Forum dyskusyjne

Przeczytaj komentowany artykuł

RE: Jak korzystać z psychoterapii?

Autor: mimbla   Data: 2014-05-16, 18:23:57               

Wiesz, nanie, są też osoby, które do swojej udanej terapii nie podchodzą entuzjastycznie ani bezkrytycznie. Jest bowiem możliwe także spokojne, pozbawione specjalnych emocji ocenienie takiego elementu/epizodu we własnym życiu. Na zasadzie zadowolenia dalekiego od silnych emocji natury euforycznej. Jest mozliwe posiadanie po prostu oceny pozytywnej. To był rozsadnie spędzony czas oraz korzystnie wydatkowane środki finansowe. Dobra inwestycja. Co Ty na takie podejscie? Też Cię zaciekawia czy nie?

"Nie rozumiesz czemu ludzie mający dobre relacje z sobą i z innymi na terapię chodzą?" Czyjeś relacje z innymi oceniasz z zewnątrz. Czyjeś relacje z samym sobą tym bardziej. Zatem to co widzisz i co możesz poddać ocenie jest tylko jakąś częścią większej całości. Do której dostępu zwyczajnie nie masz. Zatem nader często nie rozumiesz. Nie sposób coś zrozumieć, jak sie nie ma wystarczajacych danych na wejściu.

Co przeszkadza analizować na kanapie u siebie? Ano jak znane powiedzonko instruuje "najciemniej pod latarnią". Na siebie człowiek jest ślepy. Mniej lub bardziej ślepy. A na sygnały zwrotne od otoczenia rzadko reaguje z pełną otwartością. Bo do tego otoczenia ma zwykle ograniczone (nieraz bardzo i nieraz słusznie) zaufanie. Od pewnego momentu analizowanie siebie na kanapie jest gonieniem własnego ogona. Wysiłku wymaga, ale efekt znikomy.

Oczywiscie ze relacja z terapeutą jest relacją sztuczną. To są "warunki laboratoryjne". I oczywiście że nie jest relacja równowagi. W pewnych częściach bywa dyrektywna i owszem, miewa na celu zmianę przekonań pacjenta - jesli bowiem pacjent jest głęboko przekonany, że "jedyne na co zasługuję w życiu to krytyka " cóż, chyba warto by nieco zmienił to przekonanie...

Kilka postów temu napisałaś, że sama siebie pytasz o co biega z tym ""nie byciem sobą" w wykonaniu terapeuty, jego "nie posiadaniem własnych potrzeb" itd. i piszesz, ze to jest "nierealne". w swoim czasie miałam te same pytania. Oraz na obecnym etapie egzystencji już wiem, że to jest jak najbardziej realne choć brzmi ewidentnie niczym mącenie i pchanie kitu.
Chętnie bym się nawet z Tobą swoimi "odkryciami" na tym odcinku podzieliła, bo fajnie mi się z Tobą rozmawia, ale szybkie ujęcie tego w jakąś strawną i normalnym językiem napisaną całość obawiam się przekracza moje możliwosci. Zwłaszcza w warunkach tego forum, bo już czuję jak się wątek zaczyna zbliżać do znanych z innych wątków przepychanek natury emocjonalno osobistej. Jak zaczynają działać emocje spokojna rozmowa zanika. To i ja zanikam. Jakbyś chciała pogadać, zarejestruj się na forum psychotekst, tam pisuję (pod innym nickiem, ale daj znać że jesteś to Cię znajdę) i tam jest opcja priv, gdzie mozna spokojnie pogadać. Oczywiscie o ile chcesz :)I miłego weekendu. Wszystkim :)

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku