tło
            jak kolorowy parasol
            pod którym pili kawę

            Lecz ona nie była kamienną madonną

            Brała jego słowa
            jak życiodajne słońca
            naiwnie urzeczona
            nie wiedząc
            że to karnawałowe balony
            na srebrnym drucie



          • RE: Masz przecież odpowiedź

            Autor: Tuluzka   Data: 2020-01-10, 15:06:34               Odpowiedz

            "Jak my kochamy te słowa...bańki mydlane...;)"

            Lubić mozna, ale trzeba nauczyć sie je weryfikować .
            To naprawdę nie jest,az tak trudna umiejętność,żeby Paulina nie mogła jej opanować (się -w kluczowych momentach;)))



          • RE: Masz przecież odpowiedź

            Autor: Mirabelle   Data: 2020-01-10, 15:08:57               Odpowiedz

            Tulu.

            Jest taki okres w naszym życiu gdy mamy pewną tendencję do idealizacji...

            Potem przychodzi czas ...dojrzałości...

            A pokrętnie użyję Macieja Maleńczuka
            Człowiek z wiekiem staje się rozumny
            Człowiek z wiekiem do trumny;)))))



          • RE: Masz przecież odpowiedź

            Autor: Tuluzka   Data: 2020-01-10, 15:11:00               Odpowiedz

            Lepiej późno niż wcale ;)))



          • RE: Masz przecież odpowiedź

            Autor: Mirabelle   Data: 2020-01-10, 15:14:34               Odpowiedz

            ;)))

            To fakt. Ale powiem Ci coś w tajemnicy;)))
            Mi czasami brakuje we mnie tego stanu urzeczenia...zachwytu...
            Ja tam zaraz zobaczę za dużo i zaraz czar prysł;)))

            To tak żartobliwie.
            Ogólnie masz rację;) Lepiej późno niż wcale ale miejmy nadzieję, ze tak całkiem tej ufności się nie wyrzeczemy...
            Tylko jak już gdzieś pisałam; nie ma co rzucać pereł przed wieprze i jak ktoś wieprz to nie udawać że orzeł;)
            Czasami prawda jest bolesna.

            Ale prawda czyni wolnym;)



          • RE: Masz przecież odpowiedź

            Autor: Tuluzka   Data: 2020-01-10, 15:21:39               Odpowiedz

            "Lepiej późno niż wcale ale miejmy nadzieję, ze tak całkiem tej ufności się nie wyrzeczemy..."

            No nie chodzi o to żeby całkiem nie wierzyć, tylko rozpoznać komu mozna zaufać :)))



          • RE: Masz przecież odpowiedź

            Autor: Mirabelle   Data: 2020-01-10, 15:22:31               Odpowiedz

            A to już wyższa szkoła jazdy i trochę rosyjska ruletka;)



          • RE: Masz przecież odpowiedź

            Autor: Tuluzka   Data: 2020-01-10, 15:31:55               Odpowiedz

            Wbrew pozorom nie jest to takie trudne i nie trwa długo ,bo te dmuchańce szybko sie demaskują i pękają ;)))



          • RE: Masz przecież odpowiedź

            Autor: Tuluzka   Data: 2020-01-10, 15:16:21               Odpowiedz

            Wiesz co Mirabelle, teraz to ja mam wielką przyjemność ,kiedy taki Tuli-pan próbuje mnie nabrać na te swoje dmuchane baloniki na srebrnym druciku i satysfakcję kiedy widzę jego złość i rozczarowanie,kiedy widzi,że mu sie to nie udaje ;)))



          • RE: Masz przecież odpowiedź

            Autor: Mirabelle   Data: 2020-01-10, 15:18:04               Odpowiedz

            No właśnie -ja też lubię takich ...lubię patrzeć jak manipulują...
            Ale muszę przyznać, że żeby to widzieć potrzebny jest dystans..
            A Paulina zakochana...więc dystans możliwy jest dopiero teraz..jak nie ucieknie w tłumaczenie biednego misia co ciężkie dzieciństwo miał...



          • RE: Masz przecież odpowiedź

            Autor: Paulina0821   Data: 2020-01-10, 15:33:19               Odpowiedz

            Zaangażowanie, gdy był. Dążył do kontaktu i kolejnych spotkań, ja nie proponowałam. Dbał o moje potrzeby, liczył się z moim zdaniem, zabierał w różne miejsca. Snuł plany, co będziemy robić przy kolejnych spotkaniach, włącznie z tym, że moglibyśmy zabrać moją córeczkę do kina na bajkę.
            Później przygotował kolację, romantyczną kąpiel ze świeczkami i winem. Mamił wyznaniami, które upewniły mnie, że to początek dobrej relacji.
            Słowa potwierdzał czynami, co mocno wzmocniło ich odbiór.
            Motyw ,,seks i do widzenia''- odpada, bo nie doszło w tym czasie do zbliżenia.

            Jak wyjechał pisał od samego rana. Wysyłał różne porady, dotyczące tego, co mu wcześniej mówiłam. Jakby chciał mi pomóc w tych moich problemach.

            Dopiero później się zaczęło i już w tym przypadku jest tak jak mówisz: bardziej słowa, niż czyny. Chociaż odległość 400 km nie ułatwiała niczego.
            Milczenie, problemy ze znalezieniem mieszkania na już, pracę jedną mu odwołali w tym czasie, bo nie chcieli zaczekać, szukał drugiej i tak to trwało.

            Następnie po raz kolejny jak był na ostatniej prostej, bo pracę dostał i to taką na jakiej mu zależało, napisał, że musiał zrezygnować, bo dziewczyna przyjaciela poroniła.

            Wtedy właśnie napisałam, że tak dłużej być nie może i zakończyłam znajomość.

            Po lekko miesiącu niezobowiązująco się odezwałam co u niego. Byłam ciekawa jak rozwiązał swoje sprawy.
            Czułam się lekko winna, że może ja postąpiłam zbyt impulsywnie i powinnam w takiej sytuacji, go wspierać, a nie robić wyrzuty.
            I wtedy właśnie nasz kontakt się odnowił i ekspresowo się sprawy potoczyły.
            Tak, byłam głupia.

            I tak właśnie tłumaczył swoje milczenie. Że nie potrafił utrzymywać znajomości na odległość ,,albo obok albo wcale'', że ciężko było wiedząc, że ja tutaj, on tam.

            A jeśli chodzi o sytuację wspólnego mieszkania, to tutaj ponownie głównie czyny.
            Więc były to fakty, nie moje wyobrażenia. Bo mógł, a nie musiał. Sam wstawał, żeby młodą do przedszkola zaprowadzić, ugotować, posprzątać, odciążyć mnie od obowiązków. Poza tym specjalnie zmienił grafik w pracy, żeby w weekendy z nami spędzać czas, bo wcześniej uzgadniał grafik pod moje zajęcia na uczelni (on wtedy był z córką w domu).



          • RE: Masz przecież odpowiedź

            Autor: Tuluzka   Data: 2020-01-10, 15:38:35               Odpowiedz

            "że musiał zrezygnować, bo dziewczyna przyjaciela poroniła"

            A co ma piernik do wiatraka ?
            No chyba,że to jego kolejna dziewczyna była ?



          • RE: Masz przecież odpowiedź

            Autor: Paulina0821   Data: 2020-01-10, 17:11:13               Odpowiedz

            ,,A co ma piernik do wiatraka ?
            No chyba,że to jego kolejna dziewczyna była ?''

            dla mnie to też abstrakcja
            Z tego co przeczytałam w tym czasie był jeszcze z inną dziewczyną, która miała dziecko. Wiedziałam o niej z jego opowieści, ale nie wiedziałam, że poznał mnie w momencie jak z nią jeszcze był.

