Forum dyskusyjne

Przeczytaj komentowany artykuł

RE: Refleksje po lekturze książki- te skargi

Autor: sams2   Data: 2018-11-26, 09:33:16               

"...ja nie wiem na ile ja zawierzyłem terapeucie i na ile chciałem żeby wszystko za mnie załatwił. Nie wiem..tego nie da się ocenić. Więc chyba jednak wszystkiego na tego terapeutę nie zrzuciłem, ale może zrzuciłem na terapię i szerzej psychologię."

Wreszcie coś sensownego. :)

I niestety w przypadku tych strasznych "tragedii w psychoterapii" w większości przypadków tak to wygląda: Ja nie nadąża za pracą psyche. A jak nie nadąża to sobie wymyśla bajki i racjonalizacje. Uczciwiej powiedzieć "nie wiem".

Reasumując cytowane tu przypadki: może być tak, że terapeuta jest oczerniony, bo kończąc terapię "porzuca" pacjenta, który zaczyna się na nim mścić z powodu "odrzucenia" lub braku "ekskluzywnej więzi" (zazdrość o innych pacjentów). Pacjent mści się za zakończenie relacji. Nienawiść do terapeuty (ciągle w ten sposób obecnego w głowie) jest tak naprawdę przywiązaniem, miłością. Ból separacji może dać nienawiść, storpedowanie osiągnięć terapii, regresję- czyli wołanie dziecka o ciągłe zainteresowanie. Niektóre osoby zaburzone nie są w stanie znieść separacji i czepiają się swojego obiektu miłości jak pijani płotu. Może być też i tak, że ktoś nauczył się wzbudzać zainteresowanie "strasznymi historiami" czy nieporadnością jak Twardowski i tak funkcjonuje (takie bajki opowiada), tylko że za złą figurę matki czy ojca podstawi sobie "terapeutę-sadystę" lub "terapeutę-leniwca złego-co tylko się-gapił"- by wzbudzić zainteresowanie, litość, współczucie i tym się karmić z zewnątrz (nie mając tego w sobie dla siebie).

Są też "aktywiści" którzy przechodzą do fazy Terrorysty i Msciciela i tak "walką ze środowiskiem terapeutów", górami postów, badań i innych bzdur rozgrywają własne deficyty i wołają o zainteresowanie lub przywołują poczucie mocy (którego wobec własnej psyche im brakuje, bo są wobec siebie bezradni).

Możliwości jest wiele. Dlatego też - nie negując uczuć tych osób (złości, żądzy zemsty, pragnienia kontaktu) trzeba zawsze do "wstrząsających historii" podchodzić z dużą ostrożnością, bo są często fantazją, produktem zaburzonego umysłu wołającego o miłość. Kiedyś po forach pewna pani biegała i skarżyła się, że psychiatra chciał ją zgwałcić, co było czystą projekcją, bo to pani w swoim zaburzeniu właziła mu do łożka. :)


Nie jest tak, że te osoby robią to świadomie (świadomie kłamią czy projektują)- po prostu konstruują sobie narrację w której ich i terapeutę "coś łączy". Przypadki cytowane u Witkowskiego są właśnie takie- są konstruktami nieświadomego, pomówieniami i fantazjami. Wartość tych opowieści jako "nadużyć w psychoterapii" jest żadna.

Oczywiście terapeuci też ludzie (z żądzą władzy, narcyzmem, zboczeńcy) więc jeśli w terapii dzieje się coś złego to najlepiej zgłosić na policję lub złożyć skargę do odpowiedniego organu jak PTP czy NFZ.

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku