Artykuł

Beata Makowska

Klaps - metoda wychowawcza czy przestępstwo?


"Lepsze bite jak proszone". Stare polskie porzekadło funkcjonowało wiele lat, aż ostatnio, na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia nastała moda na wychowanie bezstresowe. Rodzice, psychologowie i socjologowie podzielili się. Jedni byli bardzo entuzjastycznie nastawieni do nowej metody wychowawczej. Drudzy obawiali się o późniejsze efekty takiego postępowania i miejsce, jakie zajmą bezstresowe dzieci w społeczeństwie. Klaps czy jak kto woli metoda "kija i marchewki" ma swoich zwolenników. Taki "klaps" istnieje też w świecie zwierząt i nie jest niczym niezwykłym. Zwierzęcy rodzice, zwykle bardzo cierpliwi, też nieraz ostrzej zwracają uwagę. Lekko podgryzają, warczą, przyduszają do ziemi łapiąc za kark, czy też mocno niesfornego malucha pacną łapą. W tym świecie też są różne metody. Ludzie nigdy nie byli inni. Różnica jednak polega na tym, ze w świecie zwierząt rzadziej niż u ludzi dochodzi do agresji w stosunku do dzieci. U zwierząt jest to raczej wtedy pozbycie się konkurencji. U ludzi klaps, z chwilą, gdy przestaje być jedynie wykrzyknikiem do argumentu, a staje się argumentem samym w sobie, jest już agresją. Jest oznaką przemocy i nieradzenia sobie dorosłych ze sobą samym. Tak naprawdę jest oznaką słabości, a nie siły. Osobiście nie jestem za klapsami. Mądry dorosły powinien umieć znaleźć takie argumenty, by się bez nich obyć. Natomiast kary i nagrody winny być na tyle czytelne, by klaps nie był konieczny. Jest to jednak możliwe tylko wtedy, gdy między rodzicami a dziećmi jest wzajemne zaufanie i nić porozumienia. Rodzice powinni mieć czas dla dzieci. Czas na rozmowę, może na jakiś wspólny posiłek. Czas na bycie razem, nie obok. Nie wystarczy mieszkać w tym samym domu by być ze sobą.

Trzeba rozmawiać, a przede wszystkim umieć słuchać drugiej strony. Trzeba też być konsekwentnym w obietnicach. Jeśli podczas rozmowy coś się dziecku obieca, to należy się tego trzymać i dobrze by było, gdyby zdanie obojga rodziców było takie samo. Jeśli jedno z rodziców coś zakazuje, a drugie mówi coś zupełnie innego, to dziecko nie będzie wiedziało, kogo posłuchać. Jeśli niewłaściwie wykorzystamy ten dany nam na dziecko czas i on minie - a minie na pewno, to mamy jak w banku, że dzieci wybiorą nie nas, rodziców ale rówieśników na to, by się wygadać. Każde dziecko ma jakąś swoją mądrość. Zwykle bardzo się ona różni od tej dorosłej mądrości i nie każdemu się to podoba, nie każdy ją rozumie. Myślę jednak, że większość dzieci zaliczyła klapsa, bo takie były zawsze schematy wychowawcze w naszym kraju.

Niektóre osoby naszego życia publicznego np. Tadeusz Cymański, poseł PiS w wywiadzie dla "Tygodnika domowego" twierdzą, że "wychowując dziecko klapsów uniknąć się nie da". Ja natomiast twierdzę, że najczęściej stosują klapsy te osoby, ci rodzice, którzy kiedyś sami je otrzymywali. To taki syndrom przeszłości. Najpierw obiecują sobie, że gdy będą mieli dzieci, to nigdy ich nie uderzą a potem gdy już je mają, to niestety klapsy są wymierzane. Zaczyna się często niewinnie od jednego klapsa, który "na pewno nie zaszkodzi". Potem robi się ich więcej a konsekwencją może być pobicie i wizyta w szpitalu. Większość z nas zgadza się z tym, że nie wolno nikogo bić, a zwłaszcza dzieci, ale to dzieci najbardziej cierpią, gdy już do tego dojdzie. Dzieci są bezbronne wobec siły dorosłego. Nie uczmy własnych dzieci, że siła daje władzę bo to przecież nie jest prawdą.

Władzę daje mądrość. Metody wychowawcze różnią się w odniesieniu do kraju, religii czy kultury. Czy więc rodzice mają prawo bić swoje dzieci? Tak naprawdę nie ma jednej sprawdzonej metody wychowawczej. Nikt się nie rodzi z umiejętnością wychowania dzieci. Tego uczy życie. Czego się nauczymy, czego sami w dzieciństwie doświadczymy, przenosimy potem na własny grunt. Sprawa klapsa zaczyna się w takim razie od nas samych. Pewnie dlatego, wg wyniku ubiegłorocznego badania zleconego przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej a przeprowadzonego przez TNS OBOP dotyczącego przemocy w rodzinie, statystycznie co dziesiąty Polak jest zdania, że rodzice mają prawo bić swoje dzieci. W roku 2007 wg statystyki policyjnej (podobnie jak w roku go poprzedzającym) ofiarami przemocy w rodzinie były przede wszystkim kobiety, dzieci w tej niechlubnej statystyce zajęły wysokie drugie miejsce a było ich ponad 30 tys. Nie lubimy jak ktoś nas bije, jak próbuje wyegzekwować posłuszeństwo siłą, więc dlaczego sami tak postępujemy? Lubimy się bać, czuć adrenalinę ale... niech to lepiej pozostanie przy oglądaniu filmów a nie będzie przenoszone na relacje rodzinne. Bicie "za karę" nie jest wymierzaniem sprawiedliwości, ono samo w sobie jest karą. Niesie za sobą rozczarowanie, niezrozumienie i brak oparcia ze strony najbliższej osoby. Warto się zastanowić nad jeszcze jedną kwestią. Bite czy krzywdzone przez rodziców dzieci po hospitalizacji na ogół wracają do swoich domów. Wracają do tego samego otoczenia przez które doznały krzywdy. Wiele rzeczy robi się "w imię dobra dziecka", więc czas, aby i ten problem został właściwie rozwiązany.

Najbardziej jaskrawym przykładem tego, co wolno wobec dzieci a co jest zabronione jest chyba Szwecja. Ten kraj zniósł kary cielesne w 1979 roku. Spowodowało to uświadomienie społeczeństwu problemu, jakim jest przemoc. Świadome społeczeństwo to więcej zgłoszeń o popełnianych przestępstwach. Polska dąży do tego samego - wprowadzenia zakazu stosowania przemocy fizycznej wobec dzieci. Znęcanie się nad nieletnim jest określone jako przestępstwo
w Kodeksie Karnym w artykule 207. Polskie prawo trzeba jednak dopracować. Niestety nie jest doskonałe. Może i nasze społeczeństwo stanie się bardziej otwarte i chętne do pomocy przy ujawnianiu tego typu zagrożeń, gdy zmienimy parę rzeczy. Czas najwyższy, by nie dochodziło do takich zdarzeń jak 16 maja br., kiedy to w szczecińskim szpitalu zmarł skatowany niespełna sześciomiesięczny chłopczyk. Badania wykazały, że dziecko już wcześniej było brutalnie bite. Czy musiało aż do tego dojść by rodzice - za czyn oraz dziadkowie - za nie udzielenie maleństwu pomocy -zostali skazani? Rodzicom za tak okrutne znęcanie się nad dzieckiem grozi 10 lat pozbawienia wolności a dziadkom 3 lata. Nasze milczenie też jest nieudzieleniem pomocy. Musimy wybrać, czy stoimy po stronie sprawcy czy po stronie prawa i ofiary.

Do tego by się nie bać działania w słusznej sprawie, zachęca rzecznik praw obywatelskich, rzecznik praw dziecka i różne instytucje. Jedną z nich jest Fundacja "Dzieci Niczyje". Prowadzi ona kampanię "Zobacz - Usłysz - Powiedz", kampanię uwrażliwiającą nas na przemoc wobec dzieci. Jeśli zechcecie, zobaczycie reklamę kampanii w wielu znanych mediach, które nieodpłatnie zgodziły się na przyłączenie do akcji obejmując ja swoim patronatem. Jeśli tylko zechcecie możecie pomóc ofiarom przestępstw. Od was zależy czy mały Jaś, Krzyś czy Mateusz zostanie na czas uratowany, od waszej reakcji na niesprawiedliwość. Pamiętajmy słowa piosenki śpiewanej przez Majkę Jeżowską "(...) bo wszystkie dzieci nasze są (...)".







Sonda

Czy jesteś za wprowadzeniem ustawowego zakazu stosowania klapsów przez rodziców?



Opublikowano: 2008-06-01



Oceń artykuł:


Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Skomentuj artykuł