Forum dyskusyjne

Przeczytaj komentowany artykuł

RE: GG o miłości. Jak przeżyć rozstanie?

Autor: carulka1   Data: 2009-10-29, 18:05:42               

Witam wszystkich cierpiących :(
Przeczytałam wszystkie wyznania. Wiele z nich opowiadało po prostu moją historię... Bardzo cierpię, moje rozstanie miało miejsce jakieś 1,5 miesiąca temu. To za mało żeby już normalnie żyć. Miewam chwile totalnego załamania (jest ich większość) ale są też chwile bez płaczu. Próbuję odganiać od siebie myśli o tym człowieku ale mam zadanie utrudnione. Jestem z nim w ciąży. Kiedy siedzę sama i czuję jak maleństwo rusza się w moim brzuchu to ... możecie się domyśleć co czuję. Dodatkowo biorąc pod uwagę to, że on jest właśnie z inną kobietą. A zaczęło się tak pięknie ... zakochaliśmy się w sobie po uszy a oboje byliśmy w małżeństwach. Mój mąż jako, że bystrzejszy niż jego żona szybko się zorientował, że go zdradzam i chciał żebym to zakończyła, mówił, że wszystko mi wybaczy. Ale ja m. in. dzięki namowom mojego kochanka w głowie miałam już tylko jego i naszą wspólną przyszłość. Mówił mi, że mam odejść od męża skoro go nie kocham, że takie małżeństwo jest bez sensu, zapewniał, że on również absolutnie nie kocha żony i takie związki nie mają szans na przetrwanie. Odeszłam więc czego będę żałować do końca życia. Zaufałam temu człowiekowi. On później zamieszkał z żoną oddzielnie. Powiedział, że rozmówił się z nią, że jej nie kocha i ich związek jest bez sensu i się nie uda, że będzie tylko odwiedzał dziecko. Wierzę w to, że mnie kochał ale przez cały czas coś mi nie pasowało. Czułam, że on nigdy od żony nie odejdzie. Ukrywał mnie przed nią, przed swoją rodziną. Wiedzieli o mnie tylko ci, którym ufał, że go nie zdradzą i którzy mu pomagali w oszustwach. Byłam świadkiem nieprzeciętnych kłamstw, oszustw i podłości. Zobaczyłam do czego są zdolni mężczyźni okłamujący swoje żony. KOBIETY, DRŻYJCIE. JA PO TYM CO WIDZIAŁAM JUŻ CHYBA NIGDY NIE ZAUFAM ŻADNEMU FACETOWI. AKCJE JAK Z FILMÓW. ZAANGAŻOWANI KOLEDZY, KUZYNI, BRACIA. WYREŻYSEROWANE TELEFONY, TWORZENIE SOBIE ALIBI, KŁAMSTWO KŁAMSTWEM POPYCHANE. KOSZMAR. I z drugiej strony dziecinna naiwność zdradzanych żon, oszukiwanych matek... Jest mi niedobrze na samą myśl o tym. To trwało bardzo długo, czułam się podle. Nie umiałam się pogodzić z tym, że sama biorę w tym udział. Ale miłość do faceta jest ślepa. Czułam, że powoli tonę w bagnie ale nie potrafiłam z tego wyjść choć próbowałam. Od ciągle zapewniał, że kocha, że chce tylko ze mną, że jestem wspaniała, że się postara żeby nam się udało. Dawałam mu terminy żeby wreszcie pozałatwiał swoje sprawy, żeby się rozmówił z żoną ale on się z nich nie wywiązywał. Ciągle tylko mówił mi, że mam czekać, że on to wszystko załatwi, że wszystko będzie dobrze, że mam być cierpliwa. Ale mnie z tego bagna wystawała już tylko sama głowa. Wiedziałam, że to ostatni dzwonek żeby się ratować. Zaszłam w ciążę a mimo to postanowiłam, że muszę się pozbyć go z mojego życia bo inaczej znienawidzę sama siebie. Kazałam odejść człowiekowi, dla którego poświęciłam wszystko, straciłam wszystko, zraniłam byłego męża, zniszczyłam jemu, sobie i naszemu dziecku życie, z którym zaszłam w ciążę i którego kocham i pożądam. Ale wiem, że gdybym tego nie zrobiła to nigdy nie doczekałabym się szczerości, lojalności, bezpieczeństwa, uczciwości. Jeśli kroś jest szują i oszustem - to jest. Nic go nie zmieni, chyba, że jakaś solidna terapia. Wierzyłam w to co mi mówił, że jestem dla niego największą miłością, że to wszystko dzieje się dlatego, że on jest jakimś tchórzem, że nie chce jej zranić, że się boi reakcji rodziców ... TAKIE PIERDOŁY SOBIE WMAWIAŁAM CHYBA TYLKO PO TO ŻEBY SIĘ LEPIEJ POCZUĆ. Powiedział mi, że jeśli się rozstaniemy to on wszystko zrobi żeby wrócić do żony, żeby go przyjęła mimo tego, że jak już zaszłam w ciążę to nie miał innego wyjścia i musiał się wreszcie przyznać do innej kobiety a ona wniosła o rozwód. Znając go i jego zdolności manipulowania ludźmi to mogę sobie wyobrazić co jej nagadał żeby się zgodziła. Nawet nie chce o tym myśleć bo od razu zbiera mnie na wymioty. I wreszcie stało się. Po tygodniu jak zabrał swoje rzeczy pozew o rozwód był już wycofany a ona poinformowała mnie, że przez cały ten czas on regularnie z nią sypiał. Przeżywam horror. Boję się o siebie, o dziecko, które noszę. Nie chcę popaść w depresję. Przecież będę mamą dwójki dzieci dla których muszę żyć i działać. Powinnam go znienawidzieć i więcej nie widywać ale to przecież niemożliwe. Czy jest ktoś kto może mnie pocieszyć?

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku