Artykuł

Ewa Jasik-Wardalińska

Ewa Jasik-Wardalińska

Psychodrama jako metoda wspierająca resocjalizację i psychoterapię - prezentacja własnych doświadczeń w pracy z DDA


Psychodrama jest metodą, dzięki której protagonista uruchamia swoją intuicję, uczucia, zdolności poznawcze oraz struktury wyobrażeniowe w celu stworzenia sobie możliwości do spojrzenia z dystansu na siebie - swoje przeżycia i zachowania. Twórca tej metody - Jacob Levy Moreno - twierdził, że obejmuje ona swoim zasięgiem nie tylko obszar psychiczny, czy też psychologiczny człowieka, ale również jego wymiar duchowy, transpersonalny, transcendentalny, a nawet... kosmiczny. Psychodrama jest jednym ze sposobów terapeutycznej pracy z pacjentem, który wymaga wglądu w siebie w celu m.in. rozwiązania wewnętrznych, osobistych konfliktów, rozpoznania i "rozbrojenia" mechanizmów obronnych, pracy nad przeniesieniami (np. z okresu traumatycznego dzieciństwa). Pomaga zdecydowanie obniżyć poziom lęku, osiągnąć stan uspokojenia, wyciszenia, oraz lepszego zrozumienia swojego myślenia i postępowania.

W swoim artykule przedstawiam populację dorosłych dzieci alkoholików (DDA), przybliżam pojęcie lęku i neurotyczności jako ich nieodzownego towarzysza, dalej dzielę się własnym doświadczeniem klinicznym, przytaczając przykłady prac pacjentów z wykorzystaniem kilku technik psychodramowych. W podsumowaniu wskazuję, że "odwrócenie historii, która się zdarzyła" jak również przeżycie tego wszystkiego, co nie stało się potem: usłyszenie niewypowiedzianych wtedy słów, odebranie w sposób symboliczny niedanej wtedy opieki i wsparcia, czy też wyrażenie swojego żalu i niezgody na brak zadośćuczynienia ze strony dorosłego i ukaranie go za wyrządzone krzywdy przynosi nową historię, a ta z kolei daje nadzieję na odbudowanie zaufania dla siebie i świata. Jest uzdrawiające.

Wprowadzenie


Psychodrama jest metodą dzięki której protagonista uruchamia swoją intuicję, uczucia, zdolności poznawcze oraz struktury wyobrażeniowe w celu stworzenia sobie możliwości do spojrzenia z dystansu na siebie - swoje przeżycia i zachowania [1]. Jednym ze sposobów terapeutycznej pracy z pacjentem, który wymaga wglądu w siebie w celu m.in. rozwiązania wewnętrznych, osobistych konfliktów, rozpoznania i "rozbrojenia" mechanizmów obronnych, pracy nad przeniesieniami (np. z okresu traumatycznego dzieciństwa) jak również pracy nad obniżeniem poziomu lęku, uspokojenia, wyciszenia, oraz lepszego zrozumienia swojego myślenia i postępowania jest technika monodramy. W psychodramie stosuje się jeszcze inne techniki, wg. Gertrudy Rabel i Barbary Erlacher-Farkas najistotniejsze z nich to: monolog wewnętrzny, dublowanie, zmiana roli, zamiana ról, puste krzesło, lustro [2].

Protagonista - to główny bohater psychodramy, osoba odgrywająca na scenie swoją rolę [3].

Monodrama - to jedna z technik psychodramy, którą stosuje się bez udziału grupy, tylko w obecności lidera. Praca polega na zamianie roli protagonisty z przedmiotami symbolizującymi ludzi, emocje, potrzeby, zdarzenia. Lider jedynie udziela swojego głosu danej roli (przedmiotowi). Na koniec protagonista zdejmuje przedmioty z roli [4].

Monolog wewnętrzny (wypowiedź pojedyncza, monolog) - to sposób na mówienie, nagłośnienie myśli dotąd niewypowiedzianych, wypowiedzenia myśli i uczuć w myśl zasady, że kiedy pojawia się kryzys, czy problem, to jego istotę stanowi konflikt pomiędzy tym co pomyślane, a tym co powiedziane. Uznaje się za Erlacher-Farkas, że myśli protagonisty wyrażone w monologu wewnętrznym są kluczem do zrozumienia jego problemów [5]. To technika, która daje możliwość odkrycia protagoniście motywów ukrytego lub też manifestowanego oporu, jest ona bardzo przydatna do wyrażania uczuć i myśli głęboko ukrytych [6].

Dublowanie - polega na powtarzaniu przez lidera słów protagonisty. Czyni to w pierwszej osobie, może przyjmować też jego postawę, gestykulację czy mimikę. Dublowanie wzmacnia grę protagonisty, pełni przynajmniej kilka funkcji: diagnostyczną, terapeutyczną, socjalną, wspierająca ego, poszerzająca przestrzeń przeżyć [7]. Dublowanie może być prowokujące, wtedy zmierza do odblokowania uczuć protagonisty w taki sposób, że lider stymuluje jego wypowiedzi lub działanie [8].

Zmiana roli - polega na tym, że protagonista zmienia swoją rolę z przedmiotem, który jest obiektem pomocniczym, może zmieniać się z określonymi częściami samego siebie - radością, bólem, strachem. Pełni kilka funkcji: diagnostyczną, terapeutyczną, socjalną, kreatywną, może skutecznie odciążyć protagonistę. Tym się różni od zamiany ról, że obiekty same z siebie nie mogą dokonywać zmiany swoich ról, więc trzeba zamienić role i czyni to protagonista zgodnie ze swoimi potrzebami [9].

Zamiana ról - protagonista przejmuje rolę społeczną innej osoby. Dzięki temu może lepiej ją zrozumieć, zrozumieć różne jej reakcje, zachowania. Poza tym protagonista dzięki tej technice może zobaczyć siebie "jak w lustrze" [10]. Zamiana ról to umożliwienie rozszerzenia osobistej sfery przeżyć protagonisty, umożliwia wyrażenie uczuć (często wcześniej tłumionych, albo blokowanych mechanizmami obronnymi) poprzez granie roli kogoś innego. Wg Moreno zamiana ról to "docieranie do tego co nieświadome i przejmowanie kontroli nad nieświadomym przez wprowadzenie ładu i jasności" [11].

Puste krzesło - naprzeciwko osoby zgłaszającej się z problemem stawia się puste krzesło, po czym prosi się ją, aby wyobraziła sobie, że zajmuje je ktoś ważny z jej życia, z kim relacja nie należy (bądź nie należała) do najłatwiejszych, a w realnym życiu wyjaśnienie sporów z tą osobą jest z jakichś względów niemożliwe. Na krześle można też "usadowić" trudną emocję, przedmiot czy sytuację z przeszłości, którą wciąż zaprząta głowę pacjentowi. Dalej pacjent jest zachęcany przez terapeutę do rozmowy z wyobrażonym właścicielem krzesła naprzeciwko. W ten sposób możliwe jest wyrażenie niewypowiedzianych nigdy uczuć, takich jak np. złość, zazdrość, czy bezsilność wobec czyichś decyzji [12]. Puste krzesło jest również instrumentem monodramy, jest technika wstępną, rozgrzewającą - lider "usadza" na tym krześle osoby, sprawy, problemy, pytania, które zaistniały w grupie, a które należy omówić w celu rozwiązania zaistniałego problemu [13].

Lustro - terapeuta staje się lustrem dla protagonisty, technika ta konfrontuje go z rzeczywistością [14]. Można postawić dublera jako lustro, albo pokazać protagoniście jego zablokowanie, opór, niechęć, ma to pobudzić pacjenta do dalszej pracy [15].


Twórcą psychodramy jest Jacob Levy Moreno (1889 - 1974). Moreno był najstarszym z pięciorga rodzeństwa, o sobie myślał w kategoriach wyjątkowości, otwartości, kreatywności, tolerancji, spontaniczności oraz wrażliwości. Studiował medycynę, przeżył I Wojnę Światową pracując w Austrii i na Węgrzech w obozach dla uciekinierów. Tam bacznie obserwował życie ludzi - ich problemy i radości. Przyglądał się ludziom, był ciekaw tego, jak rozwiązują oni swoje problemy, jak żyją w grupach i wzajemnie się wspierają, jak własne życie i funkcjonowanie w grupie wpływa na jednostkę ludzką. Fascynowała go autonomia grupy i procesy zachodzące w niej. Odczuwał i był przekonany, że słaby człowiek może czerpać siłę z grupy, uważał, że plusem jest to, że pomoc jest anonimowa - grupa to wszyscy, a ogólnie wiadomo, że jak wszyscy to nikt, to jest bezpieczne. W roku 1915 napisał wiersz obrazujący słowami psychodramę:
    (...)I kiedy Ty jesteś blisko, ja będę wyjmować Twoje oczy
    I umieszczać je w moich
    A gdy umieścisz je w miejsce swoich,
    Wówczas ja popatrzę na Ciebie twoimi oczami,
    A ty spojrzysz na mnie moimi oczami.
    W ten sposób nasze spotkanie, pozostanie celem samym w sobie w nieokreślonym
    miejscu, nieokreślonym czasie...
    [16].

W 1957 Moreno roku stworzył Akademię Psychodramy i Grupowej Psychoterapii, w 1961 - Światową Akademię Psychodramy i Grupowej Psychoterapii. Pierwszy kongres psychodramy odbył się w roku 1964 w Paryżu, uczestniczyło w nim ponad 1000 osób z 35 krajów. Moreno z całą pewnością był charyzmatyczną indywidualnością, co przejawiało się niesamowitą łatwością gromadzenia wokół siebie ludzi. Był nauczycielem i psychoterapeutą [17].

Psychodrama Moreno wpisuje się przede wszystkim w nurt podejścia humanistycznego, ale można z powodzeniem zauważyć jej powiązania z nurtem zarówno psychodynamicznym, jak i poznawczo-behawioralnym. Dziś psychodrama stanowi część psychologii stosowanej i socjologii, ale zawiera w sobie elementy edukacji, pedagogiki, biznesu, religii jak również uczy umiejętności społecznych. Moreno opracował teorie ról i dynamiki ról co wyśmienicie wpisuje się w fundament na gruncie którego funkcjonują i rozwijają się współczesne szkoły psychologiczne. Zatem psychodrama nie jest jedynie częścią psychoterapii.

W Polsce po raz pierwszy zastosowano metodę psychodramy w latach siedemdziesiątych w Ośrodku Leczenia Nerwic w Rasztowie [18]. W roku 1986 małżeństwo Sonia i Helmut Beloch zaprezentowali psychodramę na Krajowym Sympozjum Sekcji Naukowej Psychoterapii w Krakowie. Następnie Sonia Beloch wdrażała tę metodę nie tylko w Polsce, ale też w Bułgarii, na Węgrzech czy w Rumunii. W drugiej połowie lat 90-tych powstały całe grupy szkoleniowe prowadzone przez m. inn. Evę Roine z Oslo, Sonię Beloch z Monachium, Laszlo Zichy z Budapesztu oraz Helmuta Beloch z Monachium.

W Polsce metoda psychodramy jest obecnie bardzo ceniona i rekomendowana przez Polskie Towarzystwo Psychiatryczne, a poznanie jej i rozkwit przypada na lata 1987-1994, kiedy to prekursorzy psychodramy w Polsce szkoleni byli właśnie przez Sonię Boloch. Zespół liczył ok. 20 osób i byli to m.inn. Jerzy Aleksandrowicz, Joanna Zgud, Ilona Kołbik, Kazimierz Bieziński, Anna Romejko czy Dorota Orłowska [19].

Kim są DDA?


Termin "dorosłe dzieci alkoholików" (DDA, ang. ACoA - Adult Children of Alcoholics lub ACA - Adult Children Anonymous) używany był początkowo na określenie samopomocowych grup wsparcia, działających na bazie przejętego z ruchu AA programu Dwunastu Kroków. Stworzyły je osoby, które dorastały w domu, gdzie przynajmniej jedno z rodziców było uzależnione od alkoholu i w związku z tym wykształciły cechy ułatwiające egzystowanie w takiej rodzinie, lecz wydatnie utrudniające życie poza nią. W źródłach amerykańskich równolegle pojawiają się nazwy ACoA (dorosłe dzieci alkoholików) i ACA (anonimowe dorosłe dzieci) - dla odzwierciedlenia, że podobne problemy mogą dotyczyć nie tylko osób pochodzących z rodzin z problemem alkoholowym, lecz także wychowanych w rodzinach, w których wprawdzie nie nadużywano alkoholu, lecz istniały w nich innego rodzaju dysfunkcje (nadużycia seksualne, przemoc, perfekcjonizm, nadmierna religijność, emocjonalny rozpad małżeństwa rodziców, zakaz wyrażania uczuć itp.) [20].

W Polsce używa się terminu DDA na określenie osób pochodzących z rodzin alkoholowych (niezależnie od ich ewentualnej przynależności do grup samopomocowych), a niekiedy także używa się pojęcia DDD (na określenie dorosłych dzieci z rodzin dysfunkcyjnych).

Szacuje się, że populacja DDA w Polsce wynosi kilka milionów osób, czyli jest bardzo liczna.

Badania oparte na opisie monograficznym jako pierwsza wykonała Janet Woititz w 1983 roku i wyodrębniła następujące cechy składające się na tzw. syndrom DDA:
  • dorosłe dzieci alkoholików zgadują co jest normalne;
  • mają trudności z doprowadzeniem swoich zamiarów do końca;
  • kłamią choć równie dobrze mogłyby powiedzieć prawdę;
  • osądzają siebie bezlitośnie;
  • trudno się im bawić i przeżywać radość;
  • traktują siebie bardzo poważnie;
  • trudno im nawiązać bliskie kontakty;
  • przesadnie reagują na zmiany, na które nie maja wpływu,
  • bezustannie poszukują potwierdzenia i uznania;
  • myślą, że różnią się od wszystkich innych;
  • są albo nadmiernie odpowiedzialne, albo nadmiernie nieodpowiedzialne;
  • są niezwykle lojalne, nawet w obliczu dowodów, że druga strona na to nie zasługuje;
  • ulegają impulsom [21].

Inna amerykańska terapeutka Sharon Wegscheider-Cruse wymieniła 20 cech, które charakteryzują DDA. Jej zdaniem, dorosłe dzieci alkoholików wyróżniają się m.in. następującymi cechami:
  • nieustannie poszukują aprobaty i zaufania;
  • poszukują natychmiastowej, nieodroczonej gratyfikacji;
  • prowokują napięcia i kryzysy, a następnie narzekają na ich skutki;
  • boją się odrzucenia - to oni odrzucają innych;
  • przeżywają niepowodzenia, ale nie zwracają uwagi na sukcesy;
  • boją się krytyki i osądzania, chociaż sami krytykują i osądzają innych;
  • źle gospodarują czasem i nie porządkują spraw wedle hierarchii ważności [22].

Podobne spojrzenie na DDA, czyli przez pryzmat pełnionych ról psychologicznych i ich funkcji w systemie rodzinnym prezentuje John Bradshaw, a jego kryteria stanowiące o syndromie DDA mieszczą się w 25 punktach. Pokrywają się one w większości z kryteriami podanymi przez Wegscheider-Cruse [23].

Kolejni badacze DDA Timmen Cermak i Jackues Rutzky wymieniają ich nastepujące cechy: lek przed utrata kontroli; lęk przed uczuciami; lęk przed konfliktem; nadodpowiedzialność; poczucie winy; niezdolność do odprężenia się oraz spontanicznej zabawy; tendencje do ostrej, bezlitosnej samokrytyki; życie w świecie zaprzeczeń; trudności z utrzymywaniem bliskich kontaktów; pozostawanie w roli ofiary; zachowania kompulsywne; tendencje do mylenia miłości z litością; lek przed porzuceniem; myślenie kategoriami "białe-czarne" w sytuacji stresowej; skłonność do uskarżania sie na dolegliwości fizyczne; cierpienie spowodowane zalegającym uczuciem żalu; przewaga reagowania nad działaniem; zdolność przetrwania [24].

Zofia Soblewska-Mellibruda na podstawie własnych doświadczeń terapeutycznych do cech charakterystycznych dla DDA zalicza: silne lęki; poczucie niższej wartości; poczucie osamotnienia; zamrożenie uczuć; wyparcie się większości własnych potrzeb; silną potrzebę stałego kontrolowania siebie i innych; silną potrzebę porządkowania życia; lęk przed zmianami; myślenie magiczne; poczucie stałego zagrożenia; doświadczenia silnych uczuć gniewu i złości; silne poczucie krzywdy; zaburzenia seksualne w przypadku nadużyć w dzieciństwie.

Sobolewska Mellibruda skonstruowała następującą definicję syndromu DDA:
    Syndrom DDA to zespół problemów i zaburzeń wynikających z destrukcyjnych schematów osobistych, powstałych w dzieciństwie w rodzinie alkoholowej, które utrudniają adekwatny, bezpośredni kontakt z teraźniejszością i powodują psychologiczne zamknięcie się w traumatycznej przeszłości. Przezywanie i interpretowanie aktualnych wydarzeń i relacji odbywa się przez pryzmat bolesnych doświadczeń z dzieciństwa. Zniekształcenia te nie są przez DDA uświadamiane. Destrukcyjne schematy przyczyniają się do powstania wielu zaburzeń w kontakcie z samym sobą: tworzenie negatywnego lub niespójnego obrazu siebie, atakowania siebie i ignorowania swoich potrzeb, nadmiernego przeżywania negatywnych uczuć. Powodują też problemy w relacjach z innymi ludźmi: wrogi i nieufny stosunek do innych, przezywanie ambiwalentnych emocji i pragnień w kontaktach interpersonalnych, destrukcyjne wzory kontaktowania się z innymi, szczególnie z tymi z którymi DDA jest w bliskim związku [25].

Inna polska terapeutka Marzena Kucińska twierdzi, że można wyróżnić kilka typów DDA, tj.: wyobcowani, smutni, skrzywdzeni, uzależnieni, współuzależnieni, odnoszący sukcesy, z poczuciem niższości - jednak typy te nie są potwierdzone empirycznie [26].

Pojęcie "syndrom DDA" bywa również krytykowane w literaturze przedmiotu. Badania nie potwierdziły, by istniał jakiś specyficzny, jednakowy dla wszystkich zespół cech, który wyróżniałby populację osób pochodzących z rodzin alkoholowych. Wprawdzie wychowanie w rodzinie alkoholowej niejednokrotnie może być przyczyną wielu poważnych problemów w dorosłym życiu, ale problemy te nie są charakterystyczne tylko dla tej populacji. Podobne problemy często mają też osoby wychowane w rodzinach dysfunkcyjnych, w których nie nadużywano alkoholu [27]. Nie można również jednoznacznie stwierdzić, że wszystkie dzieci wywodzące się z rodziny alkoholowej mają poważne problemy osobiste i zaburzenia [28].

Z tych powodów "syndrom DDA" w klasyfikacjach DSM-IV i ICD-10 nie figuruje jako oddzielna jednostka chorobowa czy samoistne zaburzenie osobowości. Pojęcie "DDA" jest jednak używane w praktyce terapeutycznej na określenie osób pochodzących z rodzin alkoholowych i cierpiących z tego powodu w dorosłym życiu, zaś osoby poddawane psychoterapii w placówkach publicznej służby zdrowia otrzymują zwykle diagnozę psychiatryczną reakcja na ciężki stres i zaburzenia adaptacyjne (F43).

Lęk i neurotyzm jako nieodzowny towarzysz DDA


Z biologicznego punktu widzenia lęk jest sygnałem alarmowym, powodującym szybką reakcję dla uniknięcia zagrożenia. Może ona przybierać różne formy, od ucieczki do pozornego zamierania. Szczególnie doniosła jest rola lęku w psychiatrii. A. Kępiński uważał, że "(...) w praktyce psychiatrycznej lęk jest zagadnieniem głównym, zasadniczą składową prawie wszystkich objawów chorobowych" [29]. W życiu człowieka lęk jest objawem normalnym, prawidłową reakcją na wiele sytuacji wywołujących stres, dający sygnał alarmowy. Lęk ostrzega, zwiększa zdolność koncentracji i działania. Reakcje lękowe są indywidualnie zróżnicowane, uzależnione od czynników zewnętrznych i wewnętrznych: stanu zdrowia, rodzaju sytuacji, uprzednich doświadczeń. Badania psychologiczne wykazały, że brak lęku występuje niekiedy u osób z zaburzeniami osobowości. Osoby takie są bardzo odporne na sytuacje wywołujące lęk i wykazują istotne odchylenia w zakresie charakteru, temperamentu i sfery popędowej [30].

