Forum dyskusyjne

Nie mogę sobie poradzić po rozstaniu.

Autor: Paulina0821   Data: 2020-01-10, 11:37:21               

Mam 24 lata. Mój były (P) 31.
Cztery dni temu rano poprosiłam, żeby się wyprowadził. W nocy potajemnie przeczytałam wiadomości na Messengerze. Odpowiedział ,,dobrze'', gdy pytałam ,,czy mam mi coś do powiedzenia'', stwierdził ,,Nie, to Ty oczekujesz, że ja coś powiem, a ja nie mam nic do powiedzenia''. Nawet nie przeprosił i nie spojrzał mi w oczy.
Otóż okazało się, że mnie zdradził, że pisał do innych dziewczyn, z którymi wcześniej zrywał kontakt. Proponował spotkanie tłumacząc się, że przez sytuację osobistą nie mógł wcześniej kontynuować znajomości, ale nigdy nie zapomniał. Nie proponował im seksu. Ten sam schemat. W połowie stycznia miał wyjechać nad morze spotkać się z kolegami w sprawach biznesowych. Nie miałam nic przeciwko, nie pytałam, czy mnie ze sobą zabierze, w końcu miał to być męski wypad, na dodatek dotyczący interesów. Wiadomości do tych kobiet były związane z tym wyjazdem. Mówił, że będzie w tym czasie tam i czy nie chciałyby spędzić trochę czasu razem, że ma apartament itp. Natomiast z dziewczyną, z którą się przespał nie znali się wcześniej. Ona pisała później, a on zaczął jej unikać, odpowiadać zdawkowo itp. Myślałam, że to sygnał, że może zaczął żałować, że już po świętach spędzonych z nami u mojej rodziny (on swojej nie ma), zdał sobie sprawę jak mu bardzo zależy.

Historia naszej relacji była skomplikowana. Poznaliśmy się w lutym/marcu na jednym z portali internetowych. Któregoś dnia zaproponował wspólny wyjazd nad morze na weekend. Finalnie nie wyjechaliśmy, ja nie mogłam się zdecydować itd. Nasze pierwsze spotkanie odbyło się w kwietniu. Było miło, rozmawialiśmy ze sobą do rana, a on następnego dnia wracał do siebie(łączyła nas spora odległość). Wiedziałam, że od czerwca planuje zamieszkać na stałe w moim mieście. Kontakt był słaby i urywany. We wrześniu odezwał się do mnie czy chciałabym się z nim spotkać na kawę. Nie odpisałam, więc po jakimś czasie napisał znowu, że mogłabym odpisać, że nie jestem zainteresowana i że ma mi głowy nie zawracać. Odpisałam, że jestem zdziwiona i czy coś się stało, że po takim czasie się odzywa. On: ,,A co myślisz, że zapomniałem o Tobie? Po prostu nie lubię tak pisać jak mnie tu nie ma. Nasze spotkanie było bardzo fajne i niestandardowe. Nigdy przecież nie napisałem, że koniec naszej znajomości. Miałem być zaraz po naszym spotkaniu, ale opóźniło się wszystko o 2 miesiące". Dałam szansę, umówiliśmy się na drugi dzień. Było idealnie. Znów rozmowa do rana, podczas spaceru trzymał mnie za rękę, poszedł po swoje bluzy, żeby było mi ciepło. Żegnając się zapytał czy chciałabym zobaczyć się z nim znowu następnego dnia, bo bardzo mu zależy i mnie pocałował. Jak dojechałem do domu napisał, że widzi, że dojechałam do domu, szkoda że nie ma mnie obok itd. Kolejnego dnia byliśmy cały czas w kontakcie, spotkanie miało być wieczorem. Pisał, że idzie się szykować i da znać jak będzie gotowy. Nie odezwał się. O 3 ,,przepraszam, zasnąłem:( nic mnie nie obudziło nawet budzik. Padłem jak zabity po całym dniu latania po mieście". W południe do mnie przyjechał. Pojechaliśmy w jedno miejsce i dopiero o 20 się rostaliśmy. Tutaj znowu propozycja spotkania, dość szybka bo jeszcze tego samego dnia. Znów byliśmy ze sobą do rana.
Rano wrócił ze mną do mnie, zrobił śniadanie. Stwierdziliśmy, że zobaczymy się wieczorem. Wieczorem przygotował kolację, kąpiel ze świeczkami, muzyka. Niesamowity klimat i porozumienie dusz na najwyższym poziomie. To był nasz ostatni wieczór, bo rano miał wyjechać dosłownie na dzień/dwa i wrócić już na stałe. Mówił żebym nie odbierała tego jako pożegnanie, bo znów będzie obok. (Dodam, że seksu nie było przez te spotkania, a on nie naciskał). pisał od rana, wysyłał zdjęcia, jakieś informacje, które czytałam odnośnie tego, co mu dzień wcześniej mówiłam. Po jakimś czasie zaczęły się jakieś dziwne wiadomości ,,że zabolało go kiedy powiedziałam, że jeszcze za szybko na pewne sprawy, że ironicznie zareagowałam, kiedy powiedział, że mu zależy na mnie. Że myśli, że powinnam być jeszcze sama. Odpisałam, że to nieporozumienie, że zależy mi na naszej znajomości, niezależnie od tego co powiedziałam pod wpływem chwili. Odpisywał ,,ta, spoko..." później napisał ,,nieporozumienia? Wstaję rano nieprzytomny, żeby zawieźć z Tobą małą do przedszkola i zrobić normalne śniadanie, zamiast wyspać sie na rozmowę, po czym twierdzisz, że to za szybko, bo L.. A potem zapraszasz mnie na wesele, to ja nie mogę mieć żadnych obaw.. napiszę wprost zebys zrozumiala o co chodzi: skoro nie mogę na Ciebie liczyć w ważnych kwestiach, to nie mogę w żadnych,a ja bardzo nie ufam ludziom". Kompletnie tego nie rozumiałam, bo dawałam mu ogromne wsparcie, pomagałam jak mogłam, szukałam mieszkania dla niego, interesowałam się jego sprawami. Ale on każdą moją pomoc odrzucał. Wiedziałam, że się stresuje, bo miał pracę zaczynać,a wciąż był problem ze znalezieniem mieszkania. Miał momenty, że nie odzywał się kilka dni mimo moich wiadomości, co słychać, jak sytuacja... Któregoś dnia napisał, że będzie, ma kolejną rozmowę o pracę. Przyjechał wtedy do mnie na kilka godzin przed rozmową. Po rozmowie chciał się jeszcze zobaczyć na trochę. Potem wracał na dwa dni do siebie i miał wrócić na kolejny etap rozmowy. rozmowy wtedy już zaproponowałam, żeby przyjechał dzień wcześniej, że mu pomogę i rano pójdzie na spokojnie na rozmowę. Nie przyjechał i nic nie wytłumaczył. Napisałam do niego po kilku dniach czy chce zakończyć znajomość, żeby się określił, bo nie wiem co mam myśleć, on,,kiepska sytuacja. Narzeczona przyjaciela poroniła i zrezygnowałem z pracy (potwierdził screenem rozmowy). Nie dałam rady, napisałam mu wiadomość kończącą znajomość. Nic nie odpisał. Wchodził przez kolejne kilka dni na Whatsapp(Wiedziałam, że pisze tam tylko ze mną) mimo to nie odezwał się. Cały październik nie nie mieliśmy kontaktu, ja wciąż nie potrafiłam o nim zapomnieć. W listopadzie napisałam co u niego słychać, jak ułożyły się jego sprawy. Odpowiedział po chwili, że teraz mieszka we Wrocławiu, ma super pracę. Od tego czasu zaczął dbać o kontakt bardziej, zaprosił mnie do siebie. Po dwóch tygodniach przyjechał do mnie, miał zostać na jeden dzień, został tydzień. Stwierdziliśmy, że ryzykujemy. On przeprowadza się, tutaj znajdzie pracę i mieszkanie. Pojechał po swoje rzeczy. Zapytałam jak to widzi,,wspólne mieszkanie czy będzie sobie czegoś szukał" On,,decyzja należy do Ciebie". Chciałam spróbować. Po spędzonym tygodniu, szczerych rozmowach dałam nam szansę. Pozwoliłam się jemu wprowadzić. Ten czas od 20.11 aż do 5.01 był niesamowity. Myślałam, że Pana Boga za nogi chwyciłam. P pomagał mi we wszystkim, dbał i troszczył się o nas, nie kłóciliśmy się, każdą sprawę staraliśmy się rozwiązać na spokojnie rozmową. Świetnie się rozumieliśmy, to samo poczucie humoru, wspólne wartości i pragnienia. Wiedziałam o jego trudnej przeszłości, śmierci matki, kiedy był dzieckiem, trudnych relacjach z ojcem, poprzednich związkach(toksyczna partnerka, zdradzająca kobieta itd)