            Więc zapewne ona była powodem jego opóźnień.

            Dziewczyna bardzo toksyczna, skrzywdzona mocno przez swoich rodziców. Oni odebrali jej dziecko. On się długo starał, ale nie potrafił jej pomóc, a zaczęły się na nim odbijać ciągłe kłótnie i szantaże, że ona się zabije itd.



          • RE: Masz przecież odpowiedź

            Autor: Tuluzka   Data: 2020-01-10, 17:33:04               Odpowiedz

            "Dziewczyna bardzo toksyczna, skrzywdzona mocno przez swoich rodziców. Oni odebrali jej dziecko. On się długo starał, ale nie potrafił jej pomóc, a zaczęły się na nim odbijać ciągłe kłótnie i szantaże, że ona się zabije itd."


            Popatrz Paulina, jak Ty mu nadal wierzysz ,a moze on tak sie "starał " jak z Tobą ,a ta dziewczyna (jak Ty) nie mogła znieść jego zdrad i stad awantury/rozstanie ?



          • RE: Masz przecież odpowiedź

            Autor: Paulina0821   Data: 2020-01-10, 17:43:53               Odpowiedz

            Znam tylko jedną wersję, co nie znaczy, że w nią wierzę.
            Nie twierdzę, że prawda była inna. Być może każdy jego związek rozpadał się z tych samych przyczyn.

            Ale czytałam ich rozmowy z których jasno wynikało, że ona błaga go o powrót, zdaje sobie sprawę, że go niszczyła i obiecuje poprawę.

            On przejmował się jej losem po odejściu, ale były to już beznamiętne wiadomości.



          • RE: Masz przecież odpowiedź

            Autor: fatum   Data: 2020-01-10, 15:53:33               Odpowiedz

            Paulina,a Ty jeszcze studiujesz?Kto teraz zajmuje się Twoją córką?Mama Ci nie pomaga kompletnie?A może chociaż daje Ci Tata jakieś pieniądze?Czy tylko musisz liczyć w sumie na siebie?Biologiczny tatuś płaci Ci alimenty?Twój post jest tak pogmatwany,że trzeba mieć zdrowie,by podążyć za nim.P.S. jeśli rzeczywiście chcesz pomocy od Forum,to musiałabyś mniej nadawać na facetów,a więcej widzieć w sobie błędów i to takich dużych jak nie powiem co.Masz jakiś plan naprawy swojego,skopanego życia?Napisz chociaż jego zarys.Pisanie sprawia,że więcej musimy myśleć i tym samym łatwiej jest nam zauważyć coś ważnego,co przeoczyliśmy.Jak myślisz,co Ty przeoczyłaś bardzo ważnego w swoim życiu?Wiesz to?To powiedz.



          • fatum

            Autor: Paulina0821   Data: 2020-01-10, 17:33:15               Odpowiedz

            Studiuję na V roku.
            Ja się zajmuję córką. Wychowuję ją sama odkąd skończyła rok (wcześniej był jeszcze jej tata), mieszkamy też same od 3 lat. Ze wszystkim radzę sobie sama, z opieką nad dzieckiem, studiami i sprawami związanymi z mieszkaniem.
            Zajęcia też mam w różnych godzinach i muszę wszystko ogarniać.
            Moi rodzice mieszkają w innym mieście i pomagają mi finansowo.
            Z ojcem dziecka byłam od 15 roku życia. Zaszłam w ciąże na I roku studiów. Postanowiliśmy się pobrać, ale też miał dwa oblicza, które po ślubie postanowił ujawnić.
            Wystąpiłam o rozwód. On nie płaci, a jego opieka nad dzieckiem jest sporadyczna.

            Opisałam przypadek najszerzej jak potrafiłam, żeby ułatwić interpretację całej sytuacji. Pisałam zarówno o tym, co on robił i co ja robiłam.

            Jestem normalną, uczciwą i szczerą osobą, która nie krzywdzi innych. Nie brakuje mi intelektu i zaradności. Tak jak każda normalna kobieta pragnę poznać mężczyznę, który Nas pokocha i z którym stworzę zdrowy związek. Co w tym dziwnego?
            Nie uważam, żebym w samym związku popełniła błąd.(po zamieszkaniu)
            Jedyny błąd, to taki, że za szybko zgodziłam się na wspólne zamieszkanie, że nie przeczekałam i że nie wzięłam pod uwagę wszystkich poprzednich sytuacji, które pojawiały się wcześniej. Żałuję również tego, że niepotrzebnie moja córka wszystkiego zaznała, a ja teraz cierpię.

            Więc autorefleksję mam na ten temat. I nie uważam, żeby reszta mojego życia była skopana.



          • RE: fatum

            Autor: Tuluzka   Data: 2020-01-10, 17:52:10               Odpowiedz

            "Więc autorefleksję mam na ten temat. I nie uważam, żeby reszta mojego życia była skopana"

            No pewnie .Jesteś na progu życia dziewczyno :)))

            A Fati wybiera swoje ofiary z równą dbałością, co ten Twój ex ;(((Takie na zakrętach, już wcześniej poranione ,łatwiej nimi manipulować i im umniejszać .I uwazaj,bo ona lubi wyciągać informacje ,żeby potem dowalić kiedy sie najmniej tego spodziewasz .

            A cwaniaczek też celowo wybierał kobiety z dziećmi ,bo łatwiej grać wtedy na ich emocjach :
            "jaki on dobry dla mojej córeczki,noo to musi byc dobry człowiek "



          • RE: fatum

            Autor: Paulina0821   Data: 2020-01-10, 18:19:22               Odpowiedz

            Fati to kto? Jedna z autorek tutejszych wpisów? :)



          • RE: fatum Paulina0821

            Autor: fatum   Data: 2020-01-10, 19:15:29               Odpowiedz

            Jesteś,aż tak honorowa,że nie walczysz o alimenty?Bo jak sama piszesz on nie płaci?Kobieto za mało się starasz moim zdaniem o należące się Tobie alimenty.Serio.Dziś nieco jest lepiej w Polsce ze ściągalnością pieniędzy od tych leserów.Jednak trzeba walczyć! Domyślam się,że Ty tego już nie robisz i odpuściłaś tu dziadowi.A dziad się cieszy,że naiwna nie skarży go i on nic już nie musi.Musi,musi,tylko trzeba takim leserom
            uprzykrzać życie.Ty tego nie robisz.Jestem o tym przekonana.P.S. rodzice Ci pomagają finansowo i chwała im wielka za to.Ale Ty też zacznij wreszcie ścigać tego ...człowieka za alimenty.To jest priorytet.Ważny.A Ty masz podobne zdanie?,w swojej sprawie?




          • RE: fatum Paulina0821

            Autor: Paulina0821   Data: 2020-01-10, 19:23:55               Odpowiedz

            Był zgłoszony przeze mnie do komornika od początku, bo nie płacić.
            Dostaję pieniądze z funduszu alimentacyjnego, a jemu dług rośnie.
            Byłam już wzywana na policję w jego sprawie w wakacje, miesiąc temu byłam znowu.
            jest ścigany przez prokuratorę o alimenty



          • RE: fatum Paulina0821

            Autor: fatum   Data: 2020-01-10, 19:38:51               Odpowiedz

            A,czy regularnie czytasz Strefę Biznesu? "Są składniki wynagrodzenia,które w przypadku alimentów, mogą zostać potrącone w całości. Są to: dodatkowe wynagrodzenie roczne, nagroda z zakładowego funduszu nagród oraz należności z tytułu udziału w zysku lub nadwyżce bilansowej"....To są konkretne podpowiedzi,które warto śledzić na bieżąco samodzielnie.Z wiedzą startować o dalsze,należne nam pieniądze.Czasem samu pomóc/podpowiedzieć nawet i Prokuraturze.



          • RE: fatum

            Autor: Paulina0821   Data: 2020-01-10, 20:08:13               Odpowiedz

            Myślę, że i komornik i inne organy ścigania, w tym pcs są świadomi takich rozwiązań.
            A co w przypadku kogoś, kto zatrudnia się na czarno...



          • RE: fatum

            Autor: fatum   Data: 2020-01-10, 20:20:16               Odpowiedz

            Tutaj: ...Z projektu nie zniknęły natomiast ważne zmiany odnoszące się do kodeksu pracy (k.p.). Pakiet wprowadza sankcje dla pracodawców, którzy zatrudniają dłużników alimentacyjnych na czarno. Karane będą też te firmy, które podpisują z nimi umowy o pracę przewidujące najniższe możliwe wynagrodzenie, a resztę pensji wypłacają pod stołem. W takich przypadkach komornik nie może zająć pensji na poczet alimentów lub robi to w stosunku do zaniżonej kwoty.



          • RE: fatum

            Autor: fatum   Data: 2020-01-10, 20:22:49               Odpowiedz

            c.d...Takim nieuczciwym praktykom mają zapobiegać wysokie grzywny nakładane na przedsiębiorców. Zgodnie z zaproponowanym brzmieniem art. 281 par. 2 i 3 k.p. finansowa sankcja ma wynosić od 1,5 tys. zł do 45 tys. zł, jeśli zatrudniany nielegalnie pracownik będzie figurował w Krajowym Rejestrze Zadłużonych z powodu zaległości alimentacyjnych przekraczających trzy miesiące.



          • RE: fatum

            Autor: fatum   Data: 2020-01-10, 20:35:59               Odpowiedz

            P.S. czy wiesz już co powinnaś zrobić?! To to zrób!!!



          • RE: fatum

            Autor: Paulina0821   Data: 2020-01-10, 21:47:55               Odpowiedz

            Tak, bo ja posiadam Twoim zdaniem tajemną wiedzę...
            Nie mam pojęcia, gdzie on pracuje. Gdybym wiedziała mogłabym nasłać na nich kontrolę albo przekazać informacje na policji.

            doskonale wiem, że zatrudnianie na czarno i dawanie pieniędzy pod stołem jest nielegalne, tak jak wpisywanie na umowie niższego wynagrodzenia, więc nie mówisz mi o genialnym odkryciu





          • RE: fatum

            Autor: Paulina0821   Data: 2020-01-10, 21:53:54               Odpowiedz

            odpuść, bo poważnie z głupią osobą nie rozmawiasz. :)

            Moi rodzice prowadzą działalność i w tym temacie jestem obeznana (w kwestii dłużników alimentacyjnych w firmie również)



          • RE: fatum

            Autor: fatum   Data: 2020-01-10, 22:44:24               Odpowiedz

            Tylko nie potrafisz z pomocą "fachowców" namierzyć swojego dłużnika,alimenciarza? Daruj sobie takie gadanie.Też nie piszesz z naiwną,nieogarniętą Osobą.Ja jak coś chcę,to,to mam.Tyle w Twoim temacie.Dotyczy to też i Twojego wątku.Nie musisz mi dziękować.Jednak miło mi będzie,jeśli kiedyś tam coś mi napiszesz.Powodzenia.Miło mi było Ciebie poznać.Pa.



          • RE: Masz przecież odpowiedź

            Autor: Tuluzka   Data: 2020-01-10, 15:57:08               Odpowiedz

            "Milczenie, problemy ze znalezieniem mieszkania na już, pracę jedną mu odwołali w tym czasie, bo nie chcieli zaczekać, szukał drugiej i tak to trwało."

            No właśnie to były te czerwone flagi -manipulacja.Wtedy trzeba było zaczekać ,a nie zapraszać go do mieszkania,bo

            " nie potrafił utrzymywać znajomości na odległość ,,albo obok albo wcale'', że ciężko było wiedząc, że ja tutaj, on tam."

            To był zwykły szantaż emocjonalny.

            Świete słowa :
            Jak kocha to poczeka ;)))



          • RE: Masz przecież odpowiedź

            Autor: Paulina0821   Data: 2020-01-10, 15:47:05               Odpowiedz

            Ci ludzie biznesu mają branie

            *Człowiekiem biznesu bym go nie nazwała. Nie prowadzi swojej działalności. Póki co to tylko jego plany i marzenia

            Pracuje, ale nie na swoim.



          • RE: Masz przecież odpowiedź

            Autor: Tuluzka   Data: 2020-01-10, 14:44:38               Odpowiedz

            Mirabelle
            " on jest na tyle inteligentny ...
            Jedno trzeba mu przyznać-dobry jest..."

            Bez przesady;)
            To raczej Paulina musiała mu się jawić jako strasznie naiwna, skoro nawet nie zabezpieczył tych wiadomości.

            Nastepnym będzie trudniej go rozszyfrować.



          • RE: Masz przecież odpowiedź

            Autor: Mirabelle   Data: 2020-01-10, 14:51:21               Odpowiedz

            Ja jednak poniekąd jestem pod wrażeniem jak można kręcić lody na ileś tam frontów (nie wiadomo ile innych frontow zostało nie odkrytych) i się w tym nie pogubić.
            Jednak jakiś poziom inteligencji (nie tej emocjonalnej) trzeba jednak mieć. prosty chłopak by tego tak zgrabnie nie ogarnął.
            Więc facet pewnie ma pewien poziom i umie czytać potrzeby kobiet. Wie w jakie tony uderzyć by się zakochała.
            To jest jednak jakaś umiejętność.
            I to tłumaczenie się. Ślizganie, kręcenie...
            To też wymaga pewnej inicjatywy twórczej.
            Nie ona pierwsza i nie ostatnia.
            NIestety.
            Ale...ja tam uważam, że kazde doświadczenie z którego wyciągniemy wnioski budują naszą mądrość.
            Nie mylić z inteligencją.

            A jak człowiek się zakocha to chce wierzyć...chce ufać...chce zobaczyć w tym obiekcie to czego szuka..taka natura zakochania...Ja tam głupia nie jestem a też bywa że głupieję...;)



          • RE: Masz przecież odpowiedź

            Autor: Tuluzka   Data: 2020-01-10, 15:00:31               Odpowiedz

            "Więc facet pewnie ma pewien poziom i umie czytać potrzeby kobiet. Wie w jakie tony uderzyć by się zakochała.
            To jest jednak jakaś umiejętność."

            Tak, umiejętnosc manipulowania.



          • RE: Masz przecież odpowiedź

            Autor: Paulina0821   Data: 2020-01-10, 15:53:48               Odpowiedz

            Bez przesady;)
            To raczej Paulina musiała mu się jawić jako strasznie naiwna, skoro nawet nie zabezpieczył tych wiadomości.''

            Naiwna?
            Oczywiście, że zabezpieczył hasłami wszystko, co miał. Zabierał ze sobą tel i tablet nawet do WC, czasami kładł się z tabletem na łóżku, co właśnie wzbudziło moje podejrzenia. Dojrzałam jak wpisywał szybko hasło, poczekałam aż zaśnie i sobie poczytałam wiadomości.

            Nie doceniał mnie.

            Mieszkał ze mną i poza wyjściami do pracy (znałam grafik), wyszedł może dwa razy na spotkanie z kolegą. Dlaczego miałam mu nie wierzyć, zabraniać spotkań?
            Nie widzę tu nigdzie naiwności



          • RE: Masz przecież odpowiedź

            Autor: Tuluzka   Data: 2020-01-10, 16:06:56               Odpowiedz

            "Nie doceniał mnie."

            hehe noo Brawo ;)))

            "Oczywiście, że zabezpieczył hasłami wszystko, co miał."

            To były kolejne flagi ,które juz zauważyłaś .Może tylko ciut za późno. Oczywistym jest ,że ktoś kto nie ma czego ukrywać, to sie nie hasłuje ,bo i po co ?



          • RE: Masz przecież odpowiedź

            Autor: Tuluzka   Data: 2020-01-10, 16:43:14               Odpowiedz

            Przypomniał mi sie jeden taki z bożej łaski adorator,ale nie był taki cwany jak ten Twój ;)))

            Wypisywał do mnie różne makarony do czasu, az go żonka nie nakryła i nie zadzwoniła do mnie hehehe

            Zal mi sie jej zrobiło kobiety:(((



          • RE: Masz przecież odpowiedź

            Autor: Paulina0821   Data: 2020-01-10, 17:04:32               Odpowiedz

            ,,To były kolejne flagi ,które juz zauważyłaś .Może tylko ciut za późno. Oczywistym jest ,że ktoś kto nie ma czego ukrywać, to sie nie hasłuje ,bo i po co ?''

            Ja też mam wszędzie hasła i mam czyste sumienie. Z tableta, tel czy nawet laptopa korzystam również poza domem i nie chciałabym, gdyby w przypadku kradzieży lub zgubienia czegoś, ktoś miał dostęp do wszystkich moich danych.
            Same w sobie pozakładane hasła nie były przyczyną moich podejrzeń, a to że wszędzie ze sobą zabierał te sprzęty.

            Mogłam jedynie wcześniej zapytać o hasło do tableta. Gdyby nie chciał podać, już miałabym znak.



          • RE: Masz przecież odpowiedź

            Autor: Tuluzka   Data: 2020-01-10, 17:15:14               Odpowiedz

            No tak zgadza się, ale ja gdy mam do kogoś zaufanie to nie zamykam za każdym razem laptopa, nie zabieram sprzetów do WC itp;)))

            Hehe Później się okazało ,że ten "mój" też tak wpadł, bo pisał w łazience ;)))

            Musisz byc bardziej ostrożna, skoro przyciągasz tego typu gości :(((



          • RE: Masz przecież odpowiedź

            Autor: Paulina0821   Data: 2020-01-10, 17:46:32               Odpowiedz

            Współczuję, że też Ciebie to spotkało.

            Teraz to już chyba zacznę wszędzie węszyć spisek ;) Po eks mężu udało mi się zbudować zaufanie do innych i może zupełnie niepotrzebnie. Wtedy przynajmniej unikałam cierpienia



          • RE: Masz przecież odpowiedź

            Autor: Tuluzka   Data: 2020-01-10, 18:05:29               Odpowiedz

            "Współczuję, że też Ciebie to spotkało."

            Dzieki hehe ale to mnie nie bolało .Juz bylam "naumiana "wcześniejszymi zagraniami manipulatorów no i wiedziałam ,że on żonaty, a łączyły mnie z nim stosunki wyłącznie zawodowe. Wykonywał dla mnie prace zlecone.

            Nie jesteś jedyna, gros kobiet ma podobne doświadczenia, bo to pokłosie wychowania/modelu społecznego .




          • RE: Masz przecież odpowiedź

            Autor: Tuluzka   Data: 2020-01-10, 18:15:40               Odpowiedz

            "Po eks mężu udało mi się zbudować zaufanie do innych i może zupełnie niepotrzebnie."

            Zaufanie trzeba mieć,bo zdarzaja się wyjątki ;)))ale ograniczone i weryfikować na kazdym kroku. Uwazać na każdą flagę i sprawdzać lojalność.
            Daj sobie czas, zanim wpakujesz sie w nastepne tarapaty.



          • RE: Masz przecież odpowiedź

            Autor: Paulina0821   Data: 2020-01-10, 15:45:26               Odpowiedz

            Kiedy zdaje relacje swojemu przyjacielowi-koledze 0to jaki jest tego wydźwięk?
            Ty jesteś traktowana raczej jako deczko głupia istotka a on BÓG.''

            Raczej jako osoba nieświadoma i zakochana na której on sobie korzysta :)
            Śmieszne jest to, że za kilka dni gościlibyśmy tego przyjaciela i jego dziewczynę. Mieli do nas przyjechać

            w oczach kumpla szukał uznania i jakiegoś dowartościowania, a z nim też nie był szczery w wielu sprawach.

            mógł dopisać, jaka była jego reakcja na moje wyznanie (że bardzo go to ucieszyło i zrobiło mu się miło), a zamiast tego zrobił ze mnie głupią dziewczynkę.
            *to było w połowie grudnia

            A po 20 zaczął normalnie się o mnie wypowiadać.
            ,,moja dziewczyna kończy...''itp.



          • RE: Masz przecież odpowiedź

            Autor: Tuluzka   Data: 2020-01-10, 14:17:01               Odpowiedz

            "ta co tańczy jest boginią seksu i ma mistrzowskie ciała, a z tą co teraz mieszkam to mam przyszłość zapewniona"

            Niektórzy mężczyni nie potrzebują jednej jedynej partnerki do szczęścia. Szczęście zapewnia im wianuszek naiwnych istot takich jak Ty :(((



          • RE: Masz przecież odpowiedź

            Autor: Paulina0821   Data: 2020-01-10, 15:36:08               Odpowiedz


            Która to Ty?

            Ja to ta, co ma zapewnioną przyszłość.
            Chociaż na równi dokładał się do wydatków domowych i mieliśmy uzgodnione, że opłaty za mieszkanie ponosi tylko on. (jego propozycja podziału)
            Spodziewał się, że utrzymanką moją nie będzie



        • RE: Nie mogę sobie poradzić po rozstaniu.

          Autor: Tuluzka   Data: 2020-01-10, 14:10:57               Odpowiedz

          Paulina
          "Tylko po co te wszystkie starania i słowa niewymuszane przeze mnie w żaden sposób."

          Bo łatwiej jest nawinąć naiwnej kobiecie makaron na uszy, niz zapracować na własne lokum ?

          "Tego nie potrafię zrozumieć i dlatego to tak cholernie boli."

          Boli, bo chyba zaczynasz rozumieć ,że to były kłamstwa ,ze stałaś się jego ofiarą :(((



        • RE: Nie mogę sobie poradzić po rozstaniu.

          Autor: bezogonka   Data: 2020-01-10, 14:14:08               Odpowiedz

          Paulina..
          Jaki powód? Po co Ci to? Myślę, że doskonale wiesz.
          Nie chodzi o to, że chcesz znać jego pobudki,bo większość z nich jest podła. Chodzi o to, że zostałaś zdradzona i porzucona w sposób niezwykle kunsztowny, czyli bardzo bestialski.
          Nie myśl o nim,bo nie warto. Myśl o sobie.
          Niemal każda kobieta ma za sobą podobne doświadczenia do Ciebie. Ale Paulina,nie wszyscy jeszcze są tak bezduszni.
          Nie ma sensu po sto razy pisać tych samych rzeczy. Spróbuj poznać siebie. Spróbuj wyskalować swoją wartość jako kobiety i postaraj się,by Ci jej nie odbierano łatwo. Kolejnym razem nie tłumacz sobie zachowań mężczyzny(wielce niewłaściwych) i powtarzających się. Mówisz STOP i zamykasz rozdział. Kolejnym razem nie słuchaj tłumaczeń a postaw poprzeczkę wyżej. Zapamiętaj sobie, że jak popełnia się błąd,to trzeba ponieść konsekwencje i naprawić wszystko. Zatem TEN, który tego nie wie jest niedojrzały lub toksyczny i możesz spokojnie powiedzieć: spadaj.
          Coś jeszcze?