Lęk jest jednym z podstawowych objawów nerwicy. Nerwice to nazwa specyficznych jednostek chorobowych, które do niedawna znajdowały się w głównych klasyfikacjach zaburzeń psychicznych. Ze względu na dominujące objawy najczęściej wyróżniano następujące postacie nerwic: lękowa, histeryczna, nerwica natręctw i fobii; mniej powszechnie; hipochondryczna, depresyjna i neurasteniczna.

Terminów nerwicowy i neurotyczny często używa się w znaczeniu psychoanalitycznym. Oznaczają one w tym kontekście przejawy nie uświadomionych i trudnych do świadomego zniesienia konfliktów, pragnień i wspomnień.

Pojęcia neurotyzm i neurotyczność (a także neurotyk) dość często stosuje się w celu oznaczenia cech osobowości według koncepcji Eysencka [31]. wyrażających się nadmierną pobudliwością, podwyższonym poziomem niepokoju, labilnością reakcji wegetatywnych i stosunkowo stałymi sposobami zachowania się w podobnych sytuacjach.

Osoba odczuwająca lęk nie potrafi zidentyfikować przyczyny niepokojącego napięcia lub określić charakteru przewidywanego zdarzenia czy nieszczęścia. W przeciwieństwie do strachu nie ma wyraźnego powodu lub przyczyny. Lęk jest również emocją, mieści się w grupie uczuć nieprzyjemnych, niepożądanych.

Nie ma powszednie akceptowanej definicji lęku, a sposób posługiwania się tym terminem budzi wiele wątpliwości. Większość autorów jest jednak zgodna co do tego, że lęk to grupa reakcji emocjonalnych wyzwolonych przez bodźce płynące częściowo z zewnątrz, lecz głównie z wnętrza organizmu. Według słownika pedagogicznego "lęk to rodzaj emocji zbliżonej do strachu, której przyczyn nie można łatwo rozpoznać i usunąć. Psychologowie zwracają uwagę na motywację typu lękowego, pojawiającą się wtedy, gdy ktoś chce uniknąć niepowodzeń, złej oceny, kompromitacji" [32].

Karen Horney twierdzi, że zdrowy człowiek doświadczający lęku w trudnej sytuacji redukuje go poprzez rozwiązanie problemu. Może on znieść nawet znaczne deprywacje, czy frustracje, gdy ma poczucie, że mają one określony sens, że są sprawiedliwe. Wg autorki: "Niebezpieczne dla kształtowania się osobowości dziecka jest nie tyle wyrażanie czy odczuwanie protestu, ile jego wypieranie". Kiedy lęk wynika z poczucia zagrożenia, wówczas powstaje reakcja obronna w postaci wrogości. Pojawia się mechanizm sprzężenia zwrotnego - jedno pobudza i wzmacnia drugie Rozumienie tego mechanizmu pozwala odnaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego w nerwicach jest tak dużo wrogości. Tak więc lęk i wrogość są ze sobą nierozerwalnie związane [33].

Nerwica jako choroba "wybudowana" na lęku


Nerwica rozwija się, gdy człowiek przeżył zbyt silne trudności zdeterminowane kulturą w skutek przykrych doświadczeń okresu dzieciństwa, nie potrafi ich rozwiązać, lub robi to ze stratą dla swoje osobowości [34].

W strukturze podstawowej nerwic lęk można wyjaśnić sytuacją konfliktową, która ma swoje podłoże w dzieciństwie. Podstawowe zło tkwi w braku ciepła, miłości i akceptacji. Dziecko jest w stanie wytrzymać wiele traumatycznych sytuacji, jeśli czuje, że jest kochane i potrzebne. Im bardziej dziecko jest bezradne, tym będzie miało mniej odwagi do odczuwania i wyrażania sprzeciwu, a to spowoduje silniejsze wyparcie swojej wrogości (złości). Przeżywa strach, który generuje się w nim ponieważ doświadcza ono kar fizycznych, gróźb, zakazów, wybuchów złości, oraz gwałtownych, niejednokrotnie dramatycznych zachowań rodziców. Kiedy ze strony rodzica brakuje autentycznej miłości, a pojawia się jedynie jej namiastka w postaci czasami wypowiadanych słów "ciepłych", albo w postaci szantażu emocjonalnego, dziecko weźmie wszystko. Dziecko nie przeciwstawi się autorytetowi rodzica, ale będzie w niezgodzie z sobą samym. Będzie odczuwać poczucie winy, a ta pociągnie za sobą poczucie bezwartowości, złości, a nawet pogardy do siebie samego.

Im gorsze doświadczenia ma dziecko w rodzinie tym łatwiej powstanie u niego nienawiść wobec rodziców jak i postawa nieufności i zaciętość wobec innych ludzi. Dziecko zacznie przerzucać swój lęk na świat zewnętrzny, będzie przekonane, że ten świat jest zły i groźny. Dziecko takie będzie żyło ze świadomością, że jest nic nie warte, opuszczone, odrzucone, narażone na poniżanie, odpychanie, poniżanie, zdradę i zawiść.

Dorosłe dziecko alkoholika, które nosi w sobie ogromne pokłady dziecięcego lęku będzie wobec innych ludzi wrogo nastawione i nieufne, ale ukryje te uczucia pod maską podziwu i zachwytu dla nich. Pragnienie miłości i żądza władzy to dwa najważniejsze i najsilniejsze popędy u neurotycznych DDA. Największą i najlepszą logikę w znalezieniu tak bardzo pożądanego poczucia bezpieczeństwa neurotyk upatruje w ciągłym szukaniu miłości i aprobaty. Neurotyk pragnie, żeby go kochano, ale on sam nie jest w stanie dać miłości. Jest samotnikiem, biednym człowiekiem, który nigdy nikomu nie chce zaszkodzić, ani zrobić przykrości, pragnie jedynie żeby go zauważano, doceniano, chwalono, podziwiano, pragnie ciepłych uczuć, jest bardzo przy tym wrażliwy na krytykę płynącą do niego od innych ludzi - odbiera ją nadmiarowo, odczuwa jako wręcz poniżenie, czy też próbę dominacji nad nim.

Miłość u zdrowej osoby jest piękna poprzez to, że najważniejsza jest autoteliczna potrzeba kochania, a neurotykowi miłość potrzebna jest do tego, żeby mógł po prostu poczuć się bezpiecznie. Neurotykowi może więc wydawać się, że kocha, a to wcale nie jest miłość tylko wdzięczność za okazaną życzliwość, czy sympatię. Neurotyk sam nie wie o tym, że nie potrafi kochać i na tym polega jego dramat. Poza tym neurotyk nosi w sobie przekonanie, że nie jest godzin miłości, że nie jest to możliwe, aby ktoś mógł go pokochać naprawdę, przeżywa więc lęk, co powoduje, że pojawia się mechanizm błędnego koła napędzający jego neurotyzm. Miłość neurotyczna jest chora, nienasycona i niewyczerpana. Neurotyk za okazane uczucie jest w stanie zapłacić wysoką cenę. Jest impulsywny. Impulsywność jest cecha charakterystyczna neurotycznej miłości.

Neurotyk potrafi być uległym i zrezygnować ze swoich własnych poglądów, ze swojego zdania, żeby tylko nie urazić partnera, przy czym i tak nie czuje się szczęśliwy w związku z partnerem gdyż związek z jego strony wybudowany jest nie na miłości tylko na poczuciu bezpieczeństwa. Kiedy osoba neurotyczna przyjmuje postawę uległą, zależną to relacja może okazać się całkowicie destrukcyjną, ponieważ powstają wzajemne urazy gdyż tak naprawdę nie chce ona być na drugim planie. Czuje się urażona i lekceważona w roli "niewolnika", jednak niczego nie zmienia ponieważ nie pozwala jej tego uczynić lęk przed utratą partnera. Wypiera więc i zamraża w sobie przykre uczucia płynące z pozycji ofiary, co potęguje lęk - jest to kolejny czynnik wzmacniający neurotyzm.

Neurotycy nie potrafią radzić sobie z jakimikolwiek objawami odrzucenia, co również wzmacnia błędne koło neurotyczności w taki sposób, że na odrzucenie osoba neurotyczna zareaguje wrogością, rozdrażnieniem, złością, złośliwością, a nawet przykrymi objawami somatycznymi: bólem głowy, poczuciem zmęczenia. Nie rozumie dlaczego tak funkcjonuje.

Neurotycy to ludzie z ogromnym poczuciem niższości. Odczuwają na zmianę raz poczucie wspaniałości, dumy, wszechmocy, na zmianę z poczuciem beznadziejności, bezwartościowości. Przeżywają nieustanne poczucie winy, którym maskują przed samym sobą, lęk, są wrażliwi na krytykę, dezaprobatę czy oskarżenie, choć na zewnątrz mogą sprawiać wrażenie osób pewnych siebie i obojętnych na krytykę, opinię. Wg Horney główną przyczyną lęku neurotyka jest ogromna rozbieżność pomiędzy wizerunkiem ukazywanym przez niego innym ludziom, a potrzebami które ukrył w sobie.

Psychodrama - własne doświadczenia kliniczne (prezentacja wybranych technik)


DDA z którymi pracowałam metodą psychodramy nad ich przekonaniami, schematami czy misjami dziecięcymi prezentowali pewien poziom neurotyczności. Mówili o lęku, który towarzyszy im od dzieciństwa i "straszy" w dorosłym życiu. Mówili o lęku przed bliskością i o pragnieniu bliskości; o pragnieniu planowania, perspektywicznego układania swojego życia i czarnowidztwie, które powoduje wycofywanie się i życie tym co tu i teraz; o pragnieniu założenia rodziny i o niewierze w możliwość spełnienia tego pragnienia; o marzeniach o prawdziwej miłości i jednocześnie przekonaniu o tym, że nie zasługują na miłość itp.

Opisane poniżej psychodramy miały miejsce podczas grupowej psychoterapii, która odbywała się w jednym z warszawskich zakładów opieki zdrowotnej i poddawana była superwizji [35].. Imiona i niektóre sytuacje zostały zmienione po to, aby niemożliwa była identyfikacja pacjentek.

Praca metodą psychodramy zamyka się w siedmiu fazach:
  • faza I to określenie problemu, oczekiwań pacjentów, rozpoznanie dzisiejszych ich problemów, jak funkcjonują z innymi ludźmi, co mówią bliscy w związku z tym, ze podejmują terapię (czy i jak przeżywają wstyd);
  • faza II to badanie historii dzieciństwa, struktury takie jak: genogram, zdjęcia z dzieciństwa, rysunek pt.: "moje dzieciństwo", figurki przestrzeni, zaczynają pisać historię swojego dzieciństwa;
  • faza III to skoncentrowanie na krzywdzie dziecka - czas na zastosowanie różnych technik psychodramowych: rzeźba rodziny, ustawienie rodziny, praca z wyobraźnią, puste krzesło, monodrama, sąd;
  • faza IV to przepracowywanie traum i bolesnych doświadczeń (trauma nie ma zapisu w czasie, więc atakuje w każdym czasie, w każdej chwili - teraz jest czas na odtwarzanie traum w celu pojawienia się nowych, korektywnych doświadczeń);
  • faza V to uwalnianie się spod negatywnych wpływów śladów relacji z rodzicami (misje dziecięce - wypowiedzenie misji);
  • faza VI to zmienianie narracji osobistych i sposobu traktowania samego siebie - surowy, wewnętrzny krytyk, dialog wewnętrzny - techniki stosowane w tym etapie służą m.in. do pogłębienia wiedzy o sobie, budowaniu umiejętności zaopiekowania się sobą, wejście do świata swojej płci;
  • faza VII to poszukiwanie nowego porządku w życiu - obejmują one zmianę wizji świata i innych ludzi jak również oddzielenie przeszłości od teraźniejszości [36].

Ćwiczenie dramowe na "dzień dobry"


Krzesła stały jak zwykle w kręgu, ale w jego środku, na podłodze leżały kolorowe chusty [37].

Ja: Popatrz na leżące chusty, jedne są kolorowe, inne - jednobarwne, inne mają wzorki, inne - kwiaty czy też jakieś nieokreślone bliżej kształty. Wykonane są one z różnych tkanin - jedne są bardzo delikatne, lekkie, przeźroczyste, inne - grube i sztywne. Chusty są różne, tak jak różne są twoje uczucia, myśli, doświadczenia życiowe. Spróbuj teraz jeszcze popatrzeć na chusty i zdecyduj o tym z którą chustą możesz identyfikować swój obecny nastrój. Może pomyślisz o tym co ostatnio działo się w twoim życiu? Pomyśl o sytuacjach, swoich zachowaniach, myślach, oraz uczuciach? Popatrz jeszcze, nie spiesz się, jak będziesz już gotowy/wa to weź chustę do ręki i mów.

Uczestnicy grupy terapeutycznej po kolei brali do ręki chustę (albo dwie) i trzymając ją w dłoniach zaczynali od słów: "moje uczucia są dziś jak ta chusta, ponieważ...", albo: " mój nastrój dziś odpowiada tej chuście , bo..." itp. Z tych wypowiedzi wyłonił sie problem nadkontroli [38]. Kilka osób mówiło o ciągłej konieczności, wewnętrznym przymusie robienia czegoś, o nieumiejetności odpoczywania, o perfekcjonizmie. Podjęłam ten temat.

Drama jest aktywną metodą pracy z grupą. Bazuje na technikach teatralnych, a przede wszystkim naturalnej dla każdego człowieka umiejętności "wchodzenia w rolę". Dzięki temu może on spojrzeć na świat innymi oczami i zdobyć doświadczenie często niedostępne w życiu codziennym. Może lepiej zrozumieć innych ludzi, ich motywację, sposób zachowywania, reakcję. Drama jest "ćwiczeniem życia". Poszerza pole dotychczasowych doświadczeń i daje możliwość bezpiecznego penetrowania nowych zachowań i ich konsekwencji. Praca metodą dramy wymaga od uczestnika wdrożenia osobistego doświadczenia, rozdzielenia świata fikcyjnego od rzeczywistego, wiary w świat fikcyjny [39].

Wprowadzenie do psychodramy



Najpierw wygłosiłam kilkunastominutowy mikrowykład nt. nadkontroli i jej żródłach. Następnie uczestnicy otrzymali polecenie narysowania w zeszytach tabeli składającej się z 2 kolumn. W jednej mięli wypisać swoje powinności, wewnętrzne nakazy, przekonania, a w drugiej swoje potrzeby, pragnienia, jakiś swój luz, mięli na to ok. 15 minut.

Cztery osoby zgłosiły gotowość do pracy nad sobą. Każdy uczestnik otrzymał jedną chustę i polecenie, aby położył ją przed tą z 4 chętnych do pracy osób, która według niego powinna pracować. Osób w grupie było 9. Malwa otrzymała 6 chust i po 1 - Jagoda, Lilia i Macierzanka.

Psychodrama Malwy - Okrutny Wewnętrzny Krytyk


Ja: To są dwa krzesła na jednym zasiądziesz ty "kontrolująca", a na drugim ty "wyluzowana". Na którym krześle chcesz usiąść najpierw?
Malwa: Na "kontrolująca".
Ja: Dobrze, usiądź i spójrz przed siebie, na krzesło, które stoi przed tobą, siedzisz na nim ty "wyluzowana". Zobacz jak wyglądasz, jaką masz fryzurę, jak jesteś ubrana (...). Teraz opowiedz o sobie.
Malwa (kontrolująca): Jestem osobą bardzo dbającą o wszystko - o to żeby nikomu niczego nie brakowało, żeby wszystko było na czas zrobione, wiele razy wszystko sprawdzam, żeby mieć pewność, że wszystko jest na pewno na swoim miejscu.
Ja: Do czego jest ci potrzebne takie zachowanie?
Malwa: Dzięki temu nic mnie nie zaskoczy.
Ja: A gdyby cię coś zaskoczyło, to co?
Malwa: Oooo! To by zburzyło moje poczucie bezpieczeństwa! A tak mam wszystko i wszystkich na oku i czuje się bezpieczna.
Ja: Przesiądź się [40]. Słyszysz, co ona mówi? Powiedziała, że lubi mieć wszystko "na oku" bo dzięki temu czuje się bezpieczna. Co ty na to?
Malwa (wyluzowana): Ja ci współczuję! Ty musisz być strasznie zmęczona, jak tak wszystko kontrolujesz, wszystkim się zajmujesz, wszystko sama musisz posprawdzać...
Ja: Przesiądź się. Ona mówi, że ci współczuje...
Malwa (kontrolująca): (Płacze) No tak, sama sobie czasami współczuję... Czasami mam dosyć być taką... jędzą!
Ja: Jędzą?
Malwa: No tak, jędzą...bo nawet nie potrafię od rana uśmiechnąć się do mojego dziecka....Rano jak wstaję to od razu wprowadzam taką atmosferę...
Ja: jaką?
Malwa: No rozkazuję, popędzam, krzyczę, nakazuję... mówię: szybko, szybko, bo jeszcze to, jeszcze tamto... (Płacze). Adam to się nawet nie odzywa, tylko zamyka się w sobie i jest smutny...
Ja: Co jeszcze?
Malwa: I czuję, jakbym miała taką kulkę w piersi (pokazuje na splot słoneczny, płacze).
Ja: Jaką kulkę, o czym ty mówisz?
Malwa: No taką kulkę, która mnie dusi i nie mogę oddychać (teraz też z trudnością łapie powietrze).
Ja: Z czego składa się ta kulka?
Malwa: Ona złożona jest ze smutku, żalu...
Ja: Ze smutku, żalu i z czego jeszcze...?
Malwa (kontrolująca): Ze złości.
Ja: Ze złości?
Malwa: Tak! Ze złości na siebie, że taka jestem!!!
Ja: Przesiądź się. Malwa, ona mówi, że czasami to i ona sobie sama współczuje, więcej, jest na siebie zła, że tak wszystko musi kontrolować. Powiedziała, że ma takie sytuacje np. rano, kiedy krzyczy, popędza dziecko i męża, a później czuje ucisk w klatce piersiowej, jak by ją jakaś kulka dusiła... Co Ty na to?
Malwa (wyluzowana): No słyszałam, słyszałam... (ociera łzy) Weź dziewczyno wyluzuj!
Ja: Wyluzuj? Co to znaczy "wyluzuj"?
Malwa: No normalnie wyluzuj, bo się wykończysz!
Ja: Ja rozumiem, że mówisz, żeby wyluzowała, ale co konkretnie? Masz jakiś pomysł? Mogłabyś jej coś podpowiedzieć? Co by miała zrobić, żeby wyluzować?
Malwa: No mogłabyś rano trochę zwolnić, uśmiechnąć się do córki, do męża powiedzieć po prostu: "miłego dnia Adasiu".
Ja: Przesiądź się. Słuchaj no, ona mówi, żebyś wyluzowała, bo się wykończysz! Mówi, że mogłabyś rano trochę zwolnić i na przykład uśmiechnąć się do córki, czy powiedzieć mężowi " miłego dnia Adasiu"...
Malwa (kontrolująca): (uśmiechając się) No tak... To by było dobre... A ja tak nie zauważam ich, a przecież Adam tak bardzo okazuje mi swoje uczucia, dba o mnie i o córeczkę, jest taki dobry... (Płacze)
Ja: Taaaak...
Malwa: Ja wiem, że on nas kocha, ale ja nie potrafię zaufać. Ja kiedyś ufałam ludziom, kiedyś byłam bardzo otwarta na ludzi, ale to mi nie wyszło na dobre... Ludzie wykorzystali mnie, deptali po mnie, skrzywdzili... (Płacze)
Ja: I teraz boisz się zaufać?
Malwa: Tak.
Ja: Przesiądź się. Słyszałaś co ona mówi? Ona kiedyś była osobą otwartą, ufającą, ale to jej nie wyszło na dobre, ludzie wykorzystali ja, skrzywdzili i teraz - sama rozumiesz, trudno jej zaufać , nawet mężowi... Co Ty na to?
Malwa (wyluzowana): No tak, ale przecież sama mówisz, że on cię kocha, że kocha wasze dziecko, że daje ci to odczuć, czujesz się przy nim bezpieczna...On nie jest "tamtymi ludźmi!". Jak chcesz być w życiu szczęśliwa, jak sama sobie to szczęście zabierasz? Twoje życie płynie, masz przy sobie kochającego faceta i dziecko, którego pragnęłaś! Sama mówiłaś, że Adam jest nareszcie "normalnym" facetem w twoim życiu! Wiesz co! Wkurzasz mnie tym wymyślaniem bzdur i użalaniem się! Weź wyluzuj!
Ja: Przesiądź się. Co Ty na to?
Malwa (kontrolująca): No masz rację, faktycznie! Adam jest czymś najlepszym, co mogło mnie spotkać w życiu, i Basia! Tak, muszę skończyć z tym użalaniem się, muszę zacząć okazywać im szacunek i miłość! Zasługują na to. A Jak będę dla nich miła i kochająca, to oni też będą szczęśliwsi, a wtedy i ja będę szczęśliwa! Dość tego! Musze to zmienić!
Ja: Od czego zaczniesz?
Malwa: Od tego, że uśmiechnę się rano do córci i zrobię Adamowi cmok, cmok (Tu pacjentka wygięła usta i cmoknęła, a potem uśmiechnęła się szeroko. Była zdecydowana na takie swoje zachowania.)
Ja: Od kiedy zaczniesz?
Malwa: Od dziś.
Ja: Przesiądź się. Słyszałaś, ona mówi, że ma dość użalania się, że będzie okazywać uczucia swojemu mężowi i córce i wtedy w końcu będzie szczęśliwa i że zacznie od dziś. Co ty na to?
Malwa (wyluzowana): Jesteś pewna?
Ja: Przesiądź się. Słyszałaś? Ona Ci nie dowierza.
Malwa (kontrolująca): Tak, jestem pewna!
Ja: Co ci daje tę pewność, przekonaj ją.
Malwa: Jestem pewna, bo to jest moje życie.

Koniec. Omówienie monodramy [41].

Monodrama Macierzanki - "Mój lęk nie pochodzi ode mnie"


Pacjentka opowiedziała wizualizację swojego lęku. Lęk Macierzanki to ogromnych rozmiarów robot. Monstrualna maszyna, która złowieszczo dyszała i wciągała różne przedmioty, mieląc następnie je w sobie. Przechodziły one przez zgrzytające i kręcące się tarcze, które wydawały przeróżne odgłosy: chrzęściły, zgrzytały, świszczały. Od lat nawiedza ją taki sen: maszyna stoi przed nią i wciąga najpierw krzesło, później stół, a później jest czas na nią. Macierzance śni się, że walczy o to, aby stół i krzesło nie zostały wciągnięte, bo jeżeli to się stanie, to zaraz przyjdzie czas na nią. Zazwyczaj budzi się przerażona, bo maszyna mieli już w swoich tarczach krzesło i zabiera się za stół...

Macierzanka idąc za słowami terapeutki oswajała swój lęk. Zaczęła sobie wyobrażać, że na drugim krześle siedzi też robot, ale srebrny. Stopniowo zaczęła zauważać kolejne szczegóły, to, że nie zgrzyta i nie chrzęści złowieszczo, tylko śpiewa, coś wesołego opowiada, wyświetla filmy Zaczęła dotykać maszynę i stwierdziła, że czuje pod dłonią zimno, ale dla niej było to miłe doznanie, sprawiało jej przyjemność, oraz chętniej zaczęła dotykać robota i bawić się z nim. Kiedy usłyszała, że im bardziej zaprzyjaźnia się ze srebrnym robotem tym bardziej pierwszy, straszny robot znika i znika, aż nie zostało z niego nic. Jest tylko puste krzesło. Po chwili Macierzanka przypomniała sobie, że jest przecież jeszcze stół i krzesło i są to przedmioty dla niej przerażające. Zajęła się więc nimi. Położyła w wyobraźni na stole obrus, a na stole zabawki córeczki: plastikowa zastawę do herbaty. Córka usiadła na "złym" krześle i ono przestało być straszne. Po chwili Macierzanka pijąc na niby herbatką z córką wyobraziła sobie, że robot zaczął się zmniejszać i zmniejszać, aż osiągnął rozmiary małej zabawki i Macierzanka podała ją Mai, swojej 3 letniej córeczce. Dziewczynka wesoło się nim bawiła.

- Ale to jest Twój lęk, a nie mała zabawka - powiedziałam. Macierzanka spojrzała na mnie przerażona.
- No tak, podałam córce swój lęk. Co teraz?
- Chcesz to przepracować? - zapytałam.
- Tak - odpowiedziała. Zapytałam dalej, czy Macierzanka wie, co chce przepracować? Odpowiedziała, że tak, chce się dowiedzieć, dlaczego dała córce swój lęk, myśląc, że to tylko niewinna, ładna zabawka. Zaproponowałam pacjentce monodramę. Zgodziła się. Macierzanka zaczęła urządzać scenę.

Ja: Znajdź chustę, która będzie symbolem twojej córeczki, weź następnie drugą chustę, która będzie w twoim odczuciu symbolizowała ciebie i znajdź przedmiot - symbol robota - małej zabawki - swojego lęku.

Jako symbol córki pacjentka wybrała jasnozielony, cieniowany z żółtym, szyfonowy szal, jako symbol swojej osoby wybrała chustę dużą, ale z delikatnej tkaniny, cieniowaną od błękitu do granatu z kwiatuszkami różowymi, które kładły się pasem z jednej strony chusty, a jako lęk (symbolizowany we śnie przez robota) miała posłużyć jej mała, srebrna łyżeczka.

Ja: Weź teraz dwa krzesła, jedno dla siebie, a jedno dla Mai, ustaw je tak jak byś chciała, żeby stały. Ułóż chusty tak jak byś chciała, żeby leżały, połóż łyżeczkę, tak jak chcesz żeby leżała na krześle gdzie będzie siedziała Maja.

Protagonistka długo dotykała szala, który był dla niej symbolem córeczki, układała go na krześle, nie mogła się zdecydować, w końcu zwinęła go w kłębek na siedzeniu krzesła, łyżeczkę położyła na szalu, a na drugim krześle szeroko rozłożyła chustkę niebieską w różowe kwiatki. Krzesła ustawiła naprzeciw siebie, dość blisko. Teraz było dobrze.

Zaproponowałam zamianę roli.

Ja: Kim jesteś?
Macierzanka (w roli Mai): Jestem Maja.
Ja: Ile masz lat Maju?
Macierzanka: Mam 3 lata.
Ja: A co tam trzymasz w rączkach Maju?
Macierzanka: mam tu taka ładną zabawkę.
Ja: Podoba ci się ta zabawka?
Macierzanka: Tak, podoba mi się, to jest robot, ale on ładnie gra i śpiewa i lecą z niego kwiatki.
Ja: Skąd Maju masz tę zabawkę?
Macierzanka: Mama mi dała.
Ja: Kiedy mama ci ją dała?
Macierzanka: Nie pamiętam.
Ja: A powiedz Maju, czy twoja mamusia bawi się z tobą czasami?
Macierzanka: Tak, mamusia często się ze mną bawi.
Ja: Co jeszcze mamusia z tobą robi?
Macierzanka: Mama chodzi ze mną na spacery, czyta mi książeczki, gotuje mi pyszne obiadki, kąpie mnie.
Ja: Ty lubisz spędzać czas ze swoja mamusią?
Macierzanka: Czasami tak.
Ja: Czasami? A są takie sytuacje, kiedy nie lubisz być z mamą?
Macierzanka: Tak.
Ja: Jakie to są sytuacje?
Macierzanka: No wtedy kiedy mamusia na mnie krzyczy.
Ja: Kiedy jeszcze?
Macierzanka: Kiedy mama jest niecierpliwa i wtedy mnie szarpie i popędza.
Ja: Szarpie i popędza? Dlaczego mama to robi?
Macierzanka: Bo się denerwuje i boi.
Ja: czego twoja mamusia się boi?
Macierzanka: Wszystkiego się boi, o mnie się boi i o to, że się spóźni do pracy i o tatusia się boi
Ja: A czego ty byś Maju najbardziej od mamusi potrzebowała?
Macierzanka: Żeby na mnie nie krzyczała, bo ja jestem jeszcze malutka i czasami wtedy jak mama krzyczy, to ja się boję. Boję się, jak mama mnie popycha i szarpie i jak na tatusia krzyczy.
Ja: Czego byś jeszcze od mamy chciała?
Macierzanka: Żeby była spokojna i żeby się uśmiechała. I żeby mnie kochała.
Ja: Przesiądź się.
Ja: Macierzanko, twoja córka powiedziała, że jak jesteś zdenerwowana, krzyczysz na nią i na jej tatę, szarpiesz ją i jesteś niecierpliwa, to ona się boi. Powiedziała też, że potrzebuje od ciebie spokoju, żebyś się uśmiechała i żebyś ją kochała. Co ty na to?
Macierzanka: Bardzo cię kocham córeczko, nie chcę, żebyś się bała. Nie chcę, żebyś się bała!(Protagonistka bardzo płakała). Nie chcę ci dawać swojego lęku, to nie jest zabawka córeczko, dałam ci ją, ale teraz chcę, żebyś mi ją oddała, to nie jest zabawka kochanie.

Macierzanka wzięła łyżeczkę - swój lęk - bardzo płacząc. Kiedy już trzymała łyżeczkę w dłoniach nagle wykrzyknęła:

Macierzanka: Ale to nie jest mój lęk!
Ja: Nie twój? A czyj?
Macierzanka: Nie mój! Dostałam go od mamy i od taty! [42].
Ja: Co chciałabyś teraz zrobić?
Macierzanka: Nie wiem.
Ja: Jeżeli to nie jest twój lęk, tylko rodziców, to może chciałabyś oddać im go?
Macierzanka: Tak, chciałabym to zrobić.
Ja: To weź dwa krzesła i postaw naprzeciw siebie. Które krzesło jest dla mamy, a które dla taty?

Protagonistka zdecydowała, że na krześle po jej lewej stronie będzie siedziała mama, a po prawej - tata.

Ja: Wyobraź sobie, że tu siedzi twoja mama, jak ona wygląda? Widzisz mamę z jakiego okresu swojego życia?
Macierzanka: Jak miałam 6-7-8-9-10-11-12 lat.
Ja: Będziesz rozmawiała z nią jako dziecko, czy jako dorosła?
Macierzanka: Jako dorosła.
Ja: Ok., teraz wyobraź sobie swojego ojca, zobacz jak on wygląda, jakie ma włosy, w co jest ubrany? Do kogo najpierw chcesz mówić?
Macierzanka: Do mamy.
Ja: Mów.
Macierzanka: Mamo, zawsze bardzo ciebie potrzebowałam i tak mało ciebie miałam. Ty zawsze miałaś dużo spraw na głowie, ciągle ciebie nie było, albo byłaś zajęta tatą. Bardzo potrzebowałam żebyś mnie przytuliła, powiedziała, że mnie kochasz. Bardzo się bałam o ciebie mamo, bałam się że ciebie stracę, bałam się.

Protagonistka zamilkła dusząc łzy. Przejęłam rolę ego pomocniczego. Stanęłam obok niej i mówiłam:

Ja (jako ego pomocnicze): Dawałaś mi tyle lęku, a ja nie mogłam nic z tym zrobić. Byłam przerażona i smutna, mamo. Codziennie dokładałaś mi kolejną porcję lęku, tak, że dziś mam go w sobie tyle, że aż mnie przytłacza. Jestem jednym kłębkiem nerwów i lęku! Boję się o wszystko, o Maję, o mojego męża, o nasze życie.
Macierzanka: Jestem nerwowa i niecierpliwa, boję się planować, boje się marzyć. W ogóle nie mam marzeń mamo! Nie wierzę że coś dobrego może mnie spotkać, nie wierzę, że zasługuję na prawdziwą miłość. A później Maja się boi, teraz ja ją straszę, tak jak ty straszyłaś mnie! Nie chcę robić tego mojej córce!
Ja: Oddaję ci mamo twój lęk, zabierz go sobie, nie chce go! Wtedy byłam tylko małą dziewczynką... To jest twój lęk, a nie mój. Zabierz go.

Protagonistka powtarzała po mnie słowa, w końcu położyła na krześle matki łyżeczkę symbolizującą lęk.

Ja: Czy coś jeszcze?
Macierzanka: Nie.
Ja: Czy chcesz na tym skończyć?
Macierzanka: Nie, chcę jeszcze coś powiedzieć tacie
Ja: To powiedz.
Macierzanka: Tato, do ciebie też mam żal. Za to, że nie dostrzegałeś mnie, a ja tak bardzo się starałam, żebyś mnie dostrzegł, zauważył, żebyś był ze mnie dumny. Tak bardzo chciałam być twoją córeczką. Dlaczego tato tego nie widziałeś?
Ja: Przesiądź się.
Ja: Słyszałeś, co córka do ciebie mówi? Nie rozumie, dlaczego nie dostrzegałeś jej, mówi, że bardzo chciała, żebyś ją po prostu zauważył, potrzebowała usłyszeć od ciebie, że jesteś z niej dumny, dlaczego jej tego nie dałeś?
Macierzanka (jako jej tata): Nie wiem, nie umiałem... Może dlatego, że nikt mnie tego nie nauczył... Nie wiem, piłem... Ale to nie jest tak, że ciebie nie kochałem, to nie jest tak.
Ja: A jak jest? Może pamiętasz jakąś sytuację, kiedy zadbałeś o Macierzankę, może coś dla niej zrobiłeś?
Macierzanka: Tak, pamiętam jak narysowałem dla niej smerfy, ładnie malowałem. (Protagonistka wybuchła śmiechem.)
Ja: Ile Macierzanka miała wtedy lat?
Macierzanka: Sześć? Później jeszcze wiele razy malowałem jej te smerfy, a jak była starsza, to robiłem jej rysunek techniczny i sprawdzałem lekcje, a na studniówkę dałem jej pieniądze na sukienkę i buty.
Ja: Co byś chciał jej teraz powiedzieć?
Macierzanka: Że życzę jej, żeby była szczęśliwa, żebyś dbała o swoją córkę i żebyś dała jej to, czego my z mamą tobie nie daliśmy.
Ja: Przesiądź się.
Ja: Twój tata powiedział, że nie zadbał o ciebie tak jak by chciał, ale nie potrafił, mówi, że nikt go tego nie nauczył. Przypomniał sobie jak rysował dla ciebie smerfy i jak pomagał ci przy rysunku technicznym. Powiedział, że życzy ci, żebyś była szczęśliwa i żebyś dbała o Maję tak, jak on i mama nie potrafili zadbać o ciebie. Co ty ma to?
Macierzanka: Dziękuję tato. Ja będę szczęśliwa, a tobie życzę, żeby ci na tej chmurce dobrze było, ja już ci wybaczyłam.
Ja: To wszystko?
Macierzanka: Tak.
Ja: To teraz wyobraź sobie, że postać twojej mamy rozpływa się w powietrzu i w końcu znika, stoi tu tylko puste krzesło. Teraz wyobraź sobie że postać twojego taty, ona również rozpływa się w powietrzu, aż znika i zostaje tylko puste krzesło. Odstaw krzesła. Teraz weź do ręki zieloną chustę, odłóż ją na miejsce mówiąc: uwalniam cię, nie jesteś Mają, jesteś tylko chustą. Weź do ręki druga chustę, odwieś na miejsce mówiąc: uwalniam cię chusto, nie jesteś mną, jesteś tylko chustą, a teraz odłóż na miejsce łyżeczkę ze słowami: uwalniam cię, nie jesteś moim lekiem, jesteś łyżeczką. Usiądź na swoim miejscu.

Koniec. Omówienie psychodramy.

Monodrama Lilii - "Czy to możliwe, żeby mój lęk był dobrym lękiem...?"


Ja: Czy wiesz, nad czym będziesz pracować?
Lilia: Tak, chcę zrozumieć swoje rozdarcie pomiędzy lękiem, wstydem i pragnienieniami. Chcę zrozumieć dlaczego tak jest, że z jednej strony pragnę, mam potrzeby, a z drugiej nie realizuję ich i dlaczego tak strasznie się boję. Boję się że nie będę zbyt dobra, boję się, że to co powiem może być głupie i mnie skrytykują, więc wolę nic nie mówić, ale wtedy jestem na siebie zła, bo czuję się jak odmieniec. Boję się, że mój chłopak na imprezie spotka dziewczynę o sto razy lepszą ode mnie i go stracę (wolę już nie chodzić na imprezy, a z drugiej strony jestem zła na siebie bo chcę się bawić, jestem młoda, chcę chodzić z moim chłopakiem na imprezy). Boje się, że nawet jeżeli znajdę nową pracę, czego pragnę, to nie sprostam zadaniu, że nie będę dość dobra, wolę już w ogóle nie aplikować, ale z drugiej strony przecież wiem, że bardzo dużo potrafię, dużo wiem i bardzo dobrze się orientuję w mojej dziedzinie zawodowej. Mój lęk mnie obezwładnia. Myślę że jestem do niczego i nic dobrego mnie już w życiu nie spotka, najlepiej było, żebym zerwała ten swój związek, ale nie potrafię tego zrobić...

Urządzanie sceny


Ja: Mówiłaś o lęku, wstydzie i pragnieniu, zaproś je na scenę. Najpierw zaznacz miejsce, gdzie będziesz pracowała i wybuduj scenę.

Protagonistka wzięła kilka chust i sprawnie zaznaczyła teren w środku kręgu.

Ja: Weź teraz 4 krzesła i 4 chusty. Zdecyduj, która chusta będzie symbolizowała Twój lęk (protagonistka wybrała chustę grubą, dużą, czarną), która Twój wstyd (protagonistka wybrała szal lekki, szyfonowy mazany odcieniami brązu), a która twoje pragnienia (protagonistka zdecydowała się na chustę dużą, dość grubą, koloru koralowego). Ustaw krzesła w takiej przestrzeni emocjonalnej wobec lęku, wstydu i pragnień, jak potrzebujesz, jak czujesz.

Protagonistka ustawiła swoje krzesło, a naprzeciw obok siebie najpierw pragnienia i lęk, a w odstępie wstyd. Teraz ułóż lęk na krześle. Wtedy zdecydowała, że pierwsze będą pragnienia, a nie lęk. Powoli rozłożyła chustę na całym krześle, zakrywając nią oparcie i siedzenie. Zaraz obok usadowiła swój lęk. Chusta leżała tylko na siedzeniu w poprzek, zwinięta. Na trzecim krześle w jednym miejscu zwinięty w kłębek leżał wstyd Lilii. Symbolem Jej samej była chusta tęczowa, lekka i powiewna, rozpostarła ją na całym krześle. Scena była gotowa.

Ja: Popatrz jeszcze czy tak jest dobrze?
Lilia: Tak.
Ja: Jakie uczucie chcesz zrozumieć najpierw?
Lilia: Lęk
Ja: Ok. Zamień się rolą ze swoim lękiem. Kim jesteś?
Lilia (w roli swojego lęku): Lękiem.
Ja: Czy łączy cię coś z Lilią?
Lilia: Tak, jestem lękiem Lilii.
Ja: Długo z nią jesteś?
Lilia: Bardzo długo. Już nawet nie pamiętam od kiedy. Chyba od czasów dzieciństwa.
Ja: Byłeś jej przyjacielem, czy wrogiem?
Lilia: Nie wiem...
Ja: W jakich sytuacjach towarzyszyłeś Lilii?
Lilia: Wtedy, kiedy tata gonił mamę z nożem, albo wtedy, gdy mama zostawiała ją u babci i nie mówiła, czy po nią przyjdzie, czy nie, albo, gdy przejeżdżała w autobusie obok domu babci i nawet nie pokiwała jej ręką i Lilia nie wiedziała, czy kiedyś tu po nią wróci, czy nie... Najgorzej było, gdy jej tata przychodził pijany, wtedy bardzo z nią byłem, wypatrywaliśmy, czy już idzie, Lilia mogła się schować i być cicho. Czasami, kiedy tata krzyczał, to dzięki mnie Lilia wiedziała, że jak zacznie recytować mu wierszyki i śpiewać piosenki, to on się uspokoi.
Ja: To jaką rolę wtedy pełniłeś w życiu małej Lilii?
Lilia: Dzięki mnie wiedziała, co będzie za chwilę się działo i mogła się schronić, albo jakoś zadziałać, żeby uniknąć bicia... Chroniłem ją.
Ja: To byłeś jej wrogiem, czy przyjacielem?
Lilia: Byłem przyjacielem. (Protagonistka z niedowierzaniem pokiwała głową.)
Ja: A teraz?
Lilia: A teraz jestem jej wrogiem, okrutnym wrogiem! Straszę ją!
Ja: Dlaczego to robisz?
Lilia: To ona to robi.
Ja: Co?
Lilia: No wywołuje mnie na każdym kroku, nie rozstaje się ze mną, normalnie mnie męczy.
Ja: Męczy cię?
Lilia: No tak, mogłaby już wyluzować. Owszem, czasami może mnie zawołać, czasami, nie mówię, chętnie z nią pobędę, ale nie non-stop!
Ja:: Co byś chciał Lilii powiedzieć lęku? Jakie masz dla niej przesłanie?
Lilia: Wyluzuj dziewczyno! Masz mnie pod telefonem! (Protagonistka śmieje się.) Dzwoń jak będziesz mnie potrzebowała, ale nie zadręczaj mnie już sobą. Nie chcę być twoim wrogiem, chcę być twoim przyjacielem. Pozwól mi na to.
Ja: Przesiądź się.
Ja (jako dubler): (Stojąc za krzesłem, na którym przed chwila siedziała Lilia w roli swojego lęku.)
Wyluzuj dziewczyno! Masz mnie pod telefonem. Dzwoń, jak będziesz mnie potrzebowała, ale nie zadręczaj mnie już sobą. Nie chcę być twoim wrogiem, chcę być twoim przyjacielem. Pozwól mi na to.
Ja:: Czy chciałabyś powiedzieć coś swojemu lękowi? Czy masz dla niego jakieś przesłanie?
Lilia:Tak, masz rację, wywołuję ciebie. Nie patrzyłam na to z tej strony, to dobrze, że mogę mieć cię pod telefonem... Bie chcę, żebyś mnie straszył... Ale to znaczy, że to ja sama siebie straszę...? Ty przecież jesteś moim... przyjacielem? (Śmieje się z niedowierzaniem.) Będę o tym pamiętać, zadzwonię, dziękuję.
Ja: To wszystko?
Lilia: Tak.
Ja: Dobrze, to teraz powiedz do swoich pragnień, że dziś się nimi nie zajmiesz i swojemu wstydowi, że dziś się nim nie zajmiesz i po kolei odwieszaj chusty uwalniając je z symboliki słowami: "Uwalniam cię, nie jesteś moim lękiem, jesteś tylko czarną chustą, nie jesteś moim wstydem, jesteś chustą, nie jesteś moimi pragnieniami, jesteś chustą, nie jesteś mną, jesteś delikatnym tęczowym szalikiem".

Koniec. Omówienie monodramy.

Zamiana ról i monolog wewnętrzny "Złe i dobre myśli"



Kontynuacja pracy Lilii nad rozdarciem pomiędzy jej lękiem, wstydem i pragnieniami nastąpiła dopiero za kilkanaście spotkań. Znowu mówiła o tym, że jest inna niż wszyscy, a nie chce taką być, że jest zazdrosna, chociaż wie, że to jest głupie itd. Zaproponowałam jej pracę. Zgodziła się.

Najpierw uczestnicy dokonali zamiany roli, wcielili się w myśli Lilii. Myśli rozdwojone.

Myśl 1: Jestem inna niż wszyscy, nie pasuję do tego świata, a jednocześnie wiem, że jestem jaka jestem i mam prawo taka być...
Myśl 2: Jestem zazdrosna, chociaż wiem, że nie powinnam, bo nie mam żadnych powodów...
Myśl 3: Nie chcę być atrakcyjna, bo to świadczy o tym, że nie jestem pokorna, a jednocześnie pragnę się podobać...
Myśl 4: Pragnę sobie coś nowego kupić, a jednocześnie nie kupuję, liczę pieniądze, żal mi je wydać...
Myśl 5: Boję się zaufać, a jednocześnie wiem, że powinnam, pragnę tego...
Myśl 6: Wolę nie chodzić na imprezy, bo boję się, że mój chłopak na imprezie spotka dziewczynę o sto razy lepszą ode mnie i go stracę, a z drugiej strony jestem zła na siebie, bo chcę się bawić, jestem młoda, chcę chodzić z moim chłopakiem na imprezy.

Następnie Lilia stanęła na środku sali, a uczestnicy jako jej myśli krążyli wokół niej wypowiadając swoje kwestie (myśli Lilii - dokładnie w takiej formie jak sama je nazwała). Krążyli coraz szybciej, wypowiadali coraz głośniej, w końcu głosy nakładały sie i wytworzył się chaos i hałas, a Lilia stała w środku, do jej oczu nabiegły łzy i nic, ani drgneła.

Zawołałam: "Nie pozwól żeby te myśli ciebie zniszczyły"! "Odsuń je od siebie"! "Wydostań się"!

Wtedy protagonistka wyszła z kręgu, ale była jedynie smutna, bo jak za chwilę powiedziała, poczuła to, co jest z nią od bardzo dawna. To wszystko, co się działo wokół niej i to co słyszała, to nic nowego, jest do tego przyzwyczajona, to jest jej świat. Zapytałam, czego pragnie w związku z tym? Odpowiedziała, że chciałaby sie jakoś odgrodzić od tych "złych" myśli i zostawić sobie tylko te "dobre".

Uczestnicy w roli myśli Lilii ustawili sie po jednej stronie sali, a ona stanęła naprzeciw nich. Zapytałam czy chciałaby postawić granicę, oddzielić siebie od tych myśli, powiedziała, że tak, ale za chwilę stwierdziła, że w zasadzie to nie chce stawiac granicy, bo wtedy odzieliłaby siebie od tych "złych" ale też od tych "dobrych". Więc co? Powiedziała, że chce jeszcze raz "na spokojnie" posłuchać tych myśli. Co mają te "dobre" do powiedzenia.

Stanęła naprzeciw pierwszej myśli, usłyszała:

Myśl 1: Jestem inna niż wszyscy, nie pasuję do tego świata, a jednocześnie wiem, że jestem jaka jestem i mam prawo taka być...
Ja: Co to znaczy, że masz prawo taka być?
Myśl 1: Mam prawo taka być, ponieważ ludzie są różnorodni i nikt nie jest ideałem. Jak by to było, jakby każdy był taki sam! Jakby po tym świecie chodzili tacy sami ludzie? (Lilia roześmiała się i przytakująco pokiwała głową.)
Myśl 1: Przez to, że jestem inna - jestem wyjątkowa, jak to cudnie, że jestem inna!
Ja jako dubler: Jak to cudnie, że jestem inna.
Ja: Przejdź obok i stań naprzeciw kolejnej twojej myśli.
Myśl 2: Jestem zazdrosna, chociaż wiem, że nie powinnam, bo nie mam żadnych powodów...
Ja: Co to znaczy, że nie masz żadnych powodów?
Myśl 2: W zasadzie to mam fajnego chłopaka, który cały czas - już od roku (za 3 dni minie rok) jest ze mną, wiem, że jest mi wierny, że bardzo się stara, żeby było między nami dobrze. Trochę zazdrości jednak nie zaszkodzi. Dlaczego nie miałabym być zazdrosna? Niech on czuje że i mi na nim zależy, nie ma nic złego w zazdrości, tylko trzeba też, żebym zaufała i sobie i jemu.
Protagonistka kiwała potakująco głową.
Ja jako dubler: Tylko trzeba też żebym zaufała i sobie i jemu.
Ja: Przejdź obok i stań naprzeciw kolejnej Twojej myśli.
Myśl 3: Nie chcę być atrakcyjna, bo to świadczy o tym, że nie jestem pokorna, a jednocześnie pragnę się podobać...
Ja: Co dla ciebie oznacza być atrakcyjną?
Myśl 3: Być atrakcyjną, to być zadbaną: mieć ładne, modne ciuchy, używać dobrych kosmetyków, ładnie się poruszać, jednym słowem wyróżniać się spośród wszystkich innych dziewczyn.
Ja: A co z pokorą?
Myśl 3: Być atrakcyjną nie znaczy być pyszną, to dwie różne sprawy.
Ja jako dubler: Być atrakcyjną nie znaczy być pyszną, to dwie różne sprawy.
Myśl 4: Pragnę sobie coś nowego kupić, a jednocześnie nie kupuję, liczę pieniądze, żal mi je wydać...
Ja: Co dla ciebie oznacza twoje pragnienie?
Myśl 4: Pragnienie to coś bardzo ważnego wewnątrz mnie, coś czego powinnam słuchać, bo ile razy nie posłucham i postąpię wbrew sobie, to później źle o sobie myślę.
Ja: Dlaczego więc odmawiasz sobie rzeczy, których pragniesz i na które ciebie stać?
Myśl 4: No właśnie, to jest głupie, to jest tak trochę, jakbym, chciała mieć ciastko i zjeść ciastko, ale przecież tak się nie da! Jeżeli z czegoś zrezygnuję, to nie będę tego miała, ale zostaną mi moje pieniądze, a jeżeli kupię sobie co,ś to będę to miała, ale pieniądze stracę... Ale wcale nie! Przecież to coś, co sobie kupię, to są właśnie moje pieniądze tylko w innej... postaci, przecież po to je zarabiam, żeby mnie cieszyły, a nie straszyły i zabierały radość.
Ja jako dubler: Przecież po to je zarabiam, żeby mnie cieszyły, a nie żeby mnie straszyły.
Ja: Stań naprzeciw kolejnej myśli.
Myśl 5: Boję się zaufać, a jednocześnie wiem, że powinnam...
Ja: Powinnaś?
Myśl 5: Tak, powinnam. Bo przecież bez zaufania nie da się niczego zbudować, jeżeli człowiek nie zaufa drugiemu człowiekowi to sam jest w życiu swoim i nie może być szczęśliwy. Na tym świecie są nie tylko ludzie źli, nie tylko tacy, którzy chcą nas skrzywdzić, wykorzystać naszą dobroć... Są przecież też ludzie dobrzy, trzeba zaufać im i sobie trzeba zaufać. Zaufać i uwierzyć, że nic złego mi się nie stanie.
Ja jako dubler: Zaufać i zawierzyć, że nic złego mi się nie stanie.
Ja: Stań naprzeciw kolejnej myśli.
Myśl 6: Wolę nie chodzić na imprezy, bo boję się, że mój chłopak na imprezie spotka dziewczynę o sto razy lepszą ode mnie i go stracę, a z drugiej strony jestem zła na siebie bo chcę się bawić, jestem młoda, chcę chodzić z moim chłopakiem na imprezy.
Ja: Co ty mówisz?
Myśl 6: No właśnie przed chwilą mowa była o zaufaniu. Nie mamy wpływu na to, co zrobi drugi człowiek, trzeba zaufać w to, że jak mówi, że kocha i nie chce zdradzić, to tak jest. Zamartwianie i straszenie się, nie ma sensu. Nie chce mi się już nawet więcej o tym gadać, po prostu strach i męczenie się nie ma sensu.
Ja jako dubler: Strach i męczenie się nie ma sensu.

Protagonistka stała i cały czas ze zrozumieniem kiwała głowa, powtarzała:
- Tak, no tak, racja, racja, tylko te moje myśli... Gdyby można było je rozdzielić - te złe od tych dobrych.

Ja: Zrób to. Daj najpierw każdej osobie, która odgrywa twoją myśl po 2 chusty - jedna niech symbolizuje twoje złe myśli, a druga twoje dobre mysli.

Lilia wybierała chusty - złe myśli miały ciemne kolory, a dobre myśli były jasne, kolorowe. Następnie wskazała miejsca gdzie będą złożone jej złe i dobre myśli. Po kolei podchodziła do osoby - myśli, brała z jej ręki ciemną chustę, wypowiadała ją i kładła na jednym miejscu, dalej brała chustę jasną i wypowiadając myśl dobrą kładła na drugim miejscu.

Kiedy już wszystkie chusty-myśli leżały na podłodze na dwóch różnych kupkach, zapytałam Lilię co teraz chciałaby zrobić. Powiedziała, że chce je odgrodzić od siebie murem i najlepiej, żeby złe myśli spłonęły. Zaproponowałam, aby znalazła odpowiednią na mur chustę. Wybrała czerwoną i położyła między złymi myślami a dobrymi myślami. Następnie rozpoczęła wizualizację [43].

Wizualizacja to systematyczne oddziaływanie na podświadomość. Ona koduje wszystko co kiedykolwiek zobaczyliśmy, usłyszeliśmy, powąchaliśmy, posmakowaliśmy, dotknęliśmy. Nie zna ograniczeń w czasie i przestrzeni. Podświadomość łatwiej rozumie obrazy niż słowa. Kontaktujemy się z nią za pomocą własnych myśli, najistotniejszy jest tu wydźwięk emocjonalny [44].


Lilia zamknęła oczy i podażając za moimi słowami wyobraziła sobie wielki piec z ogromnym paleniskiem, palił się ogień. Lilia wrzucała do ognia złe myśli wypowiadając je po kolei. Myśli płonęły, aż został tylko popiół. Następnie Lilia potrzebowała popiół ze spalonych złych myśli przykryć dobrymi myślami (jasnymi chustami). Tak też zrobiła. Powiedziała:

Lilia: Moje dobre, jasne myśli są teraz ze mną, złych myśli już nie ma, został po nich tylko popiół. Moje dobre myśli otoczyły resztki złych myśli tak, że nawet kiedy złe będą chciały się przebić i znowu mi zatruwać życie, to zaraz sobie przypomnę...
Ja: Co? Powiedz to, co sobie przypomnisz?
Lilia: Że jestem wyjątkowa, niepowtarzalna, że nie musze się bać ludzi, wielu jest dobrych ludzi, ufam sobie i ludziom, ale zazdrosna mam prawo być! (śmieje się) Po to zarabiam, żeby móc sobie kupić co jakiś czas coś ładnego, młoda jestem! A to są moje pieniądze i to ja decyduję co z nimi zrobię!

Niespodziewanie dla wszystkich powiedziała:

Lilia: Jestem dorosła i to ja sama odpowiadam za to, jak będzie wyglądało moje dorosłe życie dziś i w przyszłości. Chcę być szczęśliwa!
Ja jako dubbler: Chcę być szczęśliwa.

Następnie protagonistka podeszła do każdej z osób, które odgrywały jej myśli, stawała naprzeciwko, łapała za ramiona i patrząc w oczy mówiła: Nie jesteś moją myślą, jesteś Malwą, Macierzanką, Bratkiem, Jagodą, Makiem...itd, dziękuję.

Koniec. Omówienie psychodramy.

Podsumowanie


Przedstawione powyżej techniki są niewielkim wycinkiem całej pracy psychoterapeutycznej metodą psychodramy tej grupy DDA. Pokazują jednak, jak ważne jest pojawienie się teraz tego co nie wybrzmiało wtedy. Traumy, krzywdy doświadczone wcześniej nie znikną, żadna psychoterapia nie posiada takiej mocy, żeby wymazać to, co się zdarzyło i wryło się głęboką bruzdą w psychice i uczuciach człowieka.

Jednak okazuje się, że można coś zrobić. Można obok "dopisać" nowy ślad [45]. Okazuje się że najważniejsze sa korektywne doświadczenia. Czasami chodzi o uwolnienie się od udręki nieprzebaczonej krzywdy [46]. Bywa, że zapis "nieprzetrawiony" minionego doświadczenia utrzymuje się i straszy, i boli. Trzeba wtedy - jak dalej mówi profesor Mellibruda "udać się do wnętrza tego warownego zapisu minionych doświadczeń i spotkać bezpośrednio z cierpieniem, lękiem, gniewem i słabością, oraz podjąc próbę uporządkowania treści, które wciągają człowieka w stare zmagania i udręki" [47]. Czasami jest tak, że dorosłe dziecko alkoholika nosi w sobie ślad poczucia krzywdy, który tworzy głęboką bliznę, która z kolei przez wiele lat może wpływać na myśli uczucia i postępowanie człowieka, to syndrom niewybaczonej krzywdy [48]. Natomiast spotkanie się z krzywdą poprzez "zejście" do źródła zdarzenia, usłyszenie drugiego, sprawiedliwego głosu powoduje, że ten drugi głos jest i to już jest inna - nowa rzeczywistość. Jest ona źródłem mocy osobistej w kierunku oddzielenia świata dziecięcego od świata dorosłego. Możliwość dojrzenia przez dorosłe już dziecko obiektywnej prawdy i przeciwstawienia jej "strachom", które żyją tylko w psychice małego chłopca/dziewczynki. Przynosi to odzyskanie siebie prawdziwego: powstrzymywanie się od przymusu walki i obrony, rezygnację z nierealistycznych oczekiwań, zaprzestanie straszenia siebie na, odzyskanie umiejętności cieszenia się chwilą, ale też sobą i innymi ludźmi, to odbudowanie zaufania do siebie i innych, to też odzyskanie zdolności to reagowania spontanicznego i autentycznego, "zgodnego z aktualnym biegiem życia" [49].



    Autorka jest pedagogiem, doktorantką pedagogiki w WSNS, Naukowo-Badawczej Akademii Pedagogium w Warszawie, terapeutką uzależnień.



Bibliografia


  • Bielańska, A (2009) (red) Psychodrama. Elementy teorii i praktyki, ENETEIA, Wyd. Psychologii i Kultury, Warszawa.
  • Bradshaw J., (1988) Zrozumieć rodzinę, IPZiT, Warszawa.
  • Beattie M.,(1992) Koniec współuzależnienia, Media Rodzina
  • Cermak, T. L., Rutzky J., (1996), Czas uzdrowić swoje życie, Warszawa, PARPA.
  • Cierpiałkowska, L. (1997) Alkoholizm. Małżeństwa w procesie zdrowienia. Poznań: Wydawnictwo Uniwersytetu Adama Mickiewicza.
  • Erlacher-Farkas, B, Ch. (1960. Monodrama. Heilende Begegnung. Vom Psychodrama zur Einzeltherapie.Wien York: Springer.
  • Horney K., (2004). Neurotyczna osobowość naszych czasów. Poznań: Wydawnictwo Rebis.
  • Marineau, R.F., Pines, M. (1989), Jacob Levy Moreno 1889-1974, Father of psychodrama and group psychotherapy. International Library of Group Psychotherapy and Group Process. Tavistock: Routledge
  • Jagiełło-Rusinowski, A.,(2010) (red.) Drama w STOP-KLATCE. W kierunku pozytywnej zmiany społeczne, Wyd. Stowarzyszenie Praktyków Dramy, Warszawa.
  • Kępiński A., (2002) Psychopatologia nerwic, Wydawnictwo Literackie, Kraków (wyd. I)
  • Mellibruda, J., (1992), Nieprzebaczona krzywda. Wyd. Instytut Psychologii Zdrowia i Trzeźwści, PTP, Warszawa.
  • Margasiński A., (2010). Rodzina alkoholowa z uzależnionym w leczeniu, Kraków.
    Mellody P., (1993), Toksyczne związki anatomia i terapia współuzależnienia, J. Santorski & Co. Warszawa.
  • Okoń W. (1987). Słownik pedagogiczny, Warszawa: PWN
  • Soblolewska-Mellibruda Z., Praca nad uwalnianiem się spod wpływu misji dziecięcych, w: Konferencja DDA: Praca z wyobraźnią, symbolami, snami i narracjami osobistymi w psychoterapii, Warszawa, 22-23 czerwca 2014r.
  • Sobolewska-Mellibruda Z., (2011) Psychoterapia Dorosłych Dzieci Alkoholików, strategie, procedury i opisy przypadków pracy psychoterapeutycznej, Wydawnictwo Zielone Drzewo, IPZ PTP, Warszawa.
  • Wegener W., (2009), Umysł w walce z chorobą i kreacja zdrowego życia, Berlin-Moryń, Wyd. Studio S Production, ul. Niedziałkowskiego 24, Szczecin.
  • Wegscheider-Cruse,S. (2000), Nowa szansa. Nadzieja dla rodziny alkoholowej. Warszawa: Instytut Psychologii Zdrowia.

Netografia:

  • http://pl.wikipedia.org/wiki/Superwizja_%28psychoterapia%29(dostęp:29.12.2014r.)
  • http://zdrowie.gazeta.pl/Zdrowie/56,105912,10214277,Rozmowa_z__pustym_krzeslem___terapia_Gestalt,,5.html (dostęp : 29.12.2014r).




Opublikowano: 2015-07-21



Oceń artykuł:


Skomentuj artykuł
Zobacz komentarze do tego artykułu

Zobacz więcej komentarzy