Jestem załamana. Doświadczam silnego dysonansu. Napisał do najlepszego przyjaciela ,, ta co tańczy jest boginią seksu i ma mistrzowskie ciała, a z tą co teraz mieszkam to mam przyszłość zapewniona" ,,nie wiem, co zrobić. Jestem na rozdrożu", ,,zawsze, kiedy kogoś mam, takie rzeczy"
Nie rozumiem, jaki miał motyw by być. Wychodzi na to, że wszystko było kłamstwem. (Stabilizacja, szczęście ze mną, uczucia) Zbyt krótki czas minął od słów, które mówił do czynów. Zaledwie 31.12 ,,jesteś moją księżniczką", kilka dni temu ,,dlaczego miałbym Ciebie zostawić, skoro jestem szczęśliwy"

Pieprzenie o dopasowaniu pod każdym względem i w każdej sferze (paradoksalnie, również w sferze erotycznej). Że ciężko znaleźć kogoś takiego, bo często jest tylko chemia, nic poza. Że tańczy, nie dlatego, bo chce iść na imprezę, a dlatego że jest ze mną bardzo szczęśliwy. Że gdyby nie uczucia, nie byłby z nami. Że nie zrobi nic głupiego, bo teraz ma mnie i nie chce zniknąć na dwa lata. Że okres zabawy i pogoni za pieniędzmi, karierą ma za sobą, a teraz chce jedynie stabilizacji i spokoju. Że gdyby miał zdradzać, to nie wiązałby się ze mną. W związku ze mną napisał dwa teksty. Nie zapomnę jak powiedział, że jestem jego inspiracją, że przede mną nie mógł napisać kilku zdań, a teraz napisał dwa kawałki w 4 dni.
Czuję, jakbym nic dla nie znaczyła i nigdy nie darzył mnie prawdziwym uczuciem, bo przecież nie zrobiłby niczego świadomie, co mogłoby się skończyć rozstaniem.
Planował ze mną przyszłość. W czerwcu mieliśmy przeprowadzić się do mojego rodzinnego miasta. Oboje chcieliśmy założyć własne działalności. Już planował Walentynki, wspólne wakacje. Chciał mnie zabrać do swojego rodzinnego miasta.
Wiedział jak długo odbudowywałam się z poprzedniego związku (z ojcem mojego dziecka), w którym przez kilka lat byłam ciągle oszukiwana i raniona. Gardził tym człowiekiem, przejmował się, gdy on cokolwiek zrobił i napisał. Troszczył się o moje dziecko, bawił się z nią, angażował w każdą czynność, która była z nią związana (dla niej 3 godziny przyszywał do swetra różne ozdoby na jasełka), sam odprowadzał do przedszkola, żebym dłużej pospała, składał meble itd)

Widziałam w nim prawdę. I nie potrafię uwierzyć, że to mogło nic nie znaczyć. Pewnych rzeczy nie da się udać, a w jego oczach widziałam, że pewne rzeczy wywołują w nim silne emocje: te związane ze mną czy moją córką i że jest tym autentycznie poruszony. Sam o tym później wspominał, wracał do słów czy wydarzeń, które sprawiły mu masę radości. Kiedy mu powiedziałam ,,że nie wyobrażam sobie już, żeby mogło być inaczej'', lekko go zamurowało i zapytał ,,czy jesteś świadoma powagi słów'' ja ,,w tym momencie tak czuję, dlatego to Tobie powiedziałam''. następnego dnia wieczorem powiedział, że to było bardzo miłe, co usłyszał ode mnie i że bardzo się cieszy.
jednocześnie moje słowa w rozmowie z kolegą lekko wyśmiał ,,ta mi po 4 tygodniach powiedziała, że nie wyobraża sobie, żeby było tak jak dawniej, haha''

Jego słowa do mnie nigdy nie były wymuszane przeze mnie, on również nie był zbyt wylewny w tej kwestii. Tym bardziej uważałam, że skoro coś sam od siebie powie, to znaczy, że jest to bardzo szczere i spowodowane tym, co czuje. Jego otwieranie się przede mną, kiedy mówił mi o rzeczach trudnych, ciężkich i intymnych też były dla mnie oznaką, że czuje się przy mnie na tyle komfortowo i bezpiecznie i że jestem dla niego ważna.

Nie wiem,co mam myśleć. Zbyt dużo pytań, zbyt dużo niewiadomych w całej tej historii.


Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku