Forum dyskusyjne

Przeczytaj komentowany artykuł

Różne formy napastowania seksualnego

Autor: moonshine   Data: 2011-01-30, 00:12:40               

Autorka na siłę nagina rzeczywistość do swojej feministycznej ideologii, podając fałszywe wyjaśnienia prawdziwych problemów. Spostrzega rzeczywisty problem chamskich zachowań młodzieży, ale podaje całkowicie fałszywe wyjaśnienie. Pisze, że:

" "Grube" żarty znacznie bardziej bawią panów o tradycyjnym spojrzeniu na rolę kobiet niż tych, którzy są zwolennikami ich emancypacji. Mężczyźni opowiadający się za równością płci wrogie żarty o kobietach uznają za seksistowskie i mało zabawne."

Wynika z tego, że zwolennika tradycji chamskie żarty wobec kobiet bawią, a zwolennika postępu i równouprawnienia - nie bawią. Tezy tej autorka nie uzasadnia. I nie da się jej sensownie uzasadnić, bo jest całkowicie fałszywa.

Autorka sugeruje, że zwolennik tradycji to - "macho", lub ktoś, kto za "macho" chce uchodzić. W jaki sposób można powiązać postawę charakterystyczną dla "macho" z polską tradycją??

Słowa powstają, jeśli jest na nie zapotrzebowanie - ludzie chcą coś przez dane słowo wyrazić. Tak więc Eskimosi mają wiele określeń na śnieg (na każdy jego rodzaj), a Polacy - wiele określeń na różne rodzaje deszczu.

Słowo "macho" pochodzi z języka hiszpańskiego i nie ma odpowiednika w języku polskim. Dlaczego nie ma takiego słowa? Bo nie ma w polskiej tradycji takiej postawy, czy też takiego wzoru osobowego, które wyraża to hiszpańskie słowo.

Dominująca w Polsce przez 10 wieków kultura, którą można w Polsce nazwać "tradycyjną" jest zakorzeniona w chrześcijaństwie. Szczególnie silny w Polsce kult maryjny sprawiał, że człowiek religijny musiał odnosić się do kobiet z szacunkiem, jeśli chciał być w zgodzie ze swoją wiarą. Nigdzie w nauczaniu Kościoła nie znajdziemy przyzwolenia na wulgarność wobec kobiet, czy przyzwolenia na ich seksualne napastowanie. Przeciwnie, znajdujemy tam wezwania do czystości. Zachowania opisywane przez autorkę traktowane byłyby jako grzech i w tradycyjnych, wiejskich społecznościach spotkałyby się z powszechnym potępieniem.

Dominująca w Polsce przez wieki warstwa społeczna: ziemiaństwo, a wcześniej szlachta - wywodziła się ze średniowiecznego stanu rycerskiego. Jedną z ważnych cech kultury rycerskiej, obok pojęcia honoru - był szacunek do kobiet. Literatura polska jest pełna świadectw, na czym polegała kultura rycerska - wystarczy przeczytać "Krzyżaków" Sienkiewicza, by wyrobić sobie o tym jakieś pojęcie.

Kodeks Boziewicza, opublikowany w 1919 roku, będący wyrazem pozostałości kultury rycerskiej, zobowiązywał mężczyzn do obrony czci kobiet:
"Art. 192.
Każda obraza kobiety godzi w jej naturalnego obrońcę, któremu przysługuje prawo pociągnięcia obraziciela do odpowiedzialności honorowej. Na tej podstawie przysługują następujące zastępstwa mężczyznom w obronie czci kobiety:
a) mężowi w obronie czci żony;
b) bratu, ojcu, wnukowi, wujowi, siostrzeńcowi lub szwagrowi, o ile jest niezamężną, wdową, lub rozwiedzioną z mężem;
c) wszystkie osoby pod b) wymienione, jeżeli kobieta zamężna nie żyje z mężem, choćby ów nawet w tej samej miejscowości przebywał;
d) gospodarz domu, jeżeli u niego zniewaga kobiety miała miejsce, o ile jest przy tym obecny;
e) w każdym innym wypadku mężczyzna, który jej towarzyszy, a gdy ich jest kilku, najmłodszy z nich;
f) mężczyzna, który prowadzi kobietę pod rękę, nawet wówczas, gdy obecni są przy tym krewni obrażonej."

Sformułowanie "pociągnięcia obraziciela do odpowiedzialności honorowej" oznacza ni mniej ni więcej, tylko obowiązek wyzwania na pojedynek osobnika, który obraził kobietę. Mężczyzna, który nie stanął w obronie czci kobiety, sam stawał się tym samym człowiekiem pozbawionym honoru. Kodeks Boziewicza (art. 8., pkt 9, 10 i 14), uznawał bowiem, że osobami pozbawionymi zdolności honorowej są m.in.:
"9. przyjmujący utrzymanie od kobiet nie będących jego najbliższymi krewnymi;
10. kompromitujący cześć kobiet niedyskrecją;
14. ten, kto nie broni czci kobiet pod jego opieką pozostających."

Tak wyglądał stosunek do kobiet w warstwie dominującej, której kultura promieniowała na warstwy niższe. Niemniej w warstwach niższych nie zawsze było tak dobrze. Obrazuje to powieść Bolesława Prusa "Placówka". O ile dziedzic szanował swoją żonę, ale sam prowadził swoje interesy i sam podejmował decyzje, o tyle chłop - odwrotnie. Chłop potrafił pobić swoją żonę, ale - nie potrafił podjąć bez niej żadnej, ważnej decyzji:

"- Oto masz - mówił znowu po francusku dziedzic do swego szwagra - oto masz chłopa. Tobie ze swoją żoną rozmawiać nie pozwoli bojąc się, żebyś jej nie zbałamucił, ale sam bez niej kroku zrobić nie może. Żebyś mu zaproponował najświetniejszy interes, nie wykona go bez sankcji żony czy też nie zrozumie bez jej wyjaśnień."

Wynikałoby z tego, że (pomimo chamskiego zachowania wobec żony) pod pewnymi względami w warstwie chłopskiej panował matriarchat...

Komunizm zniszczył w Polsce ziemiaństwo i jego kulturę. Miejsce dawnej warstwy dominującej zajęły elity przysłane przez Stalina i ludzie z awansu społecznego: dzieci robotników, biednego chłopstwa i dawnego społecznego marginesu.

Zwalczanie Kościoła przez komunistów osłabiało z kolei szacunek do kobiet, wypływający się z kultu maryjnego. Resztki kultury rycerskiej utrzymywały się jakiś czas jeszcze, pod koniec XX wieku, jako relikty dawnej epoki, w zwyczajach całowania kobiet w rękę i szarmanckiego odnoszenia się do nich. Dziś takie zachowania można zobaczyć tylko Kaczyńskiego, w TV, gdy wita się z jakąś posłanką. Zwyczaj ten zapewne ostatecznie umrze razem z nim...

Kolejne lewicowe ideologie - feminizm i poprawność polityczna - nadal zwalczają chrześcijaństwo i tradycję. Zwalczają skutecznie. Resztki kultury rycerskiej zanikły ma naszych oczach. Młodzi mężczyźni nie rozumieją już, dlaczego mają szanować kobiety, skoro jest równouprawnienie i skoro samych siebie nawzajem nie szanują (wulgarne wyzwiska w relacjach między młodymi mężczyznami są przecież jeszcze bardziej nagminne, wystarczy pójść na jakiś mecz i posłuchać, jak odnoszą się do siebie kibice). Dawniej takie zachowania nazywano by chamstwem, autorka zaś, nie wiedzieć czemu, widzi w tym jakiś "seksizm"...

Lewica, zwalczając tradycję, doprowadziła więc do upadku kultury. A teraz szuka winnych - zamiast poszukać jej w sobie. To nie przywiązani do tradycji mężczyźni zachowują się wobec kobiet po chamsku (nb. skąd miałoby się wziąć u dzisiejszej młodzieży przywiązanie do tradycji?). To nie księża z ambon namawiają chłopców do używania wulgaryzmów wobec dziewcząt. To idole lewicowej popkultury są dziś wzorami osobowymi młodzieży: Owsiak, Wojewódzki, Doda - zamiast Jana Pawła II. Udało wam się przejąć władzę, udało wam się fizycznie wytępić dawną warstwę rządzącą, udało wam się zniszczyć dawne autorytety, udało wam osłabić wpływ Kościoła... Macie, zatem, co chcieliście... Zbieracie teraz efekty swoich wieloletnich starań...

